Od Raphael'a CD Roxanna

Północ. Księżyc w pełni., Stałem na balkonie, z zamkniętymi oczami, marszcząc brew. Idealnie. Po kilkinastu minutach wyciszania się zamym ze sobą bez idiotów i tępych istot, którymi była część mojego rodu, wyszedłem z balkonu, przez ledwo oświetlony, czarno- czerwony pokój, skręcając do piwnicy gdzie trzymano żywicieli. Gdt wszedłem na główny, piwniczny korytarz, ujrzałem 5 zakratowanych pokoi. Lecz nie byli to moi żywiciele. Przezedłem przez cały korytarz i otworzyłem ostatnie drzwi. Za nimi stały schody prowadzące jeszcze bardziej w dół. Stał tam jeden pokój. W przeciwieństwie do pozostałych całoś' była elegancko użądzona. Odklucztłem drzwi i wszedłem do środka. Tu także było elegancko. Wielkie kotary zakrywające okna, duże łóżko stojące po prawej stronie, koło małych, nocnych szafek. A po prawej toaletka. Spojrzałem przed siebie i przygryzłem wargę. Moją ostatnią zdobyczą była jakże piękna kobieta. Podszedłem bliżej na odległość wyciągnięcia ręki i zmieżyłem dziewczynę wzrokiem..Była młoda i miała blond włosy z niebieskimi oczami.  Jej szyję ozdabiał minimalistyczny naszyjnk z bardzo małą piramidą wykładaną kryształkami. Ubrana w czerwoną, cekinową mini i czarne wysokie szpilki. Dziewczyna cofneła się. Nie miała już wyjścia, oparta o komodę. Była przerażona do tego stopnia, że kolana się pod nią uginały. Podniosłem brew i przygryzłem wargę w pożądaniu po czym podszedłem do dziewczyny, odkrywając jej delikatnie szyję. Oddychała szybko, jakby przygotowywała się na ból.  Położyłem jej rękę na udzie i przejechałem powoli w górę, całując jej szyję. Jej oddech zwolnił tępa, jakby odzyskała tchnienie ale nadal była przestraszona. Odsunąłem się lekko i pocałowałem ją w usta. Tw złapała mnie  dwoma rękoma za kołnież rozpiętej kurtki  i lekko zsuneła się z komody, stojąc blisko mnie. Pocałowałem jeh obojczyki i wróciłem do szyi. Gdy już miałem się wgryść zadzwonił telefon, a z mojej kieszeni rozbiegł się dźwięk odbijający o ściany. Odsunąłem się geałtownie od dziewczynt i przeklnąłem pod nosem odbierając telefon.
- Wampirzyca do przywódct, czeka w pokoju 157 ..
Kurwa.... Tyle się narobiłem ... Najlepsza krew podniecona krew.. delikatna ..słodka... - wychodząc, trzasnąłem drzwiami nie zwracając uwagi na dziewczynę .
***
Gdy wszedłem do sali zastałem tam jasnowłosą dziewczynę. Oczywiste było to, że jest głodna. Sygnały, które dawała,są nieomylne.
- Krew? -
Odblokowałem  kod i podałem szklankę dziewczynie, która łapczywie wychyliła wszystko do dna.
***
-Tak trudno samym coś znaleść? - wyrzuciłem z ironią patrząc jak krwi ubywa w szklance. Gdy ta dokończyła spojrzała na mnie.
- Nie lubię zabijać zwierząt - stwierdziła bez entuzjaznu. Myślałem że zaraz sam siebie wyssam ze  złości, a może bardziej z żalu, jaki larytas mnie ominął..
- Ohhh, zoocholiczka- wampir?- przechodząc koło najedzonej już wamiprzycy, specjalnie zahaczyłem ją ramieniem . Ta pod naporem siły cofneła się,zatrzymana przez kanapę, na której się lekko oparła rękoma.
-Jeśli tak dalej pójdzie-  podniosłem wzrok- zdechniesz z głodu, z lenistwa- powiedziałem wprost, wyciągając zza szkła sztylet, którym kiedyś Simon zniszczył mi kurtkę. Wbijając to w mę ramię. Dziewczyna zmarszczyła brwi, widząc jak bawię się bronią ale nic nie odpowiedziała. Rozglądała się po pokoju, w poszukiwaniu czegoś. Podrzucilem sztylet i żuciłem w podlogę przed dziewczyną. Irytowała mnie swoją niezaradnością. W sumie jak wszyscy. Sieroty od siedmiu boleści... Wampiry które nie umieją zadbac o siebie. Dzieciaczki.... Przygryzłem wargę po czym wziąłem wdech.
- Buenas Noches Seniorita -  pokierowałem się do drzwi z zamiarem sam już nie wiem czego, racze+ nie wrócę już do dziewczyny. Nie mam humoru na kolejne podniety.
- Cz- Czekaj -  usłyszałem w tyle.
Odwróciłem się powoli do dziewczyny, z zamyśleniem w oczach, przykrytą grubą warstwą tajemniczości. Gryząc wargę.

Od Christopher'a c.d Arika

Z samego rana udałem się w moje ulubione miejsce do treningu. Chciałem poćwiczyć strzelanie z pistoletu, jednak tam już ktoś był. Jakaś dziewczyna z długimi, ciemnymi włosami, strzelająca z łuku. Od razu chciałem ją zaatakować, ale po chwili spostrzegłem że ma nie złego cela. Ukryłem się w koronie jednego z drzew i ją obserwowałem. Po chwili nieznajoma usiadła przy pniu tego samego drzewa i wyjęła jakieś kartki. Z ciekawością nachyliłem się bliżej. Były tam jakieś znaki, których nie rozumiałem. Dziewczyna zaczęła śpiewać, jej głos był piękny. Z radością wsłuchiwałem się w cudowną muzykę. Osunąłem się lekko z gałęzi i prawie spadłem, jednak w ostatniej chwili złapałem się innej pnia. Zrobiłem przy tym dużo hałasu, na który oczywiście zwróciła uwagę.
- Czy ktoś tu jest? - spytała.
- Ja! - odparłem i zeskoczyłem z drzewa. Brunetka przerażona odskoczyła i wycelowała we mnie z łuku. Podniosłem ręce, uśmiechając się.
- Nie mam broni. - powiedziałem. Nieznajoma nie pewnie rozejrzała się tak jak by coś miało wyskoczyć z krzaków.
- Jestem Chrstopher, z rasy Fearie. - przyznałem się. Dziewczyna zrobiła krok w tył nie opuszczając broni.
- Mam na imię Arika. - odparła cicho. Uśmiechnąłem się szerzej.
- Miło cię poznać Ari. - powiedziałem i opuściłem powoli ręce. Brunetka niepewnie spuściła niżej łuk.

Arika?

Od Alec'a CD Arika

Po wypełnieniu codziennego raportu, tak jak to miałem w zwyczaju i musiałem robić - Jestem najstarszym potomkiem Lightwoodów - ten tytuł nosił wielkie brzemię. Postanowiłem pójść do Hodge z zapytaniem o czas wolny. Niedawno w instutucie pojawiły się konie, a sam otrzymałem jednego na własność, jako starszy. Konno jeździć umiem, ale już nawet nie pamiętam jak dokładniej zakładało się siodło. Wchodząc do biblioteki, zastałem Hodge czytającego książkę, ale nie przyglądałem się jaką.
- Idę zapoznać się z koniem, i odpocząć - powiedziałem.
- Przecież wiesz, że nie musisz mi wszystkiego mówić - chłopak uśmiechnął się i zmierzył mnie.
- Tak. Wiem to. Ale zasady. - odpowiedziałem szorstko, po czym wyszedłem z biblioteki kierując się do wyjścia. Po drodze oczywiscie wstapilem do zbrojowni i wzialem kilka sztyletów i pas, przepinany przez brzuch na ową broń, oraz łuk i piętnaście strzał usypiających i trzy z trycizną.

***
Stajnia była duża jak na kilka koni. Gdy otworzyłem drzwi konie lekko się sploszyły. Przechodząc przez boksy, patrzyłem na imienniki. Przy ostarnim boksie znalazłem mój. "El Ataman własności wyższego Nefilim - Alec Lightwood" podniosłem oczy na konia. Był wysoki, z wielkim łbem i piękną, długą i lokowaną kluczoczarną grzywą. Sam koń również był kary. Sądząc po detalach, byłem pewny że to koń rasy fryzyjskiej. Osiodłałem go, co odziwo nie sprawiło mi problemów tak jak przypuszczałem i ruszyłem w las. Musiałem zapoznac się z Atamanem. Koń nie sprawiał problemów więc zagalopowałem. I mnie poniosło.... Adrenalina. Galopowalośmy tak długo dopuki, doputy kon sie nie zmęczył. Gwałtownie przystopował a z oddali zobaczyłem strumień.
***
Przechadzaliśmy się stępem przez gąszcz gęstych gałezi. Teren był równy, ale drzewa za niskie na jazdę. Kilka metrów dalej zobaczyłem prześwit świadczący o przeżedzeniy się drzew. Nakierowałem konia w tamtą stronę. Gdy wychodzułem zza krzaków kąten oka ujżałem jakąś dziewczynę, a chwilę potem ból i strzałe w swoim prawym ramieniu.
Jęknąłem przez cichy krzyk i wciągnąłem powietrze przez zęby. W tej chwili ponyślałem tylko jedno - jak dobrze że mam runę uzdrawiania, lecz problem w tym, że nie wziąłem jej ze sobą, a czyjejś nie mogę używać.

Od Mai cd. Jace'a

Popatrzyłam zdenerwowana na odchodzącego chłopaka. W głowie mi pulsowało.
~ Nie łap się takich rzeczy. - Kim on jest aby mnie uczyć co powinnam robić a czego nie?
Popatrzyłam zdenerwowana na szczeniaka.
- Zabiję cię. Obiecuję. - Warknęłam i pociągnęłam go w stronę "domu".
***
Gdy już pozbyłam się młodzianka postanowiłam się przejść po mieście. Zabrałam ze sobą mały sztylet i wyszłam zostawiając szczeniaka pod opieką innych. Na razie miałam jasny  cel: Dowiedzieć się skąd wziął się ten łowca i czy jest ich więcej. Od lat nie widziałam żadnego nocnego dziecka. Ciężko jest patrzeć na to co się straciło, przez to, że stało się potworem. Ciężko jest wiedzieć, że przez to kim jestem straciłam rodzinę i to co najbardziej kochałam. Dawne życie... Szybkim krokiem skierowałam się w stronę mostu na którym ostatnio widziałam nieznajomego. Myślałam, że coś mnie tam nakieruję. Może doznam oświecenia? Ku mojej wielkiemu zdziwieniu jeszcze zanim weszłam na most usłyszałam głosy:
-   Nie może tak być Jace...- Powiedział właściciel męskiego, niskiego, przyjemnego w brzmieniu głosu. - Nie możemy pozwolić aby pojawiło się ich więcej. - Przystanęłam chowając się za murkiem. Wytężyłam słuch.
- Zajmę się...- Zaczął znajomy mi głos, ale przerwała mu jakaś  dziewczyna o ciemnych włosach.
- Alec ma racje, Musimy poinformować o tym Clave. Tu jest ich zbyt wiele. Wyklęci nie mogą pojawiać się w takich ilościach. Nie tutaj.- W jej głosie słychać było determinację i pewność siebie. Gdy skończyła przemowę wraz z właścicielem miłego głosu odeszli. A ja usłyszałam drwiące:
- Wiem, że tu jesteś.
Jace?

Od Roxanne

 Księżyc zaczął wysuwać się znad horyzontu. Był piękny, świecił tak jasno, wprost na moją sylwetkę wpatrzoną w obijające się od brzegu fale, kołyszące się pod wpływem silnego wiatru. Uśmiechnęłam się delikatnie sama do siebie i spojrzałam w górę, na księżyc. Pełny i duży, był w pełni, przez wielu nazywano to ''Nocą Wampirów''. Przesiedziałam tak jeszcze chwilę, póki nie zaczęło robić się zimno. Zarzuciłam więc na siebie skórzaną kurtkę i wyruszyłam plażą w drogę do Instytutu. Musiałam porozmawiać z Jace'm, a później załatwić coś, aby mój głód ustał. Nie mogłam sama zabić żadnego człowieka, złamałabym Porozumienia, a Clave i Raphael na pewno nie byliby zadowoleni. Cóż, miałam wybór - albo pójść do Raphael'a, czego nie miałam ochoty robić, bo nie lubiłam prosić innych o pomoc, lub też zabić samodzielnie jakieś zwierzę, co też nie przypadło mi do gustu. Bardzo lubiłam zwierzęta i nie chciałam osuszać ich z krwi. Nigdy nie wiedziałam, co byłoby gorsze i zawsze zabijałam jakieś zwierzę, którego nie lubiłam. Co zrobię tym razem? Sama nie wiem, pierwsze muszę pomyśleć o wyjaśnieniu spraw z kuzynem. Po chwili przede mną ukazała się brama Instytutu, pod którą musiałam poczekać. Minęło kilka minut, chłopak spóźniał się. Postanowiłam do niego pomóc, co poskutkowało i zjawił się. [...]
 Zamknęłam za sobą bramę i stanęłam kawałek dalej jak wryta. Nie wiedziałam, co mam zrobić tym razem. Nienawidziłam prosić innych o pomoc, co dopiero Raphael'a. Ale chyba nie miałam wyboru, bo tego czarnego kota, stojącego kawałek dalej, nie chciałam zabijać, a pociąg były coraz silniejsze, dawno nie piłam krwi. Tupnęłam nogą i zrzędząc coś pod nosem poszłam do Hotelu DuMort przez najniebezpieczniejsze miejsce, lecz to było obecnie bez znaczenia - lasem. Przez niesamowicie silnie odczuwalny głód przyspieszyłam i niedługo po tym znalazłam się w siedzibie wampirów. Udałam się do głównego pomieszczenia, gdzie spotkałam Raphael'a. Stanęłam przed nim i przygryzłam wargę. Chłopak odwrócił się i uśmiechnął się ironicznie.
- Raphael... Mógłbyś mi... pomóc? - zapytałam, zakładając ręce na piersi.
- Krew? - zaśmiał się i odwrócił, aby wpisać kod do ukrytego pod obrazem schowka z krwią. Zmrużyłam brwi.
- Skąd wiedziałeś? Aż tak to... widać? - przygryzłam wargę i przypadkowo zahaczyłam nią o kieł, rozrywając ją. Delikatne strumienie krwi zaczęły z niej lecieć. Oblizałam ją i wzięłam szklankę z krwią od przywódcy.
- Pierwszy raz prosisz o pomoc. Cóż to za poświęcenie z twojej strony? - spojrzał na mnie pytająco, uśmiechając się pod nosem.
- Nie mam ochoty zabijać zwierząt. Tyle. - odparłam szorstko.

Raphael?

Od Ariki

Dziś w nocy znów miałam koszmar. Jeden z wielu, które męczą mnie od kilku lat. I tak jak zawsze - obudziłam się z krzykiem. Przez resztę nocy nie spałam, starając się uspokoić.
Dopiero, gdy pierwsze promienie słońca zajrzały do mojego niewielkiego pokoju, zaczęłam się odprężać. Dziś postanowiłam trochę potrenować, choć może nie w sali treningowej, tylko na zewnątrz. Znam jedno fajne miejsce, gdzie mogę spokojnie trenować, ponieważ Przyziemni tam nie przychodzą. Wyjrzałam przez okno. Zapowiadał się piękny dzień. W sumie.... mogę sobie potem zrobić wolne popołudnie. Po szybkim śniadaniu spakowałam do torby kilka jabłek, nuty, ołówki i notatnik z piosenkami. Do tego przez ramię zawiesiłam łuk i wzięłam kilka strzał.
Poszłam do stajni na tyłach Instytutu i wzięłam jednego z czterech koni, jakie się tam znajdowały. Uwielbiałam jeździć konno. Udałam się w kierunku lasu, który znajdował się poza terenem miasta. Tam będę sama..... i przynajmniej będę miała pewność, że jeżeli moja moc wymknie mi się spod kontroli, nikogo nie zranię. Nadal nie umiem panować nad swoją mocą. Nie wiem, dlaczego tak jest. Cały czas ćwiczę, a jednak wszystkie moje wysiłki idą na marne. No cóż... widać tak musi być.
Po jakiejś godzinnej przejażdżce zatrzymałam się w jednym z odleglejszych miejsc w lesie i usadowiłam się pod jednym z drzew. Konia przywiązałam do jednej z gałęzi. Wzięłam łuk do ręki, przerzuciłam kołczan ze strzałami przez ramię i zaczęłam ustawiać prowizoryczne cele. Po jakiś piętnastu minutach mój prowizoryczny plac treningowy był już gotowy. Ostawiłam się w odległości około 15 metrów od celów, wyjęłam jedną ze strzał i nałożyłam ją na cięciwę. Naciągnęłam, wycelowałam i wypuściłam strzałę w ułamku sekundy. I oczywiście, trafiła w sam środek. Od zawszę strzelam z łuku. To była moja pierwsza broń, jaką wzięłam do ręki. Treningi zawsze zaczynałam od paru godzin strzelania z łuku. Po około dwóch, może trzech, godzinach, odłożyłam wszystko i usiadłam pod jednym z licznych drzew. Skoro już tutaj jestem, to mogę również trochę po odpoczywać. Wyjęłam mój notatnik i nuty. Szybko przekręciłam karki, aż znalazłam ostatnią piosenkę, nad którą obecnie pracuję. Zaczęłam po cichu to nucić, to śpiewać, próbując znaleźć odpowiedni rytm i słowa. Wiem, że nie wszyscy Nefilim to pochwalają. Uważają, że my nie mamy tej iskry artystycznej, a ja nie uważam, abym pięknie śpiewała. Jednak kocham to robić i nie zamierzam się zmienić.
Nie wiem, ile tak siedziałam, kiedy usłyszałam szelest. Zaniepokojona tym dźwiękiem powoli podniosłam łuk, nałożyłam strzałę na cięciwę i wstałam, czujnie rozglądając się dookoła.
- Czy ktoś tu jest? - spytałam nasłuchując, gotowa w każdej chwili wypuścić strzałę.

< Ktoś chętny ? >

Od Jace'a - C.D Maia

- A czego się spodziewałaś? - odparłem z sarkazmem w głosie. Rozglądnąłem się dookoła, a gdy przed oczyma coś zaczęło mi migać narysowałem sobie runę jasnowidzenia i wytężyłem wzrok, widząc tym samym młodego wilka krzątającego się w okół ludzi na ulicy. Zareagowałem prawie natychmiast i zacząłem biec, jednak po chwili zatrzymałem się, lustrując od góry do dołu dziewczynę bacznie mi się przyglądającą.
- Co tak stoisz? Z tego co wiem, to ty miałaś go pilnować. - lekko warknąłem, lecz kiedy nieznajoma zaczęła iść w moją stronę pobiegłem do szczyla, chwytając go mocno i zabierając od ludzi. Całe szczęście ludzie nie mogli go zobaczyć, ale gdyby coś nagle pociągnęło je za spodnie raczej nie uznaliby tego za normalne. Podszedłem do dziewczyny i oddałem jej szczeniaka.
- D-dzięki. - powiedziała, mocno trzymając wyrywającego się młodziaka.
- Spoko, nie powiem Luke'owi. - odpowiedziałem szorstko, odwracając się na pięcie. - Ale następnym razem lepiej nie chwytaj się takich rzeczy. - dodałem, odchodząc.

Maia?

Layla Morningstar

 https://lh3.googleusercontent.com/-eEWT8XPBUHk/VWnLmWIUjxI/AAAAAAAAIkg/lvwP0pgJui8/w640-h960/87fa12afa47f4fb08e28440d9123ce86.jpg
Imię: Layla
Nazwisko: Morningstar, jednak nie jest to jej prawdziwe nazwisko.
Rasa: Fearie
Płeć: Kobieta
Wiek: 170 lat
Głos: klik
 Orientacja: Hetero
Partner: -
Moc: "Blokowanie" jest to coś rodzaju niewidzialnej i nie wyczuwalnej tarczy. Moc ta uniemożliwia czytanie w myślach Layli, panowanie nad jej ciałem, zmuszanie do powiedzenia czegoś itp. Poza tą ma jeszcze moce rasy oraz skrzydła.
Charakter: Lubi towarzystwo innych ludzi. Nie przeszkadza jej bycie w centrum uwagi, jednak bardziej woli obserwować innych. Layla nie opowiada o swojej przeszłości, nikomu, tak samo jak o rodzinie. Jest to dla niej bardzo drażliwy temat. Potrafi zachowywać się jak dama, prosto z dworu królewskiego, jednak gdy trzeba, potrafi bardzo sprawnie posługiwać się łaciną podwórkową. Kocha dobrą zabawę, chodź nie pogardzi wieczorem z gorącą herbatą i dobrą książką. Jest szczera do bólu, potrafi nieść pomoc innym, ale sama nie potrafi o nią prosić i jej przyjmować. Na ogół jest miła i przyjacielska, ale czasem potrafi być naprawdę wredna i podła. Jest bardzo uparta, nie boi się ciężkiej pracy. Bardzo odporna psychicznie, jak i fizycznie. Ma problemy z zaufaniem komuś. Potrafi myśleć, naprawdę szybko i zrobić coś z niczego. Życie jest dla niej niczym. Nie boi się swojej śmierci, bez zawahania może odebrać komuś życie. Kocha podróżować i zwiedzać nowe miejsca. Jest bardzo odważną osobą, nie boi się niczego, ani nikogo. Jeśli ktoś nie ma racji nie krępuje się poprawić tą osobę, nie ważne czy to księżniczka czy jakiś wieśniak. W ułamku sekundy zmienić może się z opanowanej kobiety w morderczą maszynę.
Aparycja: Dziewczyna ma 160 cm wzrostu. Czarne, długie i gęste włosy, są czymś o co dba najbardziej we własnym wyglądzie. Jej karnacja jest delikatnie, prawie niezauważalnie ciemniejsza. Jednak jeśli chodzi o jej oczy... Jej oczy są naprawdę czymś niezwykłym. Mają one bardzo niespotykany odcień, a dokładniej są całe czarne. Kiedy dziewczyna jest zdenerwowana w oczach jej widać najciemniejsze zakamarki piekła.
Jest wysportowana, zwinna i wytrzymała. Dużo ćwiczy ale to nie sprawiło, że straciła swoje kobiece kształty, które bądźmy szczerzy są dość duże. Obojętnie co by założyła i tak będzie wyglądać chodź trochę kobieco. Nienawidzi się malować, uznaje tylko i wyłącznie naturalne piękno. Ma jeden tatuaż ale jest jej tajemnicą. Każdy jej ruch wykonany jest z gracją i precyzją.
Inne:
~Cholernie inteligentna. Zakochana w
~Przez wiele osób jest nazywana Mała
~Jest ateistką
~Znakomicie jeździ konno, wspina się oraz skrada.
~Cierpi na coś takiego jak analgezja. Nie czuje żadnego bólu, tak w skrócie.
~Codziennie ćwiczy
~Zna 6 języków: Angielski, Japoński, Francuski, Polski, Rosyjski, Włoski
~Nienawidzi facetów w rurkach, różowego koloru i tępych dziewczyn
~Wzrokowiec i słuchowiec
~Niepokonana w walce wręcz, silna i szybka.
~Parkour (Ćwiczy od kiedy pamięta, jest naprawdę niezły i ciężko go pokonać)
~Medycyna (nauczył się o niej dość dużo. Wie jak pozszywać człowieka, zrobić małe operacje, leczyć złamania i zatrucia, itp)
~Motoryzacja (Wyścigi, tuning, naprawa itp)
~Broń palna (zna się na niej i całkiem dobrze z niej strzela)
Historia: O swoich rodzicach wie tylko tyle, że oboje byli Fearie. Prawdopodobnie zostali zamordowani.
Layla od kiedy pamięta mieszkała w sierocińcu. Jeśli już ktoś ją adoptował to jeszcze szybciej oddawał ją z powrotem. Pokazywała najmroczniejszą część siebie nie oszczędzając nikogo. Lata mijały, a ona poznawała coraz to nowsze moce i szkoliła się w ich panowaniu. Kiedy Layla osiągnęła pełnoletniość uciekła z sierocińca i zaczęła żyć na własną rękę. Łapała się każdej pracy i ciągle się przeprowadzała. Nigdy nie opowiadała szczegółów co działo się przez te lata w jej życiu. Ogólnie opowiadała o tym co się działo ale i tak jakiś fragment zmieniała lub go pomijała.
Inne zdjęcia:
 http://img.likely.pl/photo/large/20130526/dziewczyna-z-dlugimi-wlosami-likely-pl-d3bf9894.jpeg
Kontakt: Laylaa - howrse,

Raven Black

Goth Black Girl Graphic
~ 16 lat ~ Głos ~ Hetero ~
Aktualnie wolna
M O C
Jeśli chce może stać się niewidzialna, lub mgłą.
~
C H A R A K T E R
Raven stara się być miła dla wszystkich, ale nie zawsze się jej to udaje. Czasem ma jakby 'wybuchy złości', ale szybko mijają. Stara się unikać kłótni, sporów, bójek i problemów. Nie lubi przegrywać i nigdy się nie poddaje. Jeśli nie udało jej się czegoś zrobić, to próbuje dalej. Czasem nie zwraca uwagi na ryzyko, jakie wiąże się z tym, co chce zrobić. Jeśli widzi że komuś dzieje się krzywda stara się zrobić coś żeby rozdzielić np. dwóch bijących się nastolatków, ale jeśli ma mieć przez to problemy, to woli się wycofać.
~
A P A R Y C J A
Raven jest blada i ma niebieskie oczy. Ma czarne włosy sięgające jej do ramion. Jej paznokcie są czarne i błyszczą jakby były ze szkła. Raven ma ok. 172 cm wzrostu. Najczęściej chodzi w czarnej bluzie z kapturem i czarnych rurkach.Rzadko wychodzi na miasto w dzień, ponieważ słońce ją razi. Jeśli gdzieś idzie to zazwyczaj ubiera kaptur.
~
H I S T O R I A 
Została wampirem przez ugryzienie. Kiedy była jeszcze człowiekiem nie wierzyła ani w wampiry, ani w wilkołaki itp. Tej nocy wróciła późno z imprezy urodzinowej u koleżanki. Dochodziła już do domu ale coś ją przewróciło i straciła przytomność. Obudziła się następnej nocy w miejscu w którym nigdy nie była i dowiedziała się że jest wampirem. Aktualnie jest najmłodszą przedstawicielką swojej rasy.
~
Doświadczenie: 0/Kontakt: maroaaa [H]

Od Mai cd. Jace'a


Właśnie zbliżał się wieczór. Księżyc zaczął niebezpiecznie połyskiwać, ostrzegać mnie. Od zawsze nienawidziłam ranków. Wolałam gdy cały świat zasypiał a ja mogłam wtedy spokojnie pomyśleć. Niestety tego wieczoru było inaczej. Kiedy to właśnie biegłam przez jedną z ulic szukając Sean'a. Szczeniaka był zaraz po przemianie, którego powierzył mi Luke. Miałam się nim zająć. Mieć na niego oko. Niestety zapomniałam jak bardzo młode wilki są ciekawe świata. Chętne do poznania go z nowej strony. Ze strony... Potwora. Po 10 minutach rozmowy chłopak zwiał. Nie mogłam pozwolić by błąkał się po ulicach NY samotnie. Od parunastu minut starałam się go wytropić. Bezskutecznie. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem byłaby przemiana, która nie wchodziła w grę w tak zatłoczonych ulicach Nowego Jorku.
***
Wreszcie udało mi się złapać jakiś trop. Czym prędzej skierowałam się w stronę dużego mostu.
http://reproteka.pl/wp-content/uploads/2013/09/30137b.jpg
Zdenerwowana zaczęłam rozglądać się po ciemnej ulicy. Biegałam z jednej strony na drugą stronę. Nagle poczułam mocne szarpnięcie w tył.
- Ej!- Udało mi się tylko krzyknąć bo ktoś przyłożył mi rękę do ust.
- Nic nie mów... - usłyszałam syk.
- Co się??- Udało mi się tylko wydusić, gdy chłopak ze mnie zszedł. Rozejrzałam się wokół. Wszystko wyglądało normalnie. Pomijając fakt, że teraz nade mną stał chłopak trochę wyższy ode mnie. W ręku trzymał długi miecz. Na rękach miał wyrysowane różne wzory.
Runy- pomyślałam.
- Nocny łowca...- Udało mi się wydusić.
< Jace? Wiem pogmatwane XD>




Maia Rovenwilck

http://ri.pinger.pl/pgr400/549d031300217ec953bef391/dziewczyna-w-lenonkach-likely-pl-f8977523+(1).jpeg
~ 26 lat~ Głos ~ Hetero ~
 Podoba jej się pewien chłopak.
~
M O C  Jako wilkołak Maia potrafi bardzo zwinnie przemieniać się w niego, posiada ona także wyjątkowy słuch i wzrok zarówno w ludzkiej jak i wilczej postaci
~
C H A R AK T E R
 Dziewczyna jest bardzo sympatyczna, lecz uparta. Często stawia na swoim. Uwielbia poznawać nowych ludzi. Zawsze robi to co uważa za istotne. W życiu kieruję się głową. Jest realistką. Może dlatego, że nigdy się nie zakochała, ani nie poznała nikogo na kim by jej zależało. Maia jest bardzo lojalna wobec swojego przywódcy jak i wobec swoich bliskich i przyjaciół.
Aparycja: Mai ma 179 wzrostu, jest bardzo szczupła. Nie posiada dużego biustu. Jej figura jest typowo... Chłopięca, co nie oznacza, że nie jest ładna. Dziewczyna ma długie, czarne włosy i niebieskie oczy. Na prawej ręce dziewczyna ma trzy duże tatuaże w ciemnych kolorach, przypominają one runy, lecz nimi nie są. Łatwo ją, więc pomylić z nocnym łowcą.
~
I N N E
 Dziewczyna kocha sprzeczki, chociaż jest raczej spokojną osobą. | Łatwo się denerwuję, przy nowo poznanych osobach| Jej matka i ojciec byli Nocnymi Łowcami
~
H I S T O R I A
: Maia od dziecka wychowywała się na Nocnego Łowcę. Była jedynaczką, więc cała uwaga jej rodziców była zwrócona ku niej. Pewnego dnia gdy dziewczyna wracała późną nocą wraz ze swoją przyjaciółką przyziemną do domu napadły na nie dwa potężne wilki. Maia próbowała się bronić, jednakże była zbyt słaba, za mało wyszkolona, obydwie z przyziemną zostały zadrapane. Jedna z nich umarła z wykrwawienia, druga stała się potworem ( łatwo domyślić się która) gdy rodzina Mai dowiedziała się co się z nią stało szybko się jej wyparli zostawiając dziewczynę samą. Po pewnym czasie błąkania się Mai natrafiła na Luka, który pomógł jej, przyjął do watahy, nauczył kontrolować swoje moce, po wielu latach stała się jego zastępcą.
~
 http://ri.pinger.pl/pgr433/183fbb8f0002435b52ed6ab4/2.jpeg,%20http://ri.pinger.pl/pgr272/11e1440f00157af151f7f297/be4d285b00157af15151da05.jpg
 ~
Doświadczenie: 0 / Kontakt: Lilak