Od Renesme - c.d Sebastian

- Fajne oczy - skrzyżowałam ręce - Teraz wiem czemu nie lubisz zdejmować kaptura - schowałam sztylety.
- Zadowolona? - mruknął - mogłabyś mnie zostawić? - spytał mamrocząc.
- Dobra dobra wyluzuj... - poszłam w swoją stronę. Usiadłam gdzieś w lesie i zaczęłam strugać figurkę z drewna.
- Nie obrazi się jak zostanę w lesie przez parę dni... - położyłam się pod drzewem, a po jakimś czasie zasnęłam.
Obudziłam się w jakimś domu przywiązana i bez swoich sztyletów. Wzrokiem przeleciałam pomieszczenie, a na jednym z kątów stał Sebastian.
- Ej! Za co mnie przywiązałeś?! - próbowałam rozwiązać liny - nic ci nie zrobiłam.
- Owszem zrobiłaś - podszedł.
- Co niby? Uratowałam ci skórę, a ty tak o mi dziękujesz... nie no fajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz