Szedłem spokojnie za rozwścieczoną dziewczyną. Musiała mi wyjaśnić parę spraw. Użyłem superszybkości i wyrosłem jakby spod ziemii przed nosem dziewczyny. Ta cofneła się jakby oparzona, a ja pokręciłem głową, po czym założyłem ręce na pierś, marszcząc brwii.
- Nadal będziesz strzelać fochy? - powiedziałem spokojnie.
Dziewczyna przewróciła oczami.
- Usiądź - dodałem, pokazując zwalony pień. Sam oparłem się o dość grube, liściaste drzewo.
- No więc.... po pierwsze, jestem nieśmiertelny, więc nie mogę zginąć, jak to powiedziałaś wcześniej - powiedziałem w ironii. - A po drugie, wytłumacz mi, kto to był Koran? - wyrpstowałem się, nadając właściwą posturę przywódcy.
<Nie wiedziałam co napisać więcej, bo chce wiedzieć kto to koran xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz