Od Renesme - c.d Sebastian

- Mógłbyś mnie puścić? - spytałam normalnym tonem.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie - przycisnął trochę bardziej miecz do mojej szyi.
- Nie powinnam... ale jestem głodna... - słyszałam jak jego serce bije, miałam ochotę wgryźć mu się w szyję, ale się powstrzymałam.
- Cóż... to nie są tereny na których powinnaś teraz przebywać.
- Jak mnie puścisz to stąd pójdę - powiedziałam nie okazując po sobie strachu.
- Na pewno?
- Jak się pożywię to tak. W ogóle... źle chyba zaczęliśmy znajomość...
- A czemuż to? - spytał.
- Bo zawsze ja na kogoś skaczę i przykładam sztylet do szyi, a nie na odwrót - lekko się zaśmiałam - jestem Renesme - wyjęłam sztylet z rękawa i przyłożyłam mu z tyłu pleców - też jestem uzbrojona. I nie chciałabym zabijać takiego kogoś jak ty. Mało kto mnie potrafi obezwładnić. Więc...? - przełknęłam ślinę - nie jestem tu po to, by coś ci ukraść nawet Cię nie widziałam w tych okolicach - mówiłam spokojnym tonem, a ten nawet nie odpowiadał - naprawdę możesz mnie wypuścić? Ten miecz nie zasługuje na moje gardło... - wyjęłam z drugiego rękawa sztylet i obróciłam go tak, że mógł złapać rękojeść - lepiej tym. przynajmniej pomyślą, że to było samobójstwo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz