Od Kate CD Williama

"Tak grasz?" - pomyślałam.
Gwałtownie posunęłam ręce do przodu obejmując go, następnie przyłożyłam głowę do jego klaty, skupiłam się jak najmocniej i teleportowałam nas oboje. Staliśmy na małej polance przytuleni do siebie. Miałam chwilę przewagi. Złapałam jego ręce i przerzuciłam mężczyznę przez ramię. Usiadłam na nim i walnęłam mocno z pięści. Chciał mi oddać, ale wtedy użyłam inokinezy, a przestrzeń gwałtownie zakrzywiła się. Nocny Łowca czuł, że spada, jednak ja wiedziałam, że to "iluzja". Parę razy walnęłam mężczyznę i przestałam używać mocy. Zatrzymałam czas i teleportowałam się do domu. Weszłam do piwnicy i otworzyłam wielką skrzynię. Wyjęłam z niej małą buteleczkę eliksiru. Wróciłam do mężczyzny i wlałam ciecz. Miała sprawić, że na parędziesiąt minut odbierze mu możliwość używania zdolności. Przywróciłam czas i zeszłam z niego. Oparłam się o drzewo dość zła. O mały włos, a bym wpadła.

Will?

Od Raphaela CD Renesme

Próbowałem uspokoić dziewczynę, była poruszona wydarzeniami z przeszłości. Łza za łzą spływała jej po poliku. Odwróciłem wzrok i pojrzałem na jej nogę. Do ran wdarła się gorączka, to może się źle skończyć, organizm toczy walkę. Po chwili ocknąlem się z zamyślenia, patrząc znowu na dziewczynę. Oblizałme usta:
- Zawsze mogę być twoim przyjacielem, mimo to iż jestem dowódcą -lekko się uśmiechnąlem gdy dziewczyna ze łzami w oczach spojrzała się na mnie. Zapadła cisza. Lecz już po chwili las, rozdarł płacz Renesme. Nie zdążyłem się odwróić, gdy ta
 zaszlochała i rzuciła mi się w ramiona. Aż mnie zatkało, chiałem się cofnąć, sparaliżowany dotykiem, po moim ciele przeszła gęsia skórka. Chciałem palnąć coś o zasadach, ale zamknąłem się, przygryzają wargę.Po chwili wróciłem do "normalności". Trochę speszony tym, położyłem jej na plecy jedną rękę, lekko przyciskając do siebie. Podobno to pomagało. Ta zaszlochała, i uścisneła mnie mocniej.

Renesme?

Od Williama CD Kate

Mimo tego, że trochę się dusiłem zaśmiałem się szorstko. Ona serio myśli, że tak łatwo ze mną wygra? To się myli.
- N-no... cóż... Te-eż mam a-asa w rękawie - wydusiłem.
Mianowicie miałem zamiar zaraz wejść do umysłu dziewczyny. Rzadko użyłem tej zdolność. Była ona o wiele bardziej wyczerpująca. Wymagała także dużego skupienia. Wziąłem głęboki wdech. Zamknąłem oczy i zacząłem intensywnie myśleć o dziewczynie. Nie była niczego świadoma. Minęło kilka minut aż w końcu udało mi się. Ponownie wdarłem się do umysłu dziewczyny. Byłem wyczerpany. Rozkazałem wampirzycy mnie wypuścić. Zrobiła to od razu. Tym razem postanowiłem dać jej porządną nauczkę. Powolnym krokiem skierowałem się do klubu "Pandemonium". Dziewczyna szła za mną. W końcu dotarliśmy na miejsce. Rozejrzałem się wokół. Po jednej stronie pomieszczenia stał Jace, Alec i Isabelle. Natomiast po drugiej był przywódca wampirów, Raphael. Idealnie. Świetnie się złożyło. Stanąłem idealnie pomiędzy nimi. Przytrzymałem jej ręce i po chwili obudziłem z transu. Zaczęła się szarpać jednak nie pozwoliłem się jej uwolnić.
- No to teraz skarbie masz wybór. Albo idziemy na prawo do Jace'a, Aleca i Isabelle, którzy już się tobą porządnie zajmą czy może wolisz pójść na lewo do swojego przywódcy, Raphael'a? Twój wybór - powiedziałem oschle.

Kate?

Od Williama CD Lzzy

Na następny dzień o dziwo wstałem później niż zazwyczaj. Nie wyspałem się zbytnio. Za niecałe pół godziny miał się  zacząć trening, a ja jeszcze praktycznie spałem. Jęknąłem i ziewnąłem przeciągle. W złym humorze załatwiłem poranną toaletę, ubrałem się, zjadłem śniadanie i powolnym krokiem wmaszerowałem na salę treningową. Stanąłem oddalony od grupy i oparłem się o ścianę. Błagałem aby teraz nie zasnąć. Nawet nie spojrzałem kto jest na sali. Całkowicie ignorowałem trenera dopóki nie usłyszałem swojego imienia.
- Lzzy, ty będziesz trenować z Williamem... - powiedział.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. No nie! Znowu ona! Wywróciłem oczami. Lzzy wyglądała na nieźle zaskoczoną widząc właśnie mnie.
- To ty - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- A któż inny? Nie znam innego Williama, który byłby w Instytucie. Do tego powinnaś się cieszyć. Jestem jednym z lepszych - powiedziałem i uśmiechnąłem się złośliwie.
- Nie powiem. Skromnością to ty nie grzeszysz - mruknęła.
- No cóż. Nawet taki wspaniały ja musi mieć jakieś wady. Nieprawdaż? - zaśmiałem się szorstko.
Zapadła pomiędzy nami chwilowa cisza.
- Dobra. Nie marnuj już mojego cennego czasu. Zaczynajmy trening - powiedziałem oschle.

Lzzy?

Od Mickeal'a CD Jessica

- nie zbliżaj się do mnie ! - powiedziałem resztkami mojego człowieczeństwa - Uciekaj !! Szybko ...
Dziewczyna stanęła jak słup i wpatrywała się w mnie tak jabym był jakimś cennym artefaktem ,dalej krzyczałem żeby uciekała ale ona dalej się nie ruszała . Powoli zaczęłem się zmieniać ... Straciłem kontrole to było okropnę uczucie nie miałem żadniej kontroli nad moim ciałem ... Nie mogłem nic zrobić ... Próby walczenia z mną samym nie zdały sie na nic , ja jako bestia żuciłem się na dziewczynę ... Potem nic nie pamietam tylko otaczającą mnie czerń ...
Jessica ?

Od Mickeal'a CD Renesme

Przykucnęłem przy niej teatralnie chwyciłem ją za rękę i powiedziałem :
- Więc Resmo czy brędziesz moją towarzyszką pełni ?
- Z przyjemnością - powiedziała a na jej ustach ukazał się lekki uśmiech .Spacerowaliśmy długo razem ,na początku była zimna i twarda ale po dobrych 2 godzinach stała się ciepła i nawet miła ale z umiarem .Rozmawialiśmy o tym jak sobi radzimy w pełni itp. Dowiedziałem że kiedyś była wilkołakiem ale jakiś Raphael zmienił ją w wampira co robiło z niej pół-wilka pół-wampira co było dość niewiarygodę , nigdy nie znałem wilka który byłby w stanie to przeżyć.
- Co myślisz o nocnych łowcach ? - zapytała nagle
- No...To zależy od konkretnych osób , niedawno spotkałem nocna łowczynię która jest całkiem spoko ale raz też o miało co nie zabiłem jednego z nich , dlatego myśle że gdybym im się jeszcze naraził to nie skończyło by się to dobrze dla mnie .
- Aha ... - Nie wiem czy coś złe powiedziałem czy co ale dziewczyna wyglądała na smutną
- A właśnie dlaczego nigdy cię nie widziałem w Jade Wolf ... w sensie zanim stałaś się wampirem
Renesme ?

Od Renesme - c.d Raphael

Patrzyłam na niego i przeciągałam się tak, bym mogła siedzieć.
- Czemu nie powiedziałaś, że będą Cię torturować?! - warknął najwidoczniej zdenerwowany - Mogłaś zginąć! - usiadł koło mnie.
- Masz moje sztylety? - spytałam. Podał mi je, a ja otwożyłam rączkę sztyletu z której wypadła woda utleniona. Zaczęłam powoli oczyszczać rany. Moja ręka się trzęsła gdy to robiłam. Raphael dotknął wody utlenionej przy okazji dotykając moją rękę.
- Pozwól, że ja to zrobię... - wziął ode mnie wodę utlenioną i zaczął mi oczyszczać rany - to wystarczy na ten jad?
- Tak... bardzo łatwo go usunąć z ran. Właśnie... zniszczyłeś magazyn?
- Wszystko jest zniszczone - powoli moje rany się zasklepiały za każdym kapnięciem wody utlenionej.
- Nie powinnaś się tak narażać... - powiedział dotykając maścią mojej rany na policzku powoli ocierając ją kciukiem
 Lekko się uśmiechnęłam, ale od razu posmutniałam i odwróciłam wzrok przypominając sobie słowa Derena.
- Coś nie tak? - spytał.
- Nikomu nie mogłam wtedy ufać... zdradził mnie - miałam szkliste oczy - to on mi powiedział, że byłam wilkołakiem... - zacisnęłam ręce w pięści - to przez niego...
- Renesme... - popatrzyłam na niego - mi możesz ufać... Jestem dowódcą fakt, ale mogę być twoim przyjacielem - uśmiechnął się przyjacielsko. Bez zastanowienia rzuciłam mu się na szyję z łzami. Nie obchodziło mnie to, że nie powinnam. Czekałam, aż mnie odepchnie i popatrzy na mnie krzywo, ale póki tego nie zrobił wypłakiwałam mu się w ramię.

Raphael?

Od Claudii - Do Alec'a

 Z coraz większą determinacją uderzałam patykiem w worek treningowy, przeklinając kolejno każde wydarzenie z mojego życia. Kiedy przypomniałam sobie o moim byłym chłopaku, uderzyłam w worek z taką siłą, że patyk złamał się na pół. Westchnęłam głęboko i otarłam pot z czoła. Z tyłu usłyszałam znajomy głos.
- To już czwarty raz. - powiedział Hodge, zakładając ręce na piersi. Poprawiłam grzywkę i odgarnęłam włosy z twarzy, po czym rzuciłam patykiem do kosza, idealnie trafiając.
- Co mam na to poradzić... - westchnęłam i na sportowy biustonosz nałożyłam skórzaną kurtkę, patrząc na magazynek. Hodge podszedł do zbrojowni, po czym wyjął zgrabny łuk, podchodząc do mnie razem z nim.
- Może spróbujesz z tym? Łuku raczej nie złamiesz. - delikatnie się uśmiechnął. Ja również wymusiłam uśmiech i pokiwałam głową. Trener pokazał mi, co i jak robić, przyznam, że wcześniej miałam styczność z łukiem i trochę umiałam się nim posługiwać. Postanowiłam potrenować w lesie, w praktyce. Być może będę w tym dobra tak samo, jak w walce sztyletami. Niedługo po tym przebrałam się w luźne ciuchy i wyruszyłam w teren. Kilkanaście strzał wylądowało w drzewach, wbijając się w nie z dużą siłą. Każdą kolejno wyciągnęłam, a trenując, przemierzyłam cały las i więcej, byłam już praktycznie wyczerpana, a słońce znikało za horyzontem. Kiedy las się skończył, wspięłam się na drzewo tuż przed plażą i usiadłam tak, abym dobrze widziała zachodzące słońce. Oparłam się o pień i czekałam, aż słońce zajdzie całkowicie, wtedy narysowałam sobie runę nasycenia, bo zgłodniałam. Siedziałam tak jeszcze przez chwilę, póki z drugiej strony nieba nie ujrzałam księżyca w pełni. Uśmiechnęłam się, i miałam już schodzić, kiedy całkiem niedaleko usłyszałam czyjeś kroki. Wspięłam się z powrotem, tylko teraz na inną gałąź, o wiele niżej, bo nie miałam tyle czasu. Chciałam dokładnie oglądnąć ową osobę, jednak przed tym gałąź się złamała, a ja wylądowałam w ramionach jakiegoś mężczyzny.

Alec? XD

Od Roxanne - Do Raphael'a (CD)

- Nie lubię przepraszać, ale chyba będę zmuszona. - westchnęłam i spuściłam głowę. Nie miałam zamiaru na niego patrzeć. - Trochę przesadziłam. - dodałam, zakładając ręce na piersi. Chłopak spojrzał na mnie lekko zdziwiony.
- Trochę? - uniósł prawą brew. Pokiwałam głową i zaczęłam się śmiać.
- Naprawdę nie chcesz widzieć mnie wkurzonej. - powiedziałam, cynicznie się do niego szczerząc. Raphael zrobił jednak jeszcze bardziej zdziwioną minę.
- To co to niby było? Okres? Zły humor? Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak wpadał w furię. - burknął, wychodząc z dołku, w którym zakopano Natalie.
- Uznam, że tego nie słyszałam. - odparłam, odwracając się na pięcie.

Raphael? Nima weny, rozkremć coś :p

Ylvyne Thredy

http://www.bloblo.pl/image/418862/default/tumblr_mcfcdiY35d1qgin7mo1_1280+%281%29.jpg
Imię: Ylvyne
Nazwisko: Thredy
Rasa: Nocny Łowca
Płeć: Kobieta
Wiek: 23
Głos: klik
Orientacja:
Chyba heteroseksualna/y (przeciwna płeć). Sama nie jest pewna, nigdy nie odczuwała zauroczenia, aczkolwiek jest zainteresowana.
Partner: -
Moc: spojrzenie wymuszające prawdę.
Charakter: Ylvyne jest dość nieprzyjemna, nie ma zbytnio przyjaciół, jednak jeżeli kogoś polubi, jest wierna i przywiązana. Kłótliwa osóbka, inowertyczka, książkocholik.
Aparycja: Dość niska, chorobliwie chuda, zapewne z powodu nieodczuwania głodu. Szare, przenikliwe oczy, blada cera.
Inne:
-Pisze książkę;
-Życie nie miało dla niej szczególnej barwy, żyła głównie światem fantazji - do teraz.
Historia: Ylvyne mieszkała w centrum miasta, nadal razem z rodzicami z powodu studiów(fotografia), które ma nieopodal. Pewnego dnia, gdy siedziała na łóżku i pisała książkę, zobaczyła na jej parapecie chłopaka przypominającego anioła. Źródłem jej natchnienia do sztuki były od lat właśnie anioły. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, bo mimo wszystko nie wierzyła w magię. Gdy tajemniczy chłopak odszedł, ona jeszcze przez chwilę trwała w bezruchu, lecz po kilku sekundach zerwała się z miejsca i wybiegła z domu. Za tajemniczym nieznajomym podążyła aż do Instytutu, który wydawał jej się dziwnie znajomy...
Kontakt:
Howrse : Qamenna
Email: roza.rzonca@wp.pl

Nathaniel Raines

 http://i.pinger.pl/pgr408/e49e1c3e0006d6394f243267
~ 22 lata~ Głos ~ Homo ~
Nie ma partnera.
~
M O C
 Telekineza - zdolność przesuwania przedmiotów siłą umysłu.
~
C H A R A K T E R
 Nathaniel był wesołym i pełnym życia chłopakiem. Wszędzie go było pełno, uwielbiał każdemu grać na nerwach. Wiecznie rozgadany i roześmiany. Po pamiętnej nocy stał się zupełnie inną osobą. Jest zamknięty w sobie. Nie przepada za towarzystwem, dlatego też trzyma się na uboczu. Rzadko się uśmiecha, zrobił się arogancki i cyniczny. Niekiedy ma lepsze dni i wtedy wydaje się, że dawny Nate powrócił.
~
W Y G L Ą D
Nathaniel jest szczupłym mężczyzną, średniego wzrostu. Posiada jasno brązowe włosy oraz lekki zarost na twarzy. Oczy jego są koloru czarnego. Ma jasną cerę. Na lewym nadgarstku znajduje się niewielka blizna - pamiątka po polowaniu na którym zginął jego parabatai.
~
I N N E
 Niezwykle celnie rzuca nożami, sprawnie posługuje się sztyletami, czasem lubi wypić, miewa koszmary nocne, lubi czytać książki.
~
H I S T O R I A
Nathaniel nie zna swoich rodziców. Został porzucony i odkąd pamięta mieszka w instytucie. Właśnie tam poznał swoją bratnią duszę - Olivera i w wieku siedemnastu lat złożył przysięgę Parabatai. Kilka lat później podczas polowania na demony Oliver zginął i Nathaniel od tego czasu bardzo się zmienił.
~
Doświadczenie: 4 / Kontakt: joker27

Od Kate CD Alec'a

-To tak się dziękuje za uratowanie życia?-warknęłam.
Był bezczelny. Dobra, to ja wbiłam mu sztylet, ale to on mnie pierwszy zaatakował wystrzelając w moją stronę strzałę. Przecież parę centymetrów i by mnie trafiła! Po za tym, mogłam się nad nim nie litować i zostawić go na śmierć. Najwcześniej znaleźliby go o świcie, a wtedy by już nie żył. Podniosłam sztylet i wzięłam nogę. Podstawiłam z powrotem szafkę jak stała. Mężczyzna już stał. Obróciłam się do niego. Dzielił nas prawie metr.
-Słuchaj, mogłam cię tam zostawić i się nad tobą nie litować-powiedziałam-ale nie zrobiłam tego. Zabrałam cię do domu i wyleczyłam, mógłbyś okazać trochę wdzięczności! Przypominam też, że jesteś związany, nie chciałam, żebyś uciekł albo coś mi zrobił, a po za tym, to ja mogę zrobić tobie krzywdę! Tak więc weź się ogarnij!-zawołałam oburzona.

Alec? Niegrzecznie xD