Od Delli


Z niecierpliwością wyczekiwałam zachodu słońca. Chodziłam po swoim pokoju niespokojnie, co chwila sprawdzając godzinę.
Dziś zapowiadała się cudowna noc. Poza tym od kilku dni nie wychodziłam z Hotelu. Kiedy wreszcie nadeszła godzina Zachodu Słońca, czym prędzej popędziłam na zewnątrz. Powietrze było zimne i chłodne. Lubię taka pogodę. Dziś mogłam podziwiać księżyc w całej swej okazałości. Jego odbicie wyglądało bajecznie w rzece. Postanowiłam usiąść na drzewie i całkowicie oddać się temu dziełu stworzonemu przez matkę naturę.
W pobliżu nie było żadnej ,żywej istoty. Tylko ryby czasem wyskakiwały z pluskiem. Myślami wróciłam do mojego domu. Mama jak zawsze siedziała w kuchni i wymyślała ciekawe i oryginalne dania . W kuchni przy stole siedział mój młodszy brat i rysował coś w swoim notesie, co wyglądało na pokemona . Tata jak zawsze siedział w swoim gabinecie , mimo iż miałam z nim od zawsze dobry kontakt nie odczuwałam jego obecności w tym domu .
Tęskniłam za moim ,ciepłym ,rodzinnym domem , ale najbardziej bolało mnie to, iż nigdy nie zobaczę jak mój brat dorasta ,ani że do końca swojego istnienia nie będę mogła zobaczyć twarzy moich bliskich. Myślałam też o Chasie - Ciekawe co u niego? , w końcu uciekłam gdyż nie potrafiłam zrozumieć własnych uczuć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dziwny dźwięk , coś jakby tłuczone szkło, otworzyłam oczy , spojrzałam w dół jednak nic tam nie było. Zleciałam na dół i poczułam zapach krwi. Moje kły od razu się wysunęły.
Zaczęłam błądzić między ulicami Nowego Yorku , kiedy wreszcie dotarłam do ciemnego zaułku. Co ja robię przecież nie znam tego miasta -pomyślałam. Nagle koło ściany zauważyłam smukłą czarną sylwetkę.
< ktoś dokończy>

Od Raphael'a CD Roxanne

-Simon jest wielką lejbą - przewróciłem oczami. - większą niż inne wampiry. Nie chce pić krwi, a ty proponujesz podrywanie Nocnego łowcy? Zabawne. - powiedziawszy to, znaleźliśmy się w pokoju Simona. Był półmrok, a miejsce wyglądało tak, jakby było opustoszałe. W rogu pokoju stał przestraszony Lewis.
- A w dodatku, nie mam pojęcia dlaczego, boi się mnie. - wyprostowałem się i uniosłem lekko głowę, gdy ten jeszcze bardziej się odsunął.
- Szczeniak - syknąłem. Dziewczyba spojrzała na mnie z ironią po czym usiadła na łóżko.
- Mógłbyś zostawi' nas sam? - spytała z nutką wredoty w głosie.
- Nie. Chętnie posłucham pani psycholog - pokręciłem głową i oparłem się o ścianę pokoju.

Od Roxanne - Do Raphael'a (CD)

 Niepewnie wstałam, mrużąc brwi. Po co, do cholery mam mu pomagać swatać jakiegoś wampira z Isabelle? Skierowałam się do wyjścia, a za mną Raphael.
- Czyli mam pomóc ci zeswatać tego Simon'a z Izzy? - zapytałam, unosząc prawą brew w górę, jakby z niedowierzaniem. Obejrzałam się na przywódcę, którego twarz nie wyrażała nic. Nie mogłam się więc spodziewać, co odpowie.
- No nie wiem, czy można to zwać swataniem. Chcę po prostu wiedzieć, czy Simon ma u niej jakieś szanse. - odpowiedział, na co parsknęłam śmiechem.
- Żartujesz sobie? - zapytałam, patrząc na niego w uśmiechu, z widocznym niedowierzaniem. Przystanął na chwilę, założył ręce na piersi i ze stoickim spokojem oraz powagą wlepił we mnie swój przeszywający wzrok.
- Dlaczego to ty się tym zajmujesz? Nie może sam się zorientować, lub kogoś zapytać? - zmrużyłam brwi. Zaczęliśmy iść przed korytarz, a ja skrzyżowałam ręce na piersi, posyłając Raphael'owi pytające spojrzenie.

Raphael?

Od Raphael'a CD Magnus

Siedziałem w pokoju, delektyjąc się zimną krwią i oglądając szklankę, gdy poczułem w kieszeni wibracje. Sięgną)em po telefon po czym otworzyłem wiadomość. Była od Magnusa Bane.
"Zgadxam się przyjąć twoje zlecenie. ....Gdzie się spotkamy?"
Oblizałem usta, ko!cząc szklankę krwii po czym odppisałem:
"Na tyłach Pandemonium"

***
Przyszedłem szybciej, bo i tak nie miałem co robić w DuMorcie, a patrzeć na przygłopow nie mam ochoty. Po krótkiej chwili zza drzwi na tyłach baru pojawił się Bane. Podszedł do mnie a ja skinąłem głową.
- Zgadzam się przyjąć to zlecenie, ale jest jedna kwestia. Co mi oferujesz? - zmrużył oczy.
- Jad wampira, przywódcy powinien być wystarczającą zapłatą - podniosłem brew - Jest najsilnienszy i śmiercionośny - oblizałem usta.
- Całkiem użyteczne.... - zastanowił się Bane. -  Lecz mam pewne wątpliwości - zrobił unik, typowy dla jego dynamiki.

Magnus?

Od Raphael'a CD Roxanne

Pokazałem kły w ironii, podnosząc górną wargę po czym spojrzałem na dziewczynę.
- Podiąłem się opieki pewnego wampira - rzekłem, prostując się i kaszlnąłem, przez chrypę.
- Powiadasz?- zaśmiała się wamiprzyca. - Takie bajki możesz opowiadać dzieciom na dobranoc - powiedziała, nadal śmiejąc się w rozpuku.
- Sądzisz coś innego- prychnąłem, po czym założyłem ręce na piersi po czym odwróciłem się do dziewczyny.
https://49.media.tumblr.com/e50619e721cfd70c2465d125e54036b1/tumblr_o4mueuNPDH1u4az2mo10_250.gif
- Skoro uważasz, że chcę tych wiadomości dla swojego życia prywatnego, jesteś w błedzie. - poważnie powiedziałem, podnosząc brew. Wampirzyca przestała się śmiać lecz nadal była do tego skłonna.
- Simon. - szorstkie słowo rozbrzmiało się po sali - Wampir, przemieniony, zakochany w tej Łowczyni - przewrociłem oczami w ironii.
- I co z tego? - drgneła ramionami. Otworzyłem usta w niemym słowie, po czym pokręciłem głową.
-  Zobaczysz- kiwnąłem głową tajemniczo. Po czym otworzyłem drzwi  dając znak do wyjścia.
Wymyślaj :3

Od Roxanne - Do Raphael'a (CD)

- A co dokładniej chcesz o niej wiedzieć? - zapytałam, mierząc go lekko podejrzliwym wzrokiem. Zmrużyłam oczy i założyłam ręce na piersi, wygodniej opierając się na krześle. Raphael uśmiechnął się ironicznie, po czym zebrał się, aby odpowiedzieć.
- Z kim się spotyka. Proszę o konkrety. - powiedział pewnym siebie głosem. Przemyślałam parę kwestii i oparłam się rękoma o biurko, nie spuszczając z niego wzroku.
- Jeżeli powiesz mi, po co ci te informacje, być może ci ich udzielę. - odparłam, przygryzając wargę. po chwili sarkastycznie się uśmiechnęłam, widząc jego zakłopotanie. Nim coś powiedział, zapewne zastanowił się, czy może mi powierzyć tą informację.
- Nie widzę potrzeby mówienia ci, z kim się spotyka bez konkretnego powodu. I rzecz jasna, nie za darmo. Ale z racji tego, że dzisiejszej nocy uratowałeś mnie przed tymi wampirami, może będę mogła ci pomóc. - odpowiedziałam, jeżdżąc palcami po ostrzu. Raphael przełknął ślinę, po czym przyjrzał mi się, mrużąc oczy.
- Pewne sprawy państwowe, potrzebne mi to do misji. - odparł patrząc na mnie pytająco. Zapewne czekał na moją reakcję, czy to przejdzie. Ja jednak byłam uparta, oraz trochę ciekawska, więc musiałam wiedzieć coś więcej.
- Być może spotyka się z Fearie, Meliornem. - mruknęłam, z ironią w głosie. Przywódca przyjrzał mi się dokładnie, i uśmiechnął, po czym wybuchnął ironicznym śmiechem.
- ''Być może''? Poza tym wiem, że nie spotyka się tylko z jedną osobą. Mówiłem, chcę konkretów, nie zagadek. - powiedział, również opierając się o biurko. Patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę.
- ''Pewne sprawy państwowe''? - zacytowałam jego wcześniejsze słowa. Uśmiechnęłam się, pokazując okazałe kły, zaśmiałam się, a następnie celowo spoważniałam. - Ja również liczę na konkrety, drogi przywódco. - dodałam, wpatrując się w niego z czystą pewnością siebie w głosie. Spojrzał na mnie trochę rozgniewanym wzrokiem.

Raphael?

Od Magnusa CD Raphaela

Patrzyłem na Raphaela dopóki nie zniknął z mojego pola widoku. Westchnąłem i ostatni raz zerkając w stronę wyjścia odwróciłem się. Powolnym krokiem wróciłem na kanapę. Wziąłem od jednej z kobiet drinka, którego zostawiłem idąc do Raphaela. Wypiłem łyka i spojrzałem przed siebie pustym wzrokiem. W sumie mógłbym przemyśleć zlecenie przywódcy wampirów.... Jednak po chwili postanowiłem przełożyć to na jutro.
~*~
Jak poprzedniego dnia siedziałem właśnie w klubie "Pandemonium". Czekałem na odpowiedź wampira, ponieważ przed chwilą wysłałem mu sms-a, w którym przekazałem, że zgadzam się przyjąć jego zlecenie. Nie minęło kilka minut, a poczułem wibracje telefonu. Raphael napisał pytając się o spotkanie. Po chwili byliśmy już umówieni na tyłach klubu. Wstałem z kanapy.
- Przepraszam drogie panie i panów także, ale interesy wzywają - powiedziałem i ruszyłem na miejsce spotkania.
Po chwili wyszedłem przez tylne drzwi. Raphael już tam był. Stał oparty o ścianę. Podszedłem powoli do niego. Spojrzałem przenikliwym wzrokiem na wampira.
- Jak pewnie zrozumiałeś zgodziłem się wykonać zlecenie. Od razu powiem, że obojętne mi, którą formę wybierzesz. Jednak nic nie jest za darmo. Co będę miał z tego, że ci pomogę? - zapytałem patrząc się w jego oczy.

Raphael?

Od Ariki - Do Christopher'a (CD)

Noc znowu miałam niespokojną. Z krzykiem obudziłam się mniej więcej w środku nocy. Do świtu nie zmrużyłam już oka.
Jeszcze przed wschodem słońca opuściłam Instytut. Uzbrojona jak zwykle w łuk i katanę udałam się do stajni. Wzęłam tego samego karego ogiera, co wczoraj i udałam się w kierunku lasu. Muszę sobie znaleźć nowe miejsce to treningów. Jak się okazało moje poprzednie miejsce nie było takie nieznane, jak myślałam.
Po około dwóch godzinach bezowocnych poszukiwań, postanowiłam w końcu nie marnować czasu. Zatrzymałam się niedaleko miejsca, gdzie wczoraj trenowałam.
Tak samo, jak poprzedniego dnia, zrobiłam prowizoryczny plac ćwiczeń. Chciałam zapomnieć o dzisiejszej nocy i ostatnich wydarzeniach. Teraz jedyne, na czym mogłam skupić moje myśli, to łuk i mój cel.
Trenowałam przez cały dzień, dopóki wszystkie mięśnie nie zaczęły mnie boleć. Spojrzałam ponad korony drzew, w kierunku słońca. Było już późne popołudnie. Nie mam już sił trenować, ale do Instytutu też na razie nie chcę wracać. Usiadłam pod drzewem, delektując się spokojem.

< Christopher? >

Mickeal Blood

 https://huhyadit.files.wordpress.com/2011/05/shiloh_fernandez.jpg
Imię: Mickeal , ale mów mu Mick.
Nazwisko: Blood
Rasa: Wilkołak
Płeć:
mężczyzna
Wiek: 25
Głos: kilk
Orientacja: Heteroseksualny
Partner: Wolny , bo kto by go zechciał ?
Moc: Jeszcze nie tak dobrze kontroluje przemianę ( bo nie kontroluje swojej złości ) , oczywiści posiada nieludzką silę i oraz doskonały słuch , tak że może usłyszeć bycie twojego serca a i jego ranny goją się z niesamowita szybkością .
Charakter: Choć na pierwsze rzut oka wygląda na twardego samotnika , tak naprawdę taki nie jest .Jest pełen humoru i stara się być optymista , choć nie zawsze mu się to udaje. Umie być poważny kiedy trzeba jednak w swoich decyzjach jest impulsywny . Jest też lekko sarkastyczny i lubi się droczyć .Posiada niesamowita pewność siebie , która często stwarza mu problemy . Jest towarzyski . Z swoimi bliskimi jest niezwykle opiekuńczy i często też bardzo zazdrosny ( szczególnie jeśli chodzi o miłość ) . Ma umiejętność częstego pakowania się w problemy . Kiedy jest zły nie kontroluje się i jest nawet w stanie kogoś zabić .
Aparycja: brunet o ciemno brązowych oczach , średniego wzrostu ( 173 cm ) jest chudy jednak ma dobrze wyrysowana sylwetkę.
Inne: Ma potworna chorobę komunikacyjna. Na jego plecach ma jeszcze ślady bo biciach starego pijaka
Historia: Mickeal jest czysto krwistym wilkołakiem , nie pamięta swoich rodziców , wie tylko podrzucili go pod drzwi starego pijaka . Który bił go , ciągle , za najmniejsze nie posłuszeństwo a czasmi zdarzało mu się to zrobić dla " zabawy " . Nie chodził do szkoły , dniami krążył po ulicah nowego jorka , jako ze pijak nie dawał mu nic do jedzenia musiał kraść żeby przeżyć , w pewnym momencie stał się w tym niezwykle dobry . Kiedy osiagnął swoją 12 jego moce zaczęły sie objawiać , dlatego i też przez to że miał dość starego pijaka , uciekł . Pierwszy miesiąc był trudny , nie miał żadnego nawet najmniejszgo grosika więc spał na ulicach , a kradnięcie stało się za bardzo ryzykowne ( jeśli policja by go złapała posłała by go do domu dziecka ) . Aż pewnego dnia wdał się w bójkę z jakimś starsym od niego o 5 lat faceta , który razem z jego kumplami zaczęli go strasznie bić , Mick próbował się bronić ale oni byli trzy razy silniejsi od niego , w pewniej chwili stacił kontrolę nad sobą i zmienił się , pozabijał całą bandę . Zobaczył to inny wilkołak i jako że żal mu było małego zabrał go z sobą do Jade Wolf .
Inne zdjęcia:
http://38.media.tumblr.com/tumblr_m5a7ecLf0C1rq71ks.gif
http://33.media.tumblr.com/tumblr_m68luejwbn1qb9cuto2_250.gif
http://33.media.tumblr.com/tumblr_m5a7iygKKe1rq71ks.gif
 Kontakt: Ringo.no.kokoro/ringusia200@gmail.com

Della Tsang

 http://vignette2.wikia.nocookie.net/shadowfalls/images/0/01/Della_Tsang.jpg/revision/latest?cb=20140901233557
~ 16 lat~ Głos ~ Hetero~
Nie ma partnera.
~.
M O C
 Szybkie przemieszczanie się.
~
C H A R A K T E R
 Della to odważna i pewna siebie dziewczyna. Nie boi się wyzwań. Możesz być większy i groźniejszy, a ona i tak nie będzie się bała. Zawsze ma swoje zdanie i uważa, że zawsze ma rację. Nawet jeśli ktoś jej powie rzecz oczywistą, że niebo jest niebieskie, ona i tak wtrąci swoje pięć groszy. Trochę pyskata i nieposłuszna. Po prostu lubi robić to, co ona chce. Della jest również sprytna. Umie przewidzieć ruchy innych i ich uprzedzić. Ma umysł do planowania, dlatego trudno ją zaskoczyć. Zawsze ma przewidziane kilka następnych ruchów. Nigdy nie daje za wygraną, dlatego również zawsze ostatnie zdanie jest jej.
~
W Y G L Ą D
 Della jest średniego wzrostu. Ma brązowe włosy, od niedawna jest wampirem. Jeszcze który jeszcze ,nie do końca umie panować nad swoja mocą
~
I N N E
 Della to wampirzyca, która nie lubi okazywać jakichkolwiek emocji. Może nie tyle nie lubi okazywać, co po prostu uważa to za słabość. Wampirom nie przystoi okazywać słabości, jest to według niej coś poniżającego. A i z okazywaniem miłości nie idzie jej łatwo. w poprzednim miejscu miała przyjaciela,który był dla niej czymś więcej ,jednak ona nigdy nie akceptowała jego miłości.
~
H I S T O R I A
Della Tsang była 16 letnią dziewczyną mieszkającą w Transylwanii ,która miała wszystko kochająca rodzinę, wspaniałego chłopaka,jednak po przemianie stała się kimś zupełnie innym i sfingowała własną śmierć i dołączyła do pobliskiego stada wampirów. Tam poznała wspaniałego chłopaka o imieniu Chase, był on tutejszym przystojniakiem i najlepszym przyjacielem Delli jednak kiedy chciał czegoś więcej Della uciekła i w ten oto sposób znalazła się tutaj w klanie nowojorskich wampirów.
~
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/f4/47/21/f4472153d7e1816010211430120132ac.jpg
 ~
Doświadczenie: 0 / Kontakt: LadyRoszpunka

Od Raphael'a

[..] Skręciłem w kolejną aleję śledząc ciemnowłosą kobietę. Rozglądałem się do okoła, wyczylając zmysły. Cisza. Obliza)em wargę i kontynuowałem podążanie za ofiarą. Gdy ta skręciła w ślepy zaułek, przyspoeszyłem kroku. Dziewczyna już chciała się wrócić, widząc że weszła w złą ulicę, ale zatorowa)em jej drogę. Lekko się uśmiechnąłem widząc jej strach. Podszedłem bliżej gdy ta miotała się na boli by mnie unknąć. Złapałem ją jedną ręką i przyciągnąłem do siebie. Byłem już głodny. Czułem, jak pulsuje krew w jej żyłach, a woń syrachu dodawała mi apetytu. Delikatnie odzłoniłem dziewczynie szyję, przykliszczając ją do ściany. Gdy miałem już gryść, usłyszałrm z tyłu krzyknięcie.
- Stój!

Ktoś coś?

Od Christopher'a c.d Arika

- Po prostu nie obchodzi mnie ta cała wojna, między wami i demonami. - odparłem.
- Podobno Fearie zawsze stają po stronie wygranych. - powiedziała podejrzliwie.
- Och! Czy ty musisz być taka wkurzająca?! - zawołałem poddenerwowany. Wspiąłem się na drzewo i rozłożyłem na jednej z gałęzi.
- Czyli wiesz jak...
- Chce w spokoju zjeść moje śniadanie. Czy możesz nie zawracać mi głowy bzdetami? - przerwałem jej, po czym wziąłem przestrzeloną wiewiórkę i zacząłem obgryzać jej łapki z mięsa.
- Fuj... - mrukną dziewczyna. Przez chwilę milczała, aż w końcu odeszła nic nie mówiąc. Miałem wtedy małe wyrzuty sumienia. Podobno kto pyta nie błądzi.... Kiedy zapadł zmrok postanowiłem dowiedzieć się więcej o tej ciekawskiej łowczyni. Wspiąłem się po zewnętrznej ścianie Instytutu i zaglądałem w okna. Światła były zgaszone i każdy spał, mimo tego byłem ostrożny i starałem się wtopić w tło. W końcu znalazłem okno do pokoju Ariki. Zajrzałem do środka, dziewczyna wierciła się w łóżku i była cała oblana potem. Zastanawiałem się co jej jest. Nagle zerwała się z krzykiem i spadła z łóżka. Straszliwie się przestraszyłem i cofnąłem, aby mnie nie zauważyła. Wróciłem do lasu.
- Na pewno jutro tu wróci i zapytam ją o czemu krzyczała. - powiedziałem sam do siebie.

Akika?

Od Mai- Jace ( cd)

Pytanie chłopaka trochę mnie zdziwiło. Czemu pytał mnie on o takie sprawy? Wzruszyłam tylko ramionami. Jednak Jace nie dawał za wygraną:
- No powiedz. - Podarował mi jeden z tych swoich sztucznych ( podrywowych) uśmiechów. 
- Nie jesteśmy psami- wyrzuciłam tylko- Nie mamy jakiś szczególnych zadań. Ja na przykład mam za zadanie dogadywać się z wampirami, gdyż od jakiegoś czasu znam się z Raphaelem. Może nie jest to jakaś wielka przyjaźń. Może nawet nie znajomość, ale on mnie toleruje. Ja jego też. Jak na razie. To tyle ja osobiście po prostu sobie żyje. Większość z nas pilnuje aby reszta Podziemnych nie wychylała się za bardzo.
< Brak weny. Rozkręć coś XD> 

Od Jace'a - Do Mai (CD)

- Wiesz co, w sumie lepiej uznawać się za ideał niż użalać się nad swoimi kompleksami. A przynajmniej ja tak sądzę. - powiedziałem, przerzucając ostrze z ręki do ręki. Dziewczyna spojrzała na mnie badawczo i zmrużyła brwi.
- Może i lepiej. Ale nie każdy myśli tak, jak ty. - odparła, na co spojrzałem na nią niepewnie spode łba. Według mnie nie była jedną z tych, która przejmowała się ponad wszystko opinią innych na swój temat. Lecz mogłem się mylić.
- Właściwie to co tutaj robiłaś? - zapytałem, przejeżdżając palcem po ostrzu. Dokładnie je obejrzałem, a po tym otarłem resztki krwi w kurtkę.
- Biegałam. - odpowiedziała krótko, wlepiając spojrzenie w ziemię.
- Wy macie w ogóle jakieś misje? Jako te wilkołaki? - zadałem kolejne pytanie, bo od dawna mnie to nurtowało, a prawie nigdy nie spotykałem się z żadnym innym wilkiem niż tylko Luke.

Maia?

Od Ariki - Do Alec'a (CD)

Spojrzałam zaskoczona na chłopaka. Widać dzisiaj nie mam co liczyć na to, aby pobyć samemu.
Choć muszę przyznać, że to nie dlatego tutaj jestem. Cóż..... trochę się zgubiłam. Poprzedni Instytut, w którym wychowywałam się, był trochę inny, niż ten.
- Ja....
- Tak? - spytał unosząc jedną brew i krzyżując ręce na piersi.
- Przepraszam. Może... Może pójdę już do siebie. - powiedziałam i odwróciłam się w kierunku drzwi.
Tylko.... teraz jak trafić do pokoju. Eh.... czemu ten Instytut musi być tak ogromy. Poprzedni, w którym żyłam, był dwa razy mniejszy. Może dlatego, że był to jeden z pomniejszych Instytutów, a nie główny w okolicy.
No nic. Nieważne. Czeka mnie kolejne błądzenie po korytarzach.

< Alec ? >

Od Raphael'a CD Roxanne

- Masz czas na rozmowę?- pytając, kiwnąłem głową.
- Amm jasne -dziewczyna ockneła się  i machneła ręką.
- Do gabinetu - rzekłem tajemniczo, po czym udałem się w jego stronę. Słyszałem że wampirzyca idzie za mną. Otworzyłem drzwi i przepuściłem ją przodem.
- Usiądź - wskazałem krzesło przed biurkiem.
- Musisz podać mi kilka informacji - żekłem, zakładająv ręce na pierś i opierając się o bok ramki dodałem - O Nocnych łowcach.
Dziewczyba wypuściła z siebie powietrze jakby stres ją opuścił.
Chwyciłem w rękę sztyler i zacząłem się nim bawić, lecz po chwili ustałem.
-,Konkrerne informacje, o Isabelle - podnios)em dumnie głowę.

Od Mai·Jace ( cd)

Gdy udało nam się wszystko ogarnąć postanowilam się przejść po mieście. Wybralam się tam gdzie Zawsze. W miejsce, które dawało mi spokój w miejscu w którym mogłam spokojnie pomyśleć.  Zalozylam, więc na siebie swój codzienny strój ( czarne trampki, bluzę tego samego koloru i dżinsowe spodnie długie kruczoczarne włosy zwiazalam w wysoki koński ogon. ) wlozylam słuchawki w uszy i pobieglam przed siebie najszybciej jak mogłam. [...]
***
Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Usiadłam zmęczona po biegu na jednej z ławek. Odległośc jaka kiedyś pokonalabym w 30 minut teraz przychodziła mi łatwiej niż dawniej.
Nagle poczulam, że coś łapie mnie za rękę i pociąga w tył. Krzyknelam przerażona. Nie zdazylam wyciągnąć swojego noża, gdyż ktoś pojawił się obok mnie i szybko pozbył się intruza.
- Dziękuje. - powidzialam wybawicielowi.  Podnioslam głowę do gory i zobaczyłam... Jace'a, który patrzył na mnie jednocześnie rozbawiony jak i... Zdenerwowany?
- Gdybym nie wiedział nigdy bym się nie domyslil, że bylas nocnym łowcą. - zażartował. Popatrzył am na niego i odburknelam-
- Walczę dużo lepiej niż ty. - Chłopak wzruszył ramionami
- Chętnie to zobacze. - Powiedział z sarkazmem i ustawił się w pozycji bojowej. Uznalam to za znak i szybko zaatakowalam. [...]
***
- Walka z toba nie była najgorsza jaka kiedykolwiek przeprowadzilem - Zażartował Jace.
Spojrzał am na niego  wnerwiona
- nie walczylam 6 lat mam prawo być w gorszej kondycji. - Warknelam. -  Właściwie to czemu uwazasz sie za ideał?- Jace popatrzył na mnie z udawanym zdumieniem
- Bo nim jestem- Parsknelam niekontrolowanym śmiechem.
- Niech Ci będzie. - Udal am , ze się poddaje.
Jace??

Od Claudi - Do Alec'a (CD)

- Ty przynajmniej miałeś rodzeństwo. Ja nie miałam nikogo. - powiedziałam, wlepiając wzrok w swoje buty. - Moja ciotka jedyne co robiła, to dawała mi jeść. Nie rozmawiała ze mną, a trenerzy wymagali ode mnie obojętności i skupienia na walce, nie zważali na moje uczucia. Chcieli zrobić ze mną martwego w środku wojownika, posłusznego państwu, najlepszego do tej pory. Jednak później zmienili zdanie. - ciągnęłam, unosząc swoje spojrzenie na niego. Moje oczy były jakby szklane, ale ani jedna łza nie poleciała. - Pozbawili mnie wszystkiego, uczuć, rodziny, własnych decyzji, a potem postanowili, że nigdy nie zostanę szanowaną nocną łowczynią, bo nie pochodzę z jakiegoś ważnego rodu, i jestem sierotą. Zostawili na pastwę losu samą. Zamknęłam się na innych i teraz jedyne, co robię, to skupiam się na wykonywaniu moich zadań. - skończyłam, jeżdżąc palcem po ramie jednego z obrazów.

Alec?

Od Roxanne - Do Raphael'a (CD)

 Zanim cokolwiek odpowiedziałam, dość mocno się zastanowiłam. Spojrzałam na niego badawczo, próbując jakoś sobie to ułożyć w głowie. Spuściłam głowę i otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale miałam dziwne przeczucie, że muszę być ostrożna w tym, co mówię.
- Myślę... Że jesteś dużo inteligentniejszy, niż inne wampiry, które spotkałam. Rozsądniejszy, ostrożniejszy. I całkiem spoko, dopóki się nie wkurzysz. - na ostatnie zdanie wymusiłam delikatny uśmiech. Chłopak spojrzał na mnie, i przechylając głowę delikatnie do tyłu, odwzajemnił trochę ironiczny uśmiech. Nagle dało się coś usłyszeć z głośników.
- Panna Roxanne proszona przed hotel. Czeka Łowca. - powiedział męski głos. Spojrzałam na Raphael'a pytająco i powoli wstałam.
- Ta, jasne, idź. To pewnie ten Jace, czy jak mu tam? - odpowiedział, zakładając ręce na kark, a następnie opierając się o oparcie kanapy. Pokiwałam głową i szybkim krokiem wyszłam przed hotel. Tak jak się spodziewałam, był to mój kuzyn, Jace.
- Cześć. - przywitałam się i stanęłam przed nim, zakładając ręce na piersi. - Co cię zmusiło do przyjścia tutaj? - dodałam, delikatnie się uśmiechając. [...]
***
 Był prawie świt, więc sprawę z kuzynem załatwiłam szybko, mimo, iż byłam Chodzącą Za Dnia, słońce by mnie nie zabiło, a jedynie, gdybym przebywała na nim dłużej niż godzinę, osłabiło wampirze moce. Po skończonej rozmowie udałam się do swojego pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi, za sobą usłyszałam znajomy głos.
- Roxanne. - powiedział Raphael. Jego głos był teraz tak tajemniczy i nie mogłam nic wywnioskować, nic zupełnie. Odwróciłam się i oparłam ręką o drzwi.
- Tak? - zapytałam, usiłując przynajmniej dla niego być miłą. Chociaż to do mnie nie podobne, jakoś czasem jego poważny wyraz twarzy mnie do tego zmuszał.

Raphael?

Od Jace'a - Do Mai (CD)

 Razem z rodzeństwem oraz innymi Łowcami wróciliśmy do Instytutu. Było kilku rannych, lecz z pomocą Izzy i Magnusa udało się nam ich uzdrowić. Po wszystkim postanowiłem odwiedzić Alec'a i spytać, jak się czuje. Kiedy lekko uchyliłem drzwi, zobaczyłem, że siedzi obok niego Magnus, i o czymś rozmawiają. Mimo to, gdy wyczułem odpowiedni moment, wszedłem do sali. 
- Co u ciebie? - zapytałem, siadając na rogu łóżka. Magnus pokręcił jeszcze głową, i zbliżył się do wyjścia.
- Do zobaczenia, Alexandrze. - powiedział czarownik, po czym wyszedł. Spojrzałem na brata i jego zabandażowaną ranę.
- Okej. Co was napadło, wszyscy po kolei do mnie przychodzicie? - burknął, zamykając oczy. Uniosłem brew i założyłem ręce na piersi.
- To źle? - spytałem, przez co brat otworzył oczy i spojrzał na mnie niepewnie. 
- JACE WAYLAND WZYWANY DO BIURA MARYSE. NATYCHMIAST! - dało się usłyszeć z głośników. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i wyszedłem z sali, po czym udałem się do biura mojej przyszywanej matki, ze stoickim spokojem. [...]
***
 Później do końca dnia miałem mieć wolne, więc postanowiłem udać się na spacer po mieście, może akurat nasunie się okazja do zabicia kilku demonów. W sumie to prócz mojego przeznaczenia nie miałem nic innego do roboty. Nagle zza rogu usłyszałem wołanie o pomoc, i skrzeczenie, jakby jakiegoś demona. Schowałem się za ścianą i ukratkiem usiłowałem coś zobaczyć. Dostrzegłem tam demona rozdziawiającego paszczę przed jakąś dziewczyną. Nie miałem czasu zastanawiać się, czym ona jest, człowiekiem, wilkołakiem, wampirem, ani nawet nie chciało mi się rozpoznawać, kto to jest. Wyciągnąłem ostrze i biegnąc, wbiłem je w ciało demona. Przy spadającym na ziemię demonie ukazała mi się znajoma twarz.

Maia?

Od Aleca CD Arika

- Wracaj do Instytutu - odpowiedziałem po chwili ciszy. Spiąłem konia.
-Chyba że chcesz problemy - dodałem. Dziewczyna chciała już ciś powiedxieć ale wszedłem jej w słowo.
- O strzale nie powoem, nie martw się -, obróciłem konia i pokłusowałem do instyturu.

***
Wieczorem, gdy był już mniejszy ruch w instytucie wyszedłem na główną salę by przejrzeć teren na mapie. Po chwili dotarło do mnie że po drugiej stronie tarczy, jestwcześniej spotkana dziewczyna.
-,Powina$ iść spać -,odpowiedxialem zza ekranu.

Od Raphaela CD Magnus

Ciebie. Magnus Bane - powiedziałem szorskim głosem. Czarownik wytrzeszczył oczy i zrobuł typową dla jego twarzy minę.  Odwróciłem się w lewo, mierząc wzrokiem jedną z przechodzących kobiet.
- A poza tym szukam czegoś dla siebie - powiedxiawszy to, pokazałem kły w lekkim uśmiechu.
- Wróćmy do tego pierwszego - pośpieszył Bane. - W czym problem?
- Cierpliwości brak mi. - skinąłem.
-W jakim sensie?-Bane  podniósł brew.
- Simon. Jest jakże irytujący. Nie chce pić krwi. - powiedziałem, zakładając ręce na piersi.
-I?-
- Zaczaruj go, albo dokonah wszczepu cierpliwości we mnie.... - twój wybór. - odetchnąłem w irytacji.
Magnus skinął głową. Nie widać było po nim żadnych oznak potwierdzenia, że przyjmie zlecenie, czy jakiegokowiek sygnału. Pusty wzrok. Nie tracąc chwil w oczekiwaniu na odpowiedź, rzekłem:
- Hasta la vista Bane - powiedziawszy to, skierowałem się w stronę wyjścia.

Od Aleca CD Live

-Takich jak ja? A są inni?- przewewróciłem oczami.
- Nie jestem żadnym wyjątkiem. Z tego co wiem jestem całkowicie normalny więc nie rozumiem zbytnio w czym problem - zmarszczy)em brwi.
- A teraz będziesz mnie brać na litość?- spyta)em retorycznie. -,Po prostu nie kłam.
- Ja nigdy nie musiałem mieć kontaktu z kimś innym niż moją siostrą i Jace'm . i muszę sobie radzić - zmarszczy)em brwi.

Wena :c

Od Raphaela CD Roxanne

Byłem zły. Cholernie zły. Kompletnie nie rozumiałem jak można być tak ślepym. Zaczą)em na nich krzyczeć, okrążając obydwu.  Ci, tłumaczyli się jak mogli. Lecz ich tłumaczenia byłu żałosne.
- Cortarlo!!- wykrzycza)em, pokazując kły. Na sali zapanowała głucha cisza. W tym momencie otworzyły się drzwi, a zza nich wysuneła się Roxanne.
-,Przypadkiem... - wydukała.
- Dobrze że przybyłaś. - kiwnąłem głową. Uspokoiłem się trochę, lecz gdy patrzyłem na tych idiotów odechciewało mi się wszystkiego.
Dziewczyna usiadła na kanapie, o której róg byłem oparty.
Dwaj oprawcy stali z rozdziwawionymi gębami, jakbt odebrało im mowę.
- Słucham - powiedziałem patrząc na nich.
- A em... - jąkał się.
- A ty masz coś do powiedzenia?- skierowałem się do drugiego. Ten nie odpowiedzia) tylko schylił głowę. Wstałem i stanąłem na środku pokoju.
- Obaj, bez mojego pozwolenia nie macie prawa na wyjście z DuMortu, a tymbardziej spraszania sobie przyziemnych- spojrzałem na dziewczynę - ani wamirzyc - dodałem.
- Odejść.
Wampiry wstały i skierowały się do wyjśccia. Roxanne równierz. Westchnąłem.
- Ty zostajesz. - pokiwałem głową na dziewczynę. Ta powoli zawrócuła się i usiadła na kanapie. Podszed)em do drzwi i zamknąłem je tak, że nikt z zewnątrz nie wejdzie po czym ponownie poszed)e. Do dziewczynt i oparłem się o kanapę naprzeciwko.
Skżyzowalem ręce na piersi i westchnąłem
- Jak mnie postrzegasz?- zadałem pytanie. Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko pokręviła głową w niezrozumieniu. Przewróciłem oczami.
- Nie udawaj ich - kiwnąłem na drzwi -Wiesz o czym mówię.

Wymyślaj XD