Od Ariki do Kastiela (CD)


Spojrzałam lekko zaskoczona na chłopaka, ale kiedy napotkałam jego błękitne niczym bezkresne niebo oczy, szybko odwróciłam wzrok.
- To nie o to chodzi... - odpowiedziałam szeptem i znów chciałam odejść, lecz i tym razem chłopak mnie powstrzymał. Muszę przyznać, że zaczęłam być zirytowana.
- A więc wytłumacz mi, o co chodzi - odparł z kpiącym uśmiechem.
Cofnęłam się o krok. W tym momencie chciałam być w każdym innym miejscu, tylko nie tutaj. Dlaczego ja nigdy nie mogę być sama?
- To nic ważnego - mówię.
- A więc podtrzymuję moją wypowiedź. Wytłumacz - znów się uśmiechnął.
- Nie chodzi o to, że jesteś straszny, tylko...
- Ja słucham - zaśmiał się.
- Słuchaj. Jak już zaczęłam ci tłumaczyć, o co chodzi, to mógłbyś mi nie przeszkadzać. - spiorunowałam go wzrokiem. Naprawdę zaczynał działać mi na nerwy. Jak chyba jeszcze nikt dotąd.
- Spokojnie, spokojnie. Schowaj pazurki - zaśmiał się kpiąco - wróćmy do tłumaczenia, dlaczego uciekasz.
- Bo... - wzięłam jeden głębszy wdech, dla uspokojenia. Chyba do końca dna teraz będę sobie wypominała ten wybuch złości - Bo lubię być sama.
- Naprawdę? Tylko o to chodzi? A nie, że masz jakieś tajemnicze moce, albo jesteś przeklęta, czy co tam?
- Jestem Nocną Łowczynią, a nie czarownicą - warknęłam
- Dobrze, dobrze. Uspokój się. I dlatego cały czas przede mną uciekasz?
- Lubię być sama. Zaś nie lubię za dużo rozmawiać.
Uciekam od ludzi, przebywam samotnie, boję się komuś zaufać - oto czego mu nie mówię. Coś, czego jeszcze nikomu nie powiedziałam. I nie powiem.
Patrzę na jego reakcję. Na to, jak się zacznie śmiać i odejdzie. Jak każdy.

<Kastiel?>