Gdy w końcu dowiedziałem się, w którą stronę mam zmierzać,
ruszyłem powolnym krokiem. nigdzie się nie spiesząc. Mógłbym nas teleportować, jednak wtedy za szybko
pozbyłbym się Logana, a tym samym niczego nie dowiedział na temat krwi, która
go pokrywała. Ciekawość, była jedną z moich największych wad i w większości to
przez nią ładowałem się w tarapaty. Ale też to dzięki niej posiadałem wiele
cennych informacji, które mogłem sprzedać za dogodną cenę, niezależnie od tego
po czyjej stronie stał kupca. Sam byłem natomiast neutralny, gdyż nie miałem powodu,
aby pomagać którejś z grup.
Podążałem wolno nie chcąc stracić za szybko osobnika, który
możliwe mógł wiedzieć coś interesującego. Zerkałem na niego kątem oka,
zastanawiając się jak sformułować odpowiednie pytanie, aby ten się rozgadał.
Jednak widok zmarszczonych brwi Logana i rozkojarzonemu spojrzeniu, jakby
próbował sobie coś przypomnieć, nie napawało mnie dobrymi myślami. Zacząłem
podejrzewać, że sam chłopak wie tyle co ja, czyli praktycznie nic.
Cisza zaczęła powoli robić się niezwykle irytująca i
nieznośna, więc podjąłem rozmowę.
- No nie wiem. Paradowanie po mieście w takim stanie nie
jest dobrym pomysłem. Można stać się łatwą ofiarę – zacząłem, przejeżdżając wzrokiem
po brudnym ubraniu od zeschniętej krwi. Cholernie trudno było mi ukryć, jak
bardzo zżerała mnie ciekawość. Jednak musiałem się powstrzymać, gdyż
ostatecznie niczego bym się nie dowiedział. Po chwili zapytałem jak na mój gust zbyt niewinnie – Jakieś problemy
w stadzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz