Drake Vermelho


http://data.whicdn.com/images/101180132/original.gif
Imię: Drake
Nazwisko: Vermelho 
Rasa: Czarownik 
Płeć: Mężczyzna 
Wiek: ok. 300 lat, a może nawet więcej 
Głos: kilk 
Orientacja: Prawdopodobnie aseksualny
Partner: Do tej pory nie spotkał nikogo kto zawróciłby mu w głowie 
Moc: Objawia się ona w postaci czarnego dymu, który wygląda jakby wręcz wyciekał z jego dłoni. Potrafi z niego uformować różne kształty, czasem nawet postacie. Oczywiście, jak prawdopodobnie każdy czarownik jest nieśmiertelny i posiada możliwość pobierania energii z istot żywych, a także przywoływanie demonów.
https://45.media.tumblr.com/e8bd15f2bc833c1e5b53a304ef58e6f4/tumblr_ncuhvqlCX41tkizxio1_500.gif
Charakter: Drake jest dość nieprzewidywalnym czarownikiem, co czyni go bardzo niebezpiecznym. Nigdy nie wiadomo o czym myśli w danej chwili, gdyż pokazuje jedynie te emocje, które chce aby inni widzieli. Jest pozbawiony wszelkich hamulców i nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć zamierzony cel. Nie łatwo zdobyć jego zaufanie, o ile w ogóle to możliwe, gdyż nie daje nikomu zbliżyć się do siebie zbyt blisko, chyba że widzi w tym jakiś korzystny interes. Zbytnio nie martwi go ryzyko, dlatego tak często dopuszcza się poczynań, które stawiają na szali jego życie.
Aparycja: Vermelho, posiada nieczęsto spotykany miodowy kolor tęczówek, które podczas korzystania z magii pokrywają się wraz z białkami, czernią. Czasem też można dostrzec na jego skórze łuski. Ma gęste, a zarazem miękkie w dotyku czarne włosy, zazwyczaj ułożone w artystycznym nieładzie. Jego wzrost to 174 cm, który idealnie wyrównuje się z wagą, dzięki czemu brunet ma szczupłą sylwetkę z lekkim zarysem mięśni. Natomiast karnacja Drake pozostawia wiele do życzenia, gdyż jego cera jest jasna, a czasami z przemęczenia nawet trupio-blada. Nie lubi się odznaczać, tak więc jego szafa jest wypełniona głównie garderobą o ciemnych barwach.
Inne:
  ✘ Drake ma skłonności do nadużywania magii, co powoduje uszczerbki na zdrowiu. Dlatego też, często można go zobaczyć bledszego niż zwykle, z cieniami pod oczami.
✘ Jego imię oznacza „wąż”. Chłopak nie raz się zastanawiał, czy matka nadała mu je w jakimś głębszym celu.
✘ Jest żądny wiedzy, przez co cały jego dom jest zawalony różnorakimi księgami, magicznymi przedmiotami i wiele innych.
✘ Bardzo trudno go znaleźć/wytropić, jeśli w danym momencie nie chce się z nikim targować. Wyjątkiem jest, gdy osłabnie do tego stopnia, że nie będzie w stanie utrzymać żadnego zaklęcia kamuflującego.
✘ Nie pamięta kiedy ostatnio przespał dobrze noc. Dość często nawiedzają go koszmary, bądź po prostu nie chce usnąć w obawie, że znów spotka demona, lub się nie obudzi.
✘ Do pewnego momentu tęczówki chłopaka, gdy ten używał magii przybierały postać czerwonych oczu węża. Sam dokładnie nie wie, dlaczego zmieniły postać. Podejrzewa, że ma to coś wspólnego z jego rodzicielem, który coraz częściej go nawiedza. 
Doświadczenie: 0
Historia: Dzieciństwo Drake’a było szczęśliwe i poza drobnymi psikusami, które robił swojej młodszej o 5 lat siostrze - Alyss, za które potem dostawał kary, to można powiedzieć, że nic złego się nie wydarzyło. Problemy się zaczęły, gdy chłopak skończył 18 lat i jego moce zaczęły budzić się do życia, a on nie mógł w żaden sposób nad nimi zapanować. Na jaw wychodziły kłamstwa, którymi matka karmiła zarówno bruneta jak i jego niedoszłego ojca, który okazał się nie być jego prawdziwym rodzicielem, tak samo jak Alyss - siostrą. Nie musiał się długo zastanawiać kim był owy potwór, z którym wcześniej związała się jego rodzicielka, gdyż odpowiedź sama przyszła. Demon zaczął się kontaktować z chłopakiem poprzez sny, a raczej koszmary, bądź przemawiał do niego w jego głowie. To właśnie Apophis, bo tak się przedstawił, był nauczycielem Drake’a. Chłopak był wtedy naiwny i wierzył we wszystko co mu mówił demon, przez co nie raz wpakował się w kłopoty, bądź kogoś skrzywdził. W jednej z rozmów z rodzicami na temat jego zachowania doszło do ostrej kłótni i Drake zaślepiony gniewem z łatwością uległ poleceniom Apophis’a. Dom stanął w płomieniach paląc żywcem jego niedoszłą rodzinę. Gdy zorientował się co robi, było już za późno…Po kilkudziesięciu latach, przez które chłopak ukrywał się i szkolił swoje umiejętności, aby wydarzenia z przeszłości się nie powtórzyły, czarodziejom, którzy go ścigali udało się go dopaść. Uznawszy, iż stanowi niebezpieczeństwo dla innych istot usunęli mu pamięć, uśpili i zamknęli w kamiennym grobowcu.Minęło sporo czasu nim ktoś postanowił zacząć budować w tym samym miejscu centrum handlowe i potężne maszyny dokopały się do miejsca, gdzie leżał chłopak. Robotnicy doznali ciężkiego szoku, gdy otworzywszy grobowiec zobaczyli żywego młodzieńca. Gdy się obudził, znajdował się już w szpitalu niczego nie pamiętając i nie wiedząc kim jest. Przygarnął go Jack -szeryf miasta, który go przesłuchiwał, a to tylko dlatego, że brunet przypominał mu zmarłego w wypadku, syna.Z nowym imieniem Stiles, zamieszkał z mężczyzną i zaczął chodzić do liceum. Wszystko zaczynało się układać, jednak do czasu. Zaczęło się od koszmarów, z których budził się z wrzaskiem, później głos, urywki wspomnień i znajome widmo postaci pojawiające się na każdym kroku. Chcąc się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi zaczął prowadzić ciągłe rozmowy z demonem. Jego osoba tak na niego oddziaływała, że czasem zapominał kim jest i powoli stawał się kimś całkiem innym od tej osoby, którą znali jego opiekun i przyjaciele, których zaczął nieświadomie krzywdzić nie tylko w sposób psychiczny, traktując niczym wrogów, gdy ci chcieli mu pomóc. W końcu jego opiekun wysłał go do zakładu psychiatrycznego, gdzie jego stan wcale się nie polepszył, a wręcz przeciwnie. Wspomnienia zaczęły powracać, a on nie mógł sobie z tym poradzić. Nie mając żadnej, zaufanej osoby przy sobie, której by mógł o wszystkim opowiedzieć, zaczął polegać na jedynej istocie, która była z nim od początku.
Niestety, ale to był kolejny błąd. Podczas ucieczki z zakładu, ucierpiało mnóstwo osób, przez to, iż Dreak posłuchał Apophis’a, który kocha chaos i wykorzysta każdą okazję, aby wywołać spustoszenie. Chłopak dobrze się ukrył, w razie, gdyby ktoś znów zechciał usunąć jego pamięć, gdyż pogłoska o jego przebudzeniu na pewno rozniosła się w zastraszającym tempie.
https://45.media.tumblr.com/eaaf312549e40ec1401de72c92647541/tumblr_n33r4n2z1i1rk2jd0o1_500.gifhttps://45.media.tumblr.com/52e49403f25d70edad7628c64dead9f1/tumblr_n1kh4gXo3F1qhdwy7o1_500.gifhttp://25.media.tumblr.com/4d47f9ca248e941d907758a03ccfa1da/tumblr_n22zto8rM81rzoil5o3_500.gifhttps://38.media.tumblr.com/d1556ed131a71569841cc9473c0c89e1/tumblr_o3ag24OHNY1uunv4xo1_500.gif

Kontakt: vindictive1999@gmail.com

Sebastian Morgenstein


 Jego prawdziwym imieniem jest Jonathan, lecz dla wszystkich znany jako Sebastian 
https://pbs.twimg.com/media/B_hRuz_U0AAD4kY.jpg
~ 20 lat ~ Głos ~ Aseksualny ~
Partnera nie ma i mieć nie będzie. 
~
M O C
 Krew Demona.
(latanie, dodatkowa siła)
~
C H A R A K T E R
 Sebastian?  Facet bez najmiejszych uczuć, wszytskie zostały w nim wypalone. Maszyna do zabijania, jego jedyny cel to zniszczyć wszystko co go otacza, i dokończyć dzieło ojca. Tajemniczy, nie powie ci nic o sobie, a jeżeli to skłamie. Fałszywiec i oszust, mało kto chce mieć z nim do czynienia.
~
WY G L Ą D
Sebastian jest osobą o śnieżnobiałych włosach, zazwyczaj ułożonych w umownym nieładzie. Jego cera jest blada, podchodząca pod albinizm. Twarz ma podłużną z bardzo uwydatnionymi kośćmi policzkowymi, przez co wygląda jak anorektyk. Jego usta są jasno różowe, zawsze wykrzywione w tajemniczym, niepokojacy lekki uśmiech. Jego największym atutem  , a zarówno bronią są oczy. Zawsze ma je czarne, lecz miewa małe płomyki uczuć, co jednak jest bardzo BARDZO rzadkie, wtedy jego oczy są niebieskie lub zielone w zależności co czuje. Chłopak ten jest bardzo wysoki (190) i chudy.
~
I N N E
~Mimo że jest półdemonem, używa broni Nefilim, która świeci 
gdy ją trzyma tak jak u prawdziwego łowcy.
~Doskonale operuje mieczem, który jest jego główną bronią, używa jej od zawsze i zna więcej ciosów niż niejeden z najlepszych łowców.
~ Choruje na częściowy albinizm.
~Zawsze ubiera się na czarno, najczęściej nosi skórzane kurtki, bluzy  . czy spodmie typu rurki. Nieodzownym elementem jego look'u jest kaptur, który bardzo rzadko zdejmowany jest z głowy, ukazując twarz.
~
H I S T O R I A
Kiedy Jocelyn nosiła go w swoim łonie, Valentine podawał jej krew Lilith, matki wszystkich demonów, w ramach eksperymentu, ponieważ chciał sprawdzić, jakie nadludzkie moce może zyskać jego dziecko. Lilith ostrzegła go jednak, że jej krew wypali w chłopcu wszystkie ludzkie cechy (miłość, empatię). Tak też było, Sebastian urodził się z oczami czarnymi jak tunele, a jego matka wiedziała, że coś jest z nim nie tak, nie potrafiła jednak zabić go i miała nadzieję, że z czasem ta podskórna nienawiść zniknie. Kiedy Valentine powrócił do domu po nieudanym Powstaniu, wziął małego potomka, podpalił dom Fairchildów i uciekł do swojej kryjówki. Sebastian był wychowywany przez Valentine'a w małym domku w Idrisie. Ojciec wychowywał go podobnie do Jace'a, ale więcej mu mówił. Różnicą w ich wychowaniu było też to, że Valentine bił i znęcał się nad swoim prawdziwym synem. Już w młodości Sebasian wykazywał się dużym okrucieństwem, bardzo podobnym do ojcowskiego.
~
~
Doświadczenie: 0 / Kontakt: Suicide.

Arika do Jace’a (CD)


- To… to niedorzeczne. Wampiry nigdy czegoś takiego nie robią. Domyślacie się dlaczego to zrobił? – spytał Hodge, coraz bardziej zaintrygowany tą sytuacją.
- Mamy kilka teorii – powiedziała Izzy
- Mógł bać się konsekwencji – zaczął Alec – Albo chodzi o coś więcej.
- Hm….. To bardzo interesujące. Zajmiecie się tym? Jeżeli chodzi o coś większego, trzeba to jak najszybciej sprawdzić.
- Jasne – odpowiedział Jace, wyraźnie ożywiony.
Isabelle uśmiechnęła się i spojrzała się na niego wymownym wzrokiem. Ta trójka znała się od lat. Potrafili się zrozumieć bez słów. Zazdrościłam im tego. Nigdy nikogo tak dobrze nie poznałam. O ile mogę powiedzieć, ze kiedykolwiek kogoś poznałam tak, aby zamienić z nim ze dwa zdania. A to jeszcze potęgowało to, że czuję się jak intruz, pomagając im w tej misi. Nie potrzebują nikogo więcej.
W tym czasie Hoge zdążył oddalić się już z powrotem do Sali treningowej. Na korytarzu zostaliśmy znów we czwórkę.
- Jace. Jak zamierzasz się zabrać za to? – spytał Alec, wyraźnie lekko zdenerwowany.
Co fakt, to fakt. Nie mieliśmy już żadnych informacji. Jedyna osoba, która cokolwiek mogła wiedzieć, spaliła się.
- Chyba będziemy musieli udać się znów do Pandemonium – odparł.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł – wtrąciłam się nieśmiała, na co zasłużyłam sobie na lekko zdenerwowane i zaskoczone spojrzenie Jace – Znaczy…. To może być i dobry trop, ale…. Pomyślcie. Już raz tam byliśmy. Przyłapaliśmy i przesłuchaliśmy wampiry. Myślę, że już ich tam nie będzie. Przynajmniej na razie. Wiedzą, że ich szukamy.
Spuściłam wzrok, czekając na to, co powiedzą pozostali. Nie byłam pewna czy to, co powiedziałam mogło mieć jakikolwiek sens.

<Jace?>

Shataria Wiren


Imię: Shataria, ale mówią na nią Shaten
Nazwisko: Wiren
Rasa: Nocny łowca
Płeć: Kobieta
Wiek: 20 lat 
Głos: klik
Orientacja: Heteroseksualna
Partner: Brak
Moc: Jedynie potrafi (nie licząc korzystania z run) dotykiem sprawić ból nie robiąc ran. Nie kontroluje tego, więc trzyma ręce przy sobie.
Charakter: Shaten jest wścibska, wredna i dba jedynie o dobro swoje i swojego domu. Nie przepada za rozmowami z płcią przeciwną, ale jeśli trzeba to coś tam powie. Jest agresywna i niestety nie można powiedzieć, że ma anielską cierpliwość. Mimo swojego niskiego wzrostu jest szybka i zwinna. Kocha muzykę, ryzyko i swój odtwarzacz MP3. Jeśli ją poznasz będzie ci wierna, jak pies panu. Żartobliwa, dusza towarzystwa, imprezowa. Jest także mądra i inteligentna. Nieuległa, twarda psychicznie. Nie skrzywdzisz ją słowami, chyba że powiesz coś o jej przeszłości. To wtedy dostaniesz od niej w twarz. 
Aparycja: Ciemne blond włosy, zielone oczy oczy. Na plecach ma tatuaż o wzorze skrzydeł.  Ma około 160 cm wzrostu. Dodatkowo można dodać, że ma kolczyk w pępku i na lewym uchu.
Inne: 
- Ma claustrofobie
- Czasami lunatykuje
- Rzadko sypia
- Zna karate i taekwondo
- Nienawidzi wilkołaków
- Ma raka płuc
Doświadczenie: 0
Historia: Nie lubi o niej mówić. Krótko mówiąc. Jej matka zamykała ją w skrzynie kiedy była mała. Gdy skończyła około 10 lat porzuciła ją na ulicy, a ojciec nie chciał jej znać. Poznała kogoś, ale ją porzucił. Miała siostrę i brata, Katarę i Samuela. Z Katarą była najbardziej związana ze wszystkich, ale niestety los zmusił je, by się rozdzieliły. Jej brat poświęcił życie dla nich chroniąc je przed wilkołakami. Od tamtej pory radziła sobie sama. Chodziła do szkoły sztuk walki i tam nauczyła się praktycznie wszystkiego co umie do dziś. 
Inne zdjęcia: 
Jej tatuaż:


Kontakt:
gmail: bethalindere@gmail.com
Howrse: Renesme_Darkline

Od Renesme - c.d Mirco

Zaśmiałam się pod nosem.
- Jesteś zbyt głośny! - pobiegłam za nim i rzuciłam się na niego, a z rękawa wyciągnęłam sztylet - teraz mój drogi masz problem. Jestem ślepa, a jak nie trafię w ziemię, to trafię ci w serce - blefowałam. Słyszałam jego serce i bym go nie zabiła, ale chce odzyskać oczy - więc...
- Jak ty to zrobiłaś? - powiedział.
- Większość swojego życia trenowałam z łowcami. Umiem polować, tropić, słuchać. Nie potrzebuje oczu, by poderżnąć ci gardło - uśmiechnęłam się nie wiedząc gdzie patrzę - jak się ruszysz to przysięgam, że sztylet - przyłożyłam ostrze przy jego sercu - to zginiesz - usłyszałam jak jego serce bije szybciej. Zaczęłam się śmiać i zeszłam z niego i zabrałam sztylet.
- Co Cię tak śmieszy? - spytał.
- Brakowało mi tego - dalej się śmiałam - dawno nikomu nie groziłam śmiercią... - otarłam łzy szczęścia - a tak na poważnie... - usiadłam na ziemi - mógłbyś oddać mi wzrok - trzymałam w ręce sztylet - bez żadnych sztuczek. I przy okazji mógłbyś mi oddać też mój sztylet... mimo tego, że nie widzę mogę Cię zaatakować... ale mi się nie chce. Z resztą... oślep mnie proszę, ale nie zdziw się, jak dowódca się dowie... masz wtedy przerąbane - zaśmiałam się lekko.

Od Mirco - c.d Renesme

-może taki powód, że jestem wampirem-warknąłem odpychając ją i z łatwością wytrącając jej nóż z ręki.-puszczaj mnie-dodałem.
-po co za mną przyszedłeś?-zapytała, nadal wrogim głosem.
-wyczułem od Ciebie krew. martwej kobiety. zabiłaś ją-tym razem ja podniosłem głos, kładąc nacisk na ostatnie słowa.
-nie... a Ty kim jesteś, detektywem czy jak?
-Mirco Vladimoff, gwiazda świata śmiertelnych-prychnąłem.
Zacząłem oglądać swoje dłonie, z braku lepszego zajęcia.
-To Cię nie upoważnia do śledzenia mnie, gwiazdo, jesli w ogóle można cię tak nazwać-dziewczyna zaśmiała się gorzko.
- ciekawie...-mruknąłem, uśmiechając się.
i wypowiedziałem formułkę "choć słońce świeci i rozjaśnia mrok, Ty go nie zobaczysz, bo straciłaś wzrok"
omiotłem jej twarz ręką i odebrałem wzrok.
-spróbuj teraz wrócić do domu-powiedziałem do dziewczyny i zacząłem się oddalać, po drodze stając się niewidzialnym.

[Renesme?]

Od Renesme - c.d Mirco

Zapadła noc. Postanowiłam się przejść po mieście. Akurat w nocy miasto jest trochę spokojniejsze, a bynajmniej tak mi się wydaję. Nikt nikogo nie napada nikt...
Wnet usłyszałam jak coś ciężkiego upada. Szybko poszłam to sprawdzić. Na ziemi leżała kobieta, martwa kobieta. Przez kogo? Przez vampira. Zignorowałam to i poszłam dalej uliczką.
Stanęłam przed jakąś knajpką, a raczej barem. Postanowiłam wejść do środka. Usiadłam przy ladzie i oparłam się ręką. Wnet podszedł do mnie jakiś facet z długimi włosami (jak na faceta). Zdjęłam kaptur i popatrzyłam na niego.
- Co podać? - spytał.
- Cokolwiek... - powiedziałam niechętnie, a ten podał mi jakąś wodę. Wzięłam słomkę i zaczęłam się nią bawić.
Gdy minęło 15 minut wyszłam z baru i poszłam do lasu. Do jednego z moich ulubionych miejsc. Zaznaczyłam drzewa, które omijałam. Tak dla zabawy... Nudzi mi się. Brakuje mi...
Przerwały mi kroki. Skoczyłam szybko na drzewo i poparzyłam na tego kto szedł. Stanął na de mną i zaczął się rozglądać. Stanęłam za nim po czym przygwoździłam do ściany i przyłożyłam sztylet do jego szyi.
- Nawet nie drgnij - warknęłam - czemu mnie szpiegowałeś? - przycisnęłam bardziej sztylety do jego szyi - dla kogo pracujesz? Podaj mi jeden powód, bym Cię nie zabiła - moje oczy na moment zabłysły na czerwono. Faktem jest to, że zadałam za dużo pytań.

Arika do Alec’a (CD)

Po kilku godzinnym treningu musiałam opuścić Salę Treningową, ponieważ zaczęło tam przychodzić coraz więcej Łowców. Udałam się do swojego pokoju. Było jeszcze wcześnie, za wcześnie, żeby jeszcze siedzieć w pokoju. Dlatego zmieniłam spodnie na bardziej wygodniejsze, założyłam T-shirt z ramiączkami i upięłam włosy w wysoką kitkę. Już po chwili szłam korytarzem w stronę wyjścia. Postanowiłam trochę pobiegać. Dawno tego nie robiłam, a kondycja pewnie mi zaczęła spadać. Nie można się zastać.
Kiedy otworzyłam drzwi, ujrzałam Alec’a, który leżał na ziemi ledwo żywy. Szybko do niego doskoczyłam. Zobaczyłam wielką i paskudną ranę na jego boku. Szybko wyjęłam swoją stellę zza paska i nałożyłam mu iratze. A jednak runy się wchłonęły, a jego stan się nie poprawił. Pomogłam mu wstać i pomogłam mu dojść do izby chorych. Tam położyłam go na jednym z łóżek i pobiegłam po Hodge’a. Wróciłam z nim po kilku minutach. Ten jeszcze w między czasie posłał po Cichych Braci.
- Co mu się stało? – spytał mężczyzna, przygotowując jakiś napar z ziół.
- Nie wiem. Znalazłam go w takim stanie – odpowiedziałam.
Po jakiś trzydziestu minutach przybył Brat Jeremiasz. Wyprosił nas z izby chorych, aby mógł spokojnie zająć się rannym. Czekałam na wieści z niepokojem.


<Alec?>

Della do Nathaniel’a (CD)

- Już trzęsiesz portkami, Nocny Łowco? – zaśmiałam się
- Ani trochę – odparł, błądząc wzrokiem na wszystkie strony.
Szykował się do ataku, napiął wszystkie mięśnie, czujnie obserwował każdy nasz ruch.
- Simon, Mirco – kiwnęłam w ich stronę – Miło was widzieć.
- Della? – zdziwił się Simon i spojrzał to na mnie, to na Łowcę. – Wszystko w porządku.
Obaj patrzyli czujnie w stronę Nefilim, gotowi w każdej chwili zaatakować.
- Oczywiście – uśmiechnęłam się słodko, spoglądając na chłopaka – Tak sobie rozmawiamy po przyjacielsku. Jak Nefilim z wampirem.
Chłopak spojrzał na mnie kpiąco, a ja odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem.
- Wszystko jest w najlepszy porządku.  Możecie nas zostawić.
- Odsyłasz wsparcie? Albo jesteś odważna, albo głupia – zaśmiał się Łowca.
Warknęłam w odpowiedzi, ukazując kły. Naprawdę ten irytujący chłopak zaczyna mi działać na nerwy.
- Wy, Nefilim, nie macie co robić w wolnym czasie? Chodzicie sobie po mieście i zabijacie Podziemnych?

<Nathaniel?>

Od Rachel Cd Raphael'a

Weszłam powoli do sali. Na parkiecie było niewiele osób. Rozglądałam się niepewnie po sali. Nagle na ramieniu poczułam dłoń Raphael'a. Przeszedł mnie krótki dreszcz, ale poczułam się pewniej.
- Chodźmy już....- próbowałam przekrzyczeć głośną muzykę.
-Nie gustujesz w imprezach?- zagadnął chłopak, kiedy wyszliśmy z klubu Pandemonium.
- Rzadko chodziłam na tak głośne zabawy.- odparłam i spojrzałam na Raphael'a przyjaźnie. Nagle mój wzrok utknął na kolorowym plakacie, przyczepionym na ścianie obok mosiężnych drzwi.- A to co?
Podeszłam do ogłoszenia. Szybki wzrokiem przeczytałam ogłoszenie.
-Bal...- mruknęłam pod nosem.
-...który zostanie zorganizowany tu w hotelu.- dokończył moja myśl wampir i uśmiechnął się, pokazując białe kły.
Nastała chwila ciszy, a ja wciąż tępo wpatrywałam się w ogłoszenie.
- To oprócz hotelu i klubu, jest coś jeszcze do zwiedzania?- zmieniłam temat, kierując wzrok na przywódcę.
Raphael przekręcił oczami.

Raphael?

Od Renesme - c.d Raphael

Popatrzyłam na niego gdy zadał to pytanie. Lekko się uśmiechnęłam.
- Wiesz... to zależy jak na to patrzysz. Jeżeli uważasz, że ta "choroba" jest groźna, bo możesz kogoś ją "zarazić" to tak jesteś chory. Ale jeśli uważasz to za szczęście, które może trwać wiecznie i uważasz, że to co czujesz jest słuszne... nazwałbym to raczej... - przez chwilę się zastanowiłam - Nazwałabym to miłością - zdjęłam z włosów spinkę i schowałam do kieszeni.
- Miłością? Czemu nazwałaś to chorobą? - spytał.
- Bo... podam ci na przykładzie. Jakiś mężczyzna zakochał się w kobiecie, która się o niego troszczyła i nie pozwoliłaby żeby mu coś się stało. Mężczyzna nieświadomie "zaraził" miłością tą kobietę.  I od tamtego czasu nie mogą się oderwać.
- Czyli...
- To ciężko wyjaśnic - przerwałam mu - trzeba to poczuć, by odpowiedzieć sobie na to pytanie - położyłam rękę na jego ramieniu - jestem pewna, że ta osoba w której się zakochałeś odwzajemni uczucia prędzej czy później - uśmiechnęłam się. Wzięłam głęboki oddech.
- A ty?
- Co ja? - podniosłam brew.
- Zakochałaś się? - lekko się zarumieniłam ale prawie niewidocznie. Owinęłam kosmyk włosów wokół palca i zaczęłam się bawić swoimi włosami.
- Cóż... od jakiegoś czasu sama zadawałam sobie to pytanie - popatrzyłam na niego - ale... chyba tak. Od lat nie myślałam, by się zakochać. Ale zdałam sobie sprawę, że od tego nie da się uciec... to uczucie, które ma swoje dobre strony... ale czasami nie jest odwzajemniane... - oparłam się o drzewo. Wnet poczułam jak bardziej mnie obejmuje.
- W ogóle... Kim jest ta osoba w której się zakochałeś? - zapytałam.

Od Aleca CD Magnus

Wyprostowalem się jak w wojsku, slysząc krytyczne słowa Magnusa. Spojrzalem sie na niego, z oczami lekkiego oburzenia i wyrzutów.
-Wydawało mi się źe skoñczylismy rozmowę  - udalo mi sie wykrztusic kilka slow w stresie. Chrzaknalem, przelykajac sline. Bane przez cały czas lustrowal mnie wzrokiem, mieszajác swojego drinka, rozlozony na fotelu. Ja nawet nie zdolalem się ruszyć. Przez mój umysl nadal wedrowaly slowa Magnusa ....'nie mam kultury.....' Zawsze przestrzegalem zasad. Robilem wszystko co chcieli clave.....Ocknalem się nagle gdy za plecamu poczulem czyjas obecnosc. Spojrzalem ukradkiem na fotel. Magnusa nie bylo. Stal teraz za moimi plecami i oddechem muskal mi lopatki. Gwaltownie sie odwrócilem. Wystraszem się takiego pojawie nia.
-Alexandrze....- zaczaczal Bane lecz gdy chcial wypowiedziec kolejne slowo szybko mu przerwalem.
-Skad znasz moje pelne imie??- zmarszczem brwi, zakladajac rece na piers i mrurzac oczy.