od Hayley do Raphael'a

Poczułam nagłe uderzenie gorąca. Pewne rzeczy wróciły do mojej głowy, a inne nabrały sensu.
-Cholera...- powiedziałam mimowolnie i cicho, jednak nie wystarczająco cicho aby Raphael nie mógł tego usłyszeć.
Znalezione obrazy dla zapytania hayley took with jackson gif-Co?-zmrużył oczy- Wiesz coś?- rzucił na mnie piorunujące spojrzenie. Mogłam brnąć w kłamstwo, jednak nie miałam na to sił.
-Oczywiście, że wiem. Tristian i ja byliśmy...- przerwał mi
-Tak wiem, blisko- przewróciłam oczami, kiedy usłyszałam jego drażniący ton
-Nie to miałam na myśli,
ale to już nieistotne. Znam Tristiana wystarczająco dobrze.- odparłam
-Więc może w końcu mnie oświecisz?- wstał z fotelu, jakby nie mógł już dłużej bezczynnie siedzieć, jakby ciekawość rozdzierała go od środka
-Nie, po prostu wolę abyś trwał w niewiedzy. To będzie dla ciebie lepsze niż usłyszenie prawdy.- powiedziałam, wstając z kanapy i kierując się do innego pomieszczenia, dając tym jasno do zrozumienia, że nie chcę o tym rozmawiać. Kiedy zaczepiliśmy się barkami Raphael chwycił mój nadgarstek.
-Dokąd idziesz? Nie skończyliśmy rozmowy.- powiedział chłodno, a jego słowa były jakby wysączone w złości, jednak nie skrajnej.
-Ja właśnie ją zakończyłam, Raphaelu- odwróciłam głowę w jego stronę, patrząc mu w oczy, po czym wyrwałam nadgarstek z jego uścisku, wędrując do sypialni.
 Raphael szedł za mną jak cień, co nie było dla mnie komfortową sytuacją, bo robił to ponieważ chciał wyciągnąć ode mnie odpowiedzi, których ja nie chciałam wyjawić.
-Raphael- spojrzałam na niego wcześniej zatrzymując się i odwracając w jego stronę- Idź do hotelu, odpocznij.- próbowałam jakoś go zbyć.
-Hayley, musisz mi powiedzieć, dlaczego Renesme dostała to zaproszenie.- złość i determinacja odkrycia prawdy była niezwykle słyszalna w jego słowach. Westchnęłam głośno, zachowując spokój.
-W porządku, jednak nie spodoba ci się ta prawda.- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.- Kiedy byłam z Tristianem wiele rzeczy robiliśmy razem, naszych wrogów również eliminowaliśmy wspólnie. On zawsze mnie wspierał, w każdej sytuacji. W pewnym czasie odkryłam ród wilkołaków, którego jeden z członków doprowadził do śmierci jednego z moich braci, kiedy byliśmy jeszcze ludźmi. Nie trudno domyślić się, że planowałam zemstę. Postanowiłam wybić cały ten ród, nie zważając na żadnego potomka. Tristian też miał zamiar mścić się na wilkołakach należących do tego samego rodu, zaraz po tym, kiedy zamordowali jego rodzinę, dodatkowo jako że był traktowany jako członek naszej rodziny postanowił pomóc mi w realizacji zemsty, która nie była przewidziana na krótki okres czasu, bo ród był ogromny i rozsiany po całym świecie, jednak jego to nie zniechęciło, płonął chęcią krwi, tak samo jak ja. Jak się później okazało, dodatkowym powodem, że Tristian zdecydował się mi pomóc był fakt, że się we mnie zakochał, jednak to nieważne.- "Nie ważne jeżeli chodzi o sytuację dotyczącą Renesme"- Kiedy dowiedziałam się, że ostatni z rodu znajduję się tu, w Nowym Jorku niezwłocznie tu przyjechałam by zakończyć to, co zaczęłam.  
-Dobra, ale co ma związanego z tym Renesme?- spojrzał na mnie, a ja przełknęłam nerwowo ślinę.
-Renesme... - nabrałam powietrza w płuca, po czym się go pozbyłam.- Renesme była ostatnim z rodu wilkołaków, którego część była odpowiedzialna za śmierć mojego brata i rodziców Tristiana.- Raphael był jakby bledszy. Po chwili jednak próbował wrócić do siebie, by nie pokazać mi swojego zdziwienia.
-Przyjechałaś tu by... by zabić Renesme?- rzucił na mnie chłodnym spojrzeniem
-Tak,w sumie nie tylko ja... ale kiedy znalazłam się na miejscu sprawy się pokomplikowały, zresztą to już nie istotne. Renesme i tak nie żyję, ja jej nie zabiłam.- odparłam spokojnie. Ten spokój drażnił Raphael'a, nie chciał dawać tego po sobie poznać, jednak nie ważne, jak głęboko by to chował ogromnie denerwowało go, to z jakim spokojem stwierdzam, że chciałam ją zabić, a następnie mówię, że to wcale nie jest ważne, bo ona jest martwa.
-Dlaczego więc dostała to zaproszenie od Tristiana? On jest pewien, że ona nadal żyje?- próbował zapomnieć o tym, co przed chwilą powiedziałam. Raphael usiadł na łóżku, po czym patrzył mi się prosto w oczy, by mieć pewność, że nie będę próbować kłamać. Jego spojrzenie posiadało w sobie nutkę wyrzutu, za coś miał do mnie pretensje, jednak jego oczy posiadały w sobie większą ilość emocji, które nie były klarowne.
-Nie, nie...- na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas- Tristian to żmija, jedna z najbardziej jadowitych jaką znam. Doskonale, wie, że Renesme nie żyje, dowiedział się pewnie o tym szybciej niż ja i niebiańsko by się cieszył, gdyby to jeszcze jej krew była na jego rękach - "o ile tak nie jest, na prawdę"- Tym zaproszeniem chcę sobie z was zakpić, bardziej chcę wzbudzić złość w tobie. Po pierwsze na galę pełną pradawnych i jednych z ważniejszych wampirów nie zaprasza ciebie, Przywódcy tutejszych wampirów i w dodatku urządza krwawą jatkę na twoim terytorium bez żadnego pozwolenia. Nie miałbyś w sumie innego wyboru inaczej zrównał by wszystkich twoich ludzi razem z tobą z ziemią. Musisz zauważyć, że Tristian prowokuje cię na każdym kroku. W dodatku zależy mu na tym aby usłyszeć, od ciebie pewne słowa.
-Ciekawe co? Mam mu powiedzieć, że niezłe z niego ciacho?- prychnął śmiechem, Raphael próbował wrócić do siebie, maskując wcześniejsze reakcje.
-Nie, raczej zechce usłyszeć z twoich ust usłyszeć, że Renesme  jest martwa, by móc ponownie rozkoszować się tym faktem, być może zechciał by zakpić jeszcze z okoliczności jej śmierci.- Raphael zamilkł po moich słowach, jednak dokładnie tak by było. Znam Tristiana, jak własną kieszeń, jego spryt jeżeli chodzi o krzywdzenie innych, poniżanie, tortury fizyczne i psychiczne są zdumiewający, jednak nic dziwnego w końcu uczył się tego ode mnie.
 To co przed chwilą powiedziałam Raphael'owi, to nie są najważniejsze powody dla których Tristian chcę obecności Raphael'a, tak na prawdę, to te powody to błahostki w porównaniu do faktycznych. Tristianowi chodzi o uzyskanie tego czego ode mnie chcę lub w innym przypadku o zemstę, a wie, że moim słabym punktem są bliscy, do których już nie zalicza się tylko i wyłącznie moje rodzeństwo, ale i Raphael. Tristian ze chcę go skrzywdzić, przyprzeć do ściany, jedyne o, co się nie martwię to to, że Tristian go nie zabiję, woli rozkoszować się cudzym cierpieniem, nie preferuje szybkiej śmierci. Nie jestem pewna, czy wtedy w Pandemonium nie specjalnie sprowokował Raphael'a, po to, aby potwierdzić swoje przypuszczenia jego dotyczące, które Santiago potwierdził wyciągając mnie z tarapatów. Potwierdził tym myśl Tristiana, że coś dla mnie znaczy, co nie wyjdzie mu to na dobre.
-Santiago, posłuchaj. Nie ważne, o co mu chodzi, ty i tak nie dasz mu tej przyjemności i nie pójdziesz na tą cholerną galę, choćbym musiała cię zahipnotyzować. Zostajesz tu, a ja idę sama. Musisz mi zaufać, że tak będzie lepiej- moje słowa nie składały się na prośbę, to był rozkaz, w którym słychać było zmartwienie, nie chciałam aby Raphael się narażał. Tam będzie mnóstwo wampirzych sługusów Tristiana, którzy mają po setki lat, co oznacza, że są znacznie od niego silniejsi i zabiją go na kiwnięcie palca.

(Raph?) Ja nie mogę... co za porażka, przepraszam za to guwno. Na prawdę chciałam napisać dobrze.

Od Soray

Ruszyłam w stronę lasu, patrząc przed siebie. Słuchawki widniały, a moja twarz wyglądała jak wyżygana. Miałam wory pod oczami, spierzchnięte usta i... Trochę straciłam na wadze. W tle leciała mi jakaś nuta. Ręce w kieszeni, a las grał jak zawsze. Wyjęłam z kieszeni zdjęcie Greogry'ego i je podarłaml, wyrzucając do jakiejś dziury. Wnet od tyłu ktoś mi zatkał ręka usta i przyłożył sztylet do szyi.
- A ty to kto? - usłyszałam męski głos. Wyjęłam nóż z kieszeni i przyłożyłam do jego brzucha, a potem ugryzłam go, by cofnął rękę.
- Kimś, kogo nie powinieneś atakować.


<Sebastian>