Od Renesme CD Sebastian

- Jasne... - mruknęłam - to wszystko wyjaśnia.
- Mianowicie? - spytał.
- Nic, nic... - schowałam fioleczkę do kieszeni i popatrzyłam na niego. Ten pomachał skrzydłami.
- No i?
- Co?
- "Cześć, jestem pół demonem, który ma skrzydła i zabije nimi wszystkich" - mruknęłam - no schowaj je, byś wyglądał jak człowiek.
- Dobra, dobra... - mruknął niechętnie i je schował. 
- No. Potem będzie na mnie - mruknęłam - w ogóle... zostawiłam coś u ciebie - mruknęłam.
- Co?
- Mój sztylet - odpowiedziałam - wiem, że go nie masz przy sobie, bo bym go wyczuła.
- Dobra... załatwmy to szybko - zaczęliśmy iść jakąś inną drogą. Nagle złapaliśmy się w pułapkę. Jego broń wypadła, a my polecieliśmy w górę. Wisieliśmy nad ziemią, a sieć była tak mała, że się aż ściskaliśmy plecami.
- BRAWO! Podobno znasz te tereny! - krzyknęłam.
- Musiało być nie dawno powieszone! - krzyknął. 
- Grr... - warknęłam - no to jaki masz pomysł?

<Sebastian?>

OD Renesme CD Raphael


Oparłam się o ścianę budynku, patrząc na pełnię. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Ostatnio... naprawdę coś ze mną jest nie halo. Ze mną... to trochę mało powiedziane. Ostatni tydzień... był dla mnie za spokojny. Teraz już wiem czemu... czemu mam wrażenie, że... że to moja wina? Może... może zamiast Raphaela, powinnam odejść... ja? A jeśli... 
Zsunęłam się po ścianie na ziemie.


Jeśli to prze ze mnie są te ostatnie ataki? Czasem ktoś odchodzi, czasem przychodzi... może teraz moja kolej na... opuszczenie tego miejsca? 
Wstałam i weszłam do środka. Stanęłam przed drzwiami swojego pokoju. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do niego, szukając czegoś. Weszłam pod łóżko i wyjęłam ze skrzyni srebrny sztylet. ścisnęłam go w dłoni. Obiecałam sobie, że nigdy go nie tknę... 
Natychmiast go schowałam odsyłając myśli. W tym momencie wszedł Raphael.

- No i?
- Za mało wiem... - powiedział mi czego dowiedział się od Thomasa. 
- Czyli ktoś tu jest...
- Na to wygląda.
- Zostanę dzisiaj na warcie.
- Renesme...

- Postanowione - skarciłam go wzrokiem i wyszłam z pokoju. Usiadłam w salonie i rozpłynęłam w rozmyślaniu. Od razu przypomniałam sobie wspomnienie sprzed tygodnia. Pomachałam głową, aczkolwiek po chwili przestałam, pozwalając tym wspomnieniom wpłynąć we mnie. Wzięłam głęboki wdech, zamykając oczy. Faktem było to, że to było przerażające, ale... patrząc na inne strony, było to całkiem przyjemne... 
Nie. Renesme, gdybyś to powiedziała przy Raphaelu to by cię zabił!
W tym momencie usłyszałam krzyki z jakiegoś pokoju. Natychmiast wstałam i pobiegłam do tego pokoju. W tym pokoju był mężczyzna, który pomógł mi wyzdrowieć. 

- Co się stało? - spytałam, patrząc na przerażonego wampira.

- Ktoś tu był. Mówił jakieś dziwne słowa... miałem wrażenie, że krztuszę się własną krwią... - powiedział przerażonym tonem. Wyjęłam z kieszeni saszetkę z krwią i mu dałam, by się uspokoił. Wyszłam z pokoju. Spędziłam w salonie cały dzień...

<Raphael?>

Od Raphaaela CD Hayley

Moje oczy drżały, a źrenice się rozszeżyły. Hayley unikała mojego wzroku jak tylko mogła lecz nie dałem za wygraną. Złapałem ją za ppdbródek i uniosłem go, tak że nie miała wyjścia i musiała na mnie spojrzeć. Nawiązaliśmy kontakt oczami, tak, że jakby ktoś teraz miałby go zerwać, wybiłby nas z rytmu i prawdopodobnie noe pamiętalobyśmy co się stało.
-To że podarłaś kartę z mojej dokumentacji nie zmieni przeszłości - mówiłem powoli i ze spokojem, utrzymując dziewczynę w kontakcie wzrokowym.
-Zrobiłem to. Zgwałciłem osobę, którą kocham. Ona nie chciała tego. Pamiętam strach w jej oczach i to, jak patrzyła na mnie jak na potwora. - Przełknąłem ślinę. -Była przerażona. A ja byłem tym potworem. -Przejechałem dziewczynie palcem po policzku i złapałem twarz w dłonie.
- Skrzywdziłem kogoś kogo kocham, zrobiłem coś, co jest gorsze od śmierci - odetchnąłem głęboko i zamknąłem.oczy - A ona mi wybaczyła - miałem szkliste oczy.  Przełknąłem ślinę, i powoli opuściłem dłone, które przedtem spoczyłwały na policzkach zaskoczonej dziewczyny. Byłem rozemocionowany. Odetchnąłem głęboko i przeczesałem włosy starając się opanować emocje. Gdy czułem że rośnie we mnie napoęcie, wybiegłem.z biura. Znam siebie. Wiem co bym zrobił. Agresja jest moją wielką wadą, która uaktualnia się w skrajnych sytuacjach. Zacisnąłem zęby, i mocno uderzyłem w ścianę.  Jestem pptworem. Nawet jak mi wybaczyła. To wszystko wróciło.