Od Delli do Raphaela (CD)



- Cóż, jak widać, mogę - dopowiedziałam uśmiechając się, przy czym błysnęły moje kły. Przyznam, że trochę bawiła mnie ta sytuacja. 
- Jestem przywódcą klanu! - krzyknął
- Ciszej. Chyba, że chcesz, aby Nefilim szybciej cię znaleźli - zaśmiałam się.
- Ty....
- Tak, tak wiem - nie dałam mu dokończyć. - Posłuchaj. Możesz sobie być przywódcą klanu. Albo tylko zastępować Camille, podczas jej nieobecności - uśmiechnęłam się, widząc jego zaskoczenie - Ale, powiedz, jeśli się mylę, do obowiązków przywódcy należy chronienie klanu i przestrzeganie Prawa. Nawet jeśli jest głupie i tylko korzystne dla Nocnych Łowców.
Chłopak patrzył na mnie nienawistnym wzrokiem, a ja się uśmiechałam.
- Co nie zmienia faktu, że powinnaś mieć dla mnie trochę więcej szacunku. Oboje jesteśmy wampirami!
- Na mój szacunek, trzeba sobie zasłużyć - odparowałam 
Nagle odwróciłam głowę, kiedy usłyszałam jakiś niepokojący odgłos. Czyjeś kroki. 
- Chyba twoje krzyki sprowadziły tutaj ciekawskich. Lepiej stąd chodźmy, zanim ktoś nas przyłapie - spojrzałam na nieżywą dziewczynę - I zrób coś z nią, bo naprawdę to mogą być nasi przyjaciele Nefilim - skrzywiłam się przy ostatnim słowie.


<Raphael>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz