Od Soray CD Sebastian

Spojrzałam w stronę mężczyzny, który wypuścił strzałę w jego stronę. Stanęłam przed "Panem lasu"
- A ty to kto? - wyjęłam pistolet z pasa.
- Nie wtrącaj się mała, tylko się posuń.
- Phy i czego jeszcze może herbatki? - ten natychmiast we mnie strzelił, a ja wyciągając rękę złapałam ją, zanim ta we mnie trafiła.
- Niezła próba - fuknęłam - moja kolej - pobiegłam na niego i przeciełam jego nożem krtań, a potem wbiłam mu nóż w jego czuły punkt, a ten padł martwy. Skierowałam wzrok na chłopaka, który dostał strzałą.
- Pfff... Głupia dzie..
- Cicho bądź. Jesteś zatruty - wyjęłam z torby apteczkę. Trzeba Cię opatrzeć. Porwałam jego koszulkę i wyjęłam strzałę.
- Aaau... - syknęłam - będzie trzeba ci to zszyć... - założyłam mu słuchawki na uszy, a ten wciąż patrzył na mnie krzywo - jaki lubisz styl muzyki? 
- Co Cię to interesuje? - prychnął. Dam sobie radę.
- Serio? - włożyłam mu palce do rany, a ten wyglądał, jakby się powstrzymywał od krzyku.
- Ty zarozumiała...
- Ta, ta walniesz mnie jak Cię opatrzę - włączyłam muzykę, a ten słuchał, jakby zadowolony... Chociaż nie wiem sama o czym myślał. Wyjęłam igłe i nitkę, a potem mu zszyłam ranę w dwie sekundy. 
- Zrobione - popatrzyłam na strzałę i przyjżałam się grotowi. Miał kształt stożka... Mało kto takie robi...
- Nie interesuje Cię kim jestem? - spytał po chwili.
- Nie
- Jak mam na imię?
- Nie
- Skąd jestem?
- Nie.
- Inreresuje Cię cokolwiek o mnie? 
- Nie - odpowiedziałam.