Od Katherine - Do Alec'a (CD)

- Jeśli chęć pójścia po książkę jest łamaniem zasad, jesteś serio przewrażliwiony na ich punkcie. - wyjaśniłam cicho, po kryjomu przewracając oczyma. Chłopak widocznie mi nie dowierzał, więc nie zamierzał odpuścić.
- Może i jestem. - zaczął. - Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? - dodał, zakładając ręce na piersi. Odpowiedziałam prawie od razu.
- Po co? - zapytałam nadal cicho. Ten tylko przewrócił oczyma. - Jestem dorosła i wiem, co robię. Poza tym, nic mi nie jest, mam tylko ranę na ręce. - powiedziałam, opierając się o ścianę. Alec przełknął ślinę i otworzył usta, by coś powiedzieć.
- Mogłaś przynajmniej kogoś poprosić, by ci ją przyniósł. - odparł z niezadowoleniem. Wzruszyłam ramionami i spuściłam spojrzenie. Ta rozmowa zaczęła mi się wydawać coraz bardziej niepotrzebna. Mogłam kogoś poprosić, ale tego nie zrobiłam, bo nie chciałam.
- Czy ja wyglądam na niepełnosprawną? Mam nogi i wiem, gdzie jest mój pokój. Idź zajmij się tym, co miałeś zrobić. - odpowiedziałam, unosząc głowę dość wysoko. Zniżył głowę do mojej wysokości i westchnął.
- Jeżeli coś ci się stanie, nie ręczę za ciebie. - powiedział tylko, a następnie się oddalił. Przewróciłam oczyma i poszłam do swojego pokoju. Tak serio, z rany znów zaczęła sączyć się krew. Umiałam mniej więcej zrobić sobie opatrunek, więc zdjęłam stary bandaż i zrobiłam nowy opatrunek. Środki przeciwbólowe, które dała mi pielęgniarka przestały działać, zmuszona więc byłam do aktywowania swojej runy. Nie dało to pożądanego efektu, ale pomogło na jakiś czas. Wzięłam książkę z biurka i kilka potrzebnych rzeczy, a następnie udałam się na korytarz. Przechodziłam obok otwartych drzwi, gdzie usłyszałam rozmowę dwóch łowców. Zatrzymałam się, słysząc wspomniane tam imię ''Valentine''. Stanęłam przy ścianie, chcąc usłyszeć dalszą rozmowę.
- Nikt nie może się dowiedzieć. - szepnął czyjś męski głos. Zbliżyłam się nieco do drzwi, by lepiej słyszeć, o czym mówią. Nagle, jak znikąd wyłonił się Alec.
- Co ty... - prawie krzyknął, ale zatkałam mu buzię i szybko złapałam za rękę. Zamknęłam oczy, skupiłam się i wraz z chłopakiem stałam niewidzialna. Dwóch mężczyzn jak poparzonych wyszło z pokoju i zaczęło się rozglądać.
- Słyszałeś to? - zapytał jeden z nich. Tylko ja mogłam widzieć Alec'a, a on mnie. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Było jednak nas słychać, więc przyłożyłam palec do ust, żeby milczał.

Alec?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz