Od Kastiela - Do Ariki (CD)

- Jeżeli nie kłamiesz, - zacząłem, na co dziewczyna przewróciła oczyma. - To jestem tutaj z takiego powodu jak ty. - dodałem, zakładając ręce na piersi.
- Mogę już wyjść? - zapytała Arika dość cicho. Uśmiechnąłem się z lekka sarkastycznie.
- Skoro nie masz co robić... - odparłem sarkastycznie i odsunąłem się od drzwi, patrząc za wychodzącą dziewczyną.
 Odetchnąłem, jednocześnie niezwykle ciesząc się, że jasnowłosa mnie nie wydała. W sumie mógłbym się wtedy odwdzięczyć, ale wydawało się, że nawet nie miała takich zamiarów. Sprawdziłem, czy korytarz jest czysty i kontynuowałem oglądanie biblioteki. Byłem tu dopiero drugi raz od mojego przyjazdu, więc miałem sporo do odkrycia. Wolnym, cichym krokiem zacząłem błądzić między półkami książek. Przejechałem palcem po kilku z nich, i wybrałem jedną, na której narysowanych było kilka, nieznanych dla mnie run. Wyciągnąłem latarkę, żeby przeczytać, co w niej napisano.
 Na każdej stronie, u góry, była narysowana runa - wraz z podpisem, do czego służy, co można dzięki niej otrzymać - i jak potężną ma moc, czyli kto może jej użyć. Połowy z nich nie znałem, ponieważ wiele było przeznaczonych tylko dla Cichych Braci.
 Przewijałem kartki i zagłębiałem się w lekturę coraz bardziej, a książka jeszcze się nie kończyła - wręcz przeciwnie, wydawało mi się, że nie ma ona końca.
 Nim się obejrzałem, przekartkowałem całą książkę od początku do końca, a ja nie byłem świadomy, że zaczyna świtać. Gdy już uświadomiłem sobie, że muszę wracać do pokoju, szybko zamknąłem książkę i odłożyłem ją na miejsce.
 Wybiegłem z biblioteki na korytarz, a nim się obejrzałem, znajdowałem się w korytarzu prowadzącym do pokoi. Skręciłem w lewo, i.... Wpadłem na coś. A może raczej na kogoś. Podniosłem się, dotykając lewego barku. Spojrzałem w dół.
Ukazała mi się znajoma sylwetka.
- Hej, nic ci nie jest? - zapytałem, wystawiając rękę w jej stronę. Dziewczyna zwinnie i z gracją ją chwyciła, a ja dość mocnym szarpnięciem podniosłem ją w górę. Nie byłem zbyt delikatny, co można było poznać od razu.
- Nie. - rzuciła cicho, odwracając się w przeciwną stronę. W ostatniej chwili złapałem ją za ramię, i odwróciłem do siebie.
- Jestem aż tak straszny, że za każdym razem uciekasz? - spytałem, z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Oparłem się bokiem o ścianę, rzucając jej pytające spojrzenie, przepełnione zainteresowaniem.

Arika?