Gdy się uwolniłem, miewiele myśląc wybiegłem jak torpeda z DuMortu. Lecz dopiero później zorientowałem się że nie mam na sobie swojego ubrania i zostawiłem wszystko w hotelu. Włącznie ze stelą. A bez tego ani rusz. Zdyszany, odwróciłem się i takim krokiem, na jaki pozwalało mi moje zmęczenie zmiezałem w stronę siedziby wampirów. Gdy już miałem wychodu' zza krzaków. Kątem oka zauważyłem wilkołaka mioraj@ceho się wokoł czegoś. Automatycznie wyciągnąłem strzałę i już po chwili była napięra na cięciwie. Gdy zobaczykem kogo wilkołak zaatakował, odjeko mi mowę. To był wampir. Ten sam co mnie uwięził. Przez krótki czas biłem się z myślami, lecz w końcu wypuściłem strzały, jedna za drugą. W dość krótkiej chwili zwierzę padło koło nieprzytomnej dzieeczyny. Wybiegłem z krzaków rozglądając się, czy przypadkiem nie .a innych podziemnych. Po czym podbiegłem no dziewczyny. Była nieprzytomna. Podrząsnąłem ją. Lecz nie oprzytomniała. Może i mnie uwięziła, ale muszę pomóc. Gdybym tego nie zrobił byłoby to wbrew porozumieniu. Wziąłem ją na ręce i zzacząłem isc przez las. W instytucie jej pomogą.... Było ciemno, ale noc była ciepła. Nagle, dziewczyna zaczeła się dusi', łapoąv powietrze.
Od Aleca CD Arika
Wywijając kendo, usłyszałem jak dziewczyna siebie skrytykowała. Zdyszany przestałem machać bronis, nadal trzynając ją w ręce.
-Każdy kiedyś zaczynał - uśmiechnąłem się lekko, mimo zmęczeniu. Dziewczyba chwyciła mocniej kijek i zaczeła num wywijać. Po dłuższej chwili nawey nie źle jej to szło.
- Mogę spróbować z tobą?- spyrała, patrząc na kij od kendo. Była lekko czerwona, a jej poluki wyglądały jakby piekły.
-Jasne - drgnąłem ramionamu po czym przybrałem.pozycję obronną
Od Raphaela CD Rachel
Oparłem się o futrynę,zakładając ręce na pierś.
-No, no, zdolna jesteś - pokiwałem głową -Będzie z ciebie pożytek - uśmiechnąłem się pod nosem po czym westchnąłem.
-Ale nie bawmy się jak dzieci - dodałem, przewracają oczami. Ta zmarszczyła brwi. Pewnie myślała że jestem słabt i boję się pokazać umiejętności... A ja po prosty mam dużo papierów do uzupełnienia.
-To co, przestałaś się już popisywać? - spytałem, podnosząc jedną brew.
Od Raphaela CD Renesme
Spojrzałem krzywo na dziewczynę. Po co jej to było? Zemsta? Rozumiem, sam nieraz uwielbiam pastwić się nad ludźmi lecz ryzykowanie swojego zdrowia dla takiej zabawy było niepoważne.
-Nie - mój ton był stanowczy, i brzmiał groźnie. Renesme odwróciła się w moją stronę, i zmarszczyła brwi chcąc już coś powiedzieć ale jej przerwałem.
- Tego ci zakazuję - pokiwałem głową. -Wiesz że musisz się mnie słuchać Renesme - byłem poważny. -Nawet znam trochę życie... Te 70 lat dużo dało, i uwierz że taka zemsta nic nie da - oblizałem usta i wstałem. Ta odwróciła się do mnie tyłem, najwyrazniej niezadowolona.
-No to jak?- spyrałem zza pleców.
-No dobra dobra.... Nie pójdę - mamrotała przez zęby.
Do DuMortu wracaliśmy w ciszt, bez zbędnych słów, zastanawiałem się czy dziewczyba naorawdę się mnie posłuchała, poznałem ją trochę i wiem że tak łatwo by nie poszło przekonanie jej. W połowie korytarzu rozdzieliliśmy się do swoich pokoi. Wszedłem do gabinetu i westchnąłem patrząc na papiery. Zmarszczyłem brwi i trzasnąłem.drzwiami. Nie miałem ochoty wypełniać tych wszystkich druczków. Wszedłwszy do swojegi pokoju, wciągnąłem powietrze orzez zęby i zamknąłem.oczy. To była moja wyjątkowa aura dająca ukojenie. Nie byłem.zbyt zmęcziny więc zacząłem.segregować marynarki. Było ich naprawdę sporo. Jedn w stylu meksykańskim, z czerwonym wzorem, inne czarne pikowane. W tym.momencie ktoś zapukał do drzwi.
Od Kate CD Williama
Obudziłam się wieczorem, ziewnęłam głośno i się przeciągnęłam. Wszystko mnie bolało, nigdy więcej nie będę spała na fotelu! Podniosłam się i jęknęłam. Wyjrzałam przez okno i złapałam ostrza. Schowałam je i wyszłam z domu. Byłam strasznie głodna. Postanowiłam iść do baru bardziej przy lesie, nie minęło długo kiedy się przy nim znalazłam. Weszłam do środka, a następnie na zaplecze do właściciela. Spojrzał na mnie.
-Na szybko?-zapytał.
Przytaknęłam. Wyszedł i wrócił z kobietą, wyglądała na porządną i zadbaną. Wbiłam kły w jej szyję, a gdy skończyłam odrzuciłam ciało na ziemię i dałam mu pieniądze. Wyszłam z baru i ruszyłam do lasu. Wyjęłam ostrze, które zabłysnęło. Do moich nozdrzy doleciał zapach demona... demona! Co on tu robił? Sam? Ruszyłam w jego stronę, chwilę potem go znalazłam. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po drugiej stronie ujrzałam Williama. Jak zauważyłam też dopiero przybył. Uśmiechnęłam się.
Will?
Od Katherine - Do William'a (CD)
Od Williama CD Kate
Od Magnusa CD Alec'a
Od Jace'a - Do Ariki (CD)
Od Kate CD Williama
-O czym ma się dowiedzieć, że mnie zaatakowałeś w lesie, gdy ja postanowiłam się przywitać? Nie rozśmieszaj mnie-prychnęłam-a robiąc mi krzywdę pogorszysz tylko swoją sytuacje. Bez problemu mogę opowiedzieć prawdziwą wersję, co da mi przewagę... bowiem ja ci na początku nic, a nic nie zrobiłam, a jedynie zabrałam broń, abyś mnie nie zaatakował.
Jego uśmiech zniknął z twarzy, na której po chwili malowała się złość. Mężczyzna zacisnął pięści, ale wiedział, że mam rację. Przekręciłam oczami.
-Po za tym, to ja ci pomogłam. W walce zaatakowałam i zraniłam cię, zemdlałeś. Wyleczyłam cię i zabrałam do domu, a związałam dlatego, że wolę mieć pewne bezpieczeństwo-dodałam.
Spojrzałam w sufit.
Will?
Od Williama CD Kate
Od Lzzy CD Nathaniel
. -no jasne, wstawaj-powiedziałam, gdy chłopak zapytal czy go zaprowadzę do trenera. Najwyraźniej nie wiedział, gdzie trzeba iść.
Ruszyliśmy powoli w stronę sali treningowej.
Zaczęłam bawić się kosmykiem włosów.
-no to ciekawie się zapowiada -odezwał się, po chwili milczenia.
-ale z czym?-zapytałam, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-z łowami. -odparł wzruszając ramionami.
-aa. Ta-mruknęłam.
W mojej głowie byl juz dzisiejszy wieczór. Interesowalo mnie tylko, jakiego demona dostanę.
-o czym myślisz?-zapytal Nathaniel
-o wieczorze... Zastanawiam się kogo dostanę... Bo nie chce spaprać tej roboty. Will miałby na mnie niezłe używanie.
Doszliśmy już do sali, lecz żadne się nie ruszyło.
-no to... Do pozniej -powiedzial.
-tak... Do później.-odparlam, po czasie dodając -chyba
I odwróciłam się w swoją stronę i, odchodząc do wnętrza instytutu razem ze swoimi myslami
(Nathaniel?)
Od Kate CD Aleca
Alec? Help me xD
Od Williama CD Lzzy
Od Williama CD Katherine
Od Ariki do Jace'a (CD)
Pędziliśmy ile sił w nogach, w rękach dzierżawiąc serafickie ostrza, roświetlające ponurą noc. Demony goniły nas nieubłaganie. Było ich zbyt wielu, aby walczyć. Jedyną naszą nadzieją było jak najszybsze dotarcie do Instytutu. Jednak drogi jeszcze było sporo, a demony powoli nas doganiały. Może być nieciekawie, jeżeli będziemy musieli walczyć...
Skręcaliśmy w najróżniejsze zaułki i ulice, kiedy wreszcie ukazały nam się wysokie iglice Instytutu. Czym prędzej przekroczyliśmy bramę i przeszliśmy przez drzwi, zatrzaskując je w ostatniej chwili przed demonami.
Usiadłam opierając się o ścianę, jeszcze lekko w szoku. W głowie miałam tysiące pytać, choć jedno męczyło mnie najbardziej.
- Skąd ich się tam tyle, u licha, wzięło? - Jace na głos wyraził to, nad czym się sama zastanawiałam.
To nie wyglądało na przypadkowe spotkanie. Musiały to jakoś zorganizować, przyszykować się... ale to było niemożliwe. Przecież skąd mogły wiedzieć, że tam będziemy? Może to naprawdę był przypadek? Najzwyczajniejszy w świecie pech. Choć muszę przyznać, że sama w to nie wierzę.
- Przecież to niemożliwe, żeby aż tyle się ich znalazło w jednym miejscy przypadkowo - szepnęłam powoli wstając z podłogi.
Chłopak chwilę mierzył mnie wzrokiem, jednak miał trochę nieobecny wzrok. Pewnie się nad czymś zastanawiał.
- Trzeba to sprawdzić. - powiedział i ruszył w stronę Sali Głównej.
Stałam chwilę oszołominona i zaskoczona. Chłopak w połowie drogi do windy, obejrzał się w moją stronę.
- Idziesz czy wolisz tu sterczeć do rana? - spytał.
Z szeroko otwartymi oczami pokiwałam głową, na znak, że idę z nim. W końcu też tam byłam i być może uda mi się w czymś pomóc. Po raz pierwszy od przyjazdu do Instytutu. Wcześniej nikt nie za bardzo chciał mnie wysyłać na jakieś misje, nawet najdrobniejsze, a i ja trochę się ich obawiałam.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do Sali Gównej, Jace od razu podszedł do wielkiego ekranu i zaczął coś wyszukiwać. Ja tylko stałam z boku i mu się przyglądałam.
- Będziesz stać i mnie podziwiać? Wiem, że jestem oszałamiający, ale to nie najlepsza pora na to. - powiedział, a w jego oczach dostrzegłam iskierki rozbawienia.
- Em... Przepraszam - powiedziałam lekko zawstydzona.
- Nieważne. Przejdźmy do tego, co trzeba. Rozpoznałaś jakieś demony z tych, które nas goniły? Wiem, że jeden z nich, to na pewno Shax. Ale reszta...
- Chyba widziałam tak jakieś Dahak'i i być może Drevak'i. Ale nie jestem tego pewna. - odpowiedziałam
- Hm.... - chłopak zastanawiałam się nad czymś, co i rusz kilkając coś na ekranie. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc siedziałam cicho.
<Jace?>
Od Ariki do Alec'a (CD)
Przyjrzałam się niepewnie broni. Dokładnie ją zbadałam i zważyłam w broni.
- Hm.... Nigdy czymś takim nie walczyłam - powiedziałam nieśmiało.
- Jak chcesz, to mogę ci pomóc - zaproponował chłopak.
Spojrzałam na niego trochę niepewnie. Nie byłam pewna.... choć przecież sama chciałam się nauczyć panować nad nową bronią. A sama się niestety nie nauczę.
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się lekko.
Chłopak podszedł do mnie i zaczął powoli tłumaczyć mi teorię, pokazując przy okazji podstawowe ciosy. Muszę przyznać, że trochę opornie mi to szło.
- Jestem beznadziejna - szepnęłam. Bardziej do siebie, niż do chłopaka.
<Alec?>