Od Renesme - c.d Sebastian

- Dobry jesteś... nawet aż za dobry. Słuchaj. Nie wiem za co, ale... - popatrzyłam w górę - uważaj! - natychmiast go odepchnęłam, a z drzewa wyskoczył demon. Wyrwałam z jego ręki swój sztylet i rzuciłam się na demona. Ominęłam szarżę drapieżnika i zrobiłam mu trzy cięcia. Ten wstał i ponownie na mnie skoczył. Zrobiłam wślizg i przecięłam demona na pół. Poprawiłam włosy.
- Właśnie ocaliłam Ci życie - popatrzyłam na niego i o ubranie wytarłam sztylety - nie ma za co.
- Ta... - wymamrotał.
- Nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. Jak masz na imię? - dopytywałam, a ten był cicho. Odwrócił się do mnie plecami i skrzyżował ręce. Wzięłam jego miecz i wyciągnęłam w jego stronę rękojeść.
- To chyba twoje - ten nie reagował - ej ocaliłam ci skórę może, byś się chociaż przedstawił? I wziął ten miecz przy okazji... Chyba, że mam go sobie wziąć... - ten natychmiast ramieniem zaczął mnie dusić.
- S...spokojnie... żartowałam... - puścił mnie i wziął miecz. Pomasowałam szyję mamrocząc coś pod nosem.
- To przedstawisz się czy nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz