od Hayley do Raphael'a

Podniosłam ociężale powieki, a kiedy zobaczyłam, że nie jesteśmy już w klubie, szeroko otworzyłam oczy. Byłam zdezorientowana całą sytuacją. Nie wiedziałam, co się stało. Ta niewyjaśniona luka w pamięci strasznie mnie drażniła. Zerwałam głowę z oparcia, jednak kiedy poczułam ogromny ból głowy, zaczęłam masować skronie i znów oparłam głowę.
-Spało?- jęknęłam z bólu- Aż tak się upiłam? Nie musisz mnie niańczyć, pewnie świetnie się bawiłam, a ty, jako mój tatuś wyrwałeś mi pewnie trunek, ściągnąłeś z parkietu i zagroziłeś wiecznym szlabanem.- przewróciłam oczami. Oparłam głowę na mój prawy bark patrząc zza okno.
-Tak, na pewno świetnie się bawiłaś w objęciach Pierwszego.- zaśmiał się
-Co ty bredzisz?- spojrzałam na Raphael'a mrużąc oczy
-Niczego nie pamiętasz nie dlatego, że się upiłaś, ale dlatego, że jeden z Pierwszych cię zahipnotyzował. Jeszcze żarliwie całował twoją szyję.- odparł, czekając na moją reakcję
-To niemożliwe.- zaczęłam kiwać przecząco głową.
-Wiem, co widziałem.- powiedział stanowczo
 Moja dłoń delikatnie tknęła szyi, opuszkami palców wyczułam rany, jak po ugryzieniu. Rozchyliłam lekko usta i zaczęłam panicznie biegać wzrokiem.
"To niemożliwe. Przecież, ja i moi bracia jesteśmy jedynymi Pierwotnymi stąpającymi po Ziemi. Jak to możliwe, że... Nie rozumiem, jak ktoś mógł zahipnotyzować mnie? Jedynie ja i moi bracia posiadamy umiejętność hipnozy na ludziach i wampirach, a tam ten wampir? Kim on jest... Nawet nie pamiętam, jak wyglądał. Co się do cholery ze mną dzieję? Może to skutki jeszcze tej klątwy? Muszę się tego jak najszybciej dowiedzieć, co się ze mną dzieje i kim jest ten wampir. Pójdę do wiedźmy, ona wszystko mi wyjaśni.
A Raphael? Radzi sobie dobrze beze mnie. Nie jestem mu potrzebna, może raczej jestem wręcz zbędna."
-Zatrzymaj auto.- rozkazałam z nieobecnym wzrokiem
-Nie ma mowy. Co ty chcesz zrobić? - spojrzał na mnie pytająco, mrużąc brwi
-Zatrzymaj auto, bo inaczej wyrwę drzwi z tego twojego cacka.- w moim głosie słychać było, że nie żartuję.
Raphael niechętnie wykonał polecenie. Warknął coś pod nosem w akcie niezadowolenia. Językiem zwilżył wargi, widać było, że nie podobała mu się ta sytuacja bez innego wyjścia niż to by mi ulec. Ja nie licząc na nic otworzyłam drzwi, a jedna z moich stóp już spoczywała na mokrym od deszczu asfalcie.
-Hay!- usłyszałam głos Raphael'a. Podirytowana przewróciłam oczami, moja noga z powrotem znalazła się w aucie, trzasnęłam drzwiami.
 Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i wpatrywałam się w jeden punkt przed sobą, czekając na to co ma do powiedzenia.
-Nie rób tego, czego będziesz później żałować.- patrzył na mnie, jakby coś zgubił, ja jednak zawzięcie patrzyłam się przed siebie, nie kierując wzroku na wampira siedzącego zza kierownicą.
-Jedyne czego mogę żałować, to bezczynnego siedzenia i czekania z nadzieją, że wszystko samo się wyjaśni.- warknęłam
-Nie znajdziesz tego wampira, a nawet jeśli, to, co wtedy zrobisz? Znów zrobi z tobą, co tylko zechce.- słyszałam w jego głosie zmartwienie, ale może tylko mi się tak wydawało.
-A kim ty jesteś? Moją niańką?! Nie udawaj, że cię to obchodzi.- spojrzałam na niego gniewnie, mrużąc brwi. Milczał, był zdezorientowany.- Nie wiem w co grasz Santiago, ale jeżeli bierzesz mnie za kogoś kim możesz kierować, nad kim możesz mieć kontrole, to się rozczarujesz.- odparłam rzucając mu ostatnie spojrzenie, wysiadłam z samochodu. Złość gotowała się we mnie, nie radzę wchodzić teraz komuś na moją drogę, od razu rozerwę tego kogoś na strzępy, a głowę nadzieję na płot.
 Raphael ma rację. Nic teraz nie wskóram, znajdując tego wampira, w dodatku nie w takim stanie. Pójdę do mojej zaufanej wiedźmy i wszystkiego się dowiem.
***
-Czego chcesz?- odparła niemrawo, ziewając i rozciągając się. Bez wątpienia ją obudziłam. Ups? Nie wcale mi nie przykro.
-Ciebie też miło widzieć, D.- uśmiechnęłam się, wchodząc do środka.
***
Po kilku godzinach nie miałam już żadnych pytań, wiedziałam już wszystko, jednak informacje jakie nabyłam w posiadanie wcale mnie satysfakcjonowały. Najbardziej nie byłam zadowolona z faktu, że skutki klątwy będę odczuwać jeszcze jakiś czas i będą objawiać się tym, że będę osłabiona i bardziej ludzka. Kolejną nieprzyjemną informacją było to, że ten wampir który mnie "zauroczył" umiejętnością hipnozy, to Tristian- Pierwszy. Dobra wiadomość jest niby taka, że to jedyny taki wyjątek oprócz mnie i moich braci. Tak, na pewno się cieszę... Wolałabym aby wcale nie było takich wyjątków.
 Tristian. Na samą myśl, na brzmienie jego imienia przechodzą mnie ciarki, nie dlatego, że się go obawiam, chociaż budzi we mnie strach ze względu na wzgląd na naszą wspólną przeszłość. Tristian charakteryzował się tak ogromnym stoickim spokojem, nigdy nie pokazywał swoich faktycznych emocji, nawet w chwilach, kiedy wpadał w amok, mordując pół wioski, jego twarz można było porównać do oazy spokoju. Sprawiał wrażenie cichego i spokojnego, ta maska świetnie kryła drzemiącego w nim potwora, nie poznałam nikogo takiego, jak on, a przez blisko tysiąc lat miałam okazję poznać mnóstwo istot o rozmaitych charakterach, jednak on od zawsze budził we mnie niepokój. Tristian jest osobą niezwykle arogancką sprytną, nieobliczalną i pewną siebie, zawsze dostawał to, czego chciał, a kiedy spotkał mnie, tą która jako pierwsza sprzeciwiła się mu, nie dała mu tego czego pragnął i w dodatku nie pozwoliła mu się zabić, był bardziej sadystyczny niż wcześniej. Mogłam go nazwać wtedy jednym z nas, z moich braci, był równie przesączony złem, jak my. Jednak przed moim aktem sprzeciwu byliśmy bardzo blisko, dlatego nie wiem, jak mogłam nie zauważyć, że jest Pierwszym? To, że wrócił jest jednoznacznym znakiem, że czegoś ode mnie chcę, mam nadzieję, że nie chodzi o zamknięcie pewnych spraw, chociaż biorąc pod uwagę, to co zrobił ze mną w Pandemonium... Dziwne, Tristian, którego znałam nigdy nie pozwolił by sobie na coś takiego, z reguły nawet w złości, czy w pożądaniu nie posuwał się do takich czynów, nie wiem jednak czy to dobry znak.
Tristian nigdy nie powinien mnie już znaleźć, w ogóle Tristian miał być martwy... Na własne oczy widziałam jego śmierć, sama przecież go zabiłam. No nic, zabiłam go raz, zabiję i drugi.
Najważniejsze, że nie będzie mógł mnie ponownie zahipnotyzować, iż dostałam od mojej "magicznej koleżanki" naszyjnik, który uniemożliwi mu zahipnotyzowanie mnie.
 Mam dość wrażeń na dziś. Wracam do domu.
Kiedy cała przemoknięta przekroczyłam próg mieszkania w oczy rzuciła mi się koperta z czerwoną pieczęcią. Wzbudzała we mnie pewne obawy. Bez wahania otworzyłam kopertę. To było zaproszenia na ogromnej wielkości uroczystość, która odbędzie się jutro, a na którą zaprasza mnie nie kto inny, jak Tristian de Martel. Zobaczymy, co ciekawego ma mi do powiedzenia. Odłożyłam kopertę na komodę. Już miałam kierować się do sypialni by móc zmienić przemoczone ubrania, kiedy po mieszkaniu rozbrzmiało energiczne pukanie do drzwi. Ktoś za nimi był bardzo niecierpliwy.
 Ledwo odchyliłam drzwi, a już miałam zamiar je zamknąć kiedy ujrzałam twarz Raphael'a.
-Hayley musimy porozmawiać.- chwycił drzwi uniemożliwiając mi ich zamknięcie. Zirytowana sytuacją przewróciłam oczami i ze skrzyżowanymi rękoma odeszłam od drzwi, siadając na kanapie w salonie. Nie będę się nim szarpać. Byłam cała mokra, na zewnątrz lało, a wracałam pieszo, więc było mi cholernie zimno. Nie miałam zamiaru pokazywać tego po sobie, modliłam się tylko o to abym nie zaczęła drżeć z zimna. Raphael po chwili wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi. Zauważyłam, że koperta leżąca na komodzie wzbudziła w nim zainteresowanie, jednak nie wspomniał o niej, miał nadzieję, że nie zauważyłam, że na nią spojrzał.

(Raphael?)