Od Jace'a - Do Mai (CD)

 Razem z rodzeństwem oraz innymi Łowcami wróciliśmy do Instytutu. Było kilku rannych, lecz z pomocą Izzy i Magnusa udało się nam ich uzdrowić. Po wszystkim postanowiłem odwiedzić Alec'a i spytać, jak się czuje. Kiedy lekko uchyliłem drzwi, zobaczyłem, że siedzi obok niego Magnus, i o czymś rozmawiają. Mimo to, gdy wyczułem odpowiedni moment, wszedłem do sali. 
- Co u ciebie? - zapytałem, siadając na rogu łóżka. Magnus pokręcił jeszcze głową, i zbliżył się do wyjścia.
- Do zobaczenia, Alexandrze. - powiedział czarownik, po czym wyszedł. Spojrzałem na brata i jego zabandażowaną ranę.
- Okej. Co was napadło, wszyscy po kolei do mnie przychodzicie? - burknął, zamykając oczy. Uniosłem brew i założyłem ręce na piersi.
- To źle? - spytałem, przez co brat otworzył oczy i spojrzał na mnie niepewnie. 
- JACE WAYLAND WZYWANY DO BIURA MARYSE. NATYCHMIAST! - dało się usłyszeć z głośników. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i wyszedłem z sali, po czym udałem się do biura mojej przyszywanej matki, ze stoickim spokojem. [...]
***
 Później do końca dnia miałem mieć wolne, więc postanowiłem udać się na spacer po mieście, może akurat nasunie się okazja do zabicia kilku demonów. W sumie to prócz mojego przeznaczenia nie miałem nic innego do roboty. Nagle zza rogu usłyszałem wołanie o pomoc, i skrzeczenie, jakby jakiegoś demona. Schowałem się za ścianą i ukratkiem usiłowałem coś zobaczyć. Dostrzegłem tam demona rozdziawiającego paszczę przed jakąś dziewczyną. Nie miałem czasu zastanawiać się, czym ona jest, człowiekiem, wilkołakiem, wampirem, ani nawet nie chciało mi się rozpoznawać, kto to jest. Wyciągnąłem ostrze i biegnąc, wbiłem je w ciało demona. Przy spadającym na ziemię demonie ukazała mi się znajoma twarz.

Maia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz