Od Nathaniela - Opowiadanie konkursowe

Późnym wieczorem wracałem z treningu do instytutu. Byłem zmęczony  i jedynie o czym marzyłem to ciepłe łóżko. Gdy przechodziłem przez korytarz natknąłem się na Maryse. Była czymś zamyślona, w ręku trzymała stos kartek. Chciałem ją minąć i pójść w swoją stronę, ale zagrodziła mi przejście. Westchnąłem zirytowany, ale ona nic sobie z tego nie zrobiła. Zacząłem się zastanawiać co takiego źle zrobiłem lub czego może ona ode mnie chcieć.
- Dobrze, że już jesteś, zebranie zaraz się zacznie - powiedziała ciągnąc mnie za rękę w stronę jasno oświetlonego pokoju.
- Jakie spotkanie? - mruknąłem zdziwiony podążając za nią.
Uwolniłem swoją rękę i rozpiąłem kurtkę, gdyż zaczynało się robić duszno.
- Odnośnie balu o którym mówiłam przy śniadaniu. Jak zwykle się na nim nie pojawiłeś - powiedziała z wyrzutem.
Weszliśmy do dużej sali w której znajdowali się Nocni Łowcy. Było ich naprawdę dużo, nie sądziłem, że tyle osób mieszka w instytucie. Zniechęcony ruszyłem na koniec sali i usiadłem obok jakiejś brązowowłosej dziewczyny. Maryse zajęła miejsce na środku, aby każdy ją jak najlepiej słyszał. U jej boku stał jej mąż.
- Jak już wszyscy wiedzą, a przynajmniej większość z was wie, że za dwa dni odbędzie się bal.
Szmery rozmów przeszły przez salę. Ja jedynie westchnąłem znudzony rozglądając się na pozostałych. Gdy szepty ucichły Maryse kontynuowała.
- Bal odbędzie się w Sali Głównej. Tematem głównym są wampiry. Każdy biorący udział, ma przebrać się za wampira.
- Co? - zdziwiła się dziewczyna siedząca obok mnie - Dlaczego nie można przyjść w stroju dowolnym?
- Ponieważ chcemy w ten sposób  pokazać Podziemnym, że ich szanujemy, że są częścią naszego świata i...
- To może od razu zaprosić na ten bal wszystkie wampiry, fearie, wilkołaki, czarowników - odezwał się głos z początku sali.
Gdy wszyscy wymienili swoje poglądy na temat pomysłu, Maryse westchnęła i dopiero po dłuższej chwili mogła przejść dalej. Zaczęła opowiadać jaki będzie przebieg balu. Kiedy skończyła każdy zaczął się rozchodzić. Będąc już w swoim pokoju zacząłem zastanawiać się nad tym balem. Nie miałem zamiaru tam iść. Zapewne będzie wiało nudą.
Następnego dnia nad ranem ktoś zapukał do drzwi. Na wpół wybudzony podniosłem się i niechętnie otworzyłem drzwi i ujrzałem w nich Lzzy.
- Mogę wejść? - zapytała
- Ta, jasne - przepuściłem ją i zamknąłem drzwi
- Tak w ogóle to cześć - powiedziała próbując przedostać się do szafy - Ale masz tutaj bałagan.
Sprawnie ominęła stertę książek  docierając do celu jaki sobie obrała.
- Cześć - odpowiedziałem po chwili zdziwiony.
- Ja tylko na chwilkę - dodała otwierając szafę i przeglądając znajdujące się w niej ubrania
- Domyślam się - odparłem drapiąc się po karku - A tak w ogóle to co ty robisz?
- Masz jakiś mały, czarny golf?
- Po ci ci moje ubrania? - nie kryłem swojego zdziwienia, gdy zaczęła wywalać kolejne ubrania na podłogę.
- Jak to po co? Na bal oczywiście, muszę zrobić jakieś ładne przebranie - odpowiedziała
- Aha - mruknąłem jedynie siadając na krawędzi łóżka. - Dolna półka - podpowiedziałem jej, gdyż zaczęła dobierać się do kolejnej wywalając poskładane ubrania. Już wiedziałem, że będę miał sporo roboty ze składaniem tego wszystkiego.
- Dzięki - uśmiechnęła się i po chwili odnalazła to czego szukała - Znalazłam!
- Sama robisz kostium? - zapytałem zainteresowany.
- Tak, mam już nawet pomysł, przekonasz się na balu. - ruszyła w stronę wyjścia
- Chyba raczej nie - westchnąłem - Nie idę na niego...
Dziewczyna gwałtownie się zatrzymała i spojrzała na mnie jak na kosmitę. Podeszła do mnie i usiadła obok na materacu.
- Dlaczego nie idziesz? - zapytała zdziwiona - Każdy tam będzie, będą przebrania, dobra muzyka...
- Jakoś za specjalnie nie przepadam za takimi imprezami - zaśmiałem się
- To czas polubić - powiedziała i poderwała się na równe nogi - Do jutra coś się wymyśli, do następnego - zawołała ruszając w stronę drzwi. Wyszła z szerokim uśmiechem na twarzy, a to oznaczało jedynie, że ona coś kombinuje. Spojrzałem na swój pokój. Faktycznie należałoby tu nieco ogarnąć. Podszedłem do wielkiej kupki ubrań leżących na podłodze - wiedziałem już, że do wieczora się stąd nie ruszę.
Rano, na kilka godzin przed balem do mojego pokoju wparowała bez pukania rudowłosa dziewczyna. W ręku trzymała dużą reklamówkę.
- Moja szafa jest twoją szafą - zaśmiałem się - Możesz wziąć co tylko zechcesz - dodałem
- Wszystko już mam - powiedziała uradowana rzucając się na moje łóżko. Spoglądałem na nią lekko zaniepokojony, w końcu nie wiedziałem, co ta dziewczyna wykombinowała. Odszedłem od okna, przez które wyglądałem podczas gdy dziewczyna weszła do pokoju i skierowałem się na łóżko.
- Co masz? - zapytałem wskazując brodą sporych rozmiarów reklamówkę
- Jak to co? Twój strój wampira, musisz go koniecznie przymierzyć - chwilę grzebała coś w torbie po czym podała mi komplet stroju.
- Mam to na siebie włożyć? - zapytałem oglądając czarną jak noc pelerynę ze stojącym kołnierzem.
- Tak - skinęła głową czekając, aż to na siebie zarzucę.
Kiedy założyłem kostium składający się z czarnych spodni, kamizelki i w tym samym kolorze oraz peleryny z czerwonymi elementami wróciłem do dziewczyny, aby jej się pokazać.

https://www.partypakjes.nl/images/productimages/big/dracula%20kostuum%20met%20lange%20cape.jpg

- Idealnie - klasnęła w dłonie ucieszona - Wampir jak się patrzy.
- Dzięki za kostium, ale nie wiem czy pójdę na ten bal
- Na pewno na nim będziesz, już ja o to zadbam - zaśmiała się złowieszczo lustrując mnie wzrokiem - Już wiem czego brakuje.
- Czego? - zapytałem po krótkiej chwili
- Trzeba podtapirować włosy i zrobić lekki makijaż, wtedy będzie idealnie - oznajmiła - Ale teraz zdejmuj to bo jeszcze zniszczysz kostium. Bal zaczyna się dopiero za sześć godzin, wpadnę do ciebie około osiemnastej
Gdy przebrałem się w zwykły strój odwiesiłem kostium na wieszak, aby się nie zniszczył. Dziewczyna wyszła idąc zająć się własnymi sprawami. Te kilka godzin zleciało na treningu i czytaniu książek. Gdy wybiła ustalona godzina dziewczyna siedziała już w moim pokoju zajmując się moją charakteryzacją. Używała do tego różnych kosmetyków oraz mocno czerwonej szminki.
- Czy to na pewno konieczne? - zapytałem - Nie chcę wyglądać jak baba, bez urazy - dodałem
- Tak, już prawie skończyłam, tylko nie gadaj - powiedziała robiąc ostatnie poprawki.
Lzzy miała już na sobie kostium, tak samo zresztą i ja. Podczas śniadania dogadaliśmy się i stwierdziłem, że jednak pójdę razem z nią na bal. Zawsze najwyżej można wyjść i wrócić do siebie do pokoju. W drodze na Salę Główną na korytarzu spotkaliśmy innych Nocnych Łowców, którzy wyglądali bardzo realistycznie jako wampiry. Gdyby ktoś, kto nie wiedział o nocnym balu przyszedł do instytutu zapewne pomyślałby, że wampiry przejęły władze nad tym miejscem przepędzając Naphilim. Oczywiście wampiry wcale nie są aż tak blade i nie noszą długich peleryn sięgających do ziemi, ale większość osób wybrało właśnie takie przebrania, w tym ja. Bal rozpoczął się uroczystym przemówieniem kierowniczki instytutem. Po tym rozbrzmiała głośna muzyka i wszyscy zaczęli się bawić. Sala była bardzo pięknie przybrana. Na stołach znajdowały się przekąski, wszyscy wokół tańczyli i wygłupiali się. W środku imprezy miał odbyć się konkurs na najładniejsze przebranie własnej roboty oraz wybór króla i królowej balu. Po kilku godzinach nieźle się bawiłem. Prawie w ogóle nie schodziłem z parkietu, cały czas tańczyłem. Musiałem przyznać, że ten bal jest udany.
- I jak, podoba się impreza?  - zapytała Lzzy próbując przekrzyczeć głośną muzykę
- Bardzo - odpowiedziałem - Miałaś rację, aby tu przyjść, pewnie bym żałował gdybym został sam w pokoju.
- No widzisz - zaśmiała się - Ja zawsze mam rację - dodała
Do końca piosenki tańczyłem razem z dziewczyną. Potem stwierdziłem, że przyda mi się przerwa. Było mi strasznie gorąco. Pelerynę rzuciłem na krzesło stojące z boku i sam na nim usiadłem. Poluzowałem trochę kołnierzyk i westchnąłem lekko zmęczony. Pod ścianą stały grupki osób, które cały czas śmiały się i rozmawiały ze sobą.
- Zmęczony? - usłyszałem głos obok mnie i dopiero teraz zauważyłem chłopaka.
Obok na krześle siedział Will z butelką alkoholu w ręku. Po jego twarzy widać było, że też nieźle się bawił.
- I to jak - odpowiedziałem - Chyba ty też sądząc po twoim wyglądzie.
Chłopak zaśmiał się i podał mi butelkę. Upiłem nieco i oddałem mu z powrotem.
- Nogi już mi odpadają - powiedział - Nie wiem jak jutro będę chodził
 - Trzeba było tak nie szaleć - dodałem
-  Uważaj na nią - wskazał ręką w której trzymał szklaną butelkę na dziewczynę w czarnej, krótkiej sukience.
- Dlaczego? - zapytałem uważnie jej się przyglądając
- Nawet dobrze tańczy, ale również i depcze po nogach - jęknął - Teraz zapewne szuka partnera do tańca. Już mu współczuje...
- Muszę cię zmartwić - powiedziałem po chwili - Ona kieruje się w naszą stronę
- Już mnie tu nie ma - powiedział gwałtownie wstając z krzesła  i przepychając się przez tłum ludzi skierował się w stronę łazienki.
Blond włosa dziewczyna podeszła do mnie  z uśmiechem przyklejonym na twarzy.
- Cześć - zaczęła - Widziałeś może takiego chłopaka, średniego wzrostu, błękitne jak niebo oczy i...
- Will? - pomogłem jej, aby nie męczyła się z opisem
- Tak - pokiwała energicznie głową - Powiedział, że musi się napić i gdzieś zniknął, zaraz będą grać fajny kawałek.
- Cóż - westchnąłem - Był tu przed chwilą, ale gdzieś poszedł i nie wiem gdzie teraz się znajduje...
- Szkoda - powiedziała lekko smutniejąc
W tej chwili przyszedł mi do głowy świetny pomysł. Teraz miałem idealną okazję odegrać się Willowi za te ostre treningi jakie mi robił, teraz on trochę pocierpi. Na mojej twarzy wymalował się szeroki uśmiech.
- A wiesz co, przypomniałem sobie, gdzie on poszedł.
- Tak? - zapytała ucieszona.
- Musiał skorzystać z toalety, ale jestem pewien, że jeśli pójdziesz pod drzwi łazienki sprawisz mu ogromną niespodziankę. On tyle mi o tobie mówił, że jesteś świetną tancerką, że chętnie przetańczyłby z tobą całą noc.
- Serio? - zdziwiła się, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Jasne, tylko się pośpiesz, bo może będzie cię szukał.
- Dzięki - powiedziała niemalże biegnąć w stronę toalet.
Kiedy nieco ochłonąłem poszedłem szukać Lzzy. Zatańczyliśmy jedną z wolniejszych piosenek. Akurat obok nas pojawiła się ta blondynka razem z Williamem, który nie wyglądał na zadowolonego. Jego wyraz twarzy podpowiadał mi, że najlepiej unikać go przez kilka następnych dni. Po ogłoszeniu wyników konkursu już część par zaczęła się rozchodzić do swoich pokoi. Mimo tego na sali wciąż było sporo osób. Zostałem do końca balu. Po nim odprowadziłem Lzzy do pokoju i sam zmęczony ruszyłem do siebie. Nie przejmowałem się nawet swoim strojem, tylko od razu rzuciłem się na łóżko zmęczony i zamknąłem powieki zasypiając. To był bardzo fajny i męczący dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz