Od Raphaela CD Hayley

Możesz zdjąć, tylko uważaj na nią - kiwnąłem, wzrokiem wskazując marynarkę, która jeszcze chwila a spadłaby na ziemię. Hayley przytrzymała ją palcami i krzywo na mnie spojrzała. Skwitowałem wzrokiem spod byka, rozluźniając się. Dziewczyna nie była zadowolona że zwracam jej uwagę. Ani trochę. Ja natomiast mam już to zapisane we krwi, że lubię się droczyć. Gra gestów.
Po chwili Hay odpuściła, warcząc. Uśmiechnąłem się rozbawiony. - Żartowałem.
Dziewczyna tylko burkneła coś pod nosem, w wyrazie niezadowolenia i podirytowania moim zachowaniem. Traktowała to jako dziecinną grę. Ruszyła do przodu. Miałem niezły ubaw z jej reakcji. Zawsze była opryskliwa i myślała jak mi dopieść, ale od chwili gdy straciłem Renesme jest potulna, i mam takie wrażenie, że walczy sama ze sobą starając się opanować by nie palnąć czegoś głupiego
 . Będę musiał z nią o tym.pomówić, ale to później. Szybkim krokiem dogoniłem dziewczynę i staneliśmy przed strażnikami. Ci uśmiechneli się tylko do Hay, a ja się skrzywiłem.
-Raphael! Dawno ciebie tu nie było! - mniej więcej tego samego wzrostu facet o zielonych oczach i brąz włosach, poklepał mnie po męsku po plecach. I to wcale nie tak delikatnie. - Słyszałem co się stało - zaczął. Odwróciłem się do Hayley. Stała z założonymi na klatkę piersiową rękoma, lekko speszona.
-Jest ze mną - rzekłem do drugiego strażnika blokującego drogę. Dziewczyna momentalnie weszła do klubu, nie czekając na mnie.
-A co dokładniej?- wróciłem myślami do zdania kolegi, odchrząkując.
- o Renesme - powiedział to tak cicho, że gdyby nie wyostrzone zmysły, pewnie bym tego nie usłyszał. Z pandemonium grała muzyka, a właśnie spokojna piosenka zmieniła się w szalony, taneczny rytm. -
-To już nieważe , okey?- kiwnąłem głową, wymuszając uśmiech. Gdy wszedłem do klubu zostałem ogłuszony natężeniem muzyki. Nigdy nie lubiłem imprez. Podszedłem do baru, i zamówiłem whiskey- jak zawsze gdy przychodziłem tu obserwować albo spotkać się z Magnusem. Wychował mnie, nauczył jak być krwiopijcą, chyba wypadałoby utrzymywać kontakty?
Zacząłem rozglądać się za Hayley, przemierzając kilkadziesiąt tańczących, pianych osób. Stała w drugim końcu sali, rozmawiając z jakimś człowiekiem. Widziałem.ich przez tańczących ludzi, więc miałem utrudniony widok, ale nie chciałem się wtrącać, podchodzić bliżej. Upiłem.trochę alkoholu, dalej przyglądając się rozmowie. Z tak daleka nie mogłem usłyszeć co mówią, zakłócenia spowodowane muzyką były zbyt duże ale rozmowa wyglądała na intensywną.
-Hey, Raphael!-  dosiadł się do mnie Thomas. W sumie mieszkamy w tym samym miejscu, ale juz chyba od 2 tygodni nie rozmawialiśmy, a nawet siebie nie widzieliśmy.- Jak tam?- skwitowałem. Modliłem się (powiedzmy, chociaż wampirom dziwnie się modlić) że nie zacznie tematu Rene jak reszta. Miałem już dość.
-Wyjechałem przyglądać się rodzinie, byłem ciekawy czy sobie radzą i czy tęsknią- uśmiechnął się. -I jak?- upiłem łyka bursztynowego trunku. Nigdy nie bałem się jezdzić po pijaku. Jedna czy dwie szklanki to była norma w przeszłości. Zawsze wracałem cały. Samochód również. Byłem pewnym kierowcą.
- Już mnie nie opłakują, ale mój pokój nie został nawet ruszony, wszystko jest takie same jak w dniu ugryzienia -
W sumie nie wiedziałem czy to dobrze,  nie umiałem.rozszyfrować miny Thomasa.
Nagle przypomniało mi się o dziewczynie. Lecz gdy spojrzałem w kąt w którym prędzej prowadzili żwawą rozmowę, ujrzałem tylko.pusty stolik. Zmarszczyłem brwi namiętnie szukając charakterystycznej twarzy po sali. Na nic. Coś mi nie pasowało.
-Stary, ja spadam - zbyłem go szybko, uderzając się barkami jak to mieliśmy w zwyczaju.
Gdy tylko przyjaciel.odszedł wytężyłem jeszcze bardziej słuch, myśląc o sarkastycznym brzmieniu strun Hayley. Wyszedłem w mniej zaludnione miejsce, tu było raczej spokojnie,  tylko kilka osób spokojnie rozmawiających przy stolikach. Podświadomość zaprowadziła mnie przed kuchnię baru, a raczej jej bok. Przeszedłem ledwo oświetlony korytarz, marszcząc brwi w skupieniu. Miałem.wrażenie że jestem blisko dziewczyny. Na końcu korytarza były tylko jedne drzwi. Teraz słyszałem już wyraźnie głos dziewczyny, jednak wydawał mi się nieco dziwny. Chwyciłem za klamkę i z impetem otworzyłem drzwi, a raczej wyrwałem zamek,  ponieważ były zakluczone. Oniemiałem.
Moim oczom ukazała się rozochocona para, w pogniecionych od dotyku ubraniach. Facet prztrzymywał dziewczynę przy ścianie a ta odchylała głowę do tyłu czekając na kolejną dawkę pocałunków. Nie mogłem uwierzyć że to Hayley, tego bym się po niej nie spodziewał. Ogrom myśli przelał się przez mój umysł, lecz wszystko zatrzymało się gdy zobaczyłem.oczy mężczyzny. To wampir. Pierwszy. Jeden z pierwszych wampirów jakie istniały. Odchrząknąłem, udając zmieszanego. Nie byłem.pewny czy dziewczyna robi to z własnej woli.  Wszystko przez hipnozę. To pierwszy. Wyróżnia ich to, że mogą hipnotyzować wampiry, nie tylko ludzi...
- Muszę odwieść siostrę do domu- odchrząknąłem przepraszającym tonem, udając że nie widziałem.całego zajścia.
Nie czekając na odpowiedź chwyciłem Hayley za rękę i zacząłem.ciągnąć, zmuszając do szybkiego kroku. Ta, jak w amoku, majaczyła. Byłem.ciekaw jaki zasięg ma jego moc...
Prawie że wybiegłem.z klubu, ciągnąc za sobą Hay. Ludzie przed klubem zaczeli patrzeć się na mnie krzywo, a ja przewróciłem oczami w geście podirytowania. Wsadziłem.dziewczynę na siedzenie pasażera.
-Hey!! -  wziąłem jej twarz w ręce. - Otrząśnij się!  Dziewczyna majaczyła jeszcze przez chwilę, potem usnęła. Oparłem głowę o siedzenie ciężko wzdychając. Byleby Pierwszy nas nie zapamiętał, lub był bardzo napity... Moglibyśmy mieć problemy. Oblizałem spierzchnięte od szybkiego oddech usta i włączyłem radio, by grało w tle. Nie widziałem.sensu by zostać jeszcze w klubie, lepiej sić stąd wynieść, choć jest młoda godzina. Przekręciłem kluczyk w stacyjce a dźwięk silnika rozbrzmiał, dajac przyjemne wibracje. Jechałem przez miasto, okrężną drogą. Lepiej być ubezpieczonym, gdyby Pierwszemu nie spodobało się to co zrobiłem. Chociaż wątpię że nas śledzi. To bardzo mało prawdopodobne. W sumie prawdziwy powód tego, była moja miłość do tego auta. Uwielbiałem nim jezdzić. Skręciłem gwałtownie w uliczkę.
 http://www.thenug.com/sites/default/pub/011514/thenug-mz09qmZN78.gif
 Zawsze lubiłem odrobinę adrenaliny, a szczególnie szybką jazdę. W dodatku dziewczyna spała więc to tak, jak bym sobie zrobił samotną, nocną przejażdżkę.
W środku burzy myśli o tym, jak kocham samochód, usłyszałem jęknięcie jak zza światów, a oczy Hay lekko się uchyliły. Musiałem ją obudzić piskiem opon. Zerknąłem.to tu, to na drogę, z ukosa
- I jak się spało?- rzuciłem od niechcenia. Byłem ciekaw czy pamięta swój.wyczyn sprzed godziny.
(rozpisałam się xD)