Od Alec'a CD Arika

Po skończonym treningu wróciłem do instytutu. Musiałem jeszcze iśc do Hodge pozałatwiać kilka istornych spraw. Gdy wszedłem na główną salę, gdzie jak zawsze panował duży ruch, moje oczy bądziły e poszukiwaniu chłopaka
Bezskitecznie. Więc sloro nie ma go tu, jest w swoim biurze, w blbliotece - powiedzoalem sobie w myślach. Nie czekajac dlugo, skietowalem moje kroko w stronę biblioteki. Otworzyłem, ciezkie drewniane drzwi ktore jak zawsze skrzyply z impetem. Wszedłem do zbiorowisla ksiazek i rozglsdnalem sie. Jednak zamiast Hodge'a  w bibliotece była Arika.

Od Raphael'a CD Roxanne

Nie tak szybko - puściłem jej ramię gdy się odwróciła.
-Mam do ciebie proźbę- dodałem, po czym uniosłem głowę..
- Jaką- zapytała, lekko zirytowana dziewczyna.
-Em.. Pożyczyłabyś jakieś swoje, elegancie ubrqnie?- odpowiedziałem, przygryzając wargę. Dziewczyba wytrzeszczyła oczy i spojrzała na mnie.
-A po co ci moje ubrania?!- wykrzyczała. Zmarszczyłem brwi.
-I tu jest druga proźba... Ubrałabyś w nie ciało Natalii? Spaliliśmy jej ubrania, i wszystkie rzeczy, czyszcząc pokój....- dodałem.
-A w dodatku... - spojrzałem na dziewczynę. -No wiesz... Mi nie wypada.
Roxanne przewróviła oczami i zastanawiała się przez dłuższy czas, po czym się zgodziła. Wyszulała, zgrabną, czarną sukienkę w koronkę po czym poszła do pokoju gdzie leżała Natalie.

Od Ariki c.d Alec'a

Podeszłam niepewnie do blatu. Wolałabym sobie gdzieś pójść i wrócić, kiedy nikogo tu nie będzie. Lecz teraz trochę dziwnie by to wyglądało.... Westchnęłam i podeszłam do lodówki. Hm.... co można sobie przygotować na śniadanie.... szybko? Jednak nic nie przychodziło mi do głowy, więc wzięłam przykład z chłopaka i zrobiłam sobie ze dwie kanapki. Nie podeszłam do stołu. Stałam przy blacie, zjadając szybko moje śniadanie. Gdy chciałam już wyjść, nagle zakręciło mi się w głowie. Świetnie, akurat teraz. Te kilka nieprzespanych nocy daje o sobie znać.
Starając się uniknąć wzroku Alec'a opuściłam kuchnię. Na początki nie wiedziałam, gdzie się mogę udać. W końcu postanowiłam wybrać bibliotekę. Po dość długich poszukiwaniach w końcu udało mi się znaleźć cel mojej podróży. Weszłam tam pośpiesznie i zaszyłam się między regałami z jedną z książek, które niedawno zaczęłam czytać.
Może to przynajmniej mnie trochę ukoi - pomyślałam i zabrałam się za lekturę.


<Alec?>

Od Kate CD Alec'a

-Dla ciebie prawidłowo to znaczy atakować mnie bez podstaw-mruknęłam niezadowolona-ja się normalnie przywitałam, a ty od razu na mnie naskoczyłeś.
Widać, że był wkurzony. Nie obchodziło mnie to, on zaczął. Czyż to grzech błądzić po lesie i witać nieznajomych?
-Tak więc to nie było prawidłowe, a ja się tylko broniłam-dodałam.
Uśmiechnęłam się wrednie i teleportowałam przed łuk, chciałam mieć pewność, że go nie zabierze. Podniosłam broń i wróciłam na dawne miejsce.

Alec?

Od Alec'a CD Kate

Nie lubię bawić się w podchody - warknąłem, patrząc na dziewczynę, kontem oka lokalizując położenie łuku. Ta przewróciła oczami. Zaczynała mnie denerwować, a nie mogłem jej nic zrobić, chociaż nawet nie wiem kim była. To było wbrew porozumieniom. Oblizałem suche od oddechów usta, i pokręciłem głową.
-Powiadasz? - odpowiedziała obojętnie. Wyprostowałem się. Już z daleka było widać, że jestem o wiele wyższy od dziewczyny.
-Walcz ze mną prawidłowo, albo odejdź idemnie - warknąłem. Byłem wkurzony.

Od Kate CD Alec'a

Dobra, tego się nie spodziewałam. Spojrzałam na niego urażona i teleportowałam się za mężczyznę. Złapałam jego ręce i mocno pociągnęłam do siebie, tak, że upuścił łuk.
-Dziewczyną-powiedziałam.
Mocą telekinezy odrzuciłam łuk, a gdy tylko odsunęłam się od mężczyzny ten obrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się wrednie.
-To nie było miłe-bąknęłam.

Alec? Hłe, hłe

Od Alec'a CD Arika

Arika? Co ty tu robisz?- spytałem zaskoczonyx odkładając, robione przedtem kanapki. Jak zawsze, rano szedłem biegać, a później jeszcz trening z łukiem.
Dziewczyna zająkała się.
-Przyszłam coś zdjeść - w końcu wydukała. Spojrzałem na nią spode łba.
-A ty?- spytała.
-treningi - odpowiedziałem niechętnie. Oblizując wargę, po czym usiadłem przy stole zaczynając kanapkę i zwalniając mieksce przy blacie dla Ariki.

Od Ariki - Do Alec'a (CD)

Gdy już weszłam do pokoju, odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Dziękuję - powiedziałam nieśmiało.
- Nie ma za co - odpowiedział i odszedł.
Podeszłam do drzwi i zamknęłam je. Odetchnęłam ciężko. To był długi i ciężki dzień. Poszłam do małej łazienki. Wzięłam szybko prysznic i przebrałam się, Już lekko odprężona podeszłam do łóżka. Położyłam się i westchnęłam. Nie spodziewałam się, że byłam tak zmęczona, dopóki wreszcie się nie położyłam. Już po paru sekundach spałam.
nie wiem, ile udało mi się przespać - kilka minut, kilka godzin - kiedy znów obudziłam się z krzykiem. Oddychałam ciężko. Kolejny koszmar. Tak jak zawsze. Spojrzałam na zegarek na nocnym stoliku. 2:32. Świetnie. Wiedziałam, że już nie zasnę. Starałam się uspokoić oddech i zapomnieć o koszmarnych obrazach.
Wreszcie nadszedł świt. Byłam wyczerpana i śpiąca. To już kolejna noc, której nie przespałam. Zaczyna to się robić niezdrowe, a Znaki energii powoli przestają mi pomagać.
Postanowiłam zejść do kuchni. O tej godzinie nie spodziewałam się tam nikogo. A jednak niestety się myliłam. Przy jednym z blatów stała jakaś postać.


<Alec?>

Od Alec'a CD Kate

Nie zbliżaj się- powiedziałem szorstko.
Bo? - dziewczyna zaczeła iść w moją stronę. Lekko się cofnąłem. Zmarszczyłem brwi i pokiwałem głową. lecz po chwili spuściłem broń. Dziewczyna podeszła do mnie, na małą odległość. Już chciała coś powiedzieć, kiedy chwyciłem jej ramię, i przeżuciłem przez siebie, powalając na ziemię, szybko chwytając ponownie łuk i napinając cięciwę.
- Kim ty kurwa jesteś? - zdyszany, wykrzyknąłem.

Od Raphael'a CD Magnus

Najpierw, zobaczymy czy zadziała - podniosłem brew. Bane machnął ironicznie ręką, po czym zmużył oczy.
- Ciekawe zagranie Santiago - odwrócił się, kierując do drzwi, po czym wyszedł. A ja spojrzałem na Simona, który jakby był w transie. Gdy go dotknąłem, ocknął się niespodziewanie. 
- Jak się czujesz? - spytałem niechętnie. 
- Dobrze przywódco! - jego głos, brzmiał jakby był w wojsku, Przerwóciłem ironicznie oczami po czym wyszedłem z pokoju.
~~
Następnej nocy, widząc że magia Bane'a działa, udałem się do niego z małą buteleczką jadu.
Gdy wszedłem do jego siedziby, poczułem zapach spalenizny,
- Co ty pichcisz, Bane - zakaszlałem. Nie był to ładny zapach, wręcz niemiły dla nosa.
Ten wychylił się zza ściany.
- O, a kogo tu zastałem - odpowiedzał szorstkim głosem. Przewróciłem oczami.
- Twoja zapłata, Magnus - Podałem mu buteleczkę.


Od Alec'a CD Arika

Trzeba było powiedzieć a nie zatajać to - przewróciłem oczami. Dziewczyna zrobiła się czerwona a ja złapałem się za głowę, lekko śmiejąc, po czym przeszedłem koło niej.
- Chodź, zaprowadzę cię - powiedzałem ironicznie. Arika podążyła za mną. Szliśmy w labiryncie, krętych korytarzy, pokonywaliśmy schody i przechodziliśmy przez kolejne numery pokoi, kiedy doszliśmy w końcu do pokoju nr 485.
- Tutaj - dotknąłem klamki i z impetem otworzyłem drzwi, tak mocno, że dziewczbya aż podskoczyła.
- Proszę - dodałem, gdy ta wchodziła do pokoju,

Arika?

Od Raphael'a CD Renesme

Fakt, Łajba bez kapitana nie popłynie - pokiwałem głową.
Ale ja, nie jestem kapitanem, a armia, to nie łajba. - podniosłem brew.
- Obowiązkiem przywódcy jest chronić swoją rasę, dbać o nich, i jeśli trzeba, oddać za nie życie - podniosłem głowę patrząc na dziewczynę. - Takie są zasady - dodałem.
- A jak niby stałeś się przywódcą? - spytała z wyrzytem. Podniosłem brew i uchyliłem usta, po czym oblizłałem je delikatnie.
- To była nierówna walka - pokręciłem głową. - Szkoda czasu na opowieści.
Wziąłem głęboki wdech, po czym chciałem już coś powiedzieć, lecz dziewczyna przerwałą mi.
- Opowiedz, mamy czas- lekko się uśmiechneła. Zmarszczyłem brwii.
Egh - jęknąłem.
- No dalej, jesteś mi to winien - dodała, zakłądając ręce na pierś. Chyba nie miałem wyjścia. Jęknąłem.
- Gdy byłem młody, dołączyłem do klanu wampirów w Nowym Jorku, wtedy władzę obejmowała Camille - była dobrym przywódcą do czasu. - zacząłem.
 Szybko zaadoptowałem się w szeregach i byłem taki jak ty - kiwnąłęm głową na dziewczynę. 
Lecz później wszystko zaczeło się zmieniać. Klan uzależnił się od piciaa ludziej krwi, przez co wiele osób gineło, Camille wysyłała stada na polowania, przez co jednorazowo ginął nawet cały klub "Pandemonium". Ja nigdy nie umiałem tego rozumieć, i próbowałem wszytskim przemówić do rozumu, a przez to, że byłem jednym z najlepszych i najzdolniejszych wampirów, Camille chciiała bym dołączył się do niej, i był jej prawą ręką w tym co robi. Nie zgodziłem się, a Camille zaczeła zabijać coraz więcej ludzi. Wtedy zagroziłem jej że zgłoszę ją do Clave, jeśłi nie przestanie. Myślałem że mnie posłuchała. Lecz pewnej nocy gdy obchodzilem teren, bo miałem takie zlecienie od niej, zaatakowały mnie wilkołaki nasłane przez nią, zostałem pogryziony, podrapany, i poszarpany, wstrzyknięto mi tyle morderczego jadu, że pewnością było że zamienię się w kundla, a jeszcze większą, że nie przeżyję ....  zwiesiłem głowę.
To był ciężki czas, pod wpływem imulsu, podciąłem sobie żyły,  i jakimś cudem, krew z jadem ulotniła się ze mnie.... i ... oto jestem - westchnąłem - nadal jako wampir. - Do dziś mam mnóstwo blizn na ciele - dodałem, wskazując na pierś - a tu, - przejechałem przez koszulkę po bliźnie - pazur alphy. - pokiwałem głową. po czym skierowałem palec na swoją twarz, i wskazałem, bliznę na poliku, - kolejny.... - zwiesiłem głowę.
Po nieudanej próbie, widząc, że przeżyłem, chciarz byłem w okropnym stanie, uciekła, wiedząc że zgłoszę ją do Clave. - dodałem, prostując się.
 - Mało czego się boję, ale.... tego że ona może wrócić okropnie - pokiwałem głową.
- Wampiry dziękowały mi za to, zaufały mi, mimo iż wiedziały jaki jestem , ze ciągle się opierałem i miałem inne zdanie i jestem twardy w zasadach.. Tak stałem się liderem - dodałem
https://49.media.tumblr.com/91111ab26ee25790cc57dcbe1c1f61f0/tumblr_o3t1dqhs4V1s1lvwyo2_250.gif
. Sporzałem na dziewczynę która teraz stała nademną, a ja siedziałem na pniu.
- Tyle.

Od Ariki - Do Alec'a (CD)

Spojrzałam speszona na potłuczony wazon. Jak mogłam być tak nieostrożna? Spojrzałam niepewnie na chłopaka, lekko zawstydzona.
- Co tutaj robisz? - spytał w końcu - Mówiłem ci, abyś poszła spać.
- Em..... - nie wiedziałam, co powiedzieć. Przecież nie przyznam się, że jeszcze nie umiem przemieszczać się po Instytucie. Zresztą.... noc też szykuje się ciężka, jak każda inna.....
- Tak? - ponaglił mnie
Odwróciłam wzrok. Musiałam coś odpowiedzieć....
- Źle skręciłam - odpowiedziałam.
- Źle skręciłaś? - spytał z powątpiewaniem. Przyjrzał mi się dokładnie, a ja miałam wrażenie, że wyraz mojej twarzy zdradza wszystko - Na pewno?
- T-tak - powiedziałam.
- I nie chodzi o nic innego? Na pewno to był tylko jeden zły skręt?
- No..... Może nie jeden - mówię w końcu. Spuszczam wzrok. Nie powinno tak być, ze Nefilim nie umie się odnaleźć w Instytucie, ale jak już wspominałam, wcześniej mieszkałam w zupełnie inaczej wyglądającym Instytucie.
- Nie mogłaś od razu powiedzieć?
- Ja.... - nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Co mogłam powiedzieć?

<Alec?>

Od Jace'a - Do Clary

 Raz za razem uderzałem pięściami w worek treningowy. Było całkiem późno, grubo po północy, ja jednak nie miałem chęci, aby iść spać. Moje ciosy skierowane do wora treningowego były coraz mocniejsze i bardziej precyzyjne, jednak wraz z upływem czasu stawały się słabsze, przez moje zmęczenie oraz to, że długo już trenowałem. W końcu postanowiłem przejść się po mieście, kto wie, może ktoś potrzebuje mojej pomocy? Ubrałem skórzaną kurtkę i wyszedłem z Instytutu, kierując się najpierw do klubu Pandemonium, a uznając, że jest tu całkiem bezpiecznie, bo nie zidentyfikowałem żadnego demona, skierowałem się w ulice, gdzie były domy. Wszędzie cisza i spokój, światła były zgaszone i słychać było jedynie śpiewające świerszcze, ukryte gdzieś tam w trawach. Nagle usłyszałem głuchy krzyk, więc szybko narysowałem sobie runę jasnowidzenia. Przede mną, w domu, w którym, jak w innych, światła były zgaszone, ujrzałem dziewczynę atakowaną przez zmiennokształtnego demona. Zareagowałem natychmiast, biegnąc w tamtą stronę. Dotarłem akurat, kiedy demon chciał zaatakować rudowłosą dziewczynę. Szybko wbiłem w niego sztylet i zbliżyłem się do nieznajomej. Ledwo kontaktowała, mamrotała coś pod nosem. Zacząłem oglądać ją z każdej strony - i zauważyłem coś, czego nie powinno tu być. Rana spowodowana ugryzieniem demona. Dziewczyna w pewnym momencie osunęła się delikatnie na ziemię, tracąc przytomność, a ja złapałem ją i zaniosłem do Instytutu. Nie odpowiadałem na żadne pytania od Alec'a, czy też Izzy, którą ciekawiło to, gdzie ją znalazłem. Stwierdziłem, a raczej, byłem prawie pewny, że dziewczyna jest nocną łowczynią. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego wcześniej nie wiedziała o tym, że jest Nocnym Łowcą. Zmuszony byłem, czy tego chciałem, czy nie, narysować jej runę uzdrowienia, inaczej zmarłaby ludzką śmiercią. Runa jej nie zabiła, więc to wiedziałem na 100% - była z rasy Nephilim. Poszedłem coś zjeść i obgadać sprawę z Hodg'em oraz Alec'em. Kiedy wróciłem do pokoju gościnnego w Instytucie dostrzegłem, że nieznajoma rozmawia z Izzy. Za mną przyszedł mój parabatai, Alec.
- Przyziemny nie powinien nawet tutaj być. - powiedział Alec, wychodząc po schodach, z wyraźnym wyrzutem w głosie.
- A gdzie dokładnie jest tutaj? - zapytała Clary, wyraźnie nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Ona nie jest przyziemną, Alec. - odparłem, stając obok łóżka naszego gościa w Instytucie, wskazując na dziewczynę ręką.
- Skąd wiesz?
- Bo seraficki nóż zaświecił się, kiedy go dotknęła. - odpowiedziałem jeszcze głośniej, siadając na miejscu Izzy obok Clary.

Clary? xD

Od Kate CD Williama

-Ależ ja cię nie atakuje-powiedziałam-przywitać się nie można.
Zeskoczyłam tuż za mężczyznę. Zdążył się obrócić, a już ostrze leżało obok.
-Mama kultury nie uczyła, odpowiada się na przywitanie-dodałam.
Nieznajomy chciał mnie obezwładnić, ale dosłownie w ostatniej chwili zrobiłam unik. W tym samym czasie o chwycił ostrze. Odsunęłam się szybko.
-Ej! Tak nie ładnie!-zawołałam.
Teleportowałam się za niego, zatrzymałam czas, zabrałam broń i przywróciłam czas. Znowu przemieściłam się za pomocą mocy i wyrzuciłam ostrze. Stałam metr przed mężczyzną.
-Nie ładnie-bąknęłam.
Położyłam ręce na biodrach i pokręciłam przecząco głową.

William?

Od Williama CD Kate

Miałem chwilowo dość Instytutu. Założyłem skórzaną kurtkę i wykradłem ze schowka serafickie ostrze. Ukradkiem uważając aby nikt mnie nie zauważył wyszedłem z budynku. Powolnym krokiem ruszyłem do lasu. Kiedy tylko wszedłem do niego zacząłem być o wiele bardziej czujny. Nigdy nie wiadomo jakie stworzenia się tu kryją. Idąc coraz głębiej miałem świadomość, że ktoś mnie obserwuje. Nie potrafiłem jednak rozpoznać dokładnej lokalizacji osoby.
- Dobry wieczór, jak polowanko? - usłyszałem nad sobą kobiecy głos.
Od razu poderwałem głowę do góry. Jedyne co zauważyłem co jakiś cień, który szybko śmignął mi przed nosem. Szybko wyciągnąłem ostrze. Stanąłem w pozycji obronnej i zacząłem szybko się rozglądać. W końcu po kilku minutach zirytowany prychnąłem.
- Skoroś taka odważna aby mnie atakować to może byś się chociaż pokazała? - warknąłem.

Kate?

Od William'a CD Lzzy

Leżałem na łóżku czytając pierwszą lepszą książkę byleby zająć sobie czymś czas. Byłem mniej więcej w połowie kiedy usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć kiedy ktoś wparował do mojego pokoju.
- Tak? - zapytałem zirytowany.
- Masz zadanie. Masz odnaleźć tą dziewczynę. Lzzy. Wymknęła się na samotną misję z instytutu. Mam nadzieję, że kojarzysz, która to - powiedziała od razu kobieta.
- Taaa... Dobra. Możesz już wyjść. Zaraz pójdę jej poszukać - mruknąłem.
Po chwili już jej tu nie było. Westchnąłem i przewróciłem oczami. Dlaczego ja?! Po kilku minutach zebrałem się w końcu i wyszedłem z Instytutu. Nie trudno było odnaleźć dziewczynę. Wzięła się za najbliższego demona w okolicy. Patrzyłem na to jak walczy z nim. W sumie całkiem nieźle jej szło. Albo i nie. Demon z łatwością zadrapał ją. Jednak w końcu udało się jej go pokonać. Dyszała ciężko na ziemi, a jej ręka krwawiła.
- A mówili abyś nie walczyła sama - odezwałem się w końcu.
Dziewczyna spojrzała na mnie zirytowana.
- Dobra. Wracamy do Instytutu, bo nie chce mi się tutaj z tobą siedzieć - mruknąłem i dodałem po chwili. - I radzę ci się pospieszyć jeżeli nie chcesz aby wdało ci się jakieś zakażenie.

Lzzy?

Od Renesme - c.d Raphael

Patrzyłam na niego. Nie było po mnie widać, ale byłam smutna i załamana.
- Nie powinno Cię to obchodzić - powiedziałam - to moja prywatna sprawa...
- To prośba - odpowiedział szybko. Wstałam i popatrzyłam na niego.
- Koran to... to jedyny facet który mnie nie oczernił mimo tego, że byłam pchlarzem... - zamknęłam oczy i widziałam całą scenę z przeszłości - On jako jedyny mnie zaakceptował taką jaką jestem... Cóż... pomagał mi i uczył nawet po nocach. Czułam się przy nim wolna... do czasu... - rzuciłam sztyletem w drzewo,a ten się wbił ostrzem - Kiedy łowcy się dowiedzieli kim jestem. Koran obudził mnie późnej nocy... powiedział bym wstała, że coś się dzieje i muszę uciekać. Wyprowadził mnie stamtąd i pomógł mi prawie uciec... - moje oczy zrobiły się szkliste - kiedy uciekałam razem z nim okrążyło nas wielu łowców. Jeden oznaczył mnie tym znakiem który widziałeś na szyi. Koran wziął ich na siebie. Krzyczał żebym uciekała i go posłuchałam... skończyło się na tym, że go zabili... od tamtego dnia działam sama - popatrzyłam na niego - dlatego nie chciałam byś znał prawdy... - ścisnęłam ręce w pięści - nie chciałam by ktokolwiek wiedział jaka kiedyś byłam...
- Zmieniłaś się, bo przez Ciebie zginął jakiś człowiek? - spytał.
- On nie był człowiekiem! Był kimś więcej... był moim przyjacielem... kimś komu mogłam zaufać. A prze ze mnie nie żyję. Tamtego dnia przysięgłam sobie, że nie pozwolę, by ktokolwiek został skrzywdzony prze ze mnie. A przez to, że jesteś dowódcą... - wyjęłam sztylet z drzewa - cała twoja paczka jeśli się dowie, że to prze ze mnie... - wzięłam głęboki wdech - nie chce by komukolwiek coś się stało prze ze mnie rozumiesz?  Mam dość tego, że prze ze mnie umierają, a czasami nawet i niszczą psychicznie. Jeśli nadal nie rozumiesz co przeżyłam i czemu nie chce byś szedł za mną... - patrzył na mnie nieco milszym wzorkiem - to ci odpowiem. Dlatego, że dowódca nie może się narażać dla takiej kobiety jak ja. Sama mogę sobie poradzić, a narażenie się jest według mnie godne podziwu, ale nie kiedy chodzi o życie ważnej osoby. Łajba bez kapitana nie popłynie.

Raphael?

Od Magnusa CD Raphael'a

Kiedy weszliśmy do pokoju zdziwiło mnie zachowanie chłopaka. Serio musi się chować przed nami? To żałosne. Westchnąłem i przewróciłem oczami.
- No popatrz na tego szczeniaka - wyszczerzył się Raphael. - Tylko nam przynosi hańbę - mruknął i przewrócił oczami.
- Działaj Bane - dodał zaraz.
Spojrzałem ponownie na chłopaka. Zachowywał się jak jakieś spłoszone zwierzę. No dobra. Pora przestać zwracać uwagę na to jego dziwne zachowanie i wziąć się do roboty. Wciągnąłem powietrze i wypuściłem je rozluźniając się. Wyciągnąłem rękę w kierunku chłopaka. Zrobiłem ruch dłonią. Niemalże od razu pojawił się w niej niebieski dym. Zamknąłem oczy i po chwili otworzyłem je. Wyszeptałem pod nosem pewne słowa, a chłopak nagle się wyprostował i odwrócił się patrząc na mnie pustym wzrokiem. Można powiedzieć, że był tak jakby w stanie hipnozy. Wymamrotałem kolejne słowa wbijając chłopakowi do głowy, że od teraz będzie słuchał się przywódcy. Po chwili było już po wszystkim. W sumie było to dość łatwe zlecenie.
- Gotowe. Teraz zapłata - powiedziałem odwracając się do Raphael'a.

Raphael?

Od Alec'a CD Arika

Gdy dziewczyna wyszła z pokoju, sam poszedłem w drugą stronę, do kuchni.
Był już wieczór a ja prawie przez cały dzień nie jadłem. Na stole leżała paczuszka. Bardzo ładnie pachniała, i odziwo była ciepła. Nagle, do kuchni weszła Isabelle śpiesząc się. Podeszła do blatu kuchni i chwyciła swoją stelę - najwyraźniej jej zapomniała.
- Alec! o tu jesteś, to dla ciebie - wetchneła mi jedzenie do rąk po czym szybko wybiegła z pomieszczenia. Zmarszczyłem brwii, ciekaw gdzie się wybiera. Usiadłem przy stole i wyciągnąłem pałeczki, po czym zacząłem posiłek. Przeżuwając jedzenie, patrzyłem się w jeden punkt na podłodze, myśląc. Nagle usłyszałem, trzask, a duży wazon z kwiatami, upadł z impetem na ziemię. Spojrzałem w tamtą stronę, stała tam zaskoczona Arika. Najwidoczniej, obserwowała mnie od dłuższej chwili.

Od Raphael;a CD Renesme

Szedłem spokojnie za rozwścieczoną dziewczyną. Musiała mi wyjaśnić parę spraw. Użyłem superszybkości i wyrosłem jakby spod ziemii przed nosem dziewczyny. Ta cofneła się jakby  oparzona, a ja pokręciłem głową, po czym założyłem ręce na pierś, marszcząc brwii.
- Nadal będziesz strzelać fochy? - powiedziałem spokojnie.
Dziewczyna przewróciła oczami.
- Usiądź - dodałem, pokazując zwalony pień. Sam oparłem się o dość grube, liściaste drzewo.
- No więc.... po pierwsze, jestem nieśmiertelny, więc nie mogę zginąć, jak to powiedziałaś wcześniej - powiedziałem w ironii. - A po drugie, wytłumacz mi, kto to był Koran? - wyrpstowałem się, nadając właściwą posturę przywódcy.

<Nie wiedziałam co napisać więcej, bo chce wiedzieć kto to koran xD>

Od Delli do Rachel (CD)

- Nieźle - powiedziałam spokojnie patrząc się na nią - Choć mogłoby być lepiej.
- Co? - spytała z niedowierzaniem.
- Właśnie to. Jeśli chcesz kogoś uderzyć, nie wahaj się. No i nie strasz mnie siłą. Każdy głupi wampir to potrafi - powiedziałam chłodno.
Dziewczyna tego nie wytrzymała. W mgnieniu oka zabrała rękę i tym razem wymierzyła ją we mnie. Przyszykowała się do ciosu i uderzyła..... znowu w ścianę. Zaśmiałam się.
- Za wolna jesteś mała.
- Ale.....
- Jestem szybsza, niż przeciętny wampir. Nawet nie próbuj mnie uderzyć mnie drugi raz. No chyba, że chcesz mieć podziurawiony dom. - rozejrzałam się dookoła - Choć może wreszcie to coś wyglądało by jak dom.
- Wynoś się stąd! - warknęła
- Dobrze, dobrze. Skoro nie jestem tu mile widziana. - uśmiechnęłam się kpiąco ostatni raz i wyszłam.
Udałam się do lasu na małe polowanie.

Rachel?

Od Renesme - c.d Raphael

Patrzyłam na niego. Mam mu powiedzieć? Ale jak mu powiem to może być nie ciekawie... Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
- Widziałam płomienie... a konkretniej palący się dom... - wstałam i oparłam rękę na ścianie - to były urywki nie widziała wszystkiego - wyjęłam jakieś pióro i namalowałam na ręce znak który widziałam - w domu był znak, jak tutaj na ścianach. Widziała je wszędzie. I... - zagryzłam wargę.
- I? - dociągnął.
- Słyszałam płacz... płacz małej dziewczynki. Ta mała bała się... - popatrzyłam na znak - kogoś mi przypominała...
- Co to był za znak? - spytał. Pokazałam mu nadgarstek na którym narysowałam znak który widziałam.
- Tam byli jacyś ludzie... - ciągnęłam dalej - nie wiem jacy, ani kim byli...  - zamknęłam oczy - Ja... muszę iść - wyszłam i poszłam w stronę miasta.

*30 minut później*

Doszłam do jakiegoś opustoszałego miejsca. Wszędzie byli biedni ludzie. Zatrzymała mnie jakaś staruszka.
- Witaj drogie dziecko... - powiedziała dotykając mnie swoimi kościstymi palcami. Odwróciłam głowę w stronę kobiety - Czegoś szukasz? 
- Niczego nie szukam, a ty się odczep ode mnie starucho.
- Szukasz odpowiedzi... na co? - dopytywała.
- Renesme? - usłyszałem spokojny głos Raphaela. Odwróciłam się i popatrzyłam na niego. Gdy popatrzyłam w stronę staruszki tej nie było. Rozglądnęłam się i zdałam sobie sprawę, że nie jestem w mieście tylko w lesie. Nie było żadnych ludzi ani żadnych domostw.
- Dziwne... - wymamrotałam. Zobaczyłam na drzewie znak który mnie od jakiegoś czasu prześladował. Dotknęłam go, a wszystkie wspomnienia jakie mnie prześladowały uderzyły we mnie. Poczułam ukłucie w sercu, ale nie aż tak mocny bym się skuliła z bólu. Zobaczyłam stary dom w lesie. Potrząsnęłam głową i popatrzyłam na niego.
- Co widziałaś? - spytał.
- Co Cię to interesuje? - warknęłam - to moja sprawa i mój problem. Nie potrzebuje pomocy.
- Jestem twoim przywódcą i ro...
- A w nosie mam twoje rozkazy! - warknęłam mocniej - Ty nie wiesz co przeżywałam i przeżywam do dziś. Więc skoro nie masz ochoty siedzieć w mojej skórze to się w to nie mieszaj... - wymamrotałam ostatnie słowa.
- Czego się boisz? - spytał już wiedząc czemu nie chce pomocy.
- Bo nie chce byś zginął jak Koran! - krzyknęłam tak mocno, że wystraszyłam ptaki. Dyszałam tak mocno i byłam tak wściekła na siebie, że miałam ochotę komuś zrobić krzywdę - nie masz prawa iść za mną... - skoczyłam na gałąź drzewa i poszłam gdzieś w głąb lasu. Słyszałam jak szedł za mną, ale postanowiłam udawać, że go nie widzę.

Raphael? Tak jestem uparta 

Od Raphael'a CD Renesme

- No pięknie- pokręciłem głową - chyba za dużo jadu jej wstrzyknąłem.
Złapałem ją za ramiona i przeciągnąłem na kanapę, po czym zawołałem jednego z wampirów.
- Opiekuj się nią, jak się wybudzi, daj znać - dodałem, wychodząc z pokoju. Poszedłem do biura, mimo to że przemiania w wamira była wyjątkowym wydarzeniem, nadal miałem swoje obowiązki. Gdy wszedłęm do biura ujrzałem stos dokumenów. Westchnąłem, i przewróciłem oczami.
- Więcej się nie dało - warknąłęm, po czym zacząłem je przeglądać. NA szczęście większość z nich była zaproszeniami, nie wymagającymi potwierdzenia. Szybko uwinąłem się z formalnośćciami. Nagle do pokoju wbiegł wampir.
- Obudziła się! - wykrzyczał.
Odłożyłem pióro w atrament i spokonym krokiem poszedłem w stronę sali. Wchodząc do pokoju ujrzałem nadal leżącą dziewczynę, któa po chwili usiadła.
- Co się stało? - zapytała.
- Chyba wstrzyknąłem ci za dużo jadu - odpowiedziałem obojętnie.Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Nie.. to raczej nie to... miałam dziwny sen .. ukazał mi się jakiś znak- wymamrotała.
- To opowiadaj - urwałem szybko.
-Nie...to nieważne- zająkała się.
- Słuchaj, nie intersesują mnie twoje tajemnice, lecz to może być ważne - założyłem ręce na pierś i odwróciłęm się do dziewczyny.
https://45.media.tumblr.com/984d8762efda1bbc55363ab0fb3ef360/tumblr_o4lmza6cUM1v4tkrao1_250.gif

Od Renesme - c.d Raphael

- Nie jestem na tyle głupia jak Ci się wydaję - mruknęłam z nutką gniewu - Gonią nas nocni łowcy, nie lubisz wilkołaków i pewnie zabraniasz się z nimi zadawać. Ale nie wiem tylko zgaduje - zdjęłam bluzę i założyłam swój ulubiony płaszcz.
- Mam nadzieję... - zaczął mnie powoli wnerwiać... zobaczyłam na ścianie jakiś dziwny znak... zaczęłam się rozglądać, a tych znaków było więcej. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Zamknęłam oczy i oparłam się o ścianę i zsunęłam się na ziemię zwalając chyba jakiś dzban. Zaczęłam słyszeć krzyki małej dziewczynki.
- Mama...! - usłyszałam niewyraźne krzyki małej dziewczynki. Ujrzałam płonący dom i jakiś ludzi. Ponownie zobaczyłam znak na ścianie domu taki sam jak widniał na ścianie. Otworzyłam oczy, a te na chwilę były czerwone. Byłam spocona. Dyszałam rozglądając się. Wszystko było niewyraźne.
- Renesme? - usłyszałam ledwo głos Raphaela, który kucał przy mnie, a za nim zobaczyłam jakiś cień który odchodził powoli w stronę wyjścia. Usłyszałam krzyki bólu. i złapałam się za uszy mimo tego, że dobrze wiedziałam, że to dzieje się w mojej głowie.
- Renesme! - Raphael próbował mnie otrząsnąć. Popatrzyłam na niego. Widziałam zamiast niego szarą plamę.
- To ty mi to zrobiłeś...? - wyszeptałam patrząc na plamę.
- Nie. Musisz mieć... - nie usłyszałam go dalej. Straciłam przytomność widząc przed sobą ten znak... znak znaczący nieskończoność.

Raphael? 


Od Rachel CD Delli

Mój przebiegły wzrok powędrował po jej twarzy, zatrzymując się na oczach. To była chwila, w której mogła poczuć ból, jakiego nigdy nie doznała. Ale spuściłam oczy na ziemię i oparłam się łokciem o drzewo.
- Oszczędzę Ci bólu. Jesteś młoda więc się ciesz, bo długo ten dobry czas się skończy...- odwróciłam się i miałam już pognać przed siebie, ale dziewczyna zapytała.
- Mówisz o czasie, w którym zawładnie Valentine?
- A jak myślisz?- odparłam, patrząc się wciąż przed cel pogoni.- Więc... żegnaj..
I ruszyłam z wiatrem. Della oddalała się, malejąc równocześnie. Po chwili dotarłam do wielkiej, opustoszałej, ale zadbanej willi- mojego  ulubionego domu.
Weszłam do środka. Staroświecki hol okryty był mroczną aurą, która krążyła po całym budynku. Zaczęło świtać, a moje łaknienie nie ustępowało, ba, zwiększało się coraz bardziej.
Powiesiłam kurtkę na wieszaku w holu i skierowałam się do kuchni.
- Jak nic nie będzie w lodówce...- mruknęłam markotnie pod nosem.
- To Panna Wszechwiedząca o Czasie się wkurzy...- dokończył rozchichotany głos. A tym głosem była Della, opierająca się o moją spiżarnię krwi.
Przełknęłam ślinę, zacisnęłam pięści i wzięłam krótki wdech.
-Della, znikaj stąd...- powiedziałam szorstko.
- Bo co mi zrobisz??- oparła ważniacko.
- Bo to!- uderzyłam pięścią mocno w ścianę przy wejściu do kuchni. Młoda wampirzyca zrobiła wielkie oczy na to, jak moja ręka przebrnęła przez twardą ścianę.

Della?

Od Raphael'a CD Magnus

- No napewno nie będziesz majstrował ze mną - przerwóciłem oczami.
 Zrób coś z Simonem - dodałem. Magnus popatrzył na mnie spode łba, po czym zrobił unik, machając rękoma.
- No to w drogę - powiedział. Ruszyłem za nim. Droga nie była długa, już po jakimś czasie staliśmy przed drzwiami DuMortu. Skierowałem się do pokoju Smiona. Gdy tam wszedłęm, chłopak schował się w kąt.
- No popatrz tylko, na tego szczeniaka - wyszczerzyłem się.
- Tylko nam przynosi hańbę - przerwóciłem oczami.
Działaj Bane- dodałem.

Od Raphael'a CD Renesme

Pokazywałem dziewczynie pokój za pokojem aż doszliśmy do jednego z pustych pokoi.
- Rozgość się, to jest twój pokój - rzekłem, otwierając drzwi, ujawniając ciekawe wnętrze.
Dziewczyna popatrzyła krzywo. Przewróciłem oczami.
- Oczywiście jak chcesz pozmieniaj to i owo - machnąłem ręką na całokształt.
Renesme pokiwała głową. Po czym przeszliśmy do dużego salonu.
Usiadłem na dużej kanapie, po czym spojrzałem na dziewczynę. Rozglądała się po pokoju, badając każdy z przedmiotów. Pokój był w stylu wiktoriańskim, jak zresztą cały hotel.
- Bycie wampirem wcale nie jest takie łatwe jak ci się wydaje - nagle przerwałem ciszę. Dziewczyna spojrzała na mnie, jakby nie zaskoczona.
- To oczywise - przewróciła oczami. 
Westchnąłem.
- No nie takie oczywiste - dodałem. 

Renesme?

Od Kate CD Alec'a

Uśmiechnęłam się i przycupnęłam na jednej z gałęzi. Wyciągnęłam mały sztylecik i rzuciłam w chłopaka, ostrze lekko otarło się o jego ucho. Wtedy strzała poleciała w moją stronę. W ostatniej chwili użyłam mocy telekinezy aby ją zatrzymać. Obróciłam strzałę, która pofrunęła w jego stronę. Zrobił unik. Zeskoczyłam na ziemię i oparłam się o drzewo.
-Dobry-powiedziałam.
Nieznajomy znowu zaatakował mnie, jednak zatrzymałam strzałę. Opadła na ziemię. Spojrzałam na niego obojętnie.
-Jak wieczór-zapytałam-co mowę ci odebrało?
Mężczyzna był gotowy do ataku, a ja do obrony.

Alec?

Od Alec'a CD Kate

Jak zwykle pod wieczór postanowiłem wybrać się poćwiczyć. Las był idealnym miejscem na to, dużo drzew, zwierzęta, i spokój. Jest mało prawdopodobne bym spotkał tam jakąś żwyą istotę, a tym bardzij demona.Wstąpiłem w las, drzewa szumiały niespokojnie na wietrze. Nagle coś trzasło. Nie był to natrulany trzask, jakby coś się poruszało. Szybko chwyciłem strzałe, i naciągnąłem ją na łuk.
Obserowowałem czujnie teren, śledząc go z naciągniętą cięciwą. Zmarszczyłem brwi. Jakiś głos odezwał się do mnie, ale już po chwili słyszałem szelest i głos odezwał się z innej strony. Wypuściłem strzałę w jedno z drzew. Niestety w nic nie trafiłem. Głos zaśmiał się. 
-Miej chociaż trochę szacunku i ujawnij sie - syknąłem.

Od Renesme - c.d Raphael

Obudziłam się zdezorientowana w trumnie. Czułam wielkie pragnienie i dziwne uczucie które mi nie dawało spokoju. Popatrzyłam na woreczki krwi.
- Witam w domu - powiedział i popatrzył na mnie. Czułam się trochę dziwnie. Przez wiele lat byłam wilkołakiem, a teraz jestem vampirem... dziwnie się czuję, ale może tak na początku każdy ma... Wzięłam woreczki i natychmiast się napiłam.
- Więc... wytłumaczę ci mniej-więcej jak to jest bycie vampirem - powiedział.
- Znam podstawy - wstałam z trumny. Czułam się jak martwa, ale też czułam się jakbym już była w takiej skórze... naprawdę nie wiem co myśleć... mam mieszane uczucia.
- Więc... przeżyłam ta? - rozglądałam się - będę pierwszą wampirzycą która nie będzie się zachowywać i ubierać jak tutejsze - popatrzyłam na niego. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Cóż... chociaż postaraj się nie grozić nam sztyletem... i tak mamy dobrą regenerację - przewróciłam oczami.
- Dobrze, dobrze... Ale to nie znaczy, że jakoś wykwitnie będę się zachowywać jak z epoki wiktoriańskiej - rozciągnęłam się i sprawdziłam, czy moje zdolności nadal są ze mną. Na szczęście tak.
- Już się nie popisuj... - skrzyżował ręce - chodź. Pokażę Ci resztę naszej siedziby - oznajmił i zaczął mnie oprowadzać w ciszy po tym miejscu.
- Ale tu nudno... trochę zbyt staroświecko jak dla mnie... - schowałam ręce do kieszeni.
- Musisz się przyzwyczaić - odparł.
- Ile masz lat? - spytałam.
- Siedemdziesiąt. Wiem nie wyglądam - popatrzył na mnie kątem oka.
- Zachowujesz się jak dwudziestolatek... - oparłam się o ścianę - tak samo się zachowujesz...
- Kolejna zaleta bycia vampirem a nie pchlarzem
- Ej! To, że jestem vampirem nie znaczy, że masz prawo obrażać moich ro... - zamknęłam się. Nie mam rodziców. Zostałam przygarnięta... to nie byli moi rodzice.
- Coś mówiłaś? - spytał. Popatrzyłam na niego.
- Nie... - opuściłam głowę - Nic nie mówiłam... idziemy dalej? - spytałam retorycznie. Zaczęliśmy iść dalej po siedzibie vampirów. Szłam koło niego z lekko opuszczoną głową i rękami w kieszeni, a kosmyki włosów zakrywały moją twarz dzięki czemu nie widział jak po moim policzku poleciała jedna, malutka łza.

Raphael?

Od Kate

Odłożyłam książkę i się przeciągnęłam. Spojrzałam za okno. Do pokoju wpadały różowe i pomarańczowe promienie zachodzącego słońca Podniosłam się leniwie i zmierzyłam do drzwi. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Następnie otworzyłam i zeszłam do piwnicy po drabinie. Zabrałam dwa ostrza i parę innych broni, po czym wróciłam na górę. Założyłam skórzaną kurtkę i wyszłam z domu. Zamknęłam go na klucz i ruszyłam leśną ścieżką. Przydałoby się ubić kolejnego z nocnych łowców, dawno "nie polowałam". Wskoczyłam na drzewo i ruszyłam w głąb lasu. Po jakimś czasie wyczułam jego obecność. Nie minęło długo kiedy ujrzałam jakiegoś mężczyznę, był czujny. Wiedział o mojej obecności, ale nie miał pojęcia gdzie jestem... i dobrze. Wyciągnęłam ostrza, które zabłysły i zgasły.
-Dobry wieczór, jak polowanko?-zapytałam.
Automatycznie zmieniłam pozycje, aby nie wiedział, gdzie dokładnie jestem.

Jakiś Nocny Łowca?

Od Rapahel'a CD Renesme

Spojrzałem ponownie na dziewczynę, która była zestresowana, lecz gotowa na to, co może się stać.
Nie tak szybko - zastopowałem ją, widząc, jak odzłąnia włosy gotowa na przyjęcie ugryzienia.
Osuszę cię z krwii - to już wiesz. Zapewne umrzesz. - dodałem.
Dziewczyna zdrygneła się, w oczekiwaniu na koleje słowa.
- Gdy się wybudzisz, będziesz wampirem - kiwnąłem głową. - Może to potrwać dość długo... a może i się nie obudzisz, jest ryzyko - moje słowa były poważne, nie żartowałem, tak mogło być.
- Dawaj - powiedziała szybko. Przerwóciłem oczami, w sumie to niedawno jadłem....
Podszedłem do dziewczyny i odchyliłem jej włosy z szyi.
-Gotowa? - upewniłem się - To decyzja na całe życie.
- Tak. - odpowiedziała, przygotowując się na ból.
Wystawiłem kły, muskając jej skórę nimi, ta cicho sykneła. Kątem oka spojrzałem na dziewczynę, po czym gwałtownie wbiłem całe kły. Ta, pod naporem bólu, ugieła kolana, i złapała się dołu, rozpiętej marynarki, ściskając ją mocno. Zassałem się, a już po chwili, poczułem zwolnienie uścisku - dziewczyna upadła na ziemię. Wytarłem usta. 
No tak.... nie pomyślałem by zrobić to w innym miejscu, teraz muszę ją przenieść.
To nie było trudne, dziewczyna była lekka, już po kilku chwilach byliśmy w DuMorcie. Zaniosłem dziewczynę do swojego pokoju, i położyłem w trumnie - swoim łóżku.
Mijało kilka godzin, a ja kręciłem się po pokoju, czytając ksiązki, czy myśląc, patrząc przez balkon. Trwało to kilka dobrych godzin, zacząłem martwić się, czy napewno się wybudzi.
Nagle dziewczyna zaczeła się dusić i otworzyła oczy. Była bardzo spragnina krwii, jak każdy, po przemienieniu. Szybko rzuciłem jej dwa opakowania krwii, które wychyliła z zadziwiającą szybkości po czym, dysząc spojrzała na mnie.
- Witam w domu -

Kate Brinley

 http://i.pinger.pl/pgr136/f67db20b001f2dfd50ed7249/czarno-bia%C5%82a+site+models.jpg
~III wieki ~ Głos ~ Bi ~
Nie miała partnera.
~
M O C
Władała psychokinezą.
~
C H A R A K T E R
 Kate miała niestety zaburzenia psychiczne. Nie było to coś w stylu, że jest popie*dolona gorzej niż naćpany kot. Dziewczyna bowiem nie potrafiła opanować swoich emocji, mogła tak nagle wybuchnąć śmiechem czy płaczem. Często wpadałą w różnego rodzaju depresje i siedziała w pokoju płacząc, często nasuwały jej się myśli samobójcze. Mogła oderwać się od świata rzeczywistego nawet na pare dni, zupełnie zatracając się w myślach, marzeniach. Potrafiła być też wesoła i miła, tak jak pomocna. Kate była też niebezpieczna, mogła tak nagle wpaść w furie i rozwalić wszystko dookoła. Dziewczyna... zabiła człowieka podczas takiego napadu, trafiła do szpitala, jednak uciekła. To była uczciwa i sprawiedliwa dziewczyna. Jej zaburzenia nie miały wpływu na jej inteligencje, która była na wysokim poziomie. Jej czyny, nie były do końca jej winą, często za nie nie odpowiadała. To właśnie po takiej furii zawsze wpadała w depresje, która trwa przez pewien okres. Wtedy nic nie mogło jej pocieszyć. Mimo wszystko była na swój sposób... urocza i niepowtarzalna. Wystarczyło, że ktoś zaakceptował ją taką, jaką była.
~
W Y G L Ą D
 Kate była wysoką i nadzwyczaj chudą dziewczyną. Nie brak było jej kobiecych kształtów. Miała zgrabną i wysportowaną sylwetkę, co można było zauważyć na pierwszy rzut oka. W jej chudych, dość długi ramionach nie brakowało siły, palce odznaczały się naturalną długością i niewielką szerokością. Zatracając się w jej błękitnych oczach, nie zwracało się uwagi na inne cechy jej twarzy, takie jak: delikatne i pełne usta, czy też niewielki, prosty nos. Jej oczy czasem zakrywały brązowe kosmyki delikatnie opadających na jej bladą twarzyczkę. Kasztanowe włosy Kate często były rozpuszczone. Miała też średniej długości, zgrabne i mocne nogi. Nosiła za długie koszulki, które często zakrywały krótkie spodenki. Uwielbiała sweterki, miała ich od groma. Najczęściej zakładała sportowe buty lub botki.
~
I N N E
 Kate kochała muzykę, śpiewać, słuchać, a nawet pisać. Stworzyła parę piosenek. Była bardzo kreatywna i pomysłowa, uwielbiała szkicować i pisać opowiadania. W wszystko to wkładała swoje serce. Oprócz tego czytała, i to ile wlezie. Jeździła konno od małej. Dziewczyna interesowała się również smokami. Sama dostała swojego jak się urodziła, na pamiątkę po jednej z członkiń rodziny, która była smoczym jeźdźcom.
~
H I S T O R I A 
 Kate urodziła się w bogatej rodzinie, miała trzy młodsze siostry. Życie jak w bajce, dosłownie, miała wszystko, czego chciała... aż do czasu, gdy pojawiły się pierwsze objawy choroby psychicznej. Wtedy wszystko się zmieniło. Kate wpadła w depresje i próbowała się zabić, a jej rodzice niczego nie rozumieli. Parę miesięcy później podpaliła dom, wszyscy zginęli, oprócz niej. Miała piętnaście lat. Zrobiono badania i... jak łatwo się domyślić odkryto jej chorobę. Trafiła do szpitala psychiatrycznego, jednak po czterech miesiącach uciekła. Nie mogła tam wytrzymać.. Nie miała zamiaru do tego wracać.
~
Doświadczenie: 0 / Kontakt: nati10139

Od Lzzy

Show time.
To teraz trzeba zapolować na demona. Wymknęłam się z Instytutu, bo ciągle chcą bym szła na łowy z innymi. Ja wolałam działać w pojedynkę.
Dotarłam do trzeciej alei. Rozejrzałam się. Pusto.
Pobiegłam za stary budynek i zaczaiłam się. Wyczuwałam że jest już blisko.
Narysowałam pośpiesznie runę.
Wyjęłam sztylet zza paska i wypowiedziałam jego imię. Zalśnił niebieską poświatą.
Złowieszcze świszczenie podpowiedziało mi, że jest już tutaj.
Wyjrzałam zza kontenera. Demon mnie zauważył. Powoli zaczął sunąć do mnie.
-Lzzy-zaświszczał. Okrążyłam go. Natarł na mnie. Wyciągnęłam broń przed siebie i przecięłam powietrze.
Zaczęłam walkę. Potwór zadrapał mnie, lecz teraz liczyło się zabić demona.
Abrahiel przeciął ciało potwora a ten zniknął.
Dyszałam ciężko na ziemii. Moja ręka krwawiła
-a mówili żebyś nie walczyła sama.-odezwał się męski głos za mną

[nocny łowca?]

Spis run

Runy to starożytne znaki, które anioł Razjel przekazał Nocnym Łowcom aby skuteczniej mogli walczyć z demonami. Nocni Łowcy wypalają je sobie na skórze za pomocą Steli. Zapewniają im one niezwykłą moc. Umiejscowienie na ciele wpływa na skuteczność symbolu - im bliżej serca, tym potężniejszy się staje. Runy mają różne rodzaje, są takie, które od razu po użyciu znikają, istnieją również runy przeznaczone tylko dla np. cichych braci, żelaznych sióstr, parabatai, małżeństw, itp.
Anielska Runa (Angelic Power)
Pierwsza i najpotężniejsza runa, podarowana Nocnym Łowcom, przez anioła Razjela. Podkreśla anielskie pochodzenie.Często stosowana na broni, by napełnić ją anielską mocą, jak również oczyścić z wszelkich śladów demonicznych wpływów.

Hart (Fortitude)
Ta runa zapewnia wojownikowi wewnętrzną siłę, wytrzymałość umysłu który umożliwia Nocnym Łowcom znieść ból lub strach.

Jasnowidzenie (Voyance)
Ta runa skupia wzrok Nocnego Łowcy, dając noszącemu postrzeganie pozazmysłowe, pozwalając aby dostrzegł to co zwykli ludzie nie mogą zobaczyć.

Mnemosyne
Runa pamięci.

 Lojalność (Loyal To)
Runa lojalności, ma bardzo podobne właściwości co runa Parabatai, ale jest o wiele słabsza.

Małżeństwo (Wadded Union)
Runa wiążąca pary małżeńskie. Gdy znaki są wykonane Nocni Łowcy są uważani za małżeństwo. Jest wykonana na wierzchu dłoni.

Parabatai
Runa łącząca dwoje Nocnych Łowców do końca życia.Można mieć ją do 18 roku życia. Parabati mogą używać również run niedostępnych dla innych Nocnych Łowców.
Słowa przysięgi:
"Dokądkolwiek ja pójdziesz, tam pójdę ja.
Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam zostanę
pochowany.
I tylko śmierć nas rozłączy, tak nam dopomóż, Aniele''

Równowaga (Equilibrium)
Runa równowagi; szczególnie przydatna w walki na miecze lub sztylety. Najczęściej wykonana na kończynach.

Runa Wiążąca (Alliance)
Nocni Łowcy i Podziemni używają tej runy w walce, gdy chcą połączyć swoje siły. Nefilim otrzymuje umiejętności i moc Podziemnego, a Podziemny moc i silę Nephilim.

Obrotność (Agility)
Nocni Łowcy dostają ją na początku szkolenia dając im możliwość szybkiego przetwarzania informacji oraz reagowania.

(brak wyglądu runy)
Strata (Amissio)
Spowalnia utratę krwi i przyspiesza naturalną wymianę krwi.

Odwaga w walce (Coruage in Combat)
Zapewnia Nephilim odwagę wykraczającą daleko poza to, co typowe dla zwyczajnego zabójcy demonów.

Odbicie (Deflect)
Ta runa bitewna przydaje się w zażartej walce, gdyż pomaga odbijać ciosy.

Super prędkość (Heightened Speed)
Umożliwia Nephilim poruszać się z dużą prędkością w każdym środowisku lub stanie.

 Myśl (Insight)
Ta runa zapewnia umysłową przenikliwość i przebłysk natchnienia.

Iratze, Runa Uzdrawiająca (Heal)
Pozwala Nocnemu Łowcy uleczyć rany nie zadając przy tym bólu. Podwyższa jedynie temperaturę ciała.

(brak wyglądu runy)
Runa Niewidzialności (Mendelin)
Ta runa daje częściową i czasową niewidzialność dla Nocnego Łowcy. Pozwala im się ukryć przed Przyziemnymi i niektórymi Demonami.

Znak Kaina (Mark of Cain)
Jeśli ktoś spróbuje skrzywdzić osobę, która nosi znamię Kaina, dostanie siedmiokrotną pomstę swojego czynu. Jedynym posiadaczem tego znaku był Simon Lewis, jednak Anioł Razjel mu go odebrał.

(brak wyglądu runy)
Widzenie w Ciemności (Night Vision)
Pozwala widzieć w ciemności (Nie, no szok).

(brak wyglądu runy)
Runa Otwarcia (Opening Mark)
Może otworzyć każdy przyziemny zamek. Rożnie bywa z magicznymi rzeczami. 

Precyzja (Precision)
Daje Nephilim zdolność do wykonywania prac wymagających wysokiego stopnia precyzji. Po aktywacji runa pozwala Nephilim intensywne skupienie, dbałość o szczegóły, a także zdolność do powtarzania czynności dokładnie.

Spokój (Quietude)
Wykorzystywana przez Cichych Braci umieszczana na karku. Brat Enoch stosował raz tę runę na Jessamine Lovelace oraz Valentine na Clary, gdy wzywał Razjela.

Przywołanie (Recall)
Jednorazowego użytku runiczny znak, który pozwala Nephilim przypomnieć sobie wydarzenia, które ukryte są w zakamarkach ich pamięci. Wystarczająco silne, aby przypomnieć nawet odległe wspomnienia z dzieciństwa, jednak tylko te, które same się doświadczyło lub było świadkami.

Runa Żałobna (Moumbing)
Znak oznaczający żałobę po utracie kogoś bliskiego. Według Tessy Gray Runa była czerwona.

Bezdźwięczność (Soundless)
Pozwala Nocnemu Łowcy poruszać się bezgłośnie i uniknąć wykrycia.

Runa Języków (Speak in Tongues)
Pozwala oznaczonym Nephilim nie tylko mówić i rozumieć każdy język, ale także komunikować się ze sobą w taki sposób, że demony ich nie rozumieją.

Wytrzymałość (Stamina)
Pomaga zwalczyć zmęczenie i chorobę.

Siła (Strength)
Zwiększa siłę fizyczną Nocnego Łowcy.

(brak wyglądu runy)
Runa Śledząca (Tracking Marks)
Pozwala na śledzenie osoby, miejsca pobytu kogoś i, w niektórych przypadkach widać co dana osoba robiła, jeśli ma się jej jakąś rzecz. Często używane przez Clave do znalezienia przestępcy.

Wizja (Vision)
W filmie, Clary to narysowała na swojej dłoni i zamroziła demony w powietrzu.

Pozostałe runy:
Dostatek
Przyspieszenie
Dokładność
Działanie
Cierpienie
Przytomność
Most
Czystość
Łączność
Tworzenie
Dzieło
Przeznaczenie
Cierpliwość
Oświecać
Nadzieja
Ognioodporność
Giętkość
Los
Dar
Szczęście
Kierownictwo
Rozgrzanie
Wiedza
Łączenie psychiczne
Trawienie
Okazja
Wytrwać w czymś
Przekonywanie
Moc
Obietnica
Dobrobyt
Ochrona
Dzielenie
Podstęp
Sukces
Nieomylne uderzenie
Nieomylne kopnięcie
Talent
Technika
Przekazywanie
Znalezienie północy
Zaufanie
Szybkie rozumowanie
Niewidzialność
Wyostrzenie wzroku
Wodoodporność
Oskrzydlony