Od Ariki do Jace'a (CD

Spojrzałam w niebiesko-brązowe oczy chłopaka chłopaka i szybko spuściłam wzrok. Nie spodziewałam się tego, że ktokolwiek tutaj będzie. Jest to stara i opustoszała okolica. Nikt tu nie przychodzi, no chyba, że musi. Właśnie dlatego tutaj przybyłam. I jak widać nawet tutaj nie mogę pobyć sama. A co gorsza chłopak mnie znalazł w kiepskim momencie, w chwili słabości. Trudno było być kobietą Nocną Łowczynią. Nadal byli tacy, którzy uważali, że są one słabsze. A jednak rodzice zawsze mnie pouczali, aby nie pokazywała słabości. Rodzicie... Stłumiłam kolejne łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie mogę przy nim się rozpłakać. - To naprawdę nic takiego - powiedziałam zrezygnowana. Bo to było nic ważnego. Nic ważnego dla osób trzecich. Kogo by interesowała moja historia? Kogo by interesowało, że męczą mnie koszmary i nie umiem sobie z tym poradzić? Odpowiedź jest prosta: Nikogo. - Coś się stało? Czy ktoś w Instytucie...?- nie dawał za wygraną. - Nie widzę sensu ukrywania tego. I tak, i tak prędzej czy później się tego dowiem. Westchnęłam zrezygnowana. Raczej nie da mi spokoju, dopóki mu nie powiem, co się sało. Ale.... może nie muszę mówić mu wszystkiego? - Po prostu mam zły dzień - odpowiadam niepewnie. - I....? Wątpię, że to o to chodzi. Ludzie raczej nie uciekają nie wiadomo gdzie i nie płaczą tylko dlatego, że mają zły dzień, nie uważasz - uśmiechnął się lekko ironicznie. Kurczę.... Ile mogę mu jeszcze powiedzieć? Albo co mu powiedzieć, a czego nie? Na pewno nie powinnam mówić o nocnych koszmarach. Na razie nikt ich nie słyszał. I dobrze. Niech tak zostanie. - Ja... - odwróciłam głowę. Nie byłam pewna, co powiedzieć, więc milczałam. Po ciszy, która się powoli zaczęłam przedłużać Jace powiedział: - To ty krzyczałaś w nocy, prawda? Spojrzałam na niego zaskoczona, a on wyglądał na zadowolonego. Jakby udała mu się jakaś sztuczka. I być może tak było, bo moja reakcja już była odpowiedzią. Nie było więc sensu kłamać. - Tak - odpowiedziałam cicho. - Dlaczego? Coś się stało? Rany.... i jak z tego wybrnąć? Moja wiara w to, że nikt nie słyszy w nocy, jak krzyczę, legła w gruzach. Nie mogę powiedzieć prawdy, ale jeżeli skłamię on od razu to rozpozna. - Miałam koszmary. Nic wielkiego - uśmiechnęłam się lekko, dla potwierdzenia moich słów. - Wydaje mi się, że nie mówisz mi wszystkiego... Wydaje mi się również, że te koszmary nie męczyły cię tylko tej nocy. - Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytałam szeptem. - Inaczej bym nie pytał. W jednej chwili wylał się ze mnie potok słów. Nie mogłam już dłużej w sobie tego dusić. Opowiedziałam mu o mojej przeszłości i o tym, jak od tamtego dnia codziennie męczą mnie koszmary. Powiedziałam, że nigdy nikomu o tym nie mówiłam, a noc w noc budziłam się z krzykiem bądź płaczem. Powiedziałam, jak obrazy z koszmarów męczą mnie również w dzień i o tym, że coraz bardziej zaczyna mi brakować energii. Opowiedziałam wszystko. Łzy płynęły niepowstrzymanie.Nie potrafię powiedzieć, dlaczego. Może po tylu latach miałam już dość duszenia w sobie tego? Z dnia na dzień ta tajemnica stawała się coraz bardziej bolesna. - Błagam. Nie mów tego nikomu - dodałam na koniec szlochając.
<Jace?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz