Od Katherine - Do Alec'a (CD)

 Spojrzałam na uciekającego chłopaka. Alec. Hmm, wydawał się być interesujący. Przede wszystkim inny niż reszta łowców, których spotkałam. Ale otrząsnęłam się i powróciłam do pracy. Zaraz... Co ja miałam zrobić? Zdrowy rozsądek podpowiadał mi wziąć próbkę krwi Wyklętego, by sprawdzić, czy jest taka sama jak tego, który napadł na Instytut. Szybko i sprawnie zrobiłam to, chowając fiolkę z krwią do kieszeni. Nie wiadomo, co jeszcze mogło się tu kryć, wiec wyszłam przed restaurację, rozglądając się. Było czysto. W oddali dostrzegłam znajomą już postać. Chłopak podszedł do mnie, z rękoma założonymi na piersi.
- Co tak długo? - zapytał, mrużąc brwi. Wzruszyłam ramionami i pokazałam na fiolkę z czerwonym płynem, wyjmując ją z kieszeni.
- Długo byłoby, gdybyś musiał czekać godzinę. To było zaledwie pięć minut. - odpowiedziałam, chowając butelkę z powrotem do kieszeni.
- Załatwiłaś wszystko? Możemy wracać? - zaczął się rozglądać. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak Alec jest wysoki. Przerastał mnie o co najmniej dwadzieścia centymetrów, jeżeli nie więcej. Cóż mogłam z tym zrobić, kobiety a mężczyźni to dwa różne światy.
- Tak. - odparłam krótko. W trakcie powrotu przypomniałam sobie, o co miałam go zapytać. Jednak, wahałam się przez chwilę.
- Dziewczyny w Idrysie biją się o ciebie, dosłownie. - zaczęłam, wolno. Chłopak spojrzał na mnie lekko zdziwiony, mrużąc brwi.
- Ach tak? - uniósł prawą brew, w niedowierzaniu.
- Podobno chcesz się ustatkować. - powiedziałam, patrząc na niego lekko rozbawiona. Wydawał się o niczym nie wiedzieć.

Alec?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz