Od Renesme - c.d Raphael

Szumy trawy, którą właśnie wyrywałam z ziemi mało mnie uspokajała. Po chwili poczułam jak ktoś mnie dotyka. Popatrzyłam na Raphaela.
- Raphael... - poczułam ulgę, gdy zobaczyłam, że się obudził. Zauważyłam też, że chciał coś powiedzieć, ale nie miał jeszcze tyle sił.
- Nic nie mów - powiedziałam szybko - oszczędzaj siły... jak będziesz mógł ustać na nogach wrócisz do domu - wstałam podpierając się jedną ręką o drzewo - zaraz wrócę... - wzięłam miskę w której była woda i poszłam w stronę lasu. Zobaczyłam łanie. Zaczęłam cicho się do niej skradać. Nie wiedziałam, czy dam radę ją zabić, ale warto spróbować. Gdy byłam blisko skoczyłam na zwierzę z kłami. Łania próbowała mnie zrzucić ze swojego grzbietu i prawie jej się to udało, ale w końcu upadła martwa. Rozciełam ją i wypełniłam miskę krwią. Poszłam w stronę Raphaela. Kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że mnie coś naciska. Usiadłam koło vampira.
- To nie jest ludzka krew, ale lepsze to niż nic - delikatnie złapałam go za głowę i pomogłam mu wypić krew. Gdy miska była pusta popatrzyłam na pogodę. Za około 4 godziny będzie zapadać noc.
- Nie powinnam Cię tam zabierać... - posmutniałam - nic by się nie stało, gdyby nie to, że tu dołączyłam - popatrzyłam na niego - Czy są jakieś szanse, że mi wybaczysz za to wszystko? - dałam jego rękę na swoją - dwa razy naciśniesz na moją rękę to znaczy, że tak. A jak raz znaczy, że nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz