Byłem zły. Cholernie zły. Kompletnie nie rozumiałem jak można być tak ślepym. Zaczą)em na nich krzyczeć, okrążając obydwu. Ci, tłumaczyli się jak mogli. Lecz ich tłumaczenia byłu żałosne.
- Cortarlo!!- wykrzycza)em, pokazując kły. Na sali zapanowała głucha cisza. W tym momencie otworzyły się drzwi, a zza nich wysuneła się Roxanne.
-,Przypadkiem... - wydukała.
- Dobrze że przybyłaś. - kiwnąłem głową. Uspokoiłem się trochę, lecz gdy patrzyłem na tych idiotów odechciewało mi się wszystkiego.
Dziewczyna usiadła na kanapie, o której róg byłem oparty.
Dwaj oprawcy stali z rozdziwawionymi gębami, jakbt odebrało im mowę.
- Słucham - powiedziałem patrząc na nich.
- A em... - jąkał się.
- A ty masz coś do powiedzenia?- skierowałem się do drugiego. Ten nie odpowiedzia) tylko schylił głowę. Wstałem i stanąłem na środku pokoju.
- Obaj, bez mojego pozwolenia nie macie prawa na wyjście z DuMortu, a tymbardziej spraszania sobie przyziemnych- spojrzałem na dziewczynę - ani wamirzyc - dodałem.
- Odejść.
Wampiry wstały i skierowały się do wyjśccia. Roxanne równierz. Westchnąłem.
- Ty zostajesz. - pokiwałem głową na dziewczynę. Ta powoli zawrócuła się i usiadła na kanapie. Podszed)em do drzwi i zamknąłem je tak, że nikt z zewnątrz nie wejdzie po czym ponownie poszed)e. Do dziewczynt i oparłem się o kanapę naprzeciwko.
Skżyzowalem ręce na piersi i westchnąłem
- Jak mnie postrzegasz?- zadałem pytanie. Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko pokręviła głową w niezrozumieniu. Przewróciłem oczami.
- Nie udawaj ich - kiwnąłem na drzwi -Wiesz o czym mówię.
Wymyślaj XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz