OD Renesme CD Raphael

Popatrzyłam na niego.
- Wiem kto to jest - powiedziałam.
- Kto?
- Przyjaciel Korana. Wiem...
- Renesme - zatkałam jego usta.
- Raphael... Wiem, że mnie kochasz. Ja też. Ale nie chce, by cierpieli prze ze mnie.
- Renesme! - odepchnął moją rękę - nie rób tego! Proszę.
- NIE MAM WYJŚCIA! - podniosłam głos. Zapadła cisza. Patrzyłam na niego.
- Raphael... Jesteś fajnym, opiekuńczym i dorosłym mężczyzną, jaki widział od dawna ten świat. Kocham wszystko co jest w tobie. Mimo to, że... - opuściłam głowę - rozumiesz. Będę bardziej potrzebna... Pójdę tam i dam mu to, co chce.
- Renesme...
- Żegnaj Raphael - pocałowałam go na pożegnanie i odbiegłam do drzwi.

****

Zatrzymałam się tam, gdzie ostatnio go widziałam.
- No - podszedł - a więc jednak - odpowiedział i mnie związali przed tarczą słońca.
- Kończ to - warknęłam.
- Według umowy. Przestanę ich gnębić - odpowiedział i pstryknął palcami. Zaczęli mnie unosić do góry i zaczęło mnie palić słońce. Zaczęłam krzyczeć z bólu. Czułam jak się moja skóra spala. Wtedy przypomniałam sobie całe życie. Raphaela... moich rodziców. Otworzyłam ledwo oczy i zobaczyłam jak Raphael do mnie biegnie.
- Raphael... - wyszeptałam - kocham Cię... - zamknęłam oczy i poczułam... nic. Umarłam. Jako duch zobaczyłam wściekłego Raphaela. Nie zważał na słońce. Zabił wszystkich.

****

Zapadła noc. Rodzice pozwolili pójść do Raphaela. Widział mnie, siedząc przed morzem.
- Renesme...
- Cii... - przytuliłam go, a potem pocałowałam, a na samym końcu...
- Pamiętaj o mnie... - zniknęłam. Dołączyłam do umarłych.

<Raphael? Napisz epilog czy coś, a potem nie dawaj odpiski>