Od Raphaaela CD Renesme

Spojrzałem krzywo na dziewczynę. Zachowywała się conajmniej dziwnie. Faktem było że nie pamiętałem.poprzedniego wieczoru. Wiem, że piłem. Ale nic więcej nie pamiętałem. Przewrócułem oczami z ironią. Pewnie jest przewrażliwiona.
Przez całą noc siedzieliśmy na dachu w ciszy. Nie pisneliśmy do siebie ani jednego słówka. Wydawało mi się to dziwne, ale przecież kobiety czasamu takie są.
-Schodzimy, to nie ma sensu. - Zakomenderowałem machnięciem ręki.
Byłem trochę zawiedziont faktem że nic się nie udało odkryć ale to szybko mineło. Renesme prawie odrazu zwróciła się do swojefo pokoju, a ja westchnąłem. Nawet się nie pożegnała. Poszedłem.do swojego   pokoju i wziąłem.ręcznik, kierujęc się do łazienki. Potrzebowałem zimnego orzeźwienia

Od Cole'a do Ariki (CD)

Szedłem o dziwo o własnych siłach. Nikt nie, musiał mnie podtrzymywać. Gdy pojawiliśmy się, w Instytucie wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Każdy, patrzył czy jestem już wilkołakiem. Hodge, chciał złapać mnie za ramię, ale uniknąłem kontaktu. Gdy, znalazłem się przed tym dobrze, znanym mi pokojem odwróciłem głowę w kierunku Ariki.
-Idź spać. Dam sobie radę -powiedziałem z uśmiechem.
-Lepiej, się nie wykręcaj. Masz zamiar, zwiać z Instytutu kiedy tylko zostaniesz sam. Będę tu czekać -oparła się, o ścianę i obserwowała mnie. Przewróciłem, oczami i po chwili znalazłem się w środku. Położyłem się, na jednym z łóżek.
Pojawił się, jeden z Cichych Braci i spojrzał na mnie. Wzruszyłem ramionami. W pewnym momencie, zaaplikował mi coś. Nawet nie wiem co. Wiem tylko, tyle że poczułem straszy ból i ogień który płoną w moich żyłach. W pewnym momencie, wszystko się rozmyło a ja zobaczyłem tylko jak do pokoju wpada jeszcze czterech Braci. Potem, nic nie widziałem. Nic nie, czułem a jednak.. moja głowa wciąż analizowała to wszystko.
Arika?

Od Ariki do Cole'a (CD)

Spojrzałam niepewnie na chłopaka. Jeszcze nie wszystko do mnie dotarło... Wilki w zaułku, wystrzał, rozmowa, nieruchome ciało na ziemi.
- Arika? - spytał Cole lekko drżącym i niepewnym głosem.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałam
Bo w zasadzie... to nic mi nie jest. Jestem Nefilim. My widujemy takie rzeczy codziennie - martwe ciała - normalka. A jednak zawsze towarzyszy temu uczuciu jakby lodowatego smutku. Niestety... kiedy jesteś Nocnym Łowcą nie masz chwili wytchnienia.
Odetchnęłam głęboko i poczekałam, aż adrenalina krążąca w moich żyłach zniknie.
- Lepiej wracajmy do Instytutu. Tutaj nie jest raczej zbyt bezpiecznie - powiedział Jace, przyglądając nam się intensywnym wzrokiem. Po czym odwrócił się i jak gdyby nic ruszył przed siebie. Dopiero przy wyjściu z zaułka zatrzymał się, obejrzał i powiedział:
- Idziecie? Czy może wolicie poczekać, aż następne wilkołaki przyjdą was zjeść? - jego głos wręcz ociekał sarkazmem.
Podeszłam do Coel'a, aby pomóc mu wstać i dojść do Instytutu. A jednak ten pokręcił głową.
- Nie mogę - powiedział.
Jace przewrócił oczami.
- Słuchaj. Jeszcze nie jesteś wilkołakiem, więc nie dramatyzuj.
Cole spiorunował go wzrokiem. Chciał już coś odpowiedzieć, ale widząc to, wyprzedziłam go:
- Jace ma rację. Nie jest pewne, że staniesz się wilkołakiem. Szansa jest jeden na dwa, że zaraziłeś się likantropią. Jest jeszcze nadzieja. Może niech obejrzą cię Cisi Bracia?
- Zaczynam się zastanawiać, kiedy znudzi im się ciągłe opiekowanie mną - zaśmiał się Cole i ruszyła z nami do Instytutu.

<Cole?>

Od Renesme - c.d Raphael

- Nie mam pojęcia... ale jedno jest pewnie. To nie  byłam ja. Tym razem... - mruknęłam. Czy on naprawdę nic nie pamięta ze wczoraj? Może i lepiej... Oblizał swoje usta.
- Trzeba to sprawdzić - odpowiedział.
- Tak samo jak sprawdzić, czy mój brzuch jest odpowiedni do całowania... - wymamrotałam pod nosem.
- Co mówiłaś? - spytał podnosząc brew.
- Mówiłam, że można to sprawdzić podstawiając pułapki i zostanie na czatach.
- Nie głupi pomysł... - odparł - wyglądasz na zamieszaną.
- Bo jestem... - pomyślałam.
- Dobra co się stało? - spytał.
- Nie dziwi Cię fakt, że Nic nie pamiętasz ze wczoraj? Poza tym, że wypiłeś na tyle, że miałeś dwa promile we krwi?! - podniosłam głos, siadając na ziemi, a równocześnie łapiąc za głowę.
- Renesme... - wstał i usiadł obok mnie - o co chodzi?  - spytał patrząc na mnie.
- Nic już... - wstałam - zostawiłam coś u ciebie. Jak będziesz miał chwilę mógłbyś to zobaczyć - odparłam.
- Renesme - powiedział wstając.
- Nic się nie stało jasne? - odpowiedziałam. Nie będę mu mówić co się stało. Może znowu się załamać, a przez to może się to ponownie powtórzyć.
- Chodź... rozstawimy pułapki - wyszliśmy i natychmiast zaczęliśmy kłaść pułapki zakrywając je na ziemi po czym weszliśmy na dach hotelu.
- To teraz czekamy... - odparłam. Wiatr powiewał delikatnie moje włosy. Przypominając sobie co się wczoraj stało... zaczęłam powoli płakać. Raphael patrzył na mnie. Czułam jego wzrok.
- Nie lubię, gdy trzymasz prze de mną sekrety... - popatrzyłam na niego ocierając łzy.
- Nic się nie stało... po prostu... wspomnienia z dzieciństwa...
- Nie kłam. Tego jeszcze bardziej nie lubię - objął mnie ramieniem - powiesz mi co się stało? - popatrzyłam na niego.
- Nie mogę...
- Dlaczego? - spytał.
- Bo się boje, że to się znowu powtórzy... a wtedy twoja reputacja spadnie do okrągłego zera - opuściłam głowę - czekamy na tego... kogoś, a potem wracamy... - popatrzyłam przed siebie powstrzymując łzy.


<Teraz zobacz jak Renesme dba o twoją reputacje ;)>