od Hayley do Raphael'a

-Nigdy nie pozwalałam sączyć komuś mojej krwi, z reguły role były odwrotne.- odparłam pamiętając o fakcie, że jestem pierwszym wampirem i picie mojej krwi przez wampiry może dać im na jakiś okres czasu większą siłę i bardziej wyostrzy zmysły, jednak wolałam o tym nie wspominać.- Gotowa aby pozbyć się tego cholerstwa.- powiedziałam wyciągając sztylet zza paska, po czym jednym ruchem po drugiej ręce przecięłam lśniącym ostrzem swoje żyły, prędzej się wykrwawię. Raphael spojrzał na mnie pytająco.
-Nie jesteś masochistką, tak?- na jego słowa przewróciłam oczami
-Chcę szybciej się od tego uwolnić. A i lepiej, żebyś pił krew z mojej szyi, tak też będzie szybciej.-Santiago odłożył moją rękę, z którą po chwili zrobiłam to samo.- Jeszcze jedno, nie przyzwyczajaj się.- odparłam zanim zatopił swoje kły w mojej szyi, cicho jęknęłam z bólu. Po chwili wyciągnął swoje kły z mojego ciała, oblizał usta z krwi, jednak w kącikach jego ust była jeszcze czerwona maź.
Jego ręce trzymające mnie za szyję powędrowały na głowę, po czym szybkim ruchem odwrócił moją twarz aby moje oczy spojrzały na niego. Przyjrzałam się mu dokładnie zaniepokojona. Pozbawiał mnie sił, czułam, jak zaczynam drżeć, czułam ogromny głód, nie do pokonania. A w dodatku widziałam, że on chcę więcej mojej krwi, chyba zauważył, że jest po niej potężniejszy. Chyba spodobała mu się dominacja nade mną.
 Znów gwałtownie zatopił zakrwawione kły, wcześniej rzucając mi niezrozumiane spojrzenie. Po chwili czułam, że moje umiejętności regeneracyjne znacznie osłabły, a Raphael pozwalał sobie na więcej niż mu pozwoliłam, zaczął szarpać moje żyły, co w połączeniu z tym, że wysycham nieco mnie rozdrażniło, jednak byłam słabsza przez te fakty, więc każdy akt obronny, był praktycznie niezauważalny. Po woli miałam wrażenie, że jestem w karuzeli.
-Raphael...- wyszeptałam, moje powieki stawały się ciężkie, dłonie były strasznie blade.
Raphael powoli wynurzył kły i spojrzał na mnie pytająco, ale kiedy ujrzał mój stan, wszystko było jasne. Do kompletnego wysuszenia, jeszcze trochę mi brakowało, miałam jeszcze w sobie krew i to wcale nie mało. Wykorzystałam moje aktorstwo i udając niemrawą...
Straciłam nad sobą panowanie.
W momencie, kiedy Raphael się nie spodziewał wgryzłam mu się w szyję, ten sparaliżowany odwrotem sytuacji nie zdążył zareagować, ja podjęłam próbę ucieczki, aby następnie móc zasmakować ludzkiej krwi. Jednak ktoś przyparł mnie do ściany.
-Nie będziemy się bawić Hayley- usłyszałam głos Raphael'a wypełniony pewnością. Byłam wściekła, na wszystko, a powodem była żądza krwi, wszystko, co powstrzymywało mnie przed wysuszeniem ludzkiego ciała byłam gotowa wyeliminować. Nie byłam sobą, tak działa wampirzy głód. Zanim odepchnęłam Raphael'a na ziemię, trochę się poszarpaliśmy, jednak moje pchnięcie nie wyglądało tak, jak chciałam, iż na ziemię runęłam razem z nim. Miałam o tyle przewagę, że to ja byłam na górze. Chwyciłam sztylet, którym wcześniej rozcięłam sobie ręce, chciałam go wbić w Raphael'a jednak, w ostatnim momencie wychwycił nóż i skierował go mi w prosto w brzuch. Miał więcej sił dzięki upojeniu się moją krwią.
-Wybacz, nie tak miało być- usłyszałam.
Kiedy mnie dźgnął z moich ust wydobył się bezdźwięczny jęk. Moje oczy spojrzały w oczy Raphael'a, jednak spojrzenie nie miało żadnego wyrazu. Ból był gorszy niż zwykle, nie regenerowałam się już praktycznie wcale. Opadłam na wampira, który po chwili wziął mnie na ręce i podniósł z podłogi, kładąc z powrotem na łóżko. Chwycił za uchwyt ostrza wbitego w moje ciało i spojrzał na mnie. Zagryzłam zęby. Czułam się okropnie. Oby chociaż to cierpienie nie poszło na marne i abym mogła powiedzieć tej klątwie w końcu "pa pa!"
-Najpierw mnie dźgasz, a później wyciągasz? Już było chociaż nie wyciągać- odparłam pod nosem, straciłam siły całkowicie. Raphael cicho usiadł obok mnie.

(Raphael?)