Od Ariki do Jace'a (CD)

- Widzicie... Jak już wiecie, jestem przywódcą klanu nowojorskiego...
- Gratulacje spostrzeżenia - mruknął sarkastycznie Jace, na co zasłużył sobie na karcące spojrzenie Alec'a.
- Co wiąże się z pewnymi.... nieudogodnieniami. - kontynuował niewzruszony wampir - Wielu chce mnie pozbawić tego stanowiska. Dlatego w zamian za informacje chcę waszej ochrony. - uśmiechnął się złośliwie.
- Chyba sobie robisz - warknął Jace - Mamy cię pilnować?! Jesteśmy Nefilim, a nie jakimiś niańkami wampirów.
- Poza tym masz swój klan. Oni cię nie mogą obronić? Są aż tak słabi? - spytała sarkastycznie Izzy.
- Jesteście Łowcami. A poza tym ja i mój klan możemy walczyć tylko w nocy. Uwierzcie mi. Mogą się znaleźć tacy, którzy wykorzystają tę słabość.
- Na pewno jest jakiś zły koleś, który przyjdzie do hotelu pełnego wampirów w dzień - zaśmiał się Jace.
- Jesteśmy słabsi w dzień. Może również zdarzyć się taka sytuacja, że będę musiał na dzień zaszyć się gdzieś z dala od hotelu - odpowiedział. - Ostatnio mam parę interesów do załatwienia.
- Jakich? - spytałam, choć wiem, że nie powinnam. A jednak... może coś przydatnego powie.
- Niech cię to nie interesuje, skarbie. - wyszczerzył się wampir. I to tyle, jeżeli chodzi o jakieś informacje.
- Trochę szacunku dla Nefilim nigdy nie zaszkodzi - westchnęła Izzy.
- A więc. Zgadzacie się na moje warunki? Wy udzielacie mi ochrony, a ja wam informacji.

<Jace?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz