Od Lillianny cd. Alec'a

Westchnęłam, zmęczona, i powoli zsunęłam nogi przez krawędź łóżka. Spojrzałam na zegarek. 4:35. Miałam nadzieję, że Alec miał naprawdę jakieś fantastyczne wieści, skoro budził mnie o tak wczesnej porze. Szybko wykąpałam się, ubrałam i wzięłam na drogę coś do jedzenia, po czym udałam się do metra.
***
Nocny Łowca czekał na mnie skryty w cieniu, przez co niemal go nie minęłam. Uśmiechnął się delikatnie na przywitanie, chociaż drżały mu kąciki ust ze zdenerwowania. Uniosłam brew, zdziwiona.
- Hej, wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku - mruknął, nie patrząc mi w oczy. - Musiałem zajrzeć do Zakazanej Księgi, żeby znaleźć tego twojego demona.
Podrapałam się pod brodą i starałam się ukryć uśmiech.
- Właściwie to dlaczego te księgi są takie zakazane? Wszystko dla lud... - kiedy mężczyzna spojrzał na mnie spod byka, zamilkłam i zrozumiałam, że naprawdę nie czuł się najlepiej z tym, co musiał zrobić.
- Nieistotne. Trzymaj - podał mi telefon, na którym było wyświetlone zdjęcie strony Księgi, na której widniała podobizna mojego oprawcy. Wydęłam wargi i spojrzałam na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- No co? - Alec wykręcił palce, zdenerwowany i zniecierpliwiony.
- Nie znam się na łacinie, bystrzaku.
Westchnął nerwowo, zabrał mi komórkę i zaczął swoimi słowami opowiadać o demonie;
- Jest bardzo potężny, typem wodno-lądowy, nie przepada za opuszczaniem terenów bagiennych. Jego ataki często mylone są z napadami krokodyli, to głównie z powodu podobnego ułożenia zębów w szczęce. Zazwyczaj nie tropi ofiar, atakuje przypadkowe obiekty. Potrafi się porozumiewać w różnych językach, chociaż zmuszenie go do rozmowy jest niebywale trudne.
Kopnęłam kępkę trawy, coraz bardziej zdezorientowana.
- Skoro tak bardzo lubuje się w terenach błotnistych, to dlaczego postanowił pospacerować w centrum Nowego Jorku? To nielogiczne.
Chłopak uśmiechnął się półgębkiem.
- W moim świecie mało co jest logiczne - szarpnęłam za włosy, a w odpowiedzi na moje burzliwe emocje zerwał się delikatny wiatr. Alec widząc moją reakcję cicho westchnął. - Prawda jest taka, że nie mam pojęcia, dlaczego coś takiego się dzieje, ale na pewno da się to jakoś wytłumaczyć.
- Mniej czy bardziej logicznie?! - krzyknęłam, sfrustrowana. Po mojej lewej stronie usłyszałam dziwny skrzek i odruchowo odwróciłam głowę w tamtą stronę, jednak nic nie zauważyłam. Zapewne byłam już przewrażliwiona.
- Posłuchaj, twoje absurdalne wybuchy w niczym nam nie pomogą -  oburzył się chłopak. Za nami coś trzasnęło, jednak nie zwracałam na to uwagi. - Po pierwsze, muszę o wszystkim powiedzieć mojej rodzinie, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.
- Przecież jeszcze wczoraj obiecywałeś mi coś innego.
- Nie każ mi sprzeciwiać się swojej naturze. Już i tak potwornie czuję się w związku z tą całą sytuacją z Księgą! - nagle zamarł, jego oczy zrobiły się okrągłe jak spodki. - Nie ruszaj się. Najwyraźniej znów mamy towarzystwo.
< Alec? Wybacz, że takie słabe, ale pisane na szybko ;/ >