Od Lii do Cole'a

Siedziałam przed Instytutem. Poranne słońce, ogrzewało moją skórę, i nadawało włosom blasku. Wetchnęłam i wstałam, nie rozglądając się odwróciłam, i nagle wpadłam na czyjąś twardą pierś. Zaskoczona podniosłam głowę, i spłonęłam rumieńcem. Nie żeby, coś ale Cole zawsze gdy stawał obok mnie... cóż wyglądało to tak, jakbym była dzieckiem.
-Cześć Liia, co tam? Dość często, na mnie wpadasz -zaśmiał się.
-Cóż, to nie moja wina że zawsze jesteś tak, gdzie ja -również się zaśmiałam -Gdzie się wybierasz?
-Idę, na zwiad z Ariką, a ty? -zapytał patrząc, na bramę gdzie stała już Arika.
-Wrócę, do siebie. Nie będę cię, zatrzymać. Do zobaczenia -powiedziałam i ruszyłam w swoją stronę. Siedziałam jakiś, czas w oknie. Zastanawiałam się, czy moja rodzina dalej morduje niewinnych przyziemnych.
Cole?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz