Od Sebasiana CD Renesme

Gdy ta zaczeła skakać po drzewach, tylko przewróciłem oczami, i rozpostarłem skrzydła. Ona naprawdę myśli że jest silniejsza? Że może więcej? Prychnąłem sam do siebie. To jest śmieszne. Bawienie się w gonianego. Gdyby nie to, że dziewczyna ma dziennik, nasłałym demony na nią, a nóż by ją zabiły. Wzbiłem się w powietrze, maszcząć brwi. Black księżyca rzucał cień na drzewa, w którym szybowałą moja postać. Zamyśliłem się, i po chwili zauważyłem że dziewczyna znikneła. Warknąłem ze złości. Jest sprytniejsza niż się wydawało. Nagle zauważyłem postać dość daleko, wbiegającą do jaskini, lecz przed wbiegnięciem do niej, postać zatrzymała się i rozglądneła. Błyskawicznie, okryłem się skrzydłami. Wyglądałem jak kamień, a conamjniej jak coś zlewającego się z naturalnym krajobrazem. Gdy ta wbugeła do jaskini, wyprostowałem się i atrzepotałem lekkko skrzydłami ukłądając je za sobą. Poprawiłem kaptur i szedłem między drzewami. W moich długich szatach, z kapturem, podobych do tych co noszą Cisi Bracia.
Rozejrzałem się, lecz dziewczyna znowu znikneła. Wszedłem do jaskini i szedłem długim korytarzem, owa wampirzyca pozostawiła ślady na piasku, za którymi podążałem. Gdy wyszedłem z ciemnego miejsca, światło księżyca mnie oślepiło, przez co zmrurzyłem sooje czarne oczy. Spojrzałem przed siebie, i prawie się cofnąłem o krok, chowając w cieniu jaskini. Na jednej z uliczek miasta, akurat w miejscu gdzie jest wyjście jaskini, było pełno ludzi. Ale co oni robią w środku nocy? Wiem że są dziwni, mają swoje rytuały, a najwyraźniej jaskinia była przejściem do innego wymiaru.... ludzie nie byli typowymi z New York. Ubrani w długie staromodne szaty, i z piórami w kapeluszu, trzymających świece i mamrotająych coś pod nosem. Wyciągnąłem stelę i nakreśliłem runę niewidzialności. Na nie szczęście runy nie działały w tym wymiarze.byłem pewny że zadziałają.... coś jest nie tak, spróbowałem rozprostować skrzydła... nadal nic. Jaby moce mnie opuściły. Chwyciłem mocniej miecz i zagryzłem zęby, Skoro nie moge używać swoich nadnaturalnych sił, mam jeszcze niezwykłe umiejętności. Przewiesiłem miecz przez bodro i ruszyłem w tłum, przepychając się lekko, i obijając o ludzi, barując ich.
- Uważajże jak leziesz!! - zaczeła krzyczeć młoda dziewczyna o jasnych oczach i brązowyh włosach, gdy upuściła świecę. Nie zwróciłem na nią uwagi tylko szedłem dalej, wypatrując wampirzycy. W pewnym momencie zauważyłem ją stojącą za jednym z wyskoch i otyłych mężczyzn, majaczących coś do księżyca, wyraźnie pijanych.Gdy chciałem już podejść w jej stronę, coś pociąeło mnie za ubranie. 
- Ej! -  usłyszałem z tyłu.
Odwróciłem się gwałtownie. Stała tam ta sama dziecwzyna której zżuciłem świecę.
- Czemuż się tak dziwie ubrałeś?- zaczeła dotykać mojego ubrania. Złapałem ją za nadgarstek i odepchnąłem rękę.Ta zamrzczyła brwi i spojrzałą na mnie, wybałuszając oczy.
- Jesteś chory! - dotkneła mojego policzka, lecz natychmiats się cofnąłem, nic nie mówiąc, rozglądając się za vampirzycą. Nadal tam stała, nahwyraźniej nie zanotowała że tu jestem. I bardzo dobrze. 
- Nie widziałam tu jeszcze człoieka o białych włosach...,. - mamrotała pod nosem
- Jesteś taki blady! Nigdy nie widziałam człowieka tak baldego jak ty, napewno jesteś bardzo poważnie chory- wkykrzyczała już młoda, ciemnowłosa kobieta. Przewróiłem oczami, chcąc odejść. Ominąłęm kobietę, i wyciągnąłem miecz idąc w stronę złodziejki dziennika.
- Białowłosy!!! - wykrzyczyczała już na całe gardło. W tym momencie Vampirzyca odwróciła się, wyglądała jakby nieomal dostała zawału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz