Od Raphaela CD Maia

Siedziałem w biurze, czytając dokumenty gdy zadzwonił telefon i zostałem.powiadomiony o intruzie. Wyszedłem leniwie z pokoju i bezszestnie przemieściłem się do pomieszczenia w którym był "gość".
-Kogo tu mamy?- odezwałem się. Dziewczyna niemal natychmiast odwróciła się w moją stronę.
- Maia Rovenwilck , dawno tu nie byłaś...- oparłem się o ścianę, zakładając ręce na piersi.
-Mam sprawę - powiedziwszy to, dziewczyna rozglądneła się po pokoju.
- To oczywiste - zaśmiałem się, ale zaraz powróciłem do swojej nostalgii.
-Lo que necesita? (Czego ci trzeba) - mój akcent by) głeboki. Dziewczyna potrząsneła głową.
- Krwii. Ludzkiej krwii - wydukała,wypuszczając z siebie powietrze. Podnios)em bre w zapytaniu.

- Kilku z naszych jest rannych oddemonów, w ich żyłach płynie truciza i zabija ich, potrzebują transfuzji krwi - odpowiedziała- Masz takową?

- Może- przekręciłem głową - dziewczyna zmarszczyła brwi.
-Jeszcze wątpisz? - podniosłem kącik ust odsłaniając kieł.
- Ile trzeba, jaka grupa? - spytałen szorstko podchodząc do obrazu.
- Najlepiej zerówka..... 2 działki. - powiedziała szybko, wstając.
Wystukałem kod,  a zza obrazu ukaza)a się duża kolekcja różnej krwi. Wziąłem potrzebne i odwróciłem się spowrotem, oblizując wargę w apetycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz