Od William'a Do Lokkiego

Nastał kolejny nudny dzień. Codziennie to samo. Ta rutyna zaczęła robić się coraz bardziej irytująca. Obudziłem się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Od razu wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Przemyłem twarz wodą i umyłam zęby. Wróciłem do pokoju i zacząłem się ubierać. Oczywiście były to czarne rurki i koszulka bez rękawów. Nie przejmując się roztrzepanymi włosami wyszedłem z pokoju. Skierowałem gdzie do kuchni, gdzie zjadłem śniadanie składające się jedynie z kilku kanapek. No to teraz czas na kolejny punkt z listy zadań wykonywanych w ciągu dnia. Trening. Przećwiczyłem około półtorej godziny. Byłem zalany potem. Wziąłem ręcznik i zacząłem się wycierać. Westchnąłem i podszedłem do jednej z pracownic istytutu. Zapewne nie minie nawet kilka minut zanim dostanę kolejne zlecenia. Jak na zawołanie kobieta odwróciła się w moim kierunku.
- Dobrze, że tu jesteś William. Właśnie miałam po ciebie kogoś wysłać. Był kolejny atak - powiedziała formalnym tonem
- Okej - powiedziałem jedynie.
- Poczekaj tutaj na swojego partnera.
- Co?! Ja pracuje sam! Bez żadnego towarzystwa - prawie krzyczałem nieźle wkurzony.
- No cóż... Tym razem to się zmieni. O patrz. Już tu idzie - wskazała na schody.
Spojrzałem w tamtym kierunku. W naszą stronę zmierzał jakiś chłopak. Niby byłem wkurzony na to, że dali mi partnera jednak może dzięki temu w końcu uwolnie się od rutyny? Pożyjemy, zobaczymy...

Lokki?

Od Izzy CD Jace/Alec

Jace i Alec zawsze byli dla mnie jak bracia. Pomijając oczywisty fakt że wraz z Alec'em łączą nas więzy krwi. Nie widziałam ich jednak od dłuższego czasu. Każdy z nich miał misje, a ja działałam poza ośrodkiem. Nigdy nie pochwalali moich metod ale dzięki nim mieliśmy najistotniejsze informacje. Miałam znajomości i potrafiłam je wykorzystać. Nie widziałam w tym nic złego. Gdy tylko wróciłam do swojego pokoju przywitał mnie mój nadopiekuńczy brat. Siedział na łóżku i mierzył mnie wzrokiem. Zawsze zastanawiałam się jak to robi.
-Z każdym dniem masz na sobie coraz mniej ubrań -mruknął. To prawda. Nie miałam kompleksów na temat swojego ciała więc nie widziałam potrzeby jego zakrywania. Poza tym mężczyźni nigdy nie narzekali.
-Też się cieszę, że cię widzę Alec-uśmiechnęłam się i zniknęłam za parawanem. Zdjęłam z siebie czarną obcisłą sukienkę, którą miałam na sobie.
-Długo cię nie było. Mam nadzieję że do wieczora złożysz raport.
-Zrobię to nie martw się - odpowiedziałam. W tym czasie nałożyłam na siebie czarne spodnie i bordową koszulkę na ramiączka. Wystawiłam głowę by sprawdzić czy Alec jeszcze tu jest lecz zniknął tak szybko jak się pojawił. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nowo narysowaną runę, którą zrobiłam dzisiaj rano. Potrzebowałam jej by uciec kilku wampirom, które wyglądały na bardzo wygłodzone. Obiecałam ze złoże raport więc skierowałam się do sali głównej. Tam spotkałam Jace'a, który bacznie przeglądał coś na jednym z monitorów.
-Jak tam ?-rzuciłam stając tuż za nim. Był wyższy ode mnie więc by zobaczyć co robi musiałam stanąć na palcach.
-Jestem trochę zajęty. Dostaliśmy informację o trzech kolejnych atakach.
Stał tyłem więc nie mógł zobaczyć mojego szerokiego uśmiechu. Uwielbiałam jak coś się dzieje.
-To kiedy wyruszamy? -zapytałam podekscytowana.
-Ty nigdzie się nie ruszasz -powiedział Alec wchodząc do pomieszczenia. -Masz raport do napisania.
-Myślę że raport może poczekać -spojrzałam się na Jace'a w poszukiwaniu wsparcia.
-O dziwo zgadzam się z Izzy -kiwnął głową.
-Wracamy do gry -uśmiechnęłam się przegryzając wargę. Nasz trójka wreszcie w komplecie.

Jace? Alec? Golden trio xD

William Black



~24 lata ~ Głos ~ Bi ~
Nie ma partnerki.

~
M O C
Hypokineza - umiejętność wprowadzania w trans, hipnoza.
~
C H A R AK T E R
 William jest bardzo cichy i zamknięty w sobie. Zazwyczaj trzyma się gdzieś na uboczu. Bywa czasami dość wredny i sarkastyczny. W niektórych momentach można powiedzieć, że złośliwość to jego drugie imię. Jest on typem samotnika. William jest także szczery do bólu. Mimo wszystko kiedy trzeba potrafi stać się idealnym kłamcą. Podczas kłótni nie popiera żadnej ze stron. Stara trzymać się z daleka od wszelakich kłopotów bądź problemów. Dość sprytny. Potrafi odnaleźć wyjście niemalże z każdej sytuacji. Mimo wszystko nie przepada za fałszywymi ludźmi, u których kłamstwo jest chlebem powszedni. Czasami bywa dość wybuchowy i impulsywny. Często po prostu daje się ponieść emocją. Jednak wszystkie problemy osobiste chowa głęboko w sobie pod maską uśmiechu. Nigdy nikogo nie prosi o pomoc.
~
W Y G L Ą D
 William jest raczej średniego wzrostu, 175 cm. Dość chudy. Na jego głowie znajduje się burza jasno brązowych włosów. Zazwyczaj są roztrzepane i można powiedzieć, że żyją własnym życiem. William ma dość jasną karnację. Chłopak posiada parę błękitnych oczu. Ma niewielki nos i usta. William posiada dość wyraźne kości policzkowe. Zazwyczaj ubiera się w ciemne kolory. Czarny, brązowy, szmaragdowy itp. Często nosi rurki i koszulkę przylegającą do jego ciała wraz ze skórzaną kurtką. Jednak czasami ubiera także za duże swetry bądź bluzy.
~
I N N E
Jest uzależniony od papierosów
Potrafi posługiwać się płynnie kilkoma językami | Ma uczulenie na lawendę 
~
H I S T O R I A
  Chłopak miał raczej dość ponurą przeszłość. Jego rodzice od początku stali po stronie Clave. Ściśle przestrzegali wszelakich praw i wymagali tego od William'a. Nie obchodziło ich to, że był on wtedy małym chłopcem. Był on wychowywany bardzo surowo. Za każdy, nawet najmniejszy błąd był karany. Nigdy nie dowiedział się co to znaczy ciepło rodzinne bądź miłość. Jednak kiedy miał on ok. 14 lat jego rodzice zostali zamordowani przez ludzi Valentine'a. Najgorsze było to, że zrobili to na jego oczach. Jakby nie ludzie z instytutu zapewne William także by nie żył. Od tego czasu to właśnie tam był jego dom. W instytucie. Uczono go tam wszystkiego co może przydać mu się w przyszłości. Nauczył się tego wszystkiego niemalże doskonale. Jednak to nie był to. William wykonywał wszystko automatycznie. Jak jakiś robot. Czasami nawet sam nie wiedział co robił. Jednak mimo tego wszystkiego chłopak nadal żyje i ma się dobrze… No prawie.
~

~

 ~
Doświadzcenie: 0 / Kontakt: Howrse -Tiago

Lokki Nicholas Lavell

 https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/01/52/b3/0152b369f46c603b6279ece7c80dd4c1.jpg
Imię: Lokki Nicholas
Nazwisko: Lavell
Rasa: Nocny Łowca
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
Głos: klik
Orientacja: Bliżej Nieokreślona
Partner: Raczej nie.
Moc: Potrafi wskrzeszać osoby umarłe i kontrolować ich ciała na kilka minut
  Charakter: Trudny do sprecyzowania. Bliżej nieokreślony. Loki niej jest typem osoby towarzyskiej i zwykle dość trudno się z nim dogadać. jest cyniczny i wredny a jeszcze bardziej złośliwy.. Poniekąd uważa się za lepszego od innych. Nie, on ma pewność, że taki jest. Mimo wszystko, potrafi wykrzesać z siebie resztki taktu i zachować się jak przystało na młodego dżentelmena. Zwykle nie interesuje go nic poza wyłącznymi sprawami i nie przywiązywać się do ludzi, jednak nie ma rzeczy niemożliwych, można zdobyć jego zaufanie. Loki wpada w tarapaty i bardzo dobrze mu to wychodzi bardzo lubi zadzierać z osobami, które mogą mu zaszkodzić. Wie, że ma nad nimi przewagę Mimo wszystko jest inteligentny i potrafi sobie dobrać towarzyszy. Nie jest typem osoby która terroryzuje ludzi póki ci ludzie mu nie podpadną co łatwo jest zrobić. Kiedyś Loki był bardzo wrażliwym chłopakiem co po wielu latach ojciec wybił mu z głowy ucząc go pogardy dla świata.
Aparycja: Jest wysoki i bardzo chudy, co bardzo pomaga mu w walce. Jest zwinny i dość szybki (lubi wspinać się na drzewa xD ) Ma bliznę na prawej łopatce, nie wiadomo od czego oraz dużą ilość tatuaży.
Inne:
*Ma kolczyk w lewym uchu, nosie, wardze
*Ma bardzo dużo tatuaży
*Uwielbia pływać
*Nałogowy palacz  
Historia: Chłopak wychowywał się w patologicznym domu. Jego ojciec miał zachowania psychopatyczne, przyczyniając się do śmierci matki, oraz wykorzystywał chłopca seksualnie. Od kłopotu postanowił uwolnić się w wieku 16 lat, uciekając z domu. Miał w życiu wiele problemów, które ukształtowały jego psychikę.
Inne zdjęcia:
http://41.media.tumblr.com/065306c8d6c997374a7bad7ddea48753/tumblr_inline_nmx850FWt41s9gypt_500.jpg 
Kontakt: Howrse: Lokki

Od Alec'a CD Live

Przekręciłem oczami i wyprostowałem się.
- Jestem z zaawansowanych, mam prawo. - odpowiedziałem zimnym głosem.
- Parabatai Jace'a? - podniosła brew. Lekko zbladłem. Skąd wiedziała?
- Tak? - w sumie nie wiem czy to była odpowiedź czy pytanie.
- Znam go... wielki wojownik, najlepszy z instytuty... ma piękne oczy i ....
- Eee, nie za dużo tego? - przerwałem zirytowany widząc jak dziewczyna zaczeła wzdychać, do, nie powiem, przystojnego mężczyzny. Nie lubiłem tego, tym bardziej, że mi nikt nie prawił takich komplementów. Zresztą, nawet nie chcę prawienia takich rzeczy, wolę ćwiczyć, uczyć się, opracowywać taktykę....
- Do instytutu - rozkazałem, popychając lekko dziecwczynę.

Od Live - Do Alec'a

 Chłodny wiatr północny rozwiewał moje włosy, morze szumiało, fale szalały, obijając się o wysoki brzeg piasku, i zwijając się oraz rozwijając naprzemiennie po plaży. Wpatrzona w horyzont zanurzyłam się w mojej głowie i sytuacjach z przeszłości. Często rozmyślałam o tym, co miało miejsce kilka lat temu. Roztrwaniałam to raz po raz, wymyślając coraz to inne rozwiązania, zdania, co mogłam powiedzieć, zrobić, czego nie zrobiłam, a co niepotrzebnie właśnie, zrobiłam. Żałowałam tego wszystkiego, co stało się, a nie powinno, lecz wiedziałam, że czasu nie mogę cofnąć, pozostają jedynie wspomnienia i żałości. Dlaczego nie mamy możliwości cofnięcia czasu? Czemu życie potrafi być tak... złe, okrutne dla nas? Zupełnie, jakby robiło to dla zabawy, dla zabawy powodowało przykre w naszym życiu sytuacje, często takie, na które nie mamy wpływu. Dlaczego to wszystko jest tak trudne? Tysiące pytań zadawałam sobie w tym momencie. Mimo, że byłam już całkiem niemłoda, bo dwadzieścia pięć lat to sporo, wciąż nie znałam odpowiedzi na pytania, które od dzieciństwa mnie męczyły. Każdy z nas przynajmniej raz żałował swoich czynów i słów, które wypowiedział w złości, smutku, zupełnie nieprzemyślanych decyzji. I chyba każdy wie, o czym w chwili obecnej mówię. Jako dzieci mieliśmy swoje własne, małe, lub te duże problemy, które musieliśmy rozwiązać, najczęściej z pomocą starszych, bo sami nie byliśmy w stanie. Lecz ja nie miałam tego luksusu, nikt mi w życiu z niczym nie pomagał. Radziłam sobie sama, od początku wychowywana na ''maszynę bojową'', uczono mnie tylko posługiwania się mieczem, sztuk walki i jak skutecznie wygrywać. Nie zważano na to, jak się czuję, czy tego chcę, na moje problemy i samopoczucie oraz to, że ja też żyję i mam uczucia. Od tamtej pory nie mam marzeń, pragnień, nie wierzę w siebie, a jedynie w to, że wszystko zawalę i znów będzie... źle. 
 Księżyc z góry świecił wprost na mnie. Spojrzałam w górę, na księżyc świecący tak mocno, jak nigdy, będący w pełni. Nie odrywałam od niego wzroku. Po kilku chwilach wstałam, uświadamiając sobie, jak jest już późno, i że będą pytać, gdzie byłam przez tak długi czas. Odwróciłam się na pięcie i powędrowałam w stronę lasu, przez który należało przejść, aby dotrzeć do Instytutu. Opadłe liście i gałęzie szumiały pod moimi stopami, korony drzew pod wpływem silnego wiatru ruszały się na wszystkie strony, wydając lekko niepokojące szumy. Cały las spał, prócz drzew wszystko było ciche i spokojne, nic nie wskazywało na to, że coś zaraz znienacka wyskoczy z krzaków. Obejrzałam się i zaczęłam nerwowo rozglądać w około. Impulsywnie zmieniłam się w Anioła, aby mieć większą pewność, że ''to coś'' nie zrobi mi krzywdy. Wyciągnęłam również sztylet. Z kryjówki wyskoczyła niezwykle wysoka postać, o czarnych jak węgiel włosach i brązowych oczach bacznie się mi przyglądających. W rękach trzymał on, bo jak mniemam był to mężczyzna, łuk.
- Co robisz tu tak późno? Nie powinnaś być w Instytucie? - spojrzał na mnie z wyrzutem, chowając łuk do schowka na plecach.
- Mogłabym zapytać Cię o to samo. - odparłam cicho, chłodnym i obojętnym tonem, po którym zupełnie nic nie można się było spodziewać. Zmieniłam się z powrotem w pierwotną postać człowieka i schowałam sztylet.

Alec?

Od Natalie



"- Możesz przestać za mną łazić? - zapytałam szeptem.
- Najpierw musisz coś dla mnie zrobić. - odparł duch martwego chłopca, który od jakiegoś czasu łaził za mną. - Tylko ty mnie widzisz. Znasz może niskiego blondyna, ma z 16 lat, ma na imię Hino Sai. - zamilkłam. Kiwnęłam głową po namyśle. - Zaprowadź mnie do niego. Muszę mu coś powiedzieć, a ty mu to powiesz. On mnie nie usłyszy. - powiedział wręcz z błagalnym głosem. Zmierzyłam chłopca wzrokiem, po czym kiwnęłam głową. Ruszyłam w stronę szkoły. Znałam tego chłopaka, czasem mu przynosiłam notatki z lekcji, bo on z nikim nie rozmawia, prócz ze mną. A to tylko dlatego, że mu pomogłam. W czym? W samoobronie. Nauczyłam go walki i teraz nikt się nad nim nie pastwi. Ale nic więcej, rzadko z nim gadam. - Idziemy do niego teraz? - kiwnęłam głową i spojrzałam na niego, przez co nie zauważyłam tajemniczego nieznajomego, z którym po chwili się zderzyłam lądując na ziemi, pod nim. Zabolała mnie głowa i łokcie, oraz tyłek. Takie niespodziewane upadki są najgorsze. Usłyszałam tylko miauczenie, a po chwili osoba ze mnie zeszła.
- Przepraszam. Nie zauważyłem cię. - odparł i podał mi rękę. Złapałam się wpierw za głowę i wskazałam palcem wskazującym, aby zaczekał. Siedziałam tak z kilka sekund, może z pięć, aż mi głowa przestała pulsować, znowu widziałam normalnie i nie kręciło mi się w głowie. Przyjęłam pomoc chłopaka.
- Jak ty chodzisz?! - usłyszałam głos tego chłopca, który jeszcze mnie nie opuścił. Spojrzałam na niego kątem oka.
- Mógłbyś następnym razem uważać. - powiedziałam spokojnie."

Otworzyłam oczy. "Znowu dziwny sen" pomyślałam. Czasem śnię jako dziewczyna, która widzi duchy, a innych przykładów nie chce mi się wymieniać. I tak to jest. Wstałam leniwie z łóżka, którym w prawdzie była podłoga, pokryta kocem z cienką poduszką pod głowę. Było dopiero po siódmej, więc słońce już dawno się pojawiło, oświetlając całe to miasto. Weszłam do łazienki, gdzie się ogarnęłam. Wyszłam z niej już ogarnięta, ubrana, a następnie skierowałam się do kuchni. Tam jedynie zrobiłam sobie herbatę, z dwoma łyżeczkami cukru, bez cytryny, a w czasie parzenia wody, zaczęłam robić sobie kanapki z mięsem, pomidorem i sałatą. Zjadłam tylko jedną, bo głodna zbyt nie byłam. Gdy wypiłam herbatę, wyszłam z domu. Przeszył mnie zimny wiatr, więc się wróciłam po kurtkę.
Kroczyłam chodnikiem zamyślona, aż nagle się poślizgnęłam na śliskim lodzie, który znajdował się na chodniku. Po przejechaniu kilku metrów, od razu na kogoś wpadłam, waląc komuś w nogi. W ten właśnie sposób tajemnicza osoba spadła na mnie.

<Ktoś się skusi?>

Natalie Moore

 http://data2.whicdn.com/images/53408886/tumblr_miqfxbqSsM1qllk7to1_500_large.jpg
 Imię: Natalie
Nazwisko: Moore
Rasa: Czarownica
Płeć: Kobieta
Wiek: Wygląda na 17 lat, czy 19 lat, ale w prawdzie jest nieśmiertelna i 19 maja kończy już 230 lat
Głos: Kilk
Orientacja: Biseksualna
Partner: Jeszcze nikt ją nie zaciekawił
Moc: Martwy Duch - może rozmawiać z duchami, zjawami i umarłymi. Widzi je, słyszy i z nimi rozmawia, niezależnie czy tego chce, czy nie. A najlepsze, że ma dostęp do piekła, tylko do piekła. Może rozmawiać ze wszelkimi diabłami, demonami, wyczuwa nawet obecność "mrocznych istot", oraz wyróżnia je w tłumie. Gdy się skupi, może przywołać ducha, a nawet sama się w niego zamienić, dzięki czemu może wnikną w ciało jakiejś osoby. Jednak ta moc zabiera bardzo dużo energii (tak jakby nałogowy palacz przebiegł maraton bez zatrzymywania się)
Charakter: Jest negatywnie nastawiona do wszystkiego. Krótko mówiąc to nie można o niej powiedzieć "cicha myszka w kącie". Może i jest samotniczką i nie gadułą, za to nie jest nie śmiała. Nie boi się powiedzieć tego co myśli. Najpierw mówi, a potem rzadko myśli. Nie da sobie wejść na głowę. Ludzie uważają ją za poważną, bo się nie śmieje i nie uśmiacha, a tak na prawdę nie ma powodu do śmiechu czy radości. Mało rzeczy ją śmieszy, jednak takieg coś istnieje. Umie przyznać się do błędu lub porażki. Wszystkie swe uczucia chowa w środku. Płacze gdy na prawdę coś ją zaboli, ale nie fizycznie, tylko psychicznie. Nie lubi się bawić, nie przepada za innymi ludźmi, nawet tej samej rasy, ludzie ją denerwują i irytują. Jednak mimo swych negatywów i gniewu, potrafi być miła i pomóc w potrzebie. Nie przejdzie obojętnie obok kogoś, kto potrzebuje pomocy. Nie zostawia swoich i walczy do końca. Nie ma ufności dla nikogo. Jest zamknięta w sobie i najchętniej, to by się zabiła. Często nie panuje nad swymi emocjami. Jest bardzo tolerancyjna, jednak nikt ją nie obchodzi. Jest trochę strachliwa
Aparycja: Zacznijmy od tego, że Moore to niska dziewczyna (budowa po matce), bardzo chuda. Mało je z powodu problemów finansowych. Na nadgarstku ma tatuaż, który został jej zrobiony podczas porwania. Nadal nie wie po co. Jej włosy są proste i należy do czystych blondynek. Często je rozpuszcza. Jej oczy są piwne, nawet trochę ciemniejsze, bo prawie nie widać tęczówki. Pomimo, że jest chuda, ma duży biust po matce oraz miednicę. Jest zgrabna. Słaba fizycznie, jednak nie psychicznie. Zawsze chodzi w tej samej koszulce jak i spodenkach, pod czarnym płaszczem. Nie nosi spodnic ani sukienek. Nie nosi takze żadnych świecidełek lub czegoś w tym stylu, jedynie srebrne małe kolczyki. Nie maluje się. Jej skóra jest blada oraz gładka. Ma owalną twarz i śrendije wielkości blade usta
Inne: Zawsze gdy rozmawia patrzy się w oczy | Wiele ludzi ma na nią zlecenie, aby ją schwytać żywą | Nie ma marzeń | Zna wiele sztuk walki i potrafi się posługiwać bronią palną | Jest szybka i zwnna | Kiedyś była porwana | Pije i pali, ale nie bierze żadnych używek, chociaż zna się na tym
Historia: Nie jest ciekawa ani dluga. Urodziła się z zwyczajnym domu w normalnje rodzinie. Mieszkała z rodzicami i swoim starszym bratem. Całe to pokolenie było czarownikami. Natalie już od małego zagłębiała tajemnice magii, ucząc się na każdym żyjącym stworzniu, jakie chodziło po tym świecie. Uwielbiała czarować. Nigdy nie chodziła do szkoły, bo rodzice bali się, że przez wypadek mogę wydać, kim tak na prawdę jesteśmy. Po za tym szkoła nie była jej potrzebna, gdyż to właśnie w domu się uczyła magii. Już jako dziecko potrafiła przyzywać demony czy robić silne trucizny, a z czasem nauczyła się wszystkiego na pamięć, oraz udoskonaliła swoje moce. W póxniejszych latach odkryła swoją wielką moc, którą nazwała "Martwy Duch". Ale nic przecież wiecznie nie może trwać. Cała rodzina jej została zamordowana, gdyż prawda się wydała. W tym dniach Natalie ucieka i unika ludzi, aby nie spotkał ją ten sam los, co jej rodzinę. Tym bardziej, że słowa matki nadal chodzą i trąbią w jej głowie - "Natalie, żyj"
Login z howrse: Pandemonium.

Od Alec'a CD Ktoś?

Kolejny dzień. Jak zwyke hałas, jakieś zamieszanie w instytucie. Przeciągnąłem się i wstałem z drewnianego łóżka. Ubrałem się i wyszedłem do kuchni, od wczoraj zostało jeszcze trochę chińsczyzny zamówionej przez Izzy. Smakowało mi, pierwszy raz coś smakowało mi spod rąk izzy.... Wziąłem łuk i kilka strzał - z czerwonymi, prezycyjnymi lotkami.. - moimi ulubionymi. Poszedłem do Hodge i oznajmiłem mu że wybywam. Już po chwili byłem w lesie. Ćwiczenia trwały jakieś 2 godziny, w skupienia, ale jednak coś nie pasowało mi w treningu. Manekiny do strzelania już mi się znudziły, były za łatwe.. Wten ujżałem coś w dość szybkim tępie przemieszczajácego się między drzewami. No cóż, trudno, niech się poświęci. Napiąłem łuk i strzeliłem. Usłyszałem krzyk, a raczej jęk. Stanąłem jak wryty a po chwili zacząłem biec w tamtą stronę.

Ktoś?

Claudia Annistone


 Imię: Claudia Live
Nazwisko: Annistone
Rasa: Nocny Łowca
Płeć: Kobieta
Wiek: 25 lat
GłosRuelle
Orientacja: Heteroseksualna
Partner: Dla niej słowo ''kochać'' ma ogromne znaczenie, nie można powiedzieć go byle jakiej osobie. Nie zakochuje się więc po wyglądzie, a charakterze i czynach, tak też trudno powiedzieć, w kim się zauroczyła, kogo kocha. Jest osoba, która jej zaimponowała ale Live nie uważa się za kogoś, z kim ona mogłaby się zadawać.
Moc: Claudia potrafi zmieniać się wyglądem w Anioła. Dosłownie. Wystarczy spojrzeć na nią podczas przemiany, a przejdzie nas miły dreszcz, a jednocześnie ogarnie dziwny strach przed tą istotą, tak odmiennie wyglądającą. 
Charakter: Live jest inną niż reszta dziewczyną, nie tylko pod względem wyglądu, ale i swojego odmiennego charakteru. Przez cały czas wyraz jej twarzy jest poważny, wyrażający tylko to, że w jej ciele biją się emocje, które ona przykryła warstwą lodu, zimna i obojętności. Jest istotą w przeszłości bardzo skrzywdzoną, ale również o słabej psychice, przez co doprowadziła się do właśnie takiego stanu. Mimo, iż we wnętrzu jest cicha, oschła i poważna, jest bardzo dobrą, nieustraszoną wojowniczką. Mówi się, że zawsze walczy do ostatniej kropli krwi - niezależnie, czy jej, czy przeciwnika. Na początku wydaje się, że jest po prostu słabą kobietą, której życie dało w kość i po prostu się poddaje - jest to jednak nieprawda. Czyż nie słyszeliście, że nie ocenia się po pozorach? Nigdy nie poddaje się, zawsze dąży uparcie do wyznaczonego celu, nawet jeśli trzeba ogromnie się postarać. Nie odpuszcza po pierwszym niepowodzeniu, próbuje, aż jej się uda. Jest jednak coś, co sprawiło, że nigdy w siebie nie wierzy i przypuszcza najgorsze, uważa siebie za najgorszą, zawsze. Kiedy lepiej się ją pozna, potrafi dzielić z kimś ogromną więź, ufać bezgranicznie. Jeśli się jednak ją skrzywdzi, nie potrafiłaby ponownie zaufać komuś jeszcze raz, tak samo mocno. Zapamiętuje urazy i krzywdy z przeszłości bardzo długo, nawet ze szczegółami. Jest rozważna i mądra, nie panikuje w trudnych sytuacjach i jest w stanie wymyślić dobry plan w jedną chwilę. Myśli logicznie, kieruje się rozumem, nie sercem, bo, robienie na odwrót doprowadziło ją do największego do tej pory, życiowego dołu. Mimo tego, nie uważa, że miała najgorzej, co sprawia, że jest bardzo skromna. Kiedy coś jej się uda nie chwali się, nie uśmiecha. Jest bardzo wierną osobą, nie byłaby skłonna do zdrady bliskiej jej człowieka. Nie zważa na różnice, czy ktoś jest czarny, czy biały, wampirem, czy czarownikiem - ogólnie, jest tolerancyjna. Nigdy, przenigdy nie wyda czyjegoś sekretu, nawet jeśli to będzie sekret wroga. Z racji tego, że jest inteligentna, rzadko krzyczy i wdaje się w kłótnie, jeżeli nie w ogóle. Bardzo wrażliwa i uczuciowa, łatwo ją również zranić. Strasznie trudno zdobyć jej zaufanie, musi minąć sporo czasu, nim komuś zaufa. Nie wierzy już zupełnie, że coś jej się w życiu uda, po prostu żyje tą beznadziejną rutyną - jeść, spać, zabijać demony. W głębi duszy chciałaby ułożyć sobie życie od nowa, lecz na zewnątrz wykazuje obojętność, chłód i smutek, który zniechęca większość ludzi.
Aparycja: Live to dziewczyna o niezwykle niesamowitym spojrzeniu, równocześnie jest ono chłodne i odstraszające. Jej oczy naturalnie mają barwę jasnoniebieską, podczas przemiany jednak zmieniają swój kolor na srebrny, z zarysami błękitnego. Włosy naturalnie są koloru blond, ona jednak pofarbowała je na szaro, jako Anioł są one srebrne i błyszczące, jak oczy. Nie jest też zbyt niska, ani zbyt wysoka, ponieważ mierzy 167 cm wzrostu. Jeżeli chodzi o wagę, mogę powiedzieć tylko tyle, że dziewczyna ma poważną niedowagę, która szybko może się przerodzić w anoreksję. Rysy jej twarzy są bardzo wyraźne, widać również, że policzki są zapadłe, przez właśnie nieodpowiednią wagę. Usta pełniejsze na dole, górna warga zaś jest cieńsza i mniej widoczna. Podczas przemiany jej skóra jest biało - srebrna, co dodaje jej postaci tajemniczości, i wspomnianego chłodu od niej bijącego.
Inne: Tak wygląda normalnie:
Historia: Miała raczej niezbyt przyjemną przeszłość, o której wie tylko ona sama, i nie ma zamiaru się nią dzielić z nikim. Zaczęło się od tego, że jej matka była członkinią Kręgu, lecz przed narodzinami Live stanęła po dobrej stronie Nocnych Łowców tylko, aby móc poznać plany Clave i przekazać je Valentine'owi. Ojciec nic nie podejrzewał, dopóki nie usłyszał jej rozmowy telefonicznej. Zabrał córkę i wydał swoją żonę, przez co miał potem dużo kłopotów z Kręgiem. Kiedy Claudia miała 10 lat, jej ojca porwano i zabito. Stała się niepotrzebną przybłędą w Instytucie, przez co oddano ją do czarownicy - Agnes. Gdy była nastolatką, na własne oczy widziała, jak Agnes zabito, a potem torturowano przez ludzi Valentine'a. Clave zmuszone było oddanie jej pod opiekę Instytutu, gdzie zadziwiła wszystkich swoimi umiejętnościami wojowniczymi, których nauczyła się od opiekunki. Szkolono ją tam i uczono najlepszych technik walki, przez co teraz jest lepsza od niejednego Nocnego Łowcy. Nigdy jednak się nie ujawniała i nie zamierza tego robić. Jako osiemnastolatkę, uwiódł ją pewien wampir. Była w nim zakochana po uszy, jednak nie widziała, że nią manipulował. Potwornie ją skrzywdził, wyśmiewając publicznie wśród wampirów i wilkołaków. Na dodatek dowiedziała się, że zdradzał ją. Przez to stała się właśnie taka, jaka jest - słaba, oschła, trudno zdobyć jej zaufanie, zaczęła się ciąć. Na jej rękach do teraz można zauważyć blizny, jeśli się przyjrzymy.
Kontakt: Iza889 [howrse]