Od Jessicy c.d Mickea



Sięgnęłam po kuszę, jednak nie miałam jej przy sobie. Na szczęście zabrałam mały sztylet. Demon wstał i zaczął iść w naszą stronę. Następni tak że z trudem wstali. Stałam się niewidzialna, a chłopak rozejrzał się oszołomiony. Wyciągnęłam sztylet i wbiłam go pod żebro jednego z demonów. Dwóch pozostałych zawahało się, w końcu jeden zaatakował Mick'a. Chciałam mu pomóc jednak chłopak radził sobie całkiem nie złe sam. Zajęłam się trzecim, w tym czasie brunet nadal szarpał się z ostatnim. Wbiłam mu ostrze w plecy i dopiero wtedy znowu stałam się widzialna. Wysunęłam do chłopaka rękę, aby pomóc mu wstać.
- Łał! - powiedział zaskoczony. Uśmiechnąłem się lekko. Brunet wstał i otrzepał się z piasku.
- Umiesz znikać? - spytał marszcząc brwi.
- Tak, ale czasem mi to nie wychodzi. - powiedziałam nieśmiało.
- Nic ci nie jest? - spytałam.
- Nie. - odparł krótko i rozejrzał się po okolicy. Jego wzrok na chwilę utkwił w leżących na ziemi gnojkach, którzy z pewnością byli już nie żywi.
- To co idziemy gdzieś? - powiedziałam nie pewnie.

<Mick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz