Od Raphaela CD Della
Od Delli do Raphael'a (CD)
Kiedy skończyłam swój posiłek, zauważyłam Raphaela.
- No,no -powiedział z rękoma skrzyżowanymi na piersi
- Nie rozumiem o co Ci chodzi - odparłam zaskoczona
- Jak możesz nie wiedzieć o co mi chodzi ?
- Normalnie - powiedziałam od niechcenia
-No więc ,naszą wielką obrończyni nie obowiązują już reguły podane przez nią - prychnął w moją stronę
- Nie , ja nie zabijam Przyziemnych. Och przepraszam , lekko wysysam z nich krew w przeciwieństwie do Ciebie .
- No i co z tego, to normalne -jestem wampirem
- To, że jesteś wampirem nie znaczy, że musisz zachowywać się jak jakieś zwierzę wypuszczone z buszu. Przecież ten Przyziemny mógłby jeszcze żyć, gdyby nie twój fetysz - Powiedziałam ostro , odchodząc od ściany
Od Mirco - C.D Lary
Wyszedłem na scenę. Publiczność mnie znala, więc nie było większego problemu. Pilnowalem się, by nie zaśpiewać jednej jedynej piosenki.
Mój koncert zakończyła solówka na basie.
Skłoniłem się i odszedłem.
Autografy mnie dziś nie obchodzily.
-Mirco, czekaj -usłyszałem.
Odwróciłem się.
-Zairo.. Nie widziałem Cię.
-dopiero wróciłam z Kolumbii -wyjaśniła moja przyjaciółka od setek lat.
Porozmawiałem z nią chwilę, oglądając występ nocnej łowczyni.
Nie miała tego głosu, no ale ta scena należała dziś również i do amatorów.
Pożegnałem się z Zaira i podszedłem do dziewczyn, która stała akurat przy moim motocyklu.
-trochę by ci się przydało lekcji śpiewu. -zakpiłem wkładając kask i siadając na maszynę. Odpaliłem i już mnie nie bylo.
Pognalem anonimowy do baru.
(Lara?)
Od Lzzy - C.D Nathaniela
-no to... Idę do Maryse-odparł chłopak -do zobaczenia później.
Nathaniel odszedł a ja wpatrzyłam się w niebo. Zaczynalo sie chmurzyć a po paru sekundach się rozpadało.
Schowałam się w instytucie.
Poszlam do swojego pokoju. Może mnie znajdzie.
Położyłam się nie wiedząc co począć
W końcu usnęłam.
Parę godzin później, obudziło mnie ciche pukanie do drzwi.
Wstalam i przygladzilam włosy.
Za drzwiami stal Nathaniel.
-wejdź -przesunelam sie by go wpuścić.
Chłopak wszedł do środka.
-co powiedziała Maryse?-zapytałam od razu.
-noo... Możemy iść, ale gdzieś tu blisko-powiedzial z lekkim uśmiechem.
Na mojej twarzy zagościł lobuzerski rumieniec.
-nawet wiem gdzie pójdziemy -odparlam tajemniczo.
-gdzie?-zainteresował się.
-miejsce zwane piątym punktem. Skupisko demonów. Ale nie takich arcy. Zwykłych -wyjaśniłam, zaglądając do szafy i owijając wokół nadgarstka bicz i wyciągając sztylety ważąc je w dłoniach. W końcu się zdecydowałam na konkretny a resztę odłożyłam.
-to co, zapolujemy jeszcze przed kolacją?-zapytałam.
(Nathaniel?)
Od Katherine - Do Alec'a (CD)
- Mówili coś o Valentin'ie i o tym, że nikt nie może się dowiedzieć. - powiedziałam. Dziwnie się czułam, gdy chłopak musiał się tak zniżać do mojego poziomu, ale w sumie byłam przyzwyczajona, bo mój brat często tak robił.
- No i co? Chcesz, żeby ci się coś stało? - burknął. Przewróciłam oczyma i westchnęłam zrezygnowana.
- Serio? Nie widzisz tego? Mogą być spiskowcami. - powiedziałam dość poważnym tonem.
- Dobra, pójdę i pogadam z nimi. - odpowiedział od niechcenia. Powoli zaczynał mnie irytować swoim podejściem do tej sprawy. W naszej obecnej sytuacji z Kręgiem i Valentin'em, powinniśmy być czujni na dosłownie wszystko, niebezpieczeństwa mogą kryć się na każdym kroku. Dziwiło mnie to, że uważali to za normalne. Chłopak odwrócił się, lecz zatrzymałam go.
- Słyszeli twój głos. Nie możesz tego zrobić. Poza tym, domyślą się. Nie o to nam chodzi. Zostaw to mi. - powiedziałam nadzwyczaj spokojnie.
- Tobie? Masz poważną ranę i uważasz to za zupełnie nic. Jeśli dalej tak pójdzie, nie przeżyjesz tego. Twoja rana nie jest niczym. - odparł, zakładając ręce na piersi. Westchnęłam.
- I co z tego? Mam robić z tego wielkie halo? - odpowiedziałam zirytowanym tonem, widocznym również w moich oczach.
- Okej. Jeśli nie ja, powiem Izzy, by to zrobiła. Wracaj do sali chorych, już. - ponaglił mnie wzrokiem i lekko popchnął w tamtą stronę. Mruknęłam coś pod nosem, ale nie chciałam sprawiać więcej kłopotów. Usiadłam na łóżku i mimowolnie, po chwili usnęłam.
Alec?
Od Jace'a - Do Ariki (CD)
Od Aleca CD Katherine
Wyniki konkursu
Od Sebasiana CD Renesme
Cole CD Arika
Od Renesme - c.d Sebastian
- Oddaj mi go.
- To mnie złap! - zaczęłam biec. Od razu wskoczyłam na drzewo i zaczęłam po nich skakać. Byłam cicho i słychać było tylko kiedy skakałam na ułamek sekundy jakąś gałąź. Słyszałam jego trzepot skrzydeł. Zatrzymałam się w jednym miejscu, a gdy odleciał daleko zaczęłam biec w drugą stronę. Zeskoczyłam i zaczęłam biec normalnie. Miałam dziennik w ręce. Z jednej strony byłam z siebie dumna, że udało mi się go przechytrzyć. Niby łowca, a tępy. Znowu usłyszałam jego skrzydła. Szybko skoczyłam do jaskini i przeszłam tunelami na drugą stronę. Bieg dla mnie był normalną rozgrzewką. Czekałam aż go wkurzę. A może to już zrobiłam? Byłoby fajnie.
Dobiegłam do ulicy i poszłam w tłum ludzi. Zgubiłam go... a bynajmniej tak mi się wydaje.
Od Drake CD Logana
Od Delli do Nathaniel'a (CD)
***
Dzień na szczęście minął szybko i od razu, kiedy Słońce zaszło, wybiegłam z Hotelu. Udałam się na przedmieścia, aby tam znaleźć mój przyszły pokarm. Już po chwili wywęszyłam zapach świeżej krwi. Szybko pobiegłam za tropem i już po chwili śledziłam młodego, niczego nie świadomego, chłopaka. Gdy ten skręcił w ciemny zaułek, skoczyłam na niego. Wszystko działo się tak szybko, że chłopak nawet nie zdążył krzyknąć.
Gdy wyczułam, że chłopak traci przytomność, położyłam go na ziemi, niechętna, że muszę przerwać posiłek. Jednak nie chciałam go zabić i tym samym narazić się Nocnym Łowcą. Jeszcze chcę trochę pożyć w spokoju.
<Nathaniel?>
Od Katherine - Do Alec'a (CD)
Od Ariki do Cole'a (CD)
Kiedy ulice zaczęły pustoszeć, poczułam się ogromnie zmęczona. Położyłam się spać.
***
Nie dane mi było się wyspać. Koło trzeciej nad ranem obudziłam się z krzykiem. Znów koszmary... Do świtu już nie zmrużyłam oka.
Coś koło szóstej przebrałam się, włosy tym razem zaplotłam w warkocz na bok i udałam się do kuchni. Tam przygotowałam sobie na szybko ze dwie kanapki i, wróciwszy jeszcze do pokoju po łuk, wyszłam z Instytutu. Dziś była ładna pogoda. Słońce zaczynało powoli wschodzić, niebo było czyste, tylko w nielicznych miejscach usłane chmurami. Nie było też zimno czy gorąco. Idealny dzień na trening. Udałam się w zacisze lasu, aby tam trochę potrenować w cięższych warunkach strzelanie z łuku. Przy okazji wzięłam ze sobą swój notatnik, aby ewentualnie w wolnej chwili dopracować nową piosenkę.
<Cole?>
Od Ariki do Jace'a (CD)
- Gratulacje spostrzeżenia - mruknął sarkastycznie Jace, na co zasłużył sobie na karcące spojrzenie Alec'a.
- Co wiąże się z pewnymi.... nieudogodnieniami. - kontynuował niewzruszony wampir - Wielu chce mnie pozbawić tego stanowiska. Dlatego w zamian za informacje chcę waszej ochrony. - uśmiechnął się złośliwie.
- Chyba sobie robisz - warknął Jace - Mamy cię pilnować?! Jesteśmy Nefilim, a nie jakimiś niańkami wampirów.
- Poza tym masz swój klan. Oni cię nie mogą obronić? Są aż tak słabi? - spytała sarkastycznie Izzy.
- Jesteście Łowcami. A poza tym ja i mój klan możemy walczyć tylko w nocy. Uwierzcie mi. Mogą się znaleźć tacy, którzy wykorzystają tę słabość.
- Na pewno jest jakiś zły koleś, który przyjdzie do hotelu pełnego wampirów w dzień - zaśmiał się Jace.
- Jesteśmy słabsi w dzień. Może również zdarzyć się taka sytuacja, że będę musiał na dzień zaszyć się gdzieś z dala od hotelu - odpowiedział. - Ostatnio mam parę interesów do załatwienia.
- Jakich? - spytałam, choć wiem, że nie powinnam. A jednak... może coś przydatnego powie.
- Niech cię to nie interesuje, skarbie. - wyszczerzył się wampir. I to tyle, jeżeli chodzi o jakieś informacje.
- Trochę szacunku dla Nefilim nigdy nie zaszkodzi - westchnęła Izzy.
- A więc. Zgadzacie się na moje warunki? Wy udzielacie mi ochrony, a ja wam informacji.
<Jace?>
Od Ariki do Alec'a (CD)
- I tracić czas? - zaśmiał się bez krzty wesołości.
- Nic ci nie nie dadzą teraz treningi.
Chłopak spojrzał na mnie lekko poirytowany i prychnął.
- Zaatakował cię demon. Zostałeś poważnie ranny i chcesz trenować. To się nie może dobrze skończyć. Będzie jeszcze gorzej - odwróciłam wzrok.
Chłopak przez chwilę myślał, wodząc wzrokiem po całym pokoju.
<Alec?>
Od Renesme - c.d Raphael
- Posmarowałam ci oparzenia kremem... - powiedziałam - są prawie zagojone - dodałam. Odwróciłam wzrok i zaczęłam myśleć patrząc na ruiny domu łowców.
- Prześpij się... - popatrzyłam na niego ponownie. Wyprzedził mnie, bo już spał. I dobrze... uorządkuje sobie wszystko w głowie...
Złapałam się za głowę. Wszystko zaczęło mnie piec. Rana wypalona na nodze, ręce i opatrzona twarz. Starałam się nie syczeć, więc skuliłam się na siedząco i schowałam głowę pomiędzy nogami. Zacisnęłam zęby. Nie chciałam go budzić. Chociaż niech on nie cierpi z bólu i przemęczenia.
W przeciwieństwie do mnie...
Od Sebasiana CD Rachel , Raphael
Dzisiejsza noc... Piękna i dumna. Wynużyłem się z swojej kryjówki zamkniętej w skale. Wiatr rozwiał lekko moje włosy. Zamknąłem swoje czarne, jak tunele prowadzace w odchlan oczy i nasluchiwałem. Nikogo nie było. Nawet zwierzyny, tylko mrok nocy i szum drzew wypełniał przestrzeń. Moja dzisiejsza misja jest zbyt haniebna dla mnie, ale ciekawość i zapotrzwbowanie była silniejsza. Wziąłem głęboki wdech, po czym magicznie pojawiły się skrzydła, którymi zatrzepotałem, powodując dość duży podmuch wiatru. Założyłem kaptur na głowę, i poprawiłem miecz przywieszony do boku. Z hałasem trzepotu skrzydeł wzbiłem się w powietrze. Omijałem drzewa, z krzywym tajemnicYm uśmiechem.
***
Widząc już z daleka Hotel Dumort. Wypatrztłem jedno z okien, po czym zbijając szybę wleciałem do pokoju, lądująv na kolano. Wstsłem i rozejrzałem się, a skrzydła znilneły. Zaczałem rozglądać się po pokoju, przejrzalem juz kilka szuflad w poszukiwaniu broni, gdy nagle usłyszałem kroki, poprawiłem kaptur, by mieć pewność ze nikt nie zobaczy moich oczu i schowałem się za drzwiami. Do pokoju weszla dziewczyba, zmarszxzyla brwi i rozgladnela sie. Podszedla do okna i podniosla jeden z kawalkow szkla.
-Witam ~ powiedzialem tajemniczo, wynurzajac sie z cienia drzwi.
Od Raphaela CD Renesme
Zamknąłem ponownie oczy, nie miałem siły choć walczyłem by nie zasnąć. Po dłuższym czasie poczułem jak coś mnie dotyka. Moich ust dotkneła drewniana misa. A do ust wlała się ciecz. Metaliczny posmak.... Krew. Gdy wychyliłem już wszystko zaczełem nabierqć siły, lecz przez nadal panujący dzień było ti bardzo wolne. Dziewczyna wzieła moją dłoń i położyła na swojej.
-To moja wina...- zaczeła. - To wszystko... -
-Jeśli mi wybaczysz ściśnij moją r3kę 2 razy, jeśli nie.... Raz. Zmarszczyłem lekko brwi w bólu, i wziąłem rękę do siebie. Przewróciłem głową bardziej w jej stronę i powoli otworzyłem oczy.
-Przestań - wymamrotałem prawie niezrozumiale. -To nic takiego, my sobie pomagany
Od Rachel CD Raphael'a, do kogoś...
Westchnęłam ciężko. Żadne słowa nie chciały przejść przez gardło. A wciąż czułam badawcze spojrzenie chłopaka.
- Wiesz, pomińmy ten temat. Nie chcę rozdrapywać starych ran...- odpowiedziałam słabym głosem- Muszę już iść, dzięki za krew...
Skierowałam się do mosiężnych drzwi hotelu. Kiedy chwyciłam za klamkę, przeszedł mnie dreszcz wspomnień. Pociągnęłam klamką i zanim wyszłam za próg, obejrzałam się za siebie. Raphael stał w tym samym miejscu, pijąc krew. Pomachałam na pożegnanie, z trochę wymuszonym uśmiechem i ruszyłam do wielkiego domu.
Upewniwszy się, że nikt mnie nie śledzi ani nie kręci się blisko, przyspieszyłam do domu.
Zamykając skrzypiące drzwi i kierując się na piętro, wyczułam czyjąś aurę, złą aurę, która obeszła ju samy dom.
-Ktoś tu był...- mruknęłam cicho, rozglądając się dookoła w ciemności, wyciągając sztyblet na wszelki wypadek.
<Raphael lub ktoś??>
Od Renesme - c.d Raphael
- Raphael... - poczułam ulgę, gdy zobaczyłam, że się obudził. Zauważyłam też, że chciał coś powiedzieć, ale nie miał jeszcze tyle sił.
- Nic nie mów - powiedziałam szybko - oszczędzaj siły... jak będziesz mógł ustać na nogach wrócisz do domu - wstałam podpierając się jedną ręką o drzewo - zaraz wrócę... - wzięłam miskę w której była woda i poszłam w stronę lasu. Zobaczyłam łanie. Zaczęłam cicho się do niej skradać. Nie wiedziałam, czy dam radę ją zabić, ale warto spróbować. Gdy byłam blisko skoczyłam na zwierzę z kłami. Łania próbowała mnie zrzucić ze swojego grzbietu i prawie jej się to udało, ale w końcu upadła martwa. Rozciełam ją i wypełniłam miskę krwią. Poszłam w stronę Raphaela. Kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że mnie coś naciska. Usiadłam koło vampira.
- To nie jest ludzka krew, ale lepsze to niż nic - delikatnie złapałam go za głowę i pomogłam mu wypić krew. Gdy miska była pusta popatrzyłam na pogodę. Za około 4 godziny będzie zapadać noc.
- Nie powinnam Cię tam zabierać... - posmutniałam - nic by się nie stało, gdyby nie to, że tu dołączyłam - popatrzyłam na niego - Czy są jakieś szanse, że mi wybaczysz za to wszystko? - dałam jego rękę na swoją - dwa razy naciśniesz na moją rękę to znaczy, że tak. A jak raz znaczy, że nie.