Od Raphaaela CD Renesme

Zachowanie Renesme było dla mnie conajmniej dziwne. Przecież to nie jej sprawa że piję. 'to za wczoraj' za co niby? Nie umiałem sobie odpowiedzieć. Spojrzałem na nią krzywo.
- Mogę wejść?- zapytałem retorycznie wchodząc do pokoju, rozsiadając się na krześle.  Widocznie to dziewczynę dziwiło widzac po jej minie.
-Dostałem wiadomość że ktoś kręcił się wczoraj w okolicy hotelu. Nie był to żaden z Nefilim ani Podziemnych. A przyziemnych widuje się tu rzadko....  Masz pomysł co to mogło być? -Zapytałem zastanawiając się.

Od Delli do kogoś

W tak ciepłą noc,jak ta lubiłam chodzić i przyglądać się tym śmiesznym żółtym taksówką,od których roił się cały Manhattan,ale moim ulubionym zajęciem było  oglądanie wystaw sklepowych.Idąc dalej w głąb alejki i spoglądając na wystawę poczułam zapach chińszczyzny.Jaka szkoda,że nie mogę  jeść  ludzkiego jedzenia -pomyślałam.Kiedyś zanim zostałam wampirem było inaczej,mogłam jeść wszystko,miałam normalne życie,a teraz,bez znajomych,brakuje mi wspólnych wyjść z moim przyjaciółkami.Szłam dalej, rozmyślając nad moja egzystencją, gdy nagle zauważyłam,że w jednej z alejek w ciemności coś się błyszczy. Zafascynowana,postanowiłam sprawdzić co to takiego może być. Gdy tylko zbliżyłam się,zobaczyłam na ziemi srebrny,błyszczący przedmiot.Schyliłam się do ziemi,żeby go podnieść i za swoimi plecami usłyszałam
- Kim jesteś i co tu robisz?
Jak mogłam nie wyczuć,że ktoś się zbliża,mój węch mnie znowu zawiódł

<Ktoś? >

Od Renesme - c.d Raphael

Trwało to dobre dwie - trzy godziny. Gdy zmęczony położył się na mnie i zasnął wstałam, by się ubrać. Gdy to zrobiłam roztrzęsiona wyszłam z pokoju i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam się w nim na klucz i oparłam o drzwi powstrzymując łzy. Osunęłam się na ziemię i cała roztrzęsiona zaczęłam płakać. Dlaczego on mi to zrobił? Czego on się tak boi, że zaczął pić? Co go zmusiło do tego? Mój rękaw był cały mokry, bo nie mogłam powstrzymać łez. Ledwo wstałam i poszłam pod prysznic. Zaczęłam wlewać zimną wodę, próbując przestać płakać. Zakręciłam głową, zakręcając korek z zimną wodą i wyszłam z prysznica już wysuszona i ubrana. Usiadłam na łóżku, próbując się uspokoić. W końcu zasnęłam.

*********

Obudziłam się mając nadzieję, że wczoraj to był sen. Oczywiście, że nie... bo po co. Usłyszałam pukanie. Podeszłam do drzwi, a przed nimi stał Raphael.
- O... - skrzyżowałam ręce.
- Renesme, ja...
- Czekaj, czekaj. Nadal jesteś pod wpływem alkoholu? - spytałam.
- Nie. Czemu py... - nie dokończył, bo spoliczkowałam go. 
- To, za wczoraj - pocałowałam go w usta - to, za to, że przyszedłeś - uśmiechnęłam się i spoliczkowałam go ponownie - a to, za dwa promile. 

Od Aleca CD MAgnus

Zmarszczyłem brwi.
- Mógłbym go wezwać ale... - zacząłem szukać po kieszeniach - mam! 
Magnus krzywo na mnie spojrzał. Od razu się zawstydziłem.
Em - mam stelę.
No to zawołaj go - wymachał rękoma. 
To nie jest takie proste, a nawet niebezpieczne, ale spróbuję - powiedziałem niechętnie.
Odsłoniłem lekko brzuch i zacząłem wypalać na skórze runę Parabatai. Syczą co chwilę z bólu.

Od Magnusa CD Aleca

Powoli otworzyłem oczy. Nadal ledwo co kontaktowałem. Zamglonym wzrokiem zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Czy ja nie powinienem być teraz w domu? Do tego raczej sam bym się nie związywał... Momentalnie przypomniałem sobie wcześniejsze wydarzenia. Pukanie... A może dzwonek do drzwi? Nieważne. Nikogo nie widać. Powalenie na ziemię. Stracenie przytomności. Krzyk Aleca. Gwałtownie poniosłem głowę do góry i zacząłem gorączkowo rozglądać się po pomieszczeniu. Nie miałem bladego pojęcia gdzie byliśmy. Spojrzałem na Aleca. Chyba próbował wcześniej przeciąć sznury. Sam po chwili zacząłem się szarpać. Nic to nie dawało. Zaraz spróbowałem użyć magii... Jednak... Nie mogłem? Co tu się u licha dzieje?! Spojrzałem na Aleca.
- Nie mogę używać żadnej magii... W ogóle to co się stało po tym jak straciłem przytomność? - zapytałem patrząc się mu prosto w oczy.
Chłopak westchnąłem lecz odpowiedział:
- Nie za dużo cię ominęło. Ogólnie to byli wspólnicy Valentine'a. Potem próbowałem z nimi walczyć. Było ich za dużo i widać jak to się skończyło - mruknął jedynie.
- Wiesz... Ja się na tym zbytnio nie znam, ale... Może mógłbyś tu jakoś sprowadzić tych swoich znajomych... Na przykład Jace'a... W końcu jesteście parabatai - powiedziałem przechylając lekko głowę na bok.

<Alec?>

Od Raphaela CD Renesme +18

Przywarłem do niej, unieruchamiając. Tego chciałem, To było coś, czego potrzebowałem. Teraz i już, nie później. Dyszałem ciężko, ciepłym powietrze w szyję dziewczyny. Była napięta, a w krwi wyczuwałem strach. To dodało mi tylko sił.
Ściągnąłem do końca jej spodnie, odsłaniając, białe, koronkowe majtki. Wróciłem do całowania szyi, wkładając rękę powoli pod jej koszulkę, łapiąc jedną z jędrnych piersi. Pożądanie narastało. Renesme próbowała się wyrwać,ale nie wywierało to na mnie najmniejszego wrażenia. Nie była silna. Przejechałem ręką po jej udzie, łapiąc za pupę, przyciągając bardziej do siebie. Oblizałem spierzchnięte od oddechu usta, powoli rozpinając guzik, czarnych spodni. Dziewczyna cofnęła się, podciągając na rękach. Zdążyłem tylko rozpiąć rozporek gdy ta omal mi nie zwiała. Chwyciłem ją za biodra i podciągnąłem do siebie,  całując po brzuchu.

Od Renesme c.d Raphael [+ 18]

Byłam sparaliżowana jego pocałunkiem. Chciałam krzyknąć, by przestał, ale mi nie pozwalał. Z każdą chwilą był coraz bliżej mnie, a nasze ciała z każdą sekundą były coraz bliżej siebie. Gdy zaczął całować moją szyję zamarłam. Nie wiedziałam z jakiego powodu, nie wiedziałam czemu, ale z jednej strony chciałam, by przestał. To nie był on tylko alkohol. Z drugiej strony nie chciałabym stracić takiej okazji. Ale czy Raphael po otrzeźwieniu się nie załamie? Bo ja pewnie bym to zrobiła...
- Raphael przestań... - powiedziałam próbując go odepchnąć, ale był zbyt silny. Zaczął zdejmować drugie ramiączko mojej koszulki. Byłam bez silna... Był zbyt silny, a ja nie mogę go odczepić... Gdy zaczął wkładać ręce pod moją koszulkę rozpinając mi stanik miałam wrażenie, że zaraz ktoś wejdzie...
- Jak tu ktoś wiejdzie będziemy mieć kłopoty. Przestań! - podniosłam głos.
- To tylko zabawa... - zaśmiał się patrząc na mnie. Większość kobiet za to, by go znienawidziła... ale ja nie. Nie dlatego, że jest dowódcą. Po prostu wiem jak to jest działać pod alkoholem.
- Chociaż... - puścił mnie i podszedł do drzwi zamykając je.
- Przestań proszę! Musisz... - nie skończyłam, bo znowu zaczął mnie całować. Odepchnęłam go i uciekłam do drzwi. Energetycznym ruchem przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi. Miałam właśnie uciekać, ale mnie zatrzymał. Rzucił mnie na łóżko i unieruchomił.
- Rapahel! Puszczaj mnie! - ręką zatkał mi usta.
- Cii... Nie psuj ten chwili - zaczął zdejmować mi koszulkę, aż do brzucha i zaczął go namiętnie całować.
- Renesme zmień się w nietoperza! Teraz! No zmień się ! - krzyczałam w myślach. Raphael nie był sobą. Działa tak na niego alkohol... nie jest sobą i to dosłownie mówiąc... Ale. Czemu go nienawidzę? Właśnie chce mi zrobić coś, co każda kobieta, by znienawidziła swojego chłopaka, a ja jakoś... nie mam potrzeby, by z nim zerwać. Może dlatego, że już to przeżywałam, tyle że nie z moim chłopakiem?
W tym momencie poczułam ból...  Jego usta stykały się z moją szyją, którą delikatnie gryzł i całował naraz. Byłam przerażona. Nie krzyczałam mimo to, że moje usta mogły to zrobić. Nie chce mu psuć reputacji. I jak mam się poświęcić... to najwyraźniej tak trzeba...
Przybliżył ręce do moich spodni i zaczął je zdejmować. Nie mogłam się szarpać, jego ciało mnie przygniatało przez co nie mogłam się ruszyć. Na chwilę mnie puścił, by zdjąć swoje ubranie. Chciałam wstać i uciec. Miałam to zrobić, ale nie zdążyłam. I w tym momencie zamarłam... To czego obawiałam się przez te lata. Raphael właśnie spełnił mój... koszmar i sen za razem. Unieruchomił mnie. Nic nie mogłam zrobić... jedyną satysfakcję jaką miałam w tym momencie to ta, że nie zdjął mi koszulki. Ten ból... mnie przerażał.

Od Raphaaela CD Renesme takie +15

Gdy zamknąłem się w swoim biurze, i rozsiadłem w fotelu nie miałem ochoty robić kompletnie nic. Moje myśli nadal krążyły wokół tego, co stało się wczoraj. Złapałem się za głowę i zmarszczyłem brwi, próbując się skupić, ale w głowie mi tylko szumiało. Odetchnąłem głęboko, po czym wstałem i zacząłem wolno chodzić po pokoju, pogrążony w myślach. Ten pocałunek....  Reakcja Renesme....teraz nigdy już nie będzie jak dawniej. Złapałem w rękę butelkę alkoholu, po czym wziąłem spory łyk by zapić smutki. Już nigdy nie będzie tak samo.... Zacisnąłem powieki wlewając w siebie więcej promili. Gdy odstawiłem butelkę od ust, poczułem sił lepiej. O niebo lepiej. Jednak to poprawia humor. Otarłem łzy i wróciłem na miejsce za biurkiem, uśmiechając się sam do siebie z byle czego. Lecz to szybko słabło. Łapczywie łapałem kolejne łyki, z nutka paniki że znowu zacznę myśleć o wczorajszym wieczorze. Zacząłem się śmiać. Sam nie wiem z czego, co chwilę popijając napój. Czułem się jak na narkotykach. Beztroski, bez problemów.... Nagle moją radość przerwało pukanie do drzwi. Raptownie z moich ust zniknął uśmiech. Zza drzwi wynurzyła się postać o długich brązowych włosach.
-Raphael?- to była Renesme. Weszła do biura kołysząc ponętnie biodrami, albo tylko mi się wydawało, trzymając coś w ręce. Zmarszczyłem brwi próbując się temu przyjrzeć.
W głowie i uszach słyszałem szum a w  krwi szalał alkohol. Nie czułem się sobą, w ogóle.
-Ile ty tego wypiłeś?- spytała z lekkim wyrzutem. Jej wzrok przeszył mnie na wylot a potem wrócił do obserwowania pokoju. Coś się ze mną działo, coś, czego nie umiałem wytłumaczyć. Przygryzłem wargę, dusząc w sobie to uczucie.
-Dwie i pół butelki? Przecież to jakieś 2 promile alkoholu! - Wykrzyczała. Przewróciłem oczami, nie odpowiadając. Chęć zrobienia czegoś, o czym nawet nie powinienem myśleć w tej chwili rosła, a gniew Renesme jeszcze to wzmocnił. Pospiesznie podeszła do biurka, ocierając się przez przypadek o mój bok, i zaczęła zbierać puste butelki, szukając wzrokiem kosza. To był sygnał. Testosteron we mnie buzował. Złapałem.dziewczynę za bok i mocno wbiłem się w jej usta, napierając całym ciałem, unieruchamiając, opartą o biurko. Czułem, że chciała krzyknąć, lecz nasze złączone usta uniemożliwiały to. Chwyciłem za jej talię, a ręka wędrowała powoli w górę. Przerwałem pocałunek, obdarowując kolejnymi policzek, szyję i obojczyk, odsłaniając lekko ramiączko koszulki i stanika.