Jarvis Demen

 http://papilot3.mykmyk.pl/img/660/0/david-gandy-17195608.jpg
Imię: Jarvis
Nazwisko: Demen
Rasa: Cóż, co do jego rasy to jest Nocnym Łowcą. Jednak był wychowywany w rodzinie, przyziemnych.
Płeć: Jav jest stuprocentowym mężczyzną, i dobrze się z tym czuje.
Wiek: 26 lat.
Głos: klik
Orientacja: Heteroseksualny
Partner: Jarvis, nie szuka jak na razie partnerki ale zawsze może się to zmienić i pewnego dnia Jav poza miłość swojego życia.
Moc: Jarvis potrafi podpalać. Nie jest, to śmiertelne co zostało już sprawdzone. Sprawia tylko wrażenia, jakby atakowany naprawdę stał w ogniu, i był spalany żywcem.
Charakter: Jarvis jest dość narwany, przez co bardzo często nie ma go w Instytucie. Jest kimś w rodzaju, anioła stróża który jest gotów, oddać życie za przyjaciół. Ma dość częste napady, wściekłości przez co zawsze można spodziewać się, że zaraz na kogoś nawrzeszczy.
Aparycja: Chłopak ma krótkie czarne włosy, zielona-szare oczy, ciemniejszą karnację skóry oraz niewielki zarost. Nie jest, jakoś strasznie wysoki ale za to, jest umięśniony. Ma szerokie barki.
Doświadczenie: 0
Historia: Chłopak urodził się w Warszawie, i mieszkał tam do 8 roku życia. Ma dwie siostry, oraz starszego brata. Podczas, ataku na dom Demenów zginęli jego rodzice i to on musiał razem z bratem Liamem, opiekować się siostrami. Życie go nie oszczędzało, więc musiał kraść i oszukiwać. Raz nawet o mało nie zabił, policjanta gdy ten chciał iść za nim do kryjówki jego rodziny. Liam, wiedział kim się stał Jarvis. W jego żyłach, płynie krew Nocnych Łowców. Jav został odesłany do Instytutu i tu, poznał prawdziwe oblicze Nocnych Łowców. Od tamtej pory, oddaje się walce z demonami i ochronie przyziemnych. Chce zemścić się, na winowajcach śmierci jego rodziców i odebranie, możliwość życia w normalniej rodzinie.
Kontakt: magicdiamond

Od Renesme - c.d Raphael

Thomas poszedł, gdy zobaczył, że się obudziłam. Nie wiem po co, ale się spieszył. Po chwili przyszedł Raphael. Widać było, że był zmęczony... było mi go szkoda mimo tego, że były gorsze przypadki.
- Jak się czujesz? - skarciłam go wzrokiem. Chyba widzi jak wyglądam po co pyta?
- No dobrze, nie odpowiadaj - prychnął śmiechem - jak to się stało? - spytał odsuwając moją grzywkę, by zobaczyć moje białe oko. Popatrzyłam na niego.
- Ile spałeś? - spytałam zmartwiona.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie - mruknął.
- Długa historia...
- Mamy czas - powiedział siadając koło mojego łóżka. Wzięłam głęboki wdech.
- Złapali mnie... przywiesili w jakiejś sali na sznurach i torturowali... chcieli wiedzieć gdzie jest nasza siedziba... nie odpowiadałam. Milczałam jak grób... w końcu... szlag trafił tego, kto mnie przesłuchiwał i gdy dowiedział się, że znaleźli nasz dom... przejechał mi sztyletem po oku... Potem przegryzłam liny i pobiegłam do was - podciągnęłam się tak, że usiadłam na łóżku.
- Kto Cię torturował? - spytał.
- Koran... - ścisnęłam ręce w pięści - tego imbecyla który jeszcze nie zginął... - rozluźniłam ręce próbując się uspokoić - w ogóle... jestem głodna... - Raphael podał mi saszetki z krwią. Niczym bestia natychmiast je wzięłam i zaczęłam pić.
- Naprawdę byłaś głodna...
- Nie jadłam prawie tydzień - dodałam dokańczając ostatnią saszetkę. Przez resztę czasu siedzieliśmy w ciszy.
- Słuchaj... - przerwałam ciszę - Dziękuje... za to, że dałeś mi dom, że pozwoliłeś mi dołączyć do wampirów i pomagałeś mi w takich trudnych sprawach jak... - otarłam łzy - tyle rzeczy się prze ze mnie wydarzyło, że nie wiem czy podziękowania wystarczą... ale... dziękuje - popatrzyłam na niego zasłaniając lewe oko grzywką.

Od Renesme - c.d Nathaniel - Do kolejnej osoby z grupy

- No wiesz... gdybym wiedziała o co chodzi to bym od razu was poinformowała - odparłam poprawiając grzywkę na lewym oku. Cały świat nie musi wiedzieć, że prawie straciłam oko, a przez nie widzę, więc nie widzę problemu, by je zasłaniać.
- Znasz takiego kogoś jak Raphael Santiago? - spytała dziewczyna.
- W ogóle kim jesteś? Nathaniela kojarzę, Willa po części... ale ciebie nie - skrzyżowałam ręce wstając.
- Jestem Lara... i was szukam - pokazała mi karteczkę z naszymi nazwiskami.
- Aha... i po to go szukasz? - prychnęłam - jest zajęty. W tym czasie możemy się lepiej poznać - oparłam się o ścianę.
- A idźcie...
- Will milej - przerwał mu Nathaniel.
- Więc Will jest nie miłym sadystą... - prychnęłam śmiechem - mamy długo tutaj tak siedzieć? - spytałam zniesmaczona.
- No... może byśmy poszli do Raphaela?
- Jest dzień. I tak ledwo tutaj doszłam nie poparzona - wzięłam głęboki wdech.
- Jesteś Vampirem? - spytała zakłopotana.
- Nie wiesz jestem ptakiem, który lata tylko za nocy bo ma lęk przed światłem. Oczywiście, że tak!
- Renesme spokojnie...
- Wybacz, ale od rana mam zły dzień... - poprawiłam włosy. Resztę dnia się próbowaliśmy zapoznać. I nie powiem było... nieźle. W szoku byłam, bo nawet Will się raz zaśmiał. Ja oczywiście nadal zachowałam powagę, ale tam parę razy na mojej twarzy ukazał się uśmiech. Gdy tak rozmawialiśmy zobaczyłam, że słońce powoli zachodzi.
- Dobra... - wyprostowałam się - szykujcie się. Idziemy do mnie. A i... najlepiej będzie jak nie będziecie się wychylać... - wyszłam z pokoju i wyszłam na dwór. Było już ciemno, więc mogłam po oddychać świeżym powietrzem. Skrzyżowałam ręce i odsłoniłam grzywkę, która zakrywała moje lewe oko. Strasznie drapią za skórę...
- A tobie co się stało?  - spytał Nathaniel patrząc na mnie. Natychmiast zakryłam oko.
- Nie twoja sprawa. A o tym ani słowa - mruknęłam. Dołączył do nas Will.
- Nie wierzę w to co robię - powiedział zniesmaczony.
- Im szybciej to załatwimy tym lepiej - dodała Lara. Zaczęliśmy iść w stronę hotelu. Gdy dotarliśmy na miejsce stanęliśmy przed drzwiami do pokoju Raphaela. Zapukałam.
- Raphael? Masz gości.

(Raphael?)

Od Lii do Isaaca CD



Siedząc na grzbiecie przemienionego Isaaca, czułam się jak małe dziecko. W pewnym momencie, pochyliłam się i przytuliłam do Wilkołaka. Biegł, co jakiś czas słyszałam ciche warknięcie. Nagle poczułam, jak podskakuje a ja spadam na ziemię. Leżałam na plecach, patrząc na Isaaca, wilkiem. Niczego się nie spodziewał, więc zbliżył pysk do mojej twarzy warcząc przyjaźnie. Ja za to, trzepnęłam go w ucho Odskoczył jak oparzony, i zmienił się w człowieka.
-A to za co?! -zaprotestował głośno.
-Wiesz, za to że mnie zwaliłeś -posłałam mu szeroki uśmiech. Wyciągnął rękę w moją stronę, złapałam jego dłoń i wstałam na równe nogi. Wracaliśmy, nie śpiesznie co chwile wybuchając śmiechem.
Znalezione obrazy dla zapytania krajobraz lasu
Szliśmy lasem, wyglądał pięknie zieleń tonęła w blasku słońca. Nie sądziłam że, chłopak którego na dobrą sprawę prawie nie znam, pomoże mi wydobyć się z rozpaczy. Oparłam się plenami, o konar jednego z drzew.
-Panna Liia, się zmęczyła co? -zapytał z uśmiechem, na twarzy.
-Nie. Po prostu, czuję że to miejsce mnie uspokaja -odparłam.
-Pokręcił głową, i usiadł obok mnie. Po chwili ja też usiadłam i wzięłam głęboki wdech. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w odgłosy lasu, oraz rytmiczne bicie serca mojego towarzysza. Po około godzinie, Isaac zerwał się na równe nogi, pomagając mi wstać.
-Musimy iść -westchnął.
-Ok, więc prowadź wilku -spiorunował mnie wzrokiem, a ja tylko ruszyłam przed siebie łapiąc go za nadgarstek, zmuszając aby szedł ze mną.
 ***
Gdy wróciliśmy, do Instytutu Isaac, odprowadził mnie pod drzwi. Dopiero w połowie drogi, zaraz po tym jak Arika zaskoczona spojrzała na nasze dłonie, uświadomiłam sobie że ciągle trzymam go za nadgarstek. Szybko go puściłam, oblewając się rumieńcem. Myślałam, że odejdzie od razu po przekroczeniu teleportera. On jednak, odprowadził mnie pod same drzwi mojego pokoju.
-I widzisz? Już nie płaczesz -uśmiechnął się.
-Tak. Dziękuję -spuściłam wzrok i dodałam -To... do jutra.
-Do jutra -nie wiem, czy długo tam stał czy może od razu poszedł. Ale jedno wiedziałam, na pewno. Tego wilkołaka dało się polubić.
Isaac?

Od Rachel CD Sebastiana

Wolałam nie ryzykować i ukryłam chłopaka gdzie indziej, w bezpiecznym miejscu, gdzie nikt nie zagląda.
Jednak w moim dawnym domu nie czułam się swobodnie, bo miałam na karku opiekę nad rannym, nocnym łowcą.
Przesiadując w kuchni i przygotowując coś do jedzenia, usłyszałam jakiś chałas dochodzący z piwnicy. Wzięłam gotowe kanapki na talerz i dla swojego bezpieczeństwa sięgnęłam do kieszeni z sztybletem i chwytając jego rękojeść. Ruszyłam do piwnicy.
Pchnęłam lekko stare drzwi i spojrzałam na oświetloną blaskiem lampy zdumiałą twarz chłopaka. W milczeniu zeszłam parę schodków i obok łóżka na starej szafce położyłam jedzenie dla Sebastiana.
Usiadłam naprzeciw niego na starym krześle i zapytałam.
- Chyba musimy trochę porozmawiać, nieprawdaż?- zaśmiałam się i pokazałam ostre kły. Jakoś ten chłopak dodał trochę adrenaliny i śmiechu w moim wampirzym życiu.

Sebastian?

Od Renesme - c.d Sebastian

- Wiem - mruknęłam - każdy mi to mówi. Akurat to mnie nie dziwi... To... co teraz?
- A bo ja wiem? - spytał retorycznie. Spojrzeliśmy na samotnego alfę, który odbiegł w stronę lasu.
- Może znajdziemy drogę do...
- Daruj - mruknął - nie mam ochoty słuchać twoich bez...
- Drogę do twojego domu - spiorunowałam go wzrokiem. Najwyraźniej go zadowoliła ta propozycja.
- Musimy ominąć tą przeszkodę.
- Mówisz o wielkiej przepaści? - spytałam krzyżując ręce - Dobra... przejdźmy się... a nie wróć. Nie rozkazuje. Więc... według Ciebie którędy mamy iść? - spytałam próbując nie rozpoczynać kolejnych kłótni.
- Przed siebie... - zaczął iść w jakąś stronę. Poszłam za nim.
- Słuchaj...
- Hm?
- Czemu jesteś demonem? Znaczy... wiem, że jesteś pół demonem, ale mnie ciekawi skąd masz skrzydła.