Zawsze. Bez względu na wszystko.
Przygryzłem wargi w zamyśkeniu... A gdyby tylko ominąc trochë.prawdę? Hodge mi ufa. Nie chcë tego stracić. Ale ciekawość jest silna tak sao jak chcëc pomocy nieznajomej.
***
Ręce mi się trzęsły i.pociły jak wściekłe. Suche gardło dokuczało i utrydniało.pobieranie powietrza, gdy z dudniącym sercem przeglądałem zakazaną ksiëgę Hodge. Były tam demony, o ktkrych słyszałem, ale były tak.potężne że strachem nawet było wymawianie ich imienia. JEST! Wykrzyczałem w myślach zerkając na karykaturę z podobizną stwora. Z..zan...zanzireza....? Nie.... Z...zen...zan... Jak to sië czyta! Szybko wyciągnąlem telefon j zrobiłem.zdjęcie stront z potworem. Ułożyłem wszystko tak jak było.i niepostrzezenie wymknąlem sie z pokoju nauczyciela. Mam nadzieje ze nie będzie nic podejzewal.
****
-jesteś? Słuchaj, mam coś. - jeszcze pod wpływem adrenaliny szybko wypowiadałem słowa do telefonu.
-ale zaraz! Skąd ty masz mój numer!?- wykrzyczal glos w sluchawce.
-to nie ważne. Spotkajny się przy magazynach, wiesz gdzie - zakończyłem. - Mam coś. - Dodałem.z triumfem