Od Jace'a - Do Mai (CD)

- Nie powinieneś spoufalać się z wilkołakami. Są niebezpieczne. - powiedział cicho Alec, gdy odeszliśmy już kawałek od dziewczyny. Wzruszyłem ramionami, dyskretnie oglądając się na znikającą w tyle Maię.
- Z nikim się nie spoufalam, Alec. Uroiłeś to sobie. To zwykła podziemna. - odpowiedziałem, wkładając ręce do kieszeni.
- Ale nie znasz jej. Ona jest kimś innym niż Luke, czy Simon. Ich znamy, nie rozumiesz tego? Skąd wiesz, jakie ma zamiary? - spojrzał mi prosto w oczy, zatrzymując się. Założyłem ręce na piersiach i stanąłem prosto przed nim.
- Nie wiem, Alec. Ale skoro Luke jej ufa, to dlaczego ma nam coś zrobić? Poza tym, ona też była Nocnym Łowcą. - burknąłem i przyspieszyłem. Obejrzałem się dyskretnie na chłopaka, który przewrócił oczyma. - Co właściwie Maryse ode mnie chce? - spytałem, gdy ten mnie dogonił.
- Musisz wypełnić raporty z misji. Ostatnio masz ich dużo, beze mnie. - mruknął, jak zahipnotyzowany patrząc w horyzont. Westchnąłem głęboko, a przez resztę drogi się do siebie nie odzywaliśmy. W Instytucie rozeszliśmy się, Alec do siebie, a ja do biura mojej przyszywanej matki, Maryse. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem przed biurkiem.
- Witaj, Jace. Alec mówił ci, co masz zrobić? - zapytała, wymuszając delikatny uśmiech. Oparłem łokcie o stolik i pokiwałem głową. - A więc tu masz raporty. Liczę, że przyniesiesz je na jutro, są bardzo potrzebne Clave. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Zrobię, co mogę, matko. Więc do jutra. - powiedziałem, biorąc papiery i wychodząc z biura Maryse. Kiedy doszedłem do swojego pokoju, położyłem je na biurku i zacząłem wypełniać [...]
 ***
 Rano obudziłem się niewyspany, przez raporty, których wypełnianie zajęło mi o wiele dłużej niż się spodziewałem. Tak czy tak, była już siódma, więc trzeba było wstawać. Ubrałem się, szybo coś zjadłem i wyruszyłem na zwiady razem z Alec'em na prośbę Hodge'a. Wzięliśmy buty idealne do terenu, bo padał deszcz i wszędzie było błoto.
- Alec, mówię ci, że coś tam widziałem. Nie jestem ślepy! - krzyknąłem, z latarką w ręku. Posłałem mu pewne siebie spojrzenie.
- Żeby to tylko nie był demon. Będę cię osłaniać. Idź i sprawdź, co to. - powiedział, wyciągając łuk. Ja wyciągnąłem nóż seraficki i zakręciłem nim, następnie przekładając do drugiej dłoni. Podszedłęm bliżej. Była to przemoczona do suchej nitki dziewczyna, z którą miałem do czynienia wczorajszego dnia. Klęknąłem przed nią.
- Hej, żyjesz? - spytałem, chowając nóż. - Alec, czysto! - krzyknąłem, odwracając się w stronę towarzysza. Następnie spojrzałem z powrotem na Maię.

Maia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz