Od Nathaniela - C.D Lzzy

W nocy w ogóle nie mogłem zasnąć. Rano miał odbyć się trening, ale na niego nie poszedłem. Przesiedziałem ten czas w bibliotece. Wreszcie, kiedy znudziło mi się czytanie poszedłem się przejść. W końcu zmęczony usiadłem na ławce i wpatrywałem się w kamień. Miałem zamiar wracać już o środka, kiedy ujrzałem znajomą mi postać.
-Hej rudzielcu- zawołałem
Odwróciła się i spojrzała w moim kierunku. Po chwili podeszła bliżej.
-Nathaniel... nie byłeś na treningu-zauważyła i przysiadła się
- Fakt, nie było mnie - uśmiechnąłem się - Byłem zajęty
- A cóż takiego było ważnego niż trening? - spojrzała się na mnie wyczekując odpowiedzi
- Spacer, czytanie książek - odpowiedziałem - Nie chciało mi się iść na ćwiczenia - dodałem
- Rozumiem - skinęła głową
- A jak tam na treningu? - zagadnąłem
- Nie pytaj - westchnęła
- Aż tak źle? - zaśmiałem się
- Znów ćwiczyłam z Williamem, koszmar...
- Źle walczy? - spytałem - Czy jest za dobry i ciągle przegrywasz? - uśmiechnąłem się

(Lzzy?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz