Od Raphael'a CD Roxanne

Jak to miałem w zwyczaju obchodziłem teren. Być może i tym rqzem jakiś spragniony wampir będzie potrzebował mojej pomoct w postaci krwii. Nagle usłyszałem krzyk a później warczenie , przyspierszywszy tępa, wybiegłem zza drzewa. W tym.momencie zauważyłem wampira, który prxykliszczał Roxanne do drzewa. Nim zdążyłem się obejrzeć, wr9g żuci) we mnie sztyletem. Stanąłem. Broń trafiła w klatkę piersiową. Wróg odwrócił się i wyprpstował patrząc na mnie. Zaśmiałem się i wyciągnąłem sztylet z mojego ciała.
.Podszedłem do wampira z zakrwawionym sztyletem w ręku po czym żuciłem mu go pod nogi śmiejąc się. Po chwili spoważniałem patrząc z pogardą na wampira. Ten jakby wyrwany z transu krzyknął.
-O boże, Raphael!!- cofnął się.
-Już nigdy to się nie powtórzy.... Przysięgam!- błagał. Dokładnie wiedział co go czeka. Był to wampir z kilkoma przewinieniamu na karku. O wiele poważniejdzymi od zaatakowania przywódcy.
- Błagam.. - dodał.
-Nie, teraz to już koniec dla ciebie - wystawiem kły. Byłem wkurzony..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz