Od Kate Cd Williama
-Nic ci nie jest?-zapytał mężczyzna podchodząc.
Uniosłam brwi lekko zdziwiona.
-Nic, a tobie?-odparłam.
Will?
Od Kate CD Alec'a
-G-gdzie ja j-jestem?-wyjąkałam.
-W instytucie-odparł.
Wytrzeszczyłam oczy, gwałtownie posunęłam się do góry, ale ponownie opadłam, bowiem ból nie pozwalał mi się mocno ruszać. Spojrzałam na ranę, była czarna. Zamrugałam parę razy.
-Po c-co mnie t-tu zabrałeś?-zapytałam
Alec?
Od Williama CD Nathaniela
Od Magnusa CD Alec'a
Od Jace'a - Do Ariki (CD)
- Szkoda, bo było to akurat prawdą. - odparła cicho, odwracając ode mnie wzrok. Spojrzałem na swój telefon i uświadomiłem sobie, że muszę jeszcze napisać raport. Spojrzałem na Arikę, przełknąłem ślinę, chciałem odejść bez słowa, ale coś zmusiło mnie do zadania pytania.
- Napisałaś już raport? - zapytałem, podchodząc trochę bliżej. Większość łowców już była na nogach, co łączyło się z dużą krzątaniną i hałasem. Wszyscy mieli coś do załatwienia, dziwne. Ta pokiwała głową, zakładając ręce na piersi.
- Zdaje się, że mnie też to czeka. - uśmiechnąłem się pod nosem i odwróciłem na pięcie, nie czekając na reakcję dziewczyny. Nie była zbyt gadatliwa. Po kilku chwilach dotarłem do swojego pokoju. Opadłem na krzesło i głęboko westchnąłem, patrząc na pustą kartkę leżącą przede mną, na biurku pełnym zapisanych papierów i raportów. Podjąłem się kilku prób, z czego tylko jedna wyszła czytelnie i na temat. Każdą dokładnie przeczytałem, a te nieudane wyrzuciłem do kosza, trafiając z daleka, dla zabawy i zabicia nudy. Zrobiłem nawet papierowy samolot, i rzucałem nim aż nie dostałem wezwania. Przyszedłem do sali głównej, po drodze zakładając skórzane rękawiczki. Czekała tam na mnie Arika, Izzy oraz Alec.
- O co chodzi? - stanąłem przed nimi oraz monitorem, na którym Isabelle zawzięcie czegoś szukała. Założyłem ręce na piersi, czekając na odpowiedź.
- W Pandemonium pojawił się kolejny handlarz krwią przyziemnych. Tym razem to wampir. Musimy go namierzyć i dowiedzieć się, po co to robi. - odpowiedział Alec, opierając się o ścianę. Pokiwałem głową na znak, że rozumiem. Kiedy Isabelle zakończyła sprawdzanie informacji, udaliśmy się do magazynku. Spojrzałem badawczo na Arikę, która cały czas siedziała cicho. Dlaczego miała iść z nami? Do tej pory radziliśmy sobie dobrze we trójkę. Uświadomiłem sobie to, kiedy byliśmy już na miejscu. Celów było kilka, toteż podzieliliśmy się na grupy - Alec i Izzy, oraz ja i Arika. Przydzielono nam do omamienia wampira. Przemyślałem plan.
- Musisz go uwieść. - powiedziałem, zaciągając dziewczynę z dala od innych. Wytrzeszczyła na mnie oczy i zmrużyła brwi w niedowierzaniu.
- ...
Arika?
Od Williama CD Katherine
Od Katherine - Do Alec'a
Lzzy CD Nathaniel
.-no jasne. Prędkość to moje trzecie imię -zażartowałam
Nathaniel uśmiechnął się.
-a jakie jest drugie ?-zapytal
-ryzyko-odparlam wzruszając ramionami.-przepraszam, musze iść sie przygotować -dodałam po czym wyszlam.
Lowy przebiegły pomyślnie, raport też.
Nie chciałam,iść jeszcze spać.
Wspięłam się po schodach i otworzyłam,klapę w suficie. To jest to.
Weszłam na dach instytutu.
Stąd widok byl piękny, na cale miasto. Usiadłam na kominie i wsłuchałam się w odgłosy dochodzące zewsząd.
Uwielbialam tu przychodzić, odprężyć się i oderwać od tego wszystkiego.
Nagle usłyszałam jak ktos idzie.
Zeskoczylam i stanęłam w gotowości nasłuchując.
Klapa sie otworzyla a przez nią wszed Nathaniel.
-napędziłeś mi strachu-powiedziałam.
Serce biło mi jak oszalałe
(Nathaniel?)
Od Lzzy CD Wiliama
.Spojrzałam na Willa.
-no jasne. Nie ma tej frajdy gdy są aż takie posłuszne -powiedziałam bawiąc się biczem-no ale cóż, lepszy taki niż żaden. -dodałam.
Gwiazdy świeciły nad naszymi glowami w konstelacjach, a lekki wiatr mierzwil włosy.
Przed nami majaczyl zarys Instytutu.
-piękna noc-powiedziałam nagle.
-mhm-mruknął mój towarzysz
Wywróciłam oczami.
Mijaliśmy budynek za budynkiem.
Otworzyłam bramę i skierowalam sie do wejścia.
Musieliśmy zdać raport łowcy.
Trwało to jakieś pól godziny i mogliśmy wyjść.
Zamiast do skrzydła mieszkalnego, poszlam na górę.
-gdzie idziesz?-zapytam William.
-na dach. Muszę odetchnąć
Wzruszylam ramionami i zaczęłam się wspinać po schodach.
Na dachu spotkałam Nathaniela.
Milo nam się gawedzilo.
Kolo drugiej poszlam spać, by znów rano iść na trening.
-w związku że widziałem wasza współpracę, zostaniecie w tych parach do końca następnego miesiaca-oznajmił łowca, ku mojemu rozczarowaniu i poszlam ��wiczyć z Willem.
Po treningu postanowiłam się przejść.
Wybrałam ścieżkę wiodącą do lasu.
(will?)
Dziś, 12:45 Zgłoś
Od Ariki do Alec'a (CD)
- Dzięki - powiedziałam i ze smakiem szybko ją zjadłam.
Dotąd nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka jestem głodna. Choć w sumie, to nie miałam czasu, aby nad tym pomyśleć. Cały dzień nie robiłam nic innego, niż skupienie uwagi na treningu. Dlatego teraz z burczącym brzuchem robiłam sobie kolejne, lekkie danie.
- Naprawdę zgłodniałaś - zaśmiał się chłopak.
- Tak. - powiedziałam, pałaszując kolejną przygotowaną kanapkę.
<Alec?>
Od Delli do Nathanlel'a (CD)
- A co? Pożałuję tego? Myślisz, że jakiś Nefilim przejmie się tym, że jest o jednego wampira mniej?
- Wiem, jacy jesteście. Aroganccy i macie przerośnięte mniemanie o sobie. A jednak te Porozumienia zostały po coś zawarte.
- Jak już mówiłem, dla mnie są bez sensu. Podziemnych powinno się zabijać.
- Demony powinno się zabijać. - prychnęłam - A wy, Nefilim, ciągle zapominacie, że czasem też wam się przydajemy.
- Nie rób mi tutaj nudnych wykładów. Jesteś tylko wampirem. - zaśmiał się i wycelował we mnie ostrzem.
Obserwowałam go uważnie, czekając na jego kolejny krok. Lepiej niech nie próbuje.
- Naprawdę myślisz, że masz ze mną jakąś szansę? - spytał z rozbawieniem.
- Jestem znacznie szybsza, niż ty, czy jakikolwiek wampir, więc tak. Dodając, że jesteś sam....
- Tak, tak. Mam się bać. Już uciekam - zaśmiał się.
Prychnęłam. Nefilim. Uważają się za ponów świata. Odwróciłam się do niego plecami.
- Uważaj, bo kiedyś trawisz na kogoś, to będzie od ciebie lepszy i nie będzie się wahał zaatakować.
<Nathaniel?>
Od Renesme - konkursowe opowiadanie
Kto puka mi do drzwi o tej porze? Wstałam i otworzyłam drzwi. Prze de mną stał Raphael.
- Hej... - powiedziałam opierając się o werandę drzwi krzyżując ręce.
- Pewnie wiesz już o balu - powiedział też krzyżując ręce.
- Owszem wiem - wzięłam głęboki wdech - i co w związku z tym?
- W związku z tym... może chciałabyś ze mną pójść na bal? - spytał. Podniosłam brew.
- Żartujesz?
- Nie. Pytam poważnie - lekko się uśmiechnął. Popatrzyłam na niego.
- W sumie... - wzruszyłam ramionami - i tak nie mam co robić... - wzięłam ponownie głęboki wdech.
- Przyjdę po Ciebie - wyszedł z pokoju. Po pięciu minutach sama wyszłam z pokoju z nudów. Poszłam na salę główną gdzie wieszali dekorację.
- Ej Renesme! - krzyknął jakiś wampir - pomożesz rozwieszać ozdoby? - wzruszyłam ramionami i zaczęłam podawać potrzebne przedmioty.
- W ogóle - zaczął - jak długo tutaj jesteś? - spytał.
- Od niedawna... - podałam mu kawałek taśmy klejącej i poprawiłam włosy po czym zmieniłam się w nietoperza. Natychmiast złapałam za drugi koniec dekoracji i podleciałam na miejsce w którym mieli przytwierdzić drugi koniec tęczy. Gdy przyczepili wylądowałam na ziemi i zmieniłam się z powrotem w formę ludzką i związałam włosy w kitę.
- Ktoś Cię zaprosił na bal? - spytała jakaś dziewczyna.
- Tak... owszem - mówiąc to zaczęłam przywieszać plakaty.
- Kto? - zaczęła się dopytywać.
- Nie ważne... - gdyby ktoś się dowiedział pewnie, by zaczęli mieć jakiekolwiek skojarzenia, że chodzimy ze sobą.
- No powiedz! Nie powiem nikomu - ciągnęła dalej.
- Nie ważne... zobaczysz na balu - powiedziałam doklejając plakat.
- Pewnie mówi, że została przez kogoś zaproszona, by nie było siary - powiedział jeden vampir. Ścisnęłam ręce i miałam ochotę się na niego rzucić, ale się rozluźniłam. Nie będę psuć atmosfery przed imprezą. Chociaż w sumie byłoby ciekawie, gdyby ktoś "przypadkowo" zniszczył dekorację...
- Wiesz... zastanawia mnie twoja mina jak zobaczysz z kim idę - uśmiechnęłam się ciepło z nutką grozy.
- Z szczurem? - zaczęli się śmiać. Zignorowałam ich, ale miałam ochotę na nich się rzucić. Lekko posmutniałam, gdy nie patrzyli i dokańczałam wieszanie dekoracji. Z każdą dekoracją sala nabierała coraz więcej kolorów. Każdy zaczął mnie obgadywać, że niby żartuje, że ktokolwiek mnie zaprosił na ten bal. I w większości przypadków mieliby rację... ale jakimś cudem ktoś mnie zaprosił. I to ktoś kogo, bym się niespodziewała. W sali były króliki, tęcza, kwiatki... Chciałam jak najszybciej stąd uciec, ale musiałam się przyzwyczaić do tego otoczenia. W końcu mam tutaj spędzić dobre parę godzin... Jak ja nienawidzę takich imprez. Ale cóż. Mówi się trudno i idzie się dalej nie? Gdy skończyliśmy sala była... kolorowa.
- Skończone. Jeszcze tylko udekorować scenę - powiedział jeden i wszedł na scenę zawieszając nowe kurtyny.
- Je też trzeba obkleić tęczą? - spytałam sarkastycznie.
- Owszem - powiedział jakiś nie rozumiejąc mojego sarkazmu. Przewróciłam oczami i zmieniłam się w nietoperza ponownie przywieszając dekorację. Odleciałam na lampy i ponownie zmieniłam się w formę ludzką i podłączyłam kable do projektorów po czym pokazałam, że mogą włączać. Zeskoczyłam bez problemu i poszłam do pokoju. Popatrzyłam na swoją szafę. Niestety za dużo sukienek tam nie miałam. Popatrzyłam w lewo i wzięłam głęboki wdech patrząc na niebieską sukienkę z jednym ramiączkiem.