Od Raphaela CD Renesme

Zagryzłem zęby. Wprost nienawidziłem zdrobnień od mojego imienia. Potrząsnołem głową, to nie czas i miejsce na chociażby zwrócenie uwagi Renesme. Szybko spojrzałem się na Magnusa, który stał oszołomiony, nie do końca wiedząc co robić.
- Bane, co tak stoisz~! - wydarłem się na Magnusa, odsłaniając okazałe kły. Ten tylko złapał oddech. Zanim zdążył się do mnie odwóić byłem już przy nim i popchnąłem go  bliżej Renesme. Ten, jakby się ocknął, klasnął w dłonie. Odrazu pojawiła się niebieska magia w jego rękach.Zmarszczyłem brwi. KAmień pękał coraz bardziej. Bane rzucił swoją magię na kamień, lecz ten nawet nie drgnął, błyskawicznie spróbował jeszcze raz. Nadal nie pomagało. Kamień pękł. Zrobiłem gwałtownych ruch i zamknąłem oczy, marszcząc brwi, napinając mięśnie. Nagle, rozległ się wrzask. Przeszywający okolicę, tajemniczy i przerażający ryk z miejsca, w kóre spadł dom. Wyszeptałem do siebie kilka słów po hiszpańsku, nakazując demonom przyniesienie "ofiary". Już po chwili Renesme leżała przed nami. Nieprzytomna. Ale nie doznała żadnych obrażeń, zemdlała z wrażenia, ze stresu. Chrząknąłem, patrząc na zaskoczonego Bane'a. Mimo że mnie wychował, nie widział że posiadam takie moce, ponieważ on mnie tego nie nauczył. Wszytsko poznałem sam, sam poznawałem swoje moce, słabości i mocne strony. Dlatego jestem, taki, jaki jestem. Przywódcą, do którego wszyscy mają respekt.
~~
- I jak, dlaczego się nie budzi? - spytałem, zakłądając ręce na pierś. Byłem już lekko zniecierpliowny, a może i zmartwiony tym.
- Powinna się już obudzić - zakręcił się Bane, mieszając coś w fiolce. Jego dom był jak zwykle pełen uroku i alkoholu, jak na Wysokiego Czarownika Brooklynu lubił sobie wypić. Oparłem się o futrynę, przewracając oczami.
- To moze użyjesz magii? - spytałem od niechcenia.
- Mógłbym - uśmiechnąłm się pod nosem, popijając świeżo zrobuonego drinka,
-Ale? - wyprzedziłem jego odpowiedź.
- Nie chcę tracić enegrii - przewrócił oczami, po czym odstawił napój.
 Rozłożyłem ręce.- To weź moją - prychnąłem.
Ten tylko uśmiechnął się tajemniczo.
Podeszliśmy do dziewczyny, leżącej na kanapie. Magnus pstryknłąm a z jego rąk uwoliła się moc.
- Podaj rękę - nakazał - i skup się - dodał. Był to rozkaz, do czeko nie jestem przyzwyczajony i się zwachałem. Ale jednak ta wampurzyca była jednym z nas. Leczenie trawo niecałe pięć minut lecz zabrało mi naprawdę sporo energii, już przy końcu, nie mogłem ustać na nogach, Czułem się jak na haju, w dosłowny, tego słowa znaczeniu, lecz przez uchylone powieki zobaczyłem w potrójnym obrazie, że dziewczyna się wybudza.

Od Rachel CD Raphael'a

Oparł się o futrynę,zakładając ręce na pierś.
-No, no, zdolna jesteś - pokiwał głową -Będzie z ciebie pożytek - uśmiechnął się pod nosem po czym westchnął.
-Ale nie bawmy się jak dzieci - dodał, przewracają oczami. Ja zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi? Myśli na pewno, że tylko to potrafię... Nie nie nie... Nie dam mu szans. Tak chwilę patrzyliśmy sobie oko w oko.. Aż dreszcz mnie przeszedł.
 -To co, przestałaś się już popisywać? - spytał, podnosząc jedną brew.
- Nie, i chętnie popiszę się przed innymi wampirami. A tak nawiasem mówiąc... Czy oprócz gęstych lasów nic tu nie ma?
Raphael podniósł drugą brew. Myślał, że żartuję, ale to było poważne pytanie. Nic, oprócz tej gęstej puszczy, tego apartamentu i starego domku w lesie nie było zapisane w mojej pamięci...
- Widać trzeba Cię trochę nauczyć, i pozwiedzać okolicę...- odparł chłopak.
-To... - przewróciłam oczami i wzrok padł na piękne oczy wampira- pokarzesz mi tą okolicę?- zapytałam na końcu słodząc przymilnie głos.
Chłopak również przewrócił oczami, przy tym podnosząc jedna brew.
- Przyjdę tu jutro, bo dziś już za późno, mam... pilne sprawy do załatwienia- odparł.
- Spoko. To.. do zobaczenia jutro, przywódco- zaśmiałam się urokliwie i puściłam oko do Raphael'a i pomknęłam w sekundę na górne piętro, do wielkiej sypialni.
Rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam, po ciężkim dniu.

Raphael?

< Nie złość się na Pannę Salvadore ;3 >

Logan Hendelson

 http://images5.fanpop.com/image/photos/31900000/Logan-logan-henderson-3-31983004-371-500.jpg
Imię: Logan (przyjaciele go nazywają Loggie, Lo, Loggie-Bear, Loges)
Nazwisko: Henderson
Rasa: Wilkołak
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat
Głos: klk
 Orientacja: Biseksualny
Partner: Na razie żadna piękna, ani żaden przystojny nie przykuł jego oka. Po za tym boi się nie tylko dorzucenia, ale i samej miłości
Moc: Wyczulone zmysły
Charakter: Najpierw trzeba by zacząć od tego, że Logan jest zamknięty w sobie. Niechętnie rozmawia, ale jeśli już musi to są to krótkie odpowiedzi w stylu "Tak", "Może", "Nie wiem" itp. Mimo ran które zostały głęboko wyryte w jego psychice, to Logan dosyć często się uśmiecha. Chciałby przebywać w towarzystwie, ale boi się odrzucenia, dlatego zwykle siedzi sam ukryty w lesie. Trzeba też wiedzieć, że Logan jest strasznie cierpliwy, godzinami mógłby tłumaczyć komuś to samo, praktycznie nic nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Gdy usłyszy jakiś trzask w pobliżu jego osoby, to automatycznie odskakuje na bok, jest to taki jego "nawyk". Porusza się zwinnie i szybko, za każdym razem stara się nie wydać ani jednego dźwięku, idealnie wtapia się w tło. Mimo iż Loggie jest takim jakby odludkiem, to czasami chowa się w chaszczach i przysłuchuje się rozmowom innych. Najważniejsze jest to, że basior uwielbia pomagać, ale nie w taki sposób aby wszyscy wiedzieli, że on pomógł temu i temu, tylko jak taki dobry duszek. Nie potrafi patrzeć na cudze cierpienie. Stal się odporny na różne obelgi, możesz wyzywać go od najgorszych, a on i tak pozostanie niewzruszony. W jego sercu drzemie ogromna miłość którą chciałby komuch podarować. Nie lubi nawiązywać nowych znajomości chociaż czasem się przełamie i powie "Cześć". Logan nie jest gburowaty czy wredny chociaż czasem jego zachowanie na to wskazuje, wręcz przeciwnie jest miły i przyjacielski, wystarczy go tylko dobrze poznać choć ciężko jest zdobyć jego zaufanie. Dzięki jego najlepszemu przyjacielowi Loges poznał prawdziwe znaczenie słowa przyjaźń, często był przez niego nazywany Loggie-Bear, choć nie lubił tej ksywki to za każdym razem uśmiechał się gdy tak go nazywał. Logan jest znacznie mniejszy od wszystkich chłopców, ale trochę większy niż dziewczyny. Podsumowując, Logan to nieśmiały mężczyzna, któremu brakuje tylko troszkę ciepła i miłości. Chociaż sam przeżył wiele, to mimo wszystko jest uczciwy, szczery, miły, przyjazny i tolerancyjny
Aparycja: Jest to wiecznie uśmiechnięty chłopak o kruczoczarnych włosach, mierzący z 1.75m. Ma czekoladowe, hipnotyzujące oczy, oraz białe jak śnieg żeby, które często ukazuje podczas śmiania się czy zwykłego uśmiechania. Właśnie jego śnieżnobiały uśmiech najbardziej się rzuca w oczy obcym ludziom. Ma blado-różowe usta, które często podgryza ze zdenerwowania. Ma duży nos, jak i ładnie podkreślone kości policzkowe. Jego ramiona są szersze od bioder co daje mu niewinny wygląd. Henderson nie jest jakiś specjalnie umięśniony, gdyż nigdy nie odczuwał potrzeby walczenia z kimś dla zabawy, aby pokazać jaki to on silny. Jednak jego rasa wszystko zmienia. Pod wpływem emocji może my nabyć siły, wiele siły. Ubiera się normalnie, nie ma jakiegoś stylu typu moro czy dresiarz. Spodobało mu się noszenie jeansów, a na górę zakłada różne ubrania. Zawsze chodzi w wiązanych czarnych adidasach z pumy. Na ramieniu ma ślad po ugryzieniu wilkołaka
Inne:
- Jest bardzo strachliwy. Kiedyś został pobity do nieprzytomności więc gdy ktoś podniesie na niego rękę to odruchowo stara się schować
- Ładnie śpiewa, jednak tego się teraz strasznie wstydzi, gdyż uważa, że brzmi jak dusząca się kaczka
- Jest zupełnie inny niż reszta chłopaków , a choćby dlatego, iż kocha chodzić po sklepach, nie gra w gry komputerowe i nie interesuje go jakiś boks, czy walki MMA
- Czasem zachowuje się jak taki "pedałek", gdyż niektórzy chłopcy go na tyle pociągają, że musi się przytulić, czy siedzieć na kolanach
- Dobrze dogaduje się z dziewczynami, ale takimi, które nie są podobne do facetów
- Lubi pizzę, mógłby ją jeść godzinami. Do tego ma słabość do babeczek, lodów pistacjowych i hamburgerów
- Nie umie pływać i boi się wody. Nigdy się nie nauczył pływać, gdyż jego pierwsza lekcja zakończyła się prawie że śmiercią
- Jest bardzo sprytny
- Boi się ryzykować, więc kurczowo trzyma się zasad, przez co zdobywa opinie poważnego, spiętego i nie wyluzowanego
- Nigdy już nie chce wrócić do rodzinnych stron, ale jednak chciałby ostatni raz zobaczyć rodziców i swoją małą siostrzyczkę Katy
Historia: Za wszelką cenę chciał by o niej zapomnieć. Żył w normalnej rodzinie, z rodzicami i młodszą siostrzyczką. Chodził do szkoły, gdzie miał wielu przyjaciół. Należał do jednych z najlepszych i najpopularniejszych uczniów. Miał świetną reputację, niestety wszystko to się zmieniło jednego feralnego wieczora, gdy to z rzekomym przyjacielem wybrał się na spacer. W prawie ten przyjaciel był jego wielką miłością, której ufał bezgranicznie, więc przez jego umysł nie przeszły żadne podejrzenia, gdy zabrał go do lasu. To tam miał mu wyjawić swój sekret. Otóż… był wilkołakiem. Oboje się kochali, albo przynajmniej Logan tak myślał. Gdy stali nad urwiskiem, a przed nimi na nocnym niebie pojawiła się pełnia, Kendall, bo tak miał na imię jego przyjaciel, przemienił się w wilka, dwa razy od niego większego, po czym się na niego rzucił wgryzając mu się w ramię. Właśnie w taki sposób Loggie w wieku jedenastu lat został wilkołakiem. Okazało się, że to był podstęp. Kendall nie chciał go zabić, więc musiał go przemienić. Po tym zdarzeniu zaczął bać się odrzucenia, gdyż tak się właśnie czuł, gdy jego chłopak nie mógł z nim przebywać, gdy był sobą. Od tamtej pory opuścił się w nauce, a Keny się od niego odwrócił. Z czasem wszyscy uczniowie zaczęli go wyzywać, poniżać, a gdy został boleśnie pobity gdy stanął w obronie słabszego kolegi, zaczął się bać ludzi i ich przemocy. Teraz gdy tylko ktoś na niego podniesie rękę, stara się schować i uchronić przed kolejnym biciem. Najgorsze wydarzyło się w jego piętnaste urodziny, gdy to koledzy chcieli mu zrobić prezent i go wywieźli do lasu. Wtedy trafił na jakiegoś pedofila, który go zgwałcił. Gdy było po wszystkim przed oczami pojawiło się jego prawdziwe wspaniałe życie, które przemieniło się w okropny koszmar. Pod wpływem emocji przemienił się, zamordował człowieka i uciekł.
Inne zdjęcia:
http://38.media.tumblr.com/98e91b0d8787fcb4544a8b1a78805897/tumblr_inline_mmnpupyUPp1qz4rgp.gifhttp://38.media.tumblr.com/9a8b39389d086c5a599507ecaf3322a5/tumblr_mljbjjGJaj1soevy5o7_500.gif
http://38.media.tumblr.com/d69c094323b43ee347f49c504e0f0920/tumblr_mljgfsnMFC1rcsikjo1_500.gifhttp://33.media.tumblr.com/481a862c99eb314d8d53cdefa8e82de6/tumblr_inline_mgfgxzao4P1raqsyv.gifhttp://31.media.tumblr.com/tumblr_m2tlg4653O1r9dyai.gif
Kontakt: Pandemonium.

Od Mai cd. Jace'a

Przywołał mnie krzyk. Mój własny potworny krzyk. Coraz rzadziej udawało mi się przebywać w samotności, potrzebowałam towarzystwa za wszelką cenę. Bałam się siebie.  Szczerze mówiąc to chyba powoli zaczynałam wariować.
<kilk>
Jedyna osoba jaka mi przyszła w tej chwili na myśl był Jace. Sama nie wiem czemu. Coś głęboko we mnie podpowiedziało mi abym to jego zaczepiła.
***
- Co ty tu robisz?- Zapytał chłopak patrząc na mnie z góry.  Zarumieniłam się. Dobrze, że w mroku nie można było tego dostrzec bo już nigdy nie pokazałabym mu się na oczy.
- Szukałam towarzystwa.- Jace popatrzył na mnie jak na wariatkę.
- Dlatego wkroczyłaś na teren Instytutu? Aby poszukać towarzystwa, czy może guza?- Wzruszyłam ramionami. W tym momencie było mi obojętne co się ze mną stanie. Potrzebowałam ciepła, chociaż szczerze wątpiłam, czy od kogokolwiek je tu dostanę, właściwie to  Jace powinien być ostatnią osobą do jakiej przyszłam. A jednak. Co sprawiało, że w pewien nieokreślony sposób darzyłam go zaufaniem?
< Jace?>

Od Ariki do Jace’a (CD)


Gdy dotarliśmy do Instytutu, wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Umówiliśmy się, że za jakieś piętnaście minut spotkamy się w Sali Główne. Każdy z nas chciał się przebrać i odświeżyć po wyprawie do Pandemonium. Wróciłam do swojego pokoju, wzięłam jakieś luźniejsze ciuchy i przebrałam się. Do tego upięłam włosy w wysoką kitkę i pobiegłam do Sali Główne. Wszyscy już tam byli.
- A więc, co do tej pory wiemy? – spytał Alec
- Wampiry zbierają krew Przyziemnych dla jakiegoś James’a Chapmana. On im to wszystko zlecił. Lecz nie wiemy po co – odpowiedział Jace
Isabelle podeszła do ekranu i coś zaczęła wyszukiwać. Jednak po jej postawie widać było, że nic nie mogła znaleźć.
- Nic nie ma w bazie na temat Chapmana – powiedziała
Wszyscy popatrzyliśmy po sobie.
- A więc musimy ustalić kim jest, po co mu krew Przyziemnych i gdzie się znajduje? – powiedziałam niepewnie
- Na to wygląda. – mruknął Jace
- A jak planujemy to zrobić?
- Skoro to wampiry załatwiają dla niego krew, to może Raphael będzie coś na ten temat wiedział – zaproponowała Izzy.
- Myślisz, że on coś o tym wie?
- Nie zaszkodzi sprawdzić. Na razie to jedyne, co wiemy.

<Jace?>