Od Delli


Z niecierpliwością wyczekiwałam zachodu słońca. Chodziłam po swoim pokoju niespokojnie, co chwila sprawdzając godzinę.
Dziś zapowiadała się cudowna noc. Poza tym od kilku dni nie wychodziłam z Hotelu. Kiedy wreszcie nadeszła godzina Zachodu Słońca, czym prędzej popędziłam na zewnątrz. Powietrze było zimne i chłodne. Lubię taka pogodę. Dziś mogłam podziwiać księżyc w całej swej okazałości. Jego odbicie wyglądało bajecznie w rzece. Postanowiłam usiąść na drzewie i całkowicie oddać się temu dziełu stworzonemu przez matkę naturę.
W pobliżu nie było żadnej ,żywej istoty. Tylko ryby czasem wyskakiwały z pluskiem. Myślami wróciłam do mojego domu. Mama jak zawsze siedziała w kuchni i wymyślała ciekawe i oryginalne dania . W kuchni przy stole siedział mój młodszy brat i rysował coś w swoim notesie, co wyglądało na pokemona . Tata jak zawsze siedział w swoim gabinecie , mimo iż miałam z nim od zawsze dobry kontakt nie odczuwałam jego obecności w tym domu .
Tęskniłam za moim ,ciepłym ,rodzinnym domem , ale najbardziej bolało mnie to, iż nigdy nie zobaczę jak mój brat dorasta ,ani że do końca swojego istnienia nie będę mogła zobaczyć twarzy moich bliskich. Myślałam też o Chasie - Ciekawe co u niego? , w końcu uciekłam gdyż nie potrafiłam zrozumieć własnych uczuć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dziwny dźwięk , coś jakby tłuczone szkło, otworzyłam oczy , spojrzałam w dół jednak nic tam nie było. Zleciałam na dół i poczułam zapach krwi. Moje kły od razu się wysunęły.
Zaczęłam błądzić między ulicami Nowego Yorku , kiedy wreszcie dotarłam do ciemnego zaułku. Co ja robię przecież nie znam tego miasta -pomyślałam. Nagle koło ściany zauważyłam smukłą czarną sylwetkę.
< ktoś dokończy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz