Od Renesme - c.d Raphael

Obudziłam się zdezorientowana. Nie wiedziałam gdzie jestem i co się dzieję...
- Gdzie... - wstałam patrząc na nich.
- U mnie w domu - odparł Magnus. Skierowałam wzrok na Raphaela. Kołysał się na boki jakby miał zaraz opaść.
- Raphael! - gwałtownie wstałam i zanim upadł podtrzymałam go dając jego rękę zza moją szyję. Położyłam go na kanapie i usiadłam koło niego.
- Co mu się stało...? - spytałam nie odwracając wzroku od nieprzytomnego Raphaela.
- Cóż... byłaś nieprzytomna. Przez długi czas. Raphael chciał, bym cię uleczył, ale nie chciało mi się wykorzystywać energii więc...
- Więc ci zaproponował, byś wziął od niego... - przerwałam mu i złapałam się za głowę przypominając sobie co się stało. Wstałam i podeszłam do drzwi i wyszłam z pokoju spadając przy ścianie obok drzwi.
- Wariatka... kretynka! - krzyknęłam sobie w myślach. Z pokoju wyszedł Magnus i usiadł naprzeciw mnie.
- Martwisz się o niego - zaczął - inaczej, byś nie miała teraz wyrzutów sumienia - popatrzyłam na niego.
- Co to zmienia? - spytałam podnosząc wzrok - Jakie ma to znaczenie, czy się o niego martwię czy nie? - przybliżył się i popatrzył w moje oczy po czym przybliżył usta do mojego ucha.
- Kochasz go prawda? - gdy mi to wyszeptał do ucha natymiast się wyprostowałam.
- Nawet o tym nie myślałam. Już od pewnego czasu nie myślałam o tym odkąd... - ugryzłam się w język. Oddalił się ode mnie i prychnął śmiechem zamykając powieki. Jego makijaż z każdą sekundą, był coraz bardziej odrarzający.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie - wstał i poszedł do jakiegoś innego pokoju. Wstałam i usiadłam w pokoju w którym leżał Raphael. Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozmyślać.
- Renesme pamiętasz co się działo - mówiłam do siebie w myslach - Nie powinnaś tego robić... ale spójrz. Od wielu lat nie myślałaś o tym, by się zakochać. Może...
- Nie - odpowiedziałam swoim myślą - nie mam zamiaru... - Nagle prze de mną stanął mój ojciec.
- Twoim pytaniem nie powinno, być czy powinnaś. Twoje pytanie powinno brzmieć, czemu się boisz? - popatrzyłam na niego, a ten zniknął. Wzięłam głęboki wdech. Było mi głupio, że powiedziałam do niego zrobnieniem... jak się obudzi będę musiała go przeprosić...
A o rozmowie z Magnusem nawet mu nie wspomnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz