Od Renesme - c.d Raphael

Patrzyłam na niego z lekkim zakłopotaniem. On naprawdę sądzi, że jestem wampirem? A może ze mnie żartuje? Cóż... patrzył na mnie z głodem w oczach, więc...
- Ja już jestem po polowaniach - powiedziałam - poczekam na ciebie w lesie - poszłam w stronę lasu, ale po chwili się zatrzymałam - jeśli będziesz chciał jeszcze ze mną rozmawiać - poszłam znowu wolnym krokiem w stronę lasu. Usiadłam przy drzewie i strugałam figurkę z drewna. Po około godzinie zobaczyłam jego buty. Podniosłam wzrok i popatrzyłam na niego.
- Jednak przyszedłeś... - wstałam i schowałam sztylet.
- Nie przedstawiłaś mi się - powiedział patrząc na mnie.
- Renesme - powiedziałam z rękami w kieszeni - najedzony?
- Owszem - oblizał usta. Miałam ochotę mu powiedzieć kim jestem, ale bałam się... znaczy... obawiałam się, że po tej informacji się na mnie rzuci z kłami.
- Mam pytanie...
- Jakie? - spytał.
- Czy wilkołaki są ci wrogiem? - spytałam. Ten popatrzył na mnie.
- Nienawidzę ich - odparł szybko.
- Czemu? Zrobiły ci coś? - dopytywałam.
- To są kundle które nigdy nie dorównają rasy vampirów. Myślą jedynie o sobie i o swoich interesach - po tych słowach miałam ochotę przywalić mu w twarz i podrzeć jego ulubioną marynarkę. Moje oczy zabłysły na złoto. Natychmiast odwróciłam wzrok.
- Czy ty...
- Nie! Znaczy... nie jestem wilkołakiem... - moje oczy nie gasły. Założyłam kaptur i próbowałam się uspokoić. Stanął prze de mną i zdjął kaptur. Zobaczył moje złote, iskrzące oczy. Moja twarz była poważna, ale w głębi duszy... bałam się...
- Nie jestem taka jak tych których znasz... - mówiłam spokojnym tonem - jestem inna... - opuściłam głowę czekając na najgorsze...

Raphael?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz