Od Raphaela CD Roxanne

Po chwili byliśmy już przed małą, wiktproańską szopką. Otworzyłem zardzewiałe drzwi które odpowiedziały nam nieniłym dla uszu skrzetem. Dziewczyna spojrzała się krzywo gdy zobaczyła schody prowadzące w dół. Poszedłem przodem, dając znak dziewczynie że ma za mną podążać.
***
Weszliśmu do dość dużego pomieszczenia. Na ścianach wisiały dywany. Nie było zbyt dużo rzeczy. Jedynie sofa i stół, a po bokach lapmy dającw nikłe światło. Dziewczyna usiadła na sofie a ja poszedłem po rzecz ćwiczebną. Gdy wróciłem, wampirzyca ujrzawszy co mam w rękach, krzywo na mnie spojrzała.by) to specialny model do nauki tej rzeczy - coś w typie RKO.
-Trzymaj - powiedxiałem, podając jej do rąk manekina. Sam usiadłem na przeciwko.
- Po pierwsze, kły - odpowiedziałem szorstko - Nigdy nie wbijaj całych.
Dziewcztba kiwneła głową.
-Po drugie, Małe porcje. .Roxanne wytrzeszczyła oczy.
- To jak mamy się najeść? Przecież popęd jest tak silny że kończysz dopierp jak jesteś najedxont a wtedy zazwyczaj przyziemny jest już umarły. - dziwiła się.
- W tym tkwi trudność - pokiwałem głową. Wampirzyca wzdrygneła ramionami.
-Spróbuj - wskaza)em palcem manekina. - Jest jak żywy. Ten sam smak krwii - dodałem. Roxanne wbiła się w 'człowieka' lecz nie ppttafiła skończyć. Gdy już się napiła, zadysza)a niedowiezając.
- Przecież... To było tak szybko... - jąkała się. Najwyeażniej zawiodła się na sobie.
- Teraz już wiesz, dlaczego tyle wampirów chodzi do mnie po krew - przejechałem palcem, po zakurzonym stole.
-Myślisz że dlaczego jestem jedynym wampirem który opanował jad? I potrafi go zachamować? By nie zarazić przyziemnego?-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz