Informacja

Witam
Jestem tutaj, żyje i ogłaszam, że jestem nową administratorką bloga We are parabatai. Będę tutaj głównie dbać o rzeczy stylistyczne jak: poprawianie błędów na opowiadaniach. Będę także aktualizować formularze, pary i inne na bieżąco. Co jeszcze... a tak!
Będę także pilnować aktywności. Ten kto nie będzie pisał przez miesiąc bez usprawiedliwienia wcześniej zostanie wyrzucony. Osoby zagrożone:
Ylvyne, Raven, Oliver, Nathaniel, Miyu, Mirco, Mickeal, Mia, Meliorn, Meghan, Mai, Magnus, Lzzy, Lokkie, Logan, Lii, Leslie, Layla, Laureane, Lara, Kate, Jessica, Jarvis, Izzy, Edward, Drake, Dell, Claudia, Clara, Christopher, Ashly,

Te osoby mają czas napisania chociaż jednego opka do 24 czerwca (dzień wakacji) Chyba, że ktoś mi albo jakiemuś innemu administratorowi napiszecie powód nie pisania i kiedy mamy się spodziewać od danej postaci opowiadania.
Pozdrawiam ^^

Od Cole'a do Raphaela (CD)

Szedłem za wampirem korytarzami. Inne wampiry, patrzyły na mnie z pogardą, a nawet agresją. Jeden z nich, mnie zaatakował ale Raphael, powstrzymał go w odpowiednim czasie. Inaczej, na pewno doszło by do walki.
-Cole, skoro tu jesteś to Nocni Łowcy ci ufają. A ja ufam, Maryse więc mam do ciebie zaufanie. Ale nie ukrywam, że trochę podejrzana jest ta sprawa z Valentinem -powiedział. Siedział w fotelu, a ja stałem przy ścianie.
-Posłuchaj, na pewno nauczę się tu, wielu przydatnych rzeczy które będę potem mógł przekazać innym. -powiedziałem podchodząc do wampira -Ale nie szukam przyjaciół. Nie potrzebuję ich. Ludzie tylko, krzywdzić potrafią.
-Widzę, że coś cię gryzie Carter. Poza tym my jesteśmy wampirami a nie przyziemnymi. A ty jesteś Nocnym Łowcą, też nie jesteś już przyziemnym -powiedział arogancko. Zastygłem w miejscu. Zupełnie jak, mój ojciec. On też, zawsze używał tego tonu. Wampir, uśmiechał się do mnie. Był pewien, ze nie wytrzymam tu nawet godziny.
Raphael?

Od Renesme - c.d Raphael

- Już ci lepiej? - spytałam chowając sztylet.
- Renesme...
- Nic nie mów - przerwałam mu i wstałam.
- Nie powinienem...
- Ej! Powiedziałam coś tak? - spytałam retorycznie podchodząc do niego - Nie jestem zła. A przynajmniej nie na tyle, by na ciebie wrzeszczeć na połowę hotelu - nie odzywał się. Było widać, że jest zakłopotany, ale nie dziwie mu się.
- Jestem głodna... chodź pójdziemy na polowanie - Raphael przytaknął i natychmiast pobiegliśmy na tereny miasta. Zaczęły się łowy...

*********

Wróciliśmy do hotelu o jakiejś 4 rano. Najedzeni i pełni energii oddzieliliśmy się od siebie, bo musiałam iść coś załatwić w pokoju. Wzięłam z pokoju coś co obiecałam sobie dać komuś, komu mogę zaufać. Była to pozytywka mojego ojca. W środku była baletnica, która grała piękną melodię jak tańczyła. Poszłam do niego i zapukałam.
- Raphael? - spytałam otwierając drzwi. Zamarłam. Odłożyłam na stole pozytywkę. Miał w ręce Whisky, pustą whisky. 
- Ile ty tego wypiłeś? - spytałam drżącym głosem. 

Od Raphaela CD Renesme

Obudził mnie przenikliwy strzał bólu. Jęknąłem, lekko otwierając oczy. Na początku nic nie widziałem, ale po kilku sekundach obraz stał się ostrzejszy. Przeczesałem włosy, nadal zmęczony, czochrając je tak, że wyglądałem jakby ktoś mnie dopadł za rogiem. Chwiejąc się stanąłem na nogach. Zapiszczało mi w głowie przez co syknąłem. Bolało mnie prawie wszystko. Od kręgosłupa po czaszkę. Podniosłem pustą butelkę i położyłem ją na komodzie, obok kredensu. Upiłem się? Co się wczoraj działo? Nie mogłem sobie przypomnieć. Nagle doznałem uczucia głodu. Niewielkie myśląc, już normalnych chodem, wyszedłem z gabinetu
***
Gdy zobaczyłem Renesme w głównym.pokoju,  bawiącą się sztyletem, doznałem olśnienia. Nagle przypomniało mi się wszystko,  z detalami. Jak się upiłem, że nie mogłem się opanować.... Zaparło mi dech w piersiach.
-O, Raphael - przywitała się jakby nigdy nic.
-Em... Cześć- odpowiedziałem lekko zmieszany.

Od Renesme - c.d Raphael

- Magnus... - otworzyłam oczy i popatrzyłam na niego. Pokazałam mu swoje białe oko - Tyle straciłam. Straciłam barwę swojego lewego oka. Nie rozumiesz? Już nic nie będzie takie same bez względu na to co powiem... - odwróciłam się od niego.
- Mam zrozumieć, że to była metafora?
- Na faktach - odpowiedziałam.
- Daj mu czas - otworzył mi drzwi i zniknął. Wyszłam z jego domu i ruszyłam do domu...


***

Otworzyłam drzwi od hotelu i bez zastanowienia ruszyłam w stronę pokoju Raphaela. Cicho otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że śpi. Wzięłam głęboki oddech patrząc na pustą whisky. Wzięłam go i ułożyłam na fotelu. Pogłaskałam go po głowie spokojnymi ruchami ręki. Pocałowałam go w czoło i wyszłam cicho zamykając drzwi. Usiadłam w salonie. 
- Daj mu czas. Mimo swojego wieku jest zamieszany - powiedział mój ojciec w moich myślach.
- Martwię się o niego... - powiedziałam - dla mnie też to jest nowe, ale...
- Ukrywasz to, ale Raphael nie - powiedział stając prze de mną. Przytulił mnie i zniknął. Wyjęłam sztylet i zaczęłam się nim bawić.